-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1190
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
2024-05
2024-05
Wiedźmin, zwłaszcza w postaci rewelacyjnego słuchowiska przygotowanego przez wydawnictwo SuperNOWA, po raz kolejny nie rozczarowuje. Tym razem spora część fabuły opowiada o przygodach Ciri, które są nie mniej ciekawe niż te, których doświadcza Geralt. Polecam.
Wiedźmin, zwłaszcza w postaci rewelacyjnego słuchowiska przygotowanego przez wydawnictwo SuperNOWA, po raz kolejny nie rozczarowuje. Tym razem spora część fabuły opowiada o przygodach Ciri, które są nie mniej ciekawe niż te, których doświadcza Geralt. Polecam.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05
"Problem trzech ciał" to moim zdaniem warte uwaga uwagi powieść science-fiction, której autorowi, Cixin Liu, nie sposób odmówić pomysłowości. Wprawdzie jako Europejczykowi nieco trudności sprawiało mi połapanie się w gąszczu chińskich imion i nazwisk, ale po wielokrotnym sprawdzaniu spisu bohaterów (plus za zamieszczenie czegoś takiego na samym początku książki) jakoś udało się je przyswoić. ;)
Jeden z najciekawszych jak dla mnie fragmentów to utworzenie "szyku komputerowego" (i lekka kawaleria przemieszczająca się główną magistralą, biegnącą środkiem formacji), choć niestety sporo opisów dotyczących gry komputerowej było w mojej ocenie nieco nużących.
Z pewnością czuję się mocno zachęcony do lektury kolejnej części cyklu.
"Problem trzech ciał" to moim zdaniem warte uwaga uwagi powieść science-fiction, której autorowi, Cixin Liu, nie sposób odmówić pomysłowości. Wprawdzie jako Europejczykowi nieco trudności sprawiało mi połapanie się w gąszczu chińskich imion i nazwisk, ale po wielokrotnym sprawdzaniu spisu bohaterów (plus za zamieszczenie czegoś takiego na samym początku książki) jakoś udało...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04
Nie miałem wcześniej żadnej styczności z logoterapią ani postacią Viktora Frankla, więc jego książka znacznie poszerzyła moją świadomość, dotyczącą tego nurtu psychoterapii. Sama postać autora i siła jego charakteru wobec tak trudnych doświadczeń jak bycie więzionym w obozach koncentracyjnych są naprawdę godne podziwu.
Pierwsza część książki to właśnie opis osobistych przeżyć Frankla w czasie wojny. W porównaniu z innymi pozycjami z kategorii literatury obozowej, tutaj nacisk położony został na zupełnie inne aspekty - przede wszystkim na psychikę człowieka w takiej sytuacji. Wiele z obserwacji autora było dla mnie dość zaskakujących. Dowiemy się np. o zorganizowanej w oświęcimskich barakach sesji psychoterapeutycznej, o tym, że podróżujący w bydlęcych wagonach więźniowie potrafili zachwycić się pięknem mijanych krajobrazów, a gdy pewnego wieczoru nad placem apelowym w Auschwitz można było zaobserwować wspaniały zachód słońca, to będący na skraju wyczerpania ludzie i tak rzucili się, by go podziwiać, szepcząc między sobą "jaki piękny może być świat".
Drugą część lektury stanowi natomiast opis podstaw logoterapii, czyli systemu, którego imperatyw kategoryczny brzmi: "żyj tak, jakbyś żył po raz drugi, i tak, jakbyś za pierwszym razem postąpił równie niewłaściwie, jak zamierzasz postąpić teraz" i który zamiast o woli przyjemności (jak u Freuda) albo woli mocy (jak u Adlera) mówi o kierującej człowiekiem woli sensu.
Uważam, że "Człowiek w poszukiwaniu sensu" to niezwykle wartościowa lektura, którą polecam każdemu.
---
> Gdy tak czekaliśmy na kąpiel, uderzyła nas nasza własna nagość: rzeczywiście, nie posiadaliśmy teraz niczego z wyjątkiem naszych nagich ciał; (...) jedyną rzeczą, której nam nie odebrano, była - dosłownie - nasza naga egzystencja.
> miłość nie ogranicza się do fizycznej powłoki ukochanej osoby. Prawdziwą głębię odnajduje się, dopiero wnikając w jej duchowe jestestwo, jej wewnętrzne "ja".
> człowiekowi można odebrać wszystko z wyjątkiem jednego - ostatniej z ludzkich swobód: swobody wyboru swojego postępowania w konkretnych okolicznościach, swobody wyboru własnej drogi.
> początkiem wszelkich prób wskrzeszenia w człowieku jego wewnętrznej siły musiało być wskazanie mu jakiegoś celu w życiu.
> Kiedy uświadomimy sobie, że nie da się zastąpić jednego człowieka drugim, rola odpowiedzialności jaką ponosimy za własne życie i jego podtrzymywanie, ukaże nam się w całej swej wielkości.
