-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1190
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
"Ten głód" to swego rodzaju pamiętnik seryjnej morderczyni, która z zimną krwią pozbawia życia swoich kochanków, aby potem wykorzystać ich części ciała do przygotowania wykwintnych dań.
Przyznam, że byłam nieco sceptycznie nastawiona do tej książki i sam jej początek potwierdził moje obawy, wzbudzając we mnie ambiwalentne odczucia. Miałam wrażenie, że jest zbyt chaotycznie, że zdania bywają konstruowane w dziwny sposób, przez co czasem musiałam czytać jeden fragment po dwa razy lub cofać się kilka zdań wstecz, aby się upewnić, czy dobrze wszystko zrozumiałam. Przeskoki czasowe nie ułatwiały sprawy.
Dodatkowo odrzucały mnie niektóre osobliwe porównania, które często miały nawiązywać do sztuki kulinarnej, co z jednej strony było fajnym smaczkiem, lecz z drugiej strony niektóre metafory były dla mnie dość żenujące. Nie wiedziałam jak się do tego odnosić, czy to tak na poważnie i miało to brzmieć poetycko? Czy może był to specjalny zabieg i mam traktować te narrację z przymrużeniem oka, jako specyficzny czarny humor seryjnej morderczyni? Z biegiem czasu coraz bardziej skłaniałam się ku drugiej opcji, dzięki czemu zaczęłam czerpać przyjemność z lektury.
Bywało też wulgarnie i dosadnie.
Bardzo dokładnie i obrazowo zostały opisane mordy popełniane przez bohaterkę oraz to, jak skrupulatnie się do nich przygotowywała.
Podobał mi się zabieg burzenia czwartej ściany, gdy narratorka zwracała się bezpośrednio do czytelnika.
Na plus zasługuje fakt, że miała ona cechy charakterystyczne dla seryjnych morderców. I raczej nie polubimy się z tą socjopatką ;)
Jednak zabrakło mi więcej wyjaśnień motywów jej działania, ukazania, co ją pchnęło do tak strasznych czynów. Przydałby się bardziej pogłębiony portret psychologiczny.
Była jeszcze jedna rzecz, która mi zgrzytała, mianowicie to, w jakich okolicznościach nasza morderczyni została aresztowana. Według mnie było to mocno naciągane, można to było rozegrać o wiele lepiej.
Podsumowując: pierwsze sto stron z lekka mnie wymęczyło, ale dalej było coraz lepiej i zaczęła się bezkompromisowa jazda bez trzymanki.
Specyficzna i dziwna, momentami groteskowa, makabryczna i wulgarna. Ostatecznie po przymknięciu oka na niektóre aspekty - świetnie się na niej bawiłam.
"Ten głód" to swego rodzaju pamiętnik seryjnej morderczyni, która z zimną krwią pozbawia życia swoich kochanków, aby potem wykorzystać ich części ciała do przygotowania wykwintnych dań.
Przyznam, że byłam nieco sceptycznie nastawiona do tej książki i sam jej początek potwierdził moje obawy, wzbudzając we mnie ambiwalentne odczucia. Miałam wrażenie, że jest zbyt...
Bardzo lubię czytać o różnych dziwnych i niespotykanych przypadłościach o podłożu neurologicznym.
I jak to bywa w tego typu publikacjach, znajdziemy tutaj opisy tych bardziej ciekawych dolegliwości oraz tych, które nie będą aż tak budzić naszego entuzjazmu.
Cała książka skupia się na pięciu naszych zmysłach i przypadkach, u których zostały one zaburzone.
Mnie osobiście najbardziej zainteresował rozdział o ludziach, którzy nie odczuwają bólu. W pierwszym odruchu może nam się wydawać, że takie schorzenie to błogosławieństwo, a jak się okazuje jest to wręcz przekleństwo. Sama nie zdawałam sobie sprawy ile strasznych konsekwencji ono niesie.
Bardzo ciekawa była też wzmianka o kobiecie, której odczuwanie ciepła-zimna zwariowało i było zupełnie odwrotne.
