-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1190
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
2024-06-02
2024-05-31
Stasiuk nostalgiczny, ale na ostro. Bezceremonialnie wytyka ludzkości wszystkie jej wady, wychodzi to jednak niebanalnie. Tli się tu gdzieś nawet pewnego rodzaju pokora, no bo powiedzieć, że Stasiuk to jednak mądry facet, to nic nie powiedzieć. Jak zwykle pół świata obraża, żeby za chwilę drugie pół przytulić. Biorę to.
Stasiuk nostalgiczny, ale na ostro. Bezceremonialnie wytyka ludzkości wszystkie jej wady, wychodzi to jednak niebanalnie. Tli się tu gdzieś nawet pewnego rodzaju pokora, no bo powiedzieć, że Stasiuk to jednak mądry facet, to nic nie powiedzieć. Jak zwykle pół świata obraża, żeby za chwilę drugie pół przytulić. Biorę to.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024
2024-01-01
„Miałem gdzieś całą tę polskość, którą się podniecali kresowi sentymentaliści. (..) Lubiłem patrzeć, jak w kresowym dziedzictwie grzebią kury i pasie się bydło.”
Stasiuk jak nikt inny potrafi przyłożyć już na pierwszych stronach i zawsze myślę: ok, ciężki temat, ale teraz trochę po prostu pojeździmy; jako że ja też ze wschodu, więc tu cerkiew, tam trochę biednego i zawstydzającego powojnia, więc jadę za nim według jego planu, bo Stasiuk planuje wybornie i z nim jeździ się najlepiej.
Nic z tego. Sen miesza się z jawą, niby podróż do rzeki dzieciństwa, a tu myk i już kurz w Donbasie, wojna, Ruscy, namacalnie blisko. Smutek. Cisza, choć Autor nie pozwala na drzemki. O sobie pisze: „Miałem sześćdziesiąt trzy lata i żadnej wiedzy”. Ja - wracam do umysłowego przedszkola.
Wszystko, co ważne, jest Tam. Nie ma żadnej powagi w wilanowach i żoliborzach. Bełżec nie ma się czym pochwalić. Porządkowanie mentalnej mapy, nienachalnie, z wyczuciem.
Dużo przekleństw i stasiukowego zjebania wszystkiego. Jemu akurat wolno, on Czytelnika nie oszukuje, że będzie miło, bo świat jest impresjonistyczno piękny. Nie jest i Stasiuk znów nie przepuszcza okazji, żeby go jeszcze bardziej rozmazać.
„Miałem gdzieś całą tę polskość, którą się podniecali kresowi sentymentaliści. (..) Lubiłem patrzeć, jak w kresowym dziedzictwie grzebią kury i pasie się bydło.”
Stasiuk jak nikt inny potrafi przyłożyć już na pierwszych stronach i zawsze myślę: ok, ciężki temat, ale teraz trochę po prostu pojeździmy; jako że ja też ze wschodu, więc tu cerkiew, tam trochę biednego i...
2001-05-19
2009-05-19
2023-05-19
2024-05-17
Trochę mnie zmęczyła, trąci tamtym. Wiele pozycji z czasów dawnych wchodzi i zostaje w głowie. Odkleiłam się od niej jednak szybko, może zbyt szybko.
Trochę mnie zmęczyła, trąci tamtym. Wiele pozycji z czasów dawnych wchodzi i zostaje w głowie. Odkleiłam się od niej jednak szybko, może zbyt szybko.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-12-31
Pobłocki nie owija w bawełnę, a niektórzy zarzucają mu, że to studium zła made in Poland jest nierzetelne, bo stawia ostre i bezkompromisowe granice między chłopstwem, a ich państwem, a tak nie można. Że leci tu bardziej esejem, niż historycznym nurtem, odzierając z bogactwa pokaźny kawał historii tego kraju. Trudno, jaki kraj, taka krytyka. Pobłocki, moim zdaniem, nie musi się z niej tłumaczyć, ale tłumaczyć na język ojczysty te wszystkie przypowieści o wielkości, które ładnie wyglądają w szkolnych testach i na arraasach wawelskich. Podziwiamy i sami nie wiemy, co i za co.
