Czas ognistych kwiatów

Okładka książki Czas ognistych kwiatów Sarah Lark
Okładka książki Czas ognistych kwiatów
Sarah Lark Wydawnictwo: Sonia Draga Cykl: Saga ognistych kwiatów (tom 1) literatura obyczajowa, romans
864 str. 14 godz. 24 min.
Kategoria:
literatura obyczajowa, romans
Cykl:
Saga ognistych kwiatów (tom 1)
Tytuł oryginału:
Die Zeit der Feuerblüten
Wydawnictwo:
Sonia Draga
Data wydania:
2019-02-27
Data 1. wyd. pol.:
2019-02-27
Data 1. wydania:
2013-08-01
Liczba stron:
864
Czas czytania
14 godz. 24 min.
Język:
polski
ISBN:
9788381106764
Tłumacz:
Anna Makowiecka-Siudut
Tagi:
Anna Makowiecka-Siudut literatura historyczna Nowa Zelandia
Średnia ocen

7,4 7,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,4 / 10
165 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
251
217

Na półkach:

Pierwszy tom szumnej sagi o nowozelandzkich rodzinach autorstwa niemieckiej pisarki, która ponoć zachwyciła się Nową Zelandią podczas wakacyjnej wycieczki i powołała do życia cała serię grubaśnych książek. Bohaterkami są dwie kobiety – Niemka Ida, która dorasta w surowej wiosce pełnej fanatyków religijnych i kocha się w Karlu, który jest zbyt biedny, żeby mogła go poślubić, oraz Cat, córka portowej prostytutki, chcąca za wszelką cenę uniknąć losu swojej matki i ucieka z burdelu. Cóż, moja opinia zdecydowanie rozmija się z tymi, które znalazłam na grupach. Fabuła i okładka (z obowiązkową damą odwróconą plecami, bez której nie obejdzie się ostatnio żadna nowość wydawnicza) sugerowały mi historię zbliżoną do „Fortepianu”. Niestety, to raczej keyboard na baterie AA. Co jest w sumie dziwne, biorąc pod uwagę naprawdę ciekawy temat, jaki autorka przyjęła – książka opowiada o losach osadników, próbujących budować swoją przyszłość w Nowej Zelandii pod koniec XIX wieku. Mamy tu opisaną początkową ekscytację związaną z marzeniami o lepszym świecie i wyrwaniu się z biedy niemieckiej wsi, upiorną podróż statkiem, trudy związane z próbą zakładania gospodarstwa, ujarzmiania ziemi i żywiołów. Teoretycznie to znakomity materiał na wciągającą książkę, a mimo wszystko „Czas ognistych kwiatów” zmęczył mnie. Dzieło Lark było dla mnie po prostu niemiłosiernie nudne. Zmuszałam się do niej jak do lektury szkolnej, chcąc dać autorce szansę, ale czułam się równie udręczona, jak bohaterka orząca pole w Raben Steinfeld. Czemu? Z wielu powodów.
Po pierwsze wszystko jest tu straszliwie drętwe i nijakie. Bohaterowie skrojeni z tektury przeżywają swoje tekturowe emocje, bez głębszego dialogu wewnętrznego. Uczucia i drżenia serc opisywane są mocno po pensjonarsku. Panie rumienią się, gdy myślą o swoich ukochanych, panowie rozważają, czy panie są dziewicami albo „patrzą pożądliwie”. Patrzenie im w twarz „może ich podniecić”. Kilkakrotnie powtarza się metafora zamkniętego kręgu wokół pary. Zakochani wyznają sobie uczucia słowami w stylu „Jesteś piękna! - Ty też” albo „Podobasz mi się – Ty też”. Więcej emocji niż do ukochanego ma Ida do swojego pistoletu, danego jej, żeby „nie czuła się bezradna i bezbronna” - przeżywa też „uczucie zespolenia się z bronią”. Córkę nazywa „pasożytem”, bo jest to dziecko paskudnego