Z zainteresowaniem czytałam o swego rodzaju halucynacjach u ludzi tracących wzrok.
Zmysł wzroku i opis jego działania był dla mnie czymś fascynującym. Była nawet wzmianka o ślepowidzeniu, z którym miałam niedawno styczność w książce sci-fi Petera Wattsa.
Bardzo abstrakcyjna i zadziwiająca była również umiejętność czucia smaku czy widzenia koloru dźwięków. Naukowe opisy działań narządów i zmysłów były podane w przystępny sposób, chociaż nie zawsze w takim samym stopniu interesowały.
Najbardziej z lektury wytrącały mnie wstawki z życia autora, w których to często opisywał krajobraz czy budynki mijane w drodze do pacjenta i przytaczał wspomnienia bądź anegdotki z nimi związane. Może dla niektórych będzie to ciekawym dodatkiem i momentem wytchnienia, lecz dla mnie osobiście było zbędne. Na szczęście nie było tego zbyt wiele.
Całościowo lektura mnie usatysfakcjonowała i dała do myślenia. Często nie zdajemy sobie sprawy, jak zwodnicze bywają nasze zmysły, i jak niewiele trzeba żeby doszło do ich zaburzeń; czasem decydują o tym geny, a czasem czysty przypadek, pech. Przytłaczające jest też to, jak bywamy bezradni, gdy któryś ze zmysłów nie działa prawidłowo, oraz jak bezradni bywają lekarze i jak ciężko o diagnozę w tak odosobnionych nietypowych przypadkach.
Czy polecam tę książkę każdemu? Nie wiem, na pewno bardziej odnajdą się w niej osoby chociaż trochę zainteresowane tą tematyką, a jeśli ktoś chciałby pierwszy raz poczytać o tego typu rzeczach, to jako pierwszą polecam książkę "Mężczyzna, który pomylił swoją żonę z kapeluszem".
Bardzo lubię czytać o różnych dziwnych i niespotykanych przypadłościach o podłożu neurologicznym.
I jak to bywa w tego typu publikacjach, znajdziemy tutaj opisy tych bardziej ciekawych dolegliwości oraz tych, które nie będą aż tak budzić naszego entuzjazmu.
Cała książka skupia się na pięciu naszych zmysłach i przypadkach, u których zostały one zaburzone.
Mnie osobiście...
Choroba toczy babkę, choroba toczy wieś, śmierć wisi w powietrzu, a to wszystko w otoczeniu na pozór sielskiej małej prowincji, spowitej w śpiewie ptaków, brzęczeniu pszczół, smakującej kompotem z wiśni i dojrzałymi gruszami, pachnącej kwiatami, polami, lasem, ale też krwią.
Jest wiele dobrych książek, które są po prostu wciągającymi powieściami, ale bywają też takie, które są swego rodzaju literackim przeżyciem, które rezonują z naszą duszą i grają na strunach naszej wrażliwości. I takim właśnie doświadczeniem była dla mnie lektura Łakomych Małgorzaty Lebdy. Wybaczcie jeśli brzmi to zbyt wzniośle, ale być może udziela mi się poetyckość tej książki.
No właśnie – poetyckość… jak to z nią jest w tym przypadku? Osobiście bałam się tego aspektu, bałam się, że mnie przytłoczy, na szczęście tak się nie stało. Poetycka strona jest dobrze wyważona i osoby, które nie do końca się w niej odnajdują mimo wszystko mogą czerpać radość z lektury.
Bardzo doceniam umiejętność posługiwania się językiem Małgorzaty Lebdy, która na pozór prozaiczne rzeczy i czynności przedstawia w bardzo hipnotyzujący sposób. I chociaż nie ma tam rozbudowanych opisów, to autorka tak operuje słowem, że potrafić oddać klimat przy pomocy minimalnych środków. Przywiązuje wagę do różnych drobiazgów i szczegółów, które cudownie budują nastrój. To wszystko sprawiło, że mogłam zanurzyć się całkowicie w tej powieści, zatracić w niej.