> w porównaniu z psychoanalizą logoterapia jest metodą znacznie mniej retrospektywną, a bardziej introspektywną.
> samourzeczywistnienie możliwe jest wyłącznie jako efekt uboczny samotranscendencji.
> Cierpienie w pewnym sensie przestaje być cierpieniem w chwili, gdy nada mu się sens, choćby sens ofiary.
> współczesny człowiek ma za co żyć, ale nie ma po co żyć - ma środki, ale nie ma sensu.
> nawet gdy nie jesteśmy w stanie zmienić sytuacji powodującej cierpienie, wciąż możemy wybrać postawę, jaką względem niej zajmiemy.
Nie miałem wcześniej żadnej styczności z logoterapią ani postacią Viktora Frankla, więc jego książka znacznie poszerzyła moją świadomość, dotyczącą tego nurtu psychoterapii. Sama postać autora i siła jego charakteru wobec tak trudnych doświadczeń jak bycie więzionym w obozach koncentracyjnych są naprawdę godne podziwu.
Pierwsza część książki to właśnie opis osobistych...
2024-04
Świetna książka popularnonaukowa, która przybliża czytelnikowi historię odkryć onkologicznych i pokazuje jak bardzo w ciągu ostatnich 100 lat zmieniało się podejście do diagnostyki oraz leczenia nowotworów. Jest to dość obszerna pozycja, więc dawka wiedzy, która jest w niej zawarta jest naprawdę solidna (i dotyczy nie tylko leczenia raka, ale też kancerogenezy i biologii).
Wiele faktów, których się dowiedziałem było dla mnie zaskakujących, np.:
* jeszcze w 1942 roku zapasy penicyliny w całym USA wynosiły około 11 gram
* wiele z substancji stosowanych w chemioterapii to tak paskudne trucizny, że oprócz destrukcji komórek nowotworowych niszczą ludzki organizm na wielu płaszczyznach, a takie skutki uboczne, takie jak choćby “wymiotowanie przeciętnie 12 razy dziennie” były często wręcz pomijane przez lekarzy.
* pierwsze hospicjum w Stanach Zjednoczonych założono dopiero w 1974 roku (w Yale-New Haven Hospital)
prowadzenie badań klinicznych to kosztowna, złożona i trudna sprawa.
* Nierzadko trzeba było więcej niż dekady, żeby udowodnić skuteczność danego postępowania. Z drugiej strony inne standardy etyczne niż obecnie powodowały, że czasami to eksperymentów trafiali pacjenci, którzy nawet nie byli świadomi swojego w nich uczestnictwa (jak np. przy mammografii)
* “rak to nie zwykły chromosomowy chaos, lecz zorganizowany chromosomowy chaos: każda jego postać ma właściwe dla siebie, identyczne mutacje”
* w nowotworze onkogeny działają “jak zablokowany pedał gazu”, zaś geny supresorowe “jak niesprawne hamulce”
Warto dodać, że książka napisana jest w bardzo przystępny sposób (niekiedy nawet mocno wciągający!), a styl narracji miejscami przypominał mi “Stulecie chirurgów”, w którym również śledzimy wydarzenia historyczne, dowiadując się przy okazji o współczesności.
---
> cywilizacja nie powodowała raka, lecz, przez to, że wydłużyła ludzkie życie, wydobyła go na jaw
> Szubienica i cmentarz - dla średniowiecznego anatoma sklepy z artykułami pierwszej potrzeby
> To historia pacjentów, ich walki, ich przetrwania i wędrówki po krainie choroby. Wytrwałość, pomysłowość i instynkt przetrwania, czyli cechy często przypisywane wybitnym lekarzom, to w rzeczywistości cechy odbite, pochodzące przede wszystkim od ludzi zmagających się z chorobą. Lekarze jedynie je naśladują. Choć dzieje medycyny opowiadane są w lekarskiej perspektywy, dokonania medyków to jedynie substytut dalece istotniejszego heroizmu pacjentów
> Związki chemiczne lub promienie rentgenowski wywołują onkogenne mutacje nie dlatego, że “wprowadzają” do komórki obce geny, lecz ponieważ aktywizują endogenne protoonkogeny.
> Rak jest właśnie ładunkiem wybuchowym zawartym w naszych genach, który tylko czeka, by go odpalić. Przeznaczone nam jest zawsze nosić to zgubne brzemię.
> Druker lubi żartować, że osiągnął rezultat z punktu widzenia onkologii paradoksalny, stworzył bowiem lek, dzięki któremu ludzi z nowotworem jest więcej.
> Przyjaciele często pytali, czy czułam, że choroba w jakiś sposób uczyniła moje życie nienormalnym. Odpowiadam zawsze tak samo: dla osoby chorej wszystko to jest nową normalnością.