Ja się pytam: jak zastosować narzędzie relatywizmu opisując stan umysłu ówczesnej szlachty i ziemiaństwa, którego przedstawiciele jednym podpisem mogli zakończyć kruche i bezwartościowe życie chłopa pańszczyźnianego, ot tak? No nie da sie. Autor nie daje szans państwowym legendom, metodycznie, oczko po oczku, pruje polski mit.
Kolejna pozycja będąca solą w oku wszystkich, którzy w nieskończoność romantyzują Sarmatę i szlachecki dworek, sielanką płynący.
Pobłocki nie owija w bawełnę, a niektórzy zarzucają mu, że to studium zła made in Poland jest nierzetelne, bo stawia ostre i bezkompromisowe granice między chłopstwem, a ich państwem, a tak nie można. Że leci tu bardziej esejem, niż historycznym nurtem, odzierając z bogactwa pokaźny kawał historii tego kraju. Trudno, jaki kraj, taka krytyka. Pobłocki, moim zdaniem, nie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to1997
2024
2024
Obowiązkowo po "Izbica, Izbica" Rafała Hetmana.
Obowiązkowo podwójnie dla tych, którzy powtarzają jak pacierz, że "takie były trudne czasy", "Polska nie była i nie jest antysemicka, a nawet pro-semicka" oraz że "Polacy wszystkim podczas wojny pomagali!". Można się nieźle zdziwić, a już z pewnością rozczarować odkrywając, że Polak-bohater bywa hasłem-wydmuszką.
Chociaż warsztatu tu i tam Autorowi brakuje, nie odmówię mu jednego: kompletnie i odważnie rozpruł historię swojej rodziny i rozlicza bez oglądania się na więzy krwi. Wnikliwe studium człowieka i człowieczeństwa. Poszukiwanie jakiegoś sedna wśród strzępów z przeszłości. Dobrze to wyszło.
Obowiązkowo po "Izbica, Izbica" Rafała Hetmana.
Obowiązkowo podwójnie dla tych, którzy powtarzają jak pacierz, że "takie były trudne czasy", "Polska nie była i nie jest antysemicka, a nawet pro-semicka" oraz że "Polacy wszystkim podczas wojny pomagali!". Można się nieźle zdziwić, a już z pewnością rozczarować odkrywając, że Polak-bohater bywa hasłem-wydmuszką.
Chociaż...
2024-04-14
2024-01-01
W mejnstrimowym medium wpadł mi w oko wywiad z Autorem, pomyślałam: ciekawe, co można było napisać o krajowej patocelebrze i tych wszystkich supernovach polskiego internetu? Niestety, okrągłe nic, a szkoda, bo temat dopiero jest brany na tapet i można było jednak wejść w ten las nieco głębiej. Wyszła wyliczanka typu „kto z kim / za ile / od kiedy / gównoburze / następny!”
Poradnik / podsumowanie o tym, czego nie robić i co robić w rodzimym szołbiznesie, szczególnie, jeśli masz dopiero 12-15 lat, ale kogo to obchodzi, kiedy masz właśnie tyle lat? Dla matki nastolatka nic odkrywczego; że Friz i Ekipa to pomysł przerżnięty w biały dzień z MrBeasta? To już wiem, odkąd mój syn wypowiedział po raz pierwszy słowo „influencer”. Po co pisać o tym książkę? Już widzę oczyma wyobraźni, jak wszyscy bohaterowie tej pozycji łapią telefony i nadają w eter: „patrz, k***a, jestem w książce, o ja p******le/ę!”.
W tytule mamy, że „mroczny świat influencerów”, jednak coś się chyba Autorowi odkleiło po drodze i bardzo łagodnie traktuje większość wspomnianych w książce postaci. Pewnego dnia trzeba będzie zbić z nimi piątkę na gali, konfie prasowej czy innej pato-imprezie, więc nie wypadało podcinać tej gałązki, na którą coraz więcej zainteresowanych się dosiada. No może poza piątką z p. Wardęgą, wiemy, że tu nastąpił wyraźny koniec pato-relacji. Auć?
Pytanie zasadnicze: co na to wszystko Krzysztof Stanowski?