Poruszyło mnie też zamiłowanie babci bohaterki do żywego, czyli do wszelakich zwierząt oraz roślin, gdzie nie chce ona zrobić krzywdy nawet zwykłym owadom. Skądś ja to znam :) dlatego od razu wzbudziło to moją sympatię i robiło mi się cieplej na serduszku czytając jak babka ratuje krety czy prowadzi mrówki kroplami miodu.
Łakome jest to powieść o chorobie, o oczekiwaniu na śmierć, o bliskości, o relacjach rodzinnych ,o docenianiu tego, co nam dane, co nam zostało. Jest to z jednej strony powieść swojska, melancholijna, sensualna, cielesna, a z drugiej dzika, czasem mroczna, bywa oniryczna, niedopowiedziana, pozostawiająca czytelnika w pewnym zawieszeniu. Po prostu niezapomniana uczta literacka :)
Dziękuję autorce za tak wspaniałe doznania. :)
Choroba toczy babkę, choroba toczy wieś, śmierć wisi w powietrzu, a to wszystko w otoczeniu na pozór sielskiej małej prowincji, spowitej w śpiewie ptaków, brzęczeniu pszczół, smakującej kompotem z wiśni i dojrzałymi gruszami, pachnącej kwiatami, polami, lasem, ale też krwią.
Jest wiele dobrych książek, które są po prostu wciągającymi powieściami, ale bywają też takie,...
Opowieść o kobiecie, która ma swego rodzaju obsesję na punkcie zbrodni sprzed lat.
Główna bohaterka Bodie Kane po ponad 20 latach wraca na kampus swojej byłej uczelni. Tam też miała miejsce tajemnicza śmierć jej współlokatorki. Za zbrodnię bardzo szybko został skazany pewien czarnoskóry chłopak, jednak w przebiegu dochodzenia można dostrzec wiele luk i nielogiczności. Czy oby na pewno skazana została właściwa osoba? Bodie szczerze w to wątpi.
W czasach szkolnych nasza bohaterka nie miała najłatwiej, bywała prześladowana, wyśmiewana, nie należała do grona popularnych dziewczyn, ale mimo to radziła sobie jak tylko umiała, a w dorosłym życiu wyszła na prostą, ale czy na pewno? Jednak nie tak łatwo zapomnieć o przeszłości i wyrwać się z jej szponów.
Makkai zręcznie łączy motywy charakterystyczne dla kryminału z literaturą piękną.
Książka jest ładnie napisana, niesie ze sobą niejedno przesłanie, jednocześnie stawiając w centrum wątek kryminalny.
Znajdziemy tutaj nieco klimatu dark academia, thrilleru psychologicznego czy literatury kobiecej. Autorka porusza szereg różnych tematów, takich jak: metoo, klasowość, rasizm, cancel culture, ukazuje wpływ i siłę mediów społecznościowych, to jaką fascynację budzą w nas zbrodnie, a w szczególności te, których ofiarami padły młode, atrakcyjne, białe kobiety, oraz to, jak ludzie kochają bawić się w internetowych detektywów.
Przeszywające są wstawki, w których narratorka beznamiętnie wylicza przypadki, gdzie sprawcy gwałtów czy morderstw zostali uniewinnieni
Na początku obawiałam się, że książka pójdzie w zbyt nachalny feminizm, na szczęście tak nie było i ukazała również negatywne strony ruchu metoo, uświadamia, że nie wszystko jest czarne albo białe.
Książka wymaga skupienia, większa jej część to myśli głównej bohaterki, nie mamy zbyt wielu dialogów. Do tego dostajemy sporo różnych postaci, przez co można się czasem pogubić. Fabuła płynie raczej niespiesznie, lecz jednocześnie nie brakuje wstawek budujących napięcie i pobudzających naszą ciekawość.
Będzie to dobra powieść zarówno dla miłośników kryminalnych zagadek jak i dla fanów literatury pięknej. Jeśli jednak szukacie czegoś na wzór "Wierzyliśmy jak nikt", to możecie poczuć się zawiedzeni. To dwie zupełnie inne historie, które łączy świetne pióro autorki.