męża, jednocześnie nie przeszkadza jej to kochać i uwielbiać córkę przyjaciółki, która również jest dziełem tego paskudnego męża. Karl z jednej strony ciągle wzdycha do Idy i ma do niej pretensje, że nie chce porzucić męża-mendy, z drugiej sam przyznaje, że on też nie chce opuszczać posiadłości i toleruje z zadziwiającą wyrozumiałością to, że przez ścianę jest regularnie tłuczona przez Ottfrieda. Podczas wizyty gości Ida sama stwierdza, że „na pomoc Karla nie ma co liczyć” bo jest „zbyt pijany”. W nikim innym nasz Karl zakochać się nie może, żadna nie dorównuje Idzie, ale od czasu do czasu „zabiera jakąś dziewczynę do namiotu”, bo „w końcu nie był święty”. Chris podobnie ma na koncie mnóstwo podbojów, ale zastanawia się, czy jego ukochana zachowała cnotę. Autorka ukarała go brakiem szczęśliwego zakończenia – ostatecznie ukochana nie chce wziąć z nim ślubu, ani zachodniego, ani maoryskiego, bo chce być „wolna”.
Autorka trzyma się zasady, że wygląd odzwierciedla wnętrze postaci, a dobroć, szlachetność i wrażliwość odbija się w wychudzeniu. Jeśli ktoś jest niedobry, jak pijak i żonobijca, to musi być od razu gruby, łysiejący i nieestetyczny – w przeciwieństwie do szlachetnych bohaterek, które są zawsze delikatne, eteryczne i blondwłose. Siostra Idy stwierdza, że ta powinna ożenić się z kimś innym, bo „wygląda lepiej” i ładnie się ubiera, sama odrzuca kawalera, bo jest „gruby i głupi”. Wstrętny Ottfried robi się coraz brzydszy, tak samo jak jego dusza. Za to bohaterki pozytywne są zawsze chudziutkie i bladziutkie, a jednocześnie słodkie i urocze. Kilkakrotnie się powtarza, że Ida ma twarz w kształcie serduszka oraz, że jest „szczupła” a wręcz „za chuda” (jednocześnie dowiadujemy się, że ma „idealnie uformowane ciało” i „twarde piersi” - to chyba niezdrowe, żeby piersi były twarde, ale w sumie autorka twierdzi, że nie można zajść w ciążę podczas laktacji (XD),więc nie wnikam). Z jednej strony kobieta była tak wychudzona, że „pod skórą jej bladej zapadniętej twarzy można było dostrzec kości”; gdy Karl ją podnosi jest „lekka” tak, że go to „przeraża” - ale i to jest przecież takie romantyczne, że kojarzy mu się z „elfem albo motylem”, a także „wydawała się tak krucha, jak figurka z porcelany”, bo przez to jest bardziej „delikatna i wrażliwa”. Druga z bohaterek ma „przedziałek jak u Madonny” (Like a virgin!) i „piękną twarz”. Generalnie postacie są opisane bardzo pobieżnie – zazwyczaj panie są „drobne, szczupłe, śliczne”, mają „delikatne, arystokratyczne rysy” lub „szlachetne twarze”, a panowie „muskularni”, „silni” „męscy”, i oczywiście szczupli, bo postacie pozytywne zawsze są tu szczupłe. Wyjątkiem jest Jane, ale o tym nieco dalej. Generalnie samej autorce postacie się mylą, bo raz nazywa tę samą postać Gertrud, a raz Gudrun (i to na tej samej stronie).