W mejnstrimowym medium wpadł mi w oko wywiad z Autorem, pomyślałam: ciekawe, co można było napisać o krajowej patocelebrze i tych wszystkich supernovach polskiego internetu? Niestety, okrągłe nic, a szkoda, bo temat dopiero jest brany na tapet i można było jednak wejść w ten las nieco głębiej. Wyszła wyliczanka typu „kto z kim / za ile / od kiedy / gównoburze /...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-01-01
Dobry reportaż to taki, który nie prowadzi tylko w jedno, wybrane przez reportażystę miejsce i jego akcje, usprawiedliwiając tym poniekąd własne ograniczenia i zainteresowania autora. Dobry reportaż idzie tam, gdzie niekoniecznie miał zamiar dotrzeć i ku zaskoczeniu Czytelnika – tak miało być. Taki chwyt, ale zawsze działa.
Prymaka – Oniszk zabiera nas w długą, wielowektorową podróż, a wysiadka na stacji końcowej wcale nie przynosi ulgi. Nie jest to po prostu kolejna opowieść o Wyklętych, Ruskich i Polakach i tym wszystkim, co między nami nie tak – od lat. Piękne studium podlaskiej złożoności, z osobistymi historiami rodziny Autorki w centrum.
Podlasiance z urodzenia i prawosławnej jak wszyscy w mojej rodzinie od pokoleń, weszło mi to niewygodnie mocno.
Dlaczego nasza wiślana kraina nigdy nie była i nie będzie jednak rajem dla wszystkich, pomimo tylu starań i patriotycznych operacji? Bo to zadanie niemożliwe i Prymaka-Oniszk ma na to solidne argumenty.
Dobry reportaż to taki, który nie prowadzi tylko w jedno, wybrane przez reportażystę miejsce i jego akcje, usprawiedliwiając tym poniekąd własne ograniczenia i zainteresowania autora. Dobry reportaż idzie tam, gdzie niekoniecznie miał zamiar dotrzeć i ku zaskoczeniu Czytelnika – tak miało być. Taki chwyt, ale zawsze działa.
Prymaka – Oniszk zabiera nas w długą,...
2024
Z Twardochem jest trochę jak z jazdą dobrym samochodem: nie od razu biegi wskakują na swoje miejsce, trajektoria lekko szarpana, zarzuca na zakrętach, jakieś wertepy po drodze. Jak to u Twardocha, akcja nabiera mocy powoli, ale pod tą maską buzuje czarny, śląski potwór i wiadomo, że to nie będzie przejażdżka do kościoła (sic!).
Trochę się jednak Autor niepotrzebnie spieszy i kończy, ku zaskoczeniu Czytelnika, w najmniej oczywistym momencie. Trudno, grzech młodego kierowcy.
Tak to namaścił dr. hab. Zbigniew Kadłubek w posłowiu: „Jezus jest kimś nie do przyjęcia dla katolika. „O ja pierdolę – wyszeptał wikary i zemdlał”. Jezus jest facetem z szafy. I u Twardocha, i w polskiej rzeczywistości.”
Mocny kciuk za odwagę i bezkompromisowość, które stały się w prozie Twardocha wysokooktanowym, daleko niosącym paliwem, na którym niewielu potrafi jeździć bez urwania koła.
Z Twardochem jest trochę jak z jazdą dobrym samochodem: nie od razu biegi wskakują na swoje miejsce, trajektoria lekko szarpana, zarzuca na zakrętach, jakieś wertepy po drodze. Jak to u Twardocha, akcja nabiera mocy powoli, ale pod tą maską buzuje czarny, śląski potwór i wiadomo, że to nie będzie przejażdżka do kościoła (sic!).
Trochę się jednak Autor niepotrzebnie spieszy...
2023
Kiedyś, po "Barbarzyńcy w ogrodzie" od razu chciałam jechać do Sieny, w tamten upał i historyczny kurz, renesans walący między oczy w każdej uliczce, tę całą Herbertowską magię. Po Stasiuku nigdzie mi się jechać nie chce, no może na jakieś zadupie, gdzie sygnał sieci komórkowej sam zawraca.
Stasiuk "obrzydza" mi słońce, piękno, kawę w cieniu Duomo di Como, a nawet majestatyczny Mediolan i inne och-pejzaże. Pcha mnie na mój Wschód. Jak on, patrzę na furkoczące nad ziarnem słonecznika sikorki i upstrzoną ich kupami terakotę mojego balkonu i myślę: oto życie.