Opowieść o kobiecie, która ma swego rodzaju obsesję na punkcie zbrodni sprzed lat.
Główna bohaterka Bodie Kane po ponad 20 latach wraca na kampus swojej byłej uczelni. Tam też miała miejsce tajemnicza śmierć jej współlokatorki. Za zbrodnię bardzo szybko został skazany pewien czarnoskóry chłopak, jednak w przebiegu dochodzenia można dostrzec wiele luk i nielogiczności. Czy...
Jeśli już sięgam po jakieś książki o około naukowej tematyce, to zazwyczaj zahaczają one o dziedziny antropologii lub psychologii, są to tematy, które niezmiernie mnie fascynują.
Tak więc czułam, że "Mężczyzna o pięknym głosie" może przypaść mi do gustu.
Jest to książką napisana przez terapeutkę, która opisuje w niej kilka nietypowych, ciekawych przypadków swych pacjentów.
Poznamy kobietę, która zjawiając się w gabinecie siada w jego kącie i milczy przez całą sesję, sytuacja powtarza się miesiącami, a z ust kobiety padając jedynie zdawkowe słowa.
Czy pacjentkę, która na terapię dla par przyprowadzi nie męża, a kochanka.
I wiele innych równie interesujących przypadków :)
Była to dla mnie niezwykle interesująca lektura, z miłą chęcią zajrzałam za kulisy pracy terapeuty.
Dodatkowo autorka jest bardzo inspirującą postacią, mocno zaangażowaną w swoją pracę i chęć niesienia pomocy, niebojącą się łamania reguł i stosowania niekonwencjonalnych metod. To podejście zmieniło mój punkt widzenia, jestem bowiem osobą, która zazwyczaj traktuje wytyczone reguły jako świętość, przez co na początku podejście pani doktor wydawało mi się nieco kontrowersyjne i moralnie niejednoznaczne, ale z drugiej strony dało mi do myślenia. A po przeczytaniu całości jestem zdania, że jednak czasem trzeba iść za intuicją i przekroczyć pewne wytyczone, narzucone normy.
Bardzo interesujące były też osobiste refleksje i przemyślenia Dr Rubin, dzięki którym dowiadujemy się jak ciężka i odpowiedzialna bywa praca terapeuty, oraz jak bardzo może wpływać na samego terapeutę, który też jest człowiekiem, też ma swoje emocje i własne problemy.
Podsumowując: jest to naprawdę interesująca, inspirująca i dająca do myślenia lektura. Poznamy tutaj wiele ciekawostek, które zapewne będziemy chcieli przedyskutować z innymi.
Książkę polecam każdemu, nie tylko zainteresowanym tematyką psychologii. Jest napisana bardzo przystępnym językiem, a dzięki dodaniu przez autorkę osobistych wątków i przemyśleń uniknięto tutaj tzw. naukowego bełkotu. Możemy poznać Dr Lillian Rubin nie tylko jako genialną panią psycholog, ale przede wszystkim jako człowieka. :)
Jeśli już sięgam po jakieś książki o około naukowej tematyce, to zazwyczaj zahaczają one o dziedziny antropologii lub psychologii, są to tematy, które niezmiernie mnie fascynują.
Tak więc czułam, że "Mężczyzna o pięknym głosie" może przypaść mi do gustu.
Jest to książką napisana przez terapeutkę, która opisuje w niej kilka nietypowych, ciekawych przypadków swych...
To była fantastyczna seria, dostarczyła mi mnóstwo rozrywki, i mimo iż trzeci tom może nie będzie moim ulubionym, to cała trylogia pozostanie na zawsze w moim serduszku. 🧡
Ten tom według mnie za długo się rozkręca, ale z drugiej strony, jak już się rozkręci, to ciężko się od niego oderwać.
Zakończenie to strzał w dziesiątkę, lepszego nie mogliśmy sobie wymarzyć, jestem nim naprawdę usatysfakcjonowana.