Osobowość naszych bohaterów też nie porywa. Karl to typowy self made man, który ciężką pracą i geniuszem zdobywa fortunę. Jego ukochana jest równie pracowita, z radością gotuje i pieli grządki, oboje też bardzo szybko uczą się angielskiego. Ida strzela także z broni niczym Renata Mauer, choć nigdy tego przedtem nie robiła, a Jane odnajduje przyjemność w czytaniu ksiąg rachunkowych i cytuje Adama Smitha. No właśnie, Jane. Otóż Jane jest „korpulentna” (nie słyszałam tego słowa od co najmniej 30 lat),więc automatycznie musi dużo jeść, zwłaszcza czekoladek, jest też wredna i niedobra dla męża, który od początku był nią rozczarowany, bo „nie jest uroczym elfem o blond włosach” i ma „pełną, okrągłą twarz i gęste brązowe włosy”. Kolega czuje do jej narzeczonego „coś w rodzaju litości”, gdy dowiaduje się, że ten będzie się z nią żenić. A, i pasuje do niej „fizycznie” jedynie wielki wódz Maorysów, bo przecież ludzie dobierają się pod kątem tego, jakie mają sylwetki. Co do Maorysów, ucieszyło mnie, że dowiem się nieco o ich kulturze i życiu, ale jestem nieco sceptyczna odkąd znalazłam komentarz Nowozelandki, która stwierdziła, że książka dużo przekłamuje. Z jednej strony Lark stara się krytykować postawę wyższości białego osadnika względem tubylców i podkreślić, że kultura maoryska jest nowocześniejsza od naszej (bo są wolni, mają rozwody i nie krępuje ich swobodna seksualność). Z drugiej – sporo tu postkolonializmu. Maorysi są naiwni, mówią łamaną angielszczyzną, ich śpiewy i sztuka traktowane są jak folklor, a tubylcze „chichoczące dziewczęta” z radością wskakują do namiotów osadnikom. Chris niby jest z nimi zaprzyjaźniony, ale jedna piękna kobieta jest lepsza, bo „nie była wytatuowana”, a Ida „chętnie spotkałaby się z jakąś kobietą, która nie była wytatuowana” - najwyraźniej Maoryski nie spełniają jej potrzeb intelektualnych, ani potrzeb estetycznych Chrisa (ale do namiotu można je wziąć). Karl z kolei „nie mógł powstrzymać śmiechu” i „trudno mu było zachować powagę na samą myśl o tym, że maoryski wódz z całą powagą analizował sytuację ekonomiczną na Wyspie Południowej”. Jane ma jeszcze gorzej, bo nie umie im wyjaśnić „przewagi białego człowieka”.
Sporej krytyce autorka poddaje religię, zwłaszcza staroluteranizm, który wyznają mieszkańcy upiornej wioski ze Stepford. Dziwne, bo w sumie sama tworzy świat, który tak wygląda - ci, co się starają i zakasali rękawy wygrywają, a ci, którym się nie chce, przegrywają, bo są leniwi. Ostatecznie część bohaterów odrzuca źle rozumianą, łamiącą im kręgosłupy wiarę, ale nie zastępują jej niczym innym, nie ma tu żadnej dobrej, prawidłowo rozumianej relacji z absolutem, żadnej sensownej alternatywy. Bóg „nigdy nie odpowiada”, „nie wysłuchuje, nie spełnia życzeń”, „nie słucha”, bo został „stworzony przez złych ludzi”, a „ludzie pobożni są trochę naiwni”.
Najbardziej rozwaliło mnie wytłumaczenie dla „biednego” Ottfrieda, który – skoro został wmieszany w morderstwo przez ojca i teścia – to rzekomo tłumaczy jego nienawiść do dwóch kobiet, które gwałcił i bił.
Naprawdę nie pojmuję, jak przy takim nasyceniu interesującymi wydarzeniami Sarah Lark była w stanie napisać tak kartonową powieść, podczas gdy czytany przeze mnie poprzednio Christensen pisał ze swadą i wciągająco o zwykłych chłopcach chodzących do szkoły. Generalnie „Czas ognistych kwiatów” to produkcja na poziomie przeciętnego harlekina – z tą różnicą, że harlekiny miały po 150 stron, a tu mamy ich z 800.