I ok, że jest to książka pełna uprzedzeń, tego Stasiukowi nikt nie odbierze: bolesnej szczerości i zawsze otwartego trzeciego oka.
Kiedyś, po "Barbarzyńcy w ogrodzie" od razu chciałam jechać do Sieny, w tamten upał i historyczny kurz, renesans walący między oczy w każdej uliczce, tę całą Herbertowską magię. Po Stasiuku nigdzie mi się jechać nie chce, no może na jakieś zadupie, gdzie sygnał sieci komórkowej sam zawraca.
Stasiuk "obrzydza" mi słońce, piękno, kawę w cieniu Duomo di Como, a nawet...
2023
"Człowiek ze wsi wyjdzie, wieś z człowieka nigdy" - mówi się z pańska, ba - z jakimś namaszczeniem ewangelicznym i głębokim poczuciem racji!
Frydryszak wzięła się za temat ciężki i gęsty, ale jakże pięknie i cierpliwie utkała z tego coś naprawdę wyjątkowego. Napisała ewangelię wsi i miasta polskiego od nowa, nie ma już ściemy w tym temacie: cham i pan spotykają się przy tym samym płocie polskich uprzedzeń, niechęci i społecznych podziałów.
Stawiam obok "Chamstwa" Pobłockiego.
"Człowiek ze wsi wyjdzie, wieś z człowieka nigdy" - mówi się z pańska, ba - z jakimś namaszczeniem ewangelicznym i głębokim poczuciem racji!
Frydryszak wzięła się za temat ciężki i gęsty, ale jakże pięknie i cierpliwie utkała z tego coś naprawdę wyjątkowego. Napisała ewangelię wsi i miasta polskiego od nowa, nie ma już ściemy w tym temacie: cham i pan spotykają się przy...
2023
***
„Szesnastego listopada po południu matka Anny, od rana milcząca i blada, położyła się do łóżka i umarła.”
***
"– Babcia mi chyba umarła – powiedział. – Ale tak całkiem pewien to nie jestem."
Zgrabne i niesie, ale to by było na tyle, jeśli chodzi o język. Napięcie zmienne, raczej nie wybucha ogniem. Piętro za piętrem, doczłapałam do 213 strony. Akcja za akcją, świat powołany tu do życia powoli się od siebie odkleja, chociaż zdarzają się tzw. momenty.
Ktoś już na LC napisał, że nie wie, dlaczego powstają takie książki. Dołączam do głęboko skonfundowanych.
Od getta jest Twardoch. Ale, ale! Tu mamy rodzeństwo Annę i Andrzeja Zatorskich, a u Twardocha – siostrzyczkę Annę i braciszka Andrzeja Ziembińskich. Bywa, że przypadek chlaśnie w gębę, ale żeby aż tak? Tyle, że piękna Ziembińska z piekła rodem, a ślicznej Zatorskiej od przeprowadzki do getta wyrosła aureola. Nie jej jednej w tej powieści i dlatego stanowcze "nie".
Research na poziomie - niezła dłubanina! Ale czy na pewno o to chodziło?
***
„Szesnastego listopada po południu matka Anny, od rana milcząca i blada, położyła się do łóżka i umarła.”
***
"– Babcia mi chyba umarła – powiedział. – Ale tak całkiem pewien to nie jestem."
Zgrabne i niesie, ale to by było na tyle, jeśli chodzi o język. Napięcie zmienne, raczej nie wybucha ogniem. Piętro za piętrem, doczłapałam do 213 strony. Akcja za akcją, świat...
2023
Ach, ten Zbigniew Z., pseudonim "Zero".
Koniecznie.
Ach, ten Zbigniew Z., pseudonim "Zero".
Koniecznie.
Trochę nierówna, ale jedno na pewno: z dokładnością archiwisty Autor tropi i docieka, nie wiem tylko, czy puenta dobrze to wszystko zamyka. Więcej pytań, niż odpowiedzi.
Trochę nierówna, ale jedno na pewno: z dokładnością archiwisty Autor tropi i docieka, nie wiem tylko, czy puenta dobrze to wszystko zamyka. Więcej pytań, niż odpowiedzi.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to