Żałuję trochę, że nie dostaliśmy więcej Rowana i Citry, pojawia się cała masa nowych bohaterów i postaci, przez co moi ulubieńcy trochę niknęli w tym tłumie. Chociaż bardzo podobał mi się wątek Greysona.
Pochwały należą się też za ukazanie progresu i przemiany bohaterów, tego jak ukształtowały ich niektóre wydarzenia.
Ten tom jest też według mnie najbardziej rozbudowany, ma więcej różnych wątków, przez co czasem trzeba trochę pogłówkować, żeby połączyć fakty.
Natomiast zabrakło mi większej ilości zwrotów akcji, po których zbierałabym szczękę z podłogi, to znaczy było kilka zaskoczeń, ale nie tak mocnych jak w pierwszym tomie.
O samej fabule nie chcę nic pisać, żeby za dużo nie zdradzać, w każdym razie, jeśli podobali się wam "Kosiarze" to bez wahania możecie sięgać po kolejne tomy, nie będziecie zawiedzeni. :)
Podsumowując: finałowy tom nadal trzyma poziom, jest to kawał świetnej rozrywki i satysfakcjonujące zwieńczenie serii. 🧡
To była fantastyczna seria, dostarczyła mi mnóstwo rozrywki, i mimo iż trzeci tom może nie będzie moim ulubionym, to cała trylogia pozostanie na zawsze w moim serduszku. 🧡
Ten tom według mnie za długo się rozkręca, ale z drugiej strony, jak już się rozkręci, to ciężko się od niego oderwać.
Zakończenie to strzał w dziesiątkę, lepszego nie mogliśmy sobie wymarzyć, jestem nim...
Mała polska wieś, jej tajemnice, problemy, tragedie, zakamarki.
Wieś z różnorodnymi mieszkańcami - jest tu grupa młodych ludzi próbujących odnaleźć się w świecie i jednocześnie ten świat zmienić, jest też pewna szalona kobieta spacerująca po lesie, śpiewająca pod drzewami, inna kobieta, która powróciła po latach w poszukiwaniu dawno zaginionego syna, a w centrum tego wszystkiego ubojnia drobiu, jej pracownicy i apodyktyczny właściciel.
🔸Bardzo lubię takie klimaty oraz balansowanie na granicach różnych gatunków. Powieść ta to poniekąd literatura piękna, poniekąd obyczajowa, jak i również w jakimiś stopniu kryminał.
🔸Autorka poruszyła tu wiele interesujących i ważnych tematów.
Głównym punktem wyjścia jest funkcjonowanie małej społeczności wiejskiej. Obserwujemy jak ci wyżej sytuowani podporządkowują i wykorzystują tych słabszych, jakich nieetycznych i czasem wręcz nielegalnych procederów się dopuszczają i dlaczego inni przymykają na to oko.
Na szczęście w opozycji jest pewna grupa osób stająca do nierównej walki.
Znaczący jest również wątek ekologii i aktywizmu z tym związanego.
Są też tajemnicze zaginięcia, podpalenia, brudy oraz urazy z przeszłości, których czasem lepiej nie odkopywać.
🔸Kolejny plus należy się za język. Jest tu wiele ciekawych spostrzeżeń ujętych w taki sposób, że aż chcę się podkreślać cytaty :)
🔸Jedyny problem jaki miałam z tą książką to jej tempo. Początek niesamowicie mnie zafascynował i wciągnął, przez co być może miałam zbyt wygórowane oczekiwania i jak dla mnie środek historii nieco stracił swój rezon, aczkolwiek pod koniec znów chwyta. Miałam też wrażenie, że niektóre aspekty powieści zostały rozegrane zbyt stereotypowo, ale być może o to chodziło...
Mała polska wieś, jej tajemnice, problemy, tragedie, zakamarki.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toWieś z różnorodnymi mieszkańcami - jest tu grupa młodych ludzi próbujących odnaleźć się w świecie i jednocześnie ten świat zmienić, jest też pewna szalona kobieta spacerująca po lesie, śpiewająca pod drzewami, inna kobieta, która powróciła po latach w poszukiwaniu dawno zaginionego syna, a w centrum tego...