Pierwszy tom szumnej sagi o nowozelandzkich rodzinach autorstwa niemieckiej pisarki, która ponoć zachwyciła się Nową Zelandią podczas wakacyjnej wycieczki i powołała do życia cała serię grubaśnych książek. Bohaterkami są dwie kobiety – Niemka Ida, która dorasta w surowej wiosce pełnej fanatyków religijnych i kocha się w Karlu, który jest zbyt biedny, żeby mogła go poślubić,...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
380
196

Na półkach:

Pochłonęła mnie ta powieść na kilka długich dni. Jest co czytać ( bo to ponad 700 stron) ale i jakaż przyjemność.

Historia łącząca wątki obyczajowe, społeczne, przygodowe i historyczne. Nawet przez jedną chwilę nie odczułam dłużyzny, nudy, zwolnienia akcji. Książkę czyta się na wdechu. Ciągle się coś dzieje. Trudno odłożyć nawet na chwilę. Powiem tylko, że czytając "Czas ognistych kwiatów" do późna w nocy, zerkałam na zegarek ( bo robiło się coraz później i później) i nawet zaczęłam bardzo powaznie rozważać czy następnego dnia nie iść na urlop żeby w spokoju od rana poczytać przy kawce, a nie cały dzień w pracy mysleć co tam słychać u bohaterów... Niech to będzie tez rekomendacją - nie dla każdej ksiązki opłaca się poświęcac cenny urlop!

Nie pamietam kiedy ostatnio trafiłam na tak dobrą obyczajówkę, a oczekiwań nie miałam zbyt wielkich bo zarówno okładka, jak i tytuł mogły sugerowac słodko-pierdzącą historyjkę o wyidealizowanych czarno-białych bohaterach. Nic bardziej mylnego.
Od razu zabieram się za drugi tom ( co za cudowna sytuacja, kiedy od razu można wskoczyć w kontynuację) i polecam gorąco:)

Pochłonęła mnie ta powieść na kilka długich dni. Jest co czytać ( bo to ponad 700 stron) ale i jakaż przyjemność.

Historia łącząca wątki obyczajowe, społeczne, przygodowe i historyczne. Nawet przez jedną chwilę nie odczułam dłużyzny, nudy, zwolnienia akcji. Książkę czyta się na wdechu. Ciągle się coś dzieje. Trudno odłożyć nawet na chwilę. Powiem tylko, że czytając...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
642
291

Na półkach:

Porywająca opowieść o pierwszych osadnikach na Nowej Zelandii w XIX wieku. Cudownie się czytało mimo tych ponad 800 stron, ani na chwilę lektura nie nużyła. Powieść na nowo obudziła moją fascynację Nową Zelandią. Poznałam też trochę kulturę Maorysów. To była wspaniała podróż, a przede mną jeszcze dwa tomy tej wspaniałej sagi.

Porywająca opowieść o pierwszych osadnikach na Nowej Zelandii w XIX wieku. Cudownie się czytało mimo tych ponad 800 stron, ani na chwilę lektura nie nużyła. Powieść na nowo obudziła moją fascynację Nową Zelandią. Poznałam też trochę kulturę Maorysów. To była wspaniała podróż, a przede mną jeszcze dwa tomy tej wspaniałej sagi.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
320
114

Na półkach:

Uwielbiam takie opowieści... sagi rodzinne osadzone w czasach pionierskich, odległych i czasem wręcz nie do uwierzenia. Uwielbiam książki które nie kończą się po dwóch wieczorach i Uwielbiam podróżować i odkrywać świat wraz z ich bohaterami. Już ciszę się ma druga część tej powieści i naprawdę polecam.

Uwielbiam takie opowieści... sagi rodzinne osadzone w czasach pionierskich, odległych i czasem wręcz nie do uwierzenia. Uwielbiam książki które nie kończą się po dwóch wieczorach i Uwielbiam podróżować i odkrywać świat wraz z ich bohaterami. Już ciszę się ma druga część tej powieści i naprawdę polecam.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1701
259

Na półkach:

Rozwlekłe romansidło. Wymieniają sie partnerami niczym w Modzie na sukces.

Rozwlekłe romansidło. Wymieniają sie partnerami niczym w Modzie na sukces.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
139
49

Na półkach:

Bardzo ciekawa, wciągająca książka i do tego wiele wątków jest opartych na faktach, jak również wiele postaci występujących w książce faktycznie żyło i przemierzało ocean w poszukiwaniu nowego życia.
Bardzo interesująca powieść opisującą początki życia pierwszych osadników w Nowej Zelandii i ich ,,współżycia" z Maorysami. Do tego gruba - ma 700 stron!

Bardzo ciekawa, wciągająca książka i do tego wiele wątków jest opartych na faktach, jak również wiele postaci występujących w książce faktycznie żyło i przemierzało ocean w poszukiwaniu nowego życia.
Bardzo interesująca powieść opisującą początki życia pierwszych osadników w Nowej Zelandii i ich ,,współżycia" z Maorysami. Do tego gruba - ma 700 stron!

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1314
318

Na półkach:

Ciekawa, dobrze się czytało, choć perypetie bohaterów niekiedy trąciły banałem.

Ciekawa, dobrze się czytało, choć perypetie bohaterów niekiedy trąciły banałem.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
674
377

Na półkach:

Z jednej strony to ciekawa historia, z drugiej denerwują mnie bardzo płytko zarysowani bohaterowie, albo dobrzy, albo źli...

Z jednej strony to ciekawa historia, z drugiej denerwują mnie bardzo płytko zarysowani bohaterowie, albo dobrzy, albo źli...

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
871
853

Na półkach:

Pierwsze spotkanie z autorką uważam za całkiem udane.
Choć objętościowo książka jest całkiem pokaźna, to jednak uporałam się z nią dosyć szybko.
Pierwszy tom sagi przedstawia czytelnikowi XIX Nową Zelandię, a właściwie grupę chłopów wraz ze swoimi rodzinami, którzy skuszeni wizją lepszego życia, decydują się na porzucenie Meklemburgii i wyruszenie w daleką podróż.
Już opis samych przygotowań do wyjazdu pokazuje, jak bardzo nie byli świadomi tego, dokąd się udają. Wielotygodniowy rejs statkiem był wyczerpujący dla pasażerów, którzy nie byli odpowiednio przygotowani na warunki pogodowe. Również warunki zakwaterowania znacznie odbiegały od ich przyzwyczajeń, co po dotarciu do celu spowodowało dodatkowe niesnaski.
A na miejscu, no cóż można się domyślić nie było fanfar, ani komitetu powitalnego. Za to rozpoczęło się żmudne przystosowywanie do nowej rzeczywistości.
Autorka ciekawie pokazała środowisko Maorysów. Zetknięcie Europejczyków z tak odmienną kulturą musiało zaowocować konfliktami. Ale to nie jedyna płaszczyzna konfliktu. Obecny jest bowiem podział na środowisko kobiece i męskie. I tu panie zostają pozostawione same sobie, z całym życiowym bagażem. A panowie no cóż im więcej było wolno.
Jestem bardzo ciekawa kolejnych części, bo zżyłam się z Idą Cat, Karlem i innymi mieszkańcami ziemi nowozelandzkiej.

Pierwsze spotkanie z autorką uważam za całkiem udane.
Choć objętościowo książka jest całkiem pokaźna, to jednak uporałam się z nią dosyć szybko.
Pierwszy tom sagi przedstawia czytelnikowi XIX Nową Zelandię, a właściwie grupę chłopów wraz ze swoimi rodzinami, którzy skuszeni wizją lepszego życia, decydują się na porzucenie Meklemburgii i wyruszenie w daleką podróż.
Już...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
373
366

Na półkach:

ciekawa przygody pierwszych Europejczyków w Nowej Zelandii; przyjemnie się czyta w sobotnie popołudnie :)

ciekawa przygody pierwszych Europejczyków w Nowej Zelandii; przyjemnie się czyta w sobotnie popołudnie :)

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    294
  • Przeczytane
    202
  • Posiadam
    28
  • 2019
    10
  • 2021
    8
  • 2022
    6
  • Ulubione
    5
  • 2020
    5
  • Teraz czytam
    4
  • Z biblioteki
    4

Cytaty

Więcej
Sarah Lark Czas ognistych kwiatów Zobacz więcej
Sarah Lark Czas ognistych kwiatów Zobacz więcej
Sarah Lark Czas ognistych kwiatów Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także