> “W starości śmierć jest rzeczą nieuchronną, ale przed starością nie”
> Wojnę z Rakiem można najsensowniej “wygrać“, modyfikując definicję pojęcia “zwycięstwo”,
Świetna książka popularnonaukowa, która przybliża czytelnikowi historię odkryć onkologicznych i pokazuje jak bardzo w ciągu ostatnich 100 lat zmieniało się podejście do diagnostyki oraz leczenia nowotworów. Jest to dość obszerna pozycja, więc dawka wiedzy, która jest w niej zawarta jest naprawdę solidna (i dotyczy nie tylko leczenia raka, ale też kancerogenezy i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04
"ABC" to taki typowy, przeciętny kryminał Agathy Christie, który nie wyróżnia się niczym szczególnym spośród wielu innych jej autorstwa (w przeciwieństwie do kilku wyjątków, takich jak "Zabójstwo Rogera Ackroyda", "Morderstwo w Orient Expressie" czy "Dziesięciu Murzynków"). Dostarcza nieco rozrywki, nie zaskakuje zbyt mocno, a klimat, który panuje w książce idealnie odzwierciedla cytat jednej z bohaterek: "To bardzo nieładnie, że ciocia została zamordowana".
---
> Odrzekłem wtedy, że sprawa to człowiek. Zagadka nie była dla mnie zagadką morderstw, lecz zagadką A.B.C.
"ABC" to taki typowy, przeciętny kryminał Agathy Christie, który nie wyróżnia się niczym szczególnym spośród wielu innych jej autorstwa (w przeciwieństwie do kilku wyjątków, takich jak "Zabójstwo Rogera Ackroyda", "Morderstwo w Orient Expressie" czy "Dziesięciu Murzynków"). Dostarcza nieco rozrywki, nie zaskakuje zbyt mocno, a klimat, który panuje w książce idealnie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04
Zaciekawiony otwartym zakończeniem pierwszej części serii, sięgnąłem po kolejny tom i niestety spotkało mnie pewne rozczarowanie. Uważam, że "Krucjata Bourne'a" wypada w tym porównaniu zdecydowanie gorzej (nie ma już wszak wątku związanego z utratą pamięci, który to odgrywał ważną rolę w "Tożsamości..."). Ot, taka sobie książka sensacyjna - słuchałem się całkiem przyjemnie, ale nie czuję się zachęcony do lektury kolejnych tomów. Przynajmniej nie w najbliższym czasie.
Zaciekawiony otwartym zakończeniem pierwszej części serii, sięgnąłem po kolejny tom i niestety spotkało mnie pewne rozczarowanie. Uważam, że "Krucjata Bourne'a" wypada w tym porównaniu zdecydowanie gorzej (nie ma już wszak wątku związanego z utratą pamięci, który to odgrywał ważną rolę w "Tożsamości..."). Ot, taka sobie książka sensacyjna - słuchałem się całkiem przyjemnie,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04
Nie jest to krótka książka, przez co jej fabuła, choć zasadniczo bardzo ciekawa i dynamiczna, ma momenty, w których zdecydowanie zwalnia, a na pierwszy plan wychodzą wątki, które wcześniej wydawały się pobocznymi (jak np. relacja głównego bohatera ze szkolną bibliotekarką).
Takie leniwe tempo ma też jednak swoje plusy - przede wszystkim pozwala wczuć się w klimat przełomu lat 50. i 60. XX wieku, który to został w tej książce świetnie przedstawiony. Do tego stopnia, że kończąc lekturę, czułem się prawie jak George Amberson, który nazwał siebie samego "Człowiekiem bez Epoki", który już nie uważa czasów współczesnych za swoją teraźniejszość.
Jestem pod ogromnym wrażeniem pomysłowości autora. Przyznam też, że zakończenie, mimo iż nieco gorzkie, podobało mi się. Wielokrotnie wszak przekonaliśmy się, że "przeszłość jest nieustępliwa". Ale mimo tej nieustępliwości, zachęcam, żeby tę przeszłość odwiedzić.
Nie jest to krótka książka, przez co jej fabuła, choć zasadniczo bardzo ciekawa i dynamiczna, ma momenty, w których zdecydowanie zwalnia, a na pierwszy plan wychodzą wątki, które wcześniej wydawały się pobocznymi (jak np. relacja głównego bohatera ze szkolną bibliotekarką).
Takie leniwe tempo ma też jednak swoje plusy - przede wszystkim pozwala wczuć się w klimat przełomu...
2024-03
Wciągająca powieść sensacyjna oparta na niebanalnym pomyśle. Przesłuchałem jako audiobooka i jak najbardziej polecam tę lekturę. Szkoda tylko, że książka nie tworzy zamkniętej całości i kończąc ją, zostajemy z pytaniami bez odpowiedzi. Mam nadzieję, że kolejne części cyklu będą niemniej dobre i przyniosą rozwiązania najważniejszych zagadek.
Wciągająca powieść sensacyjna oparta na niebanalnym pomyśle. Przesłuchałem jako audiobooka i jak najbardziej polecam tę lekturę. Szkoda tylko, że książka nie tworzy zamkniętej całości i kończąc ją, zostajemy z pytaniami bez odpowiedzi. Mam nadzieję, że kolejne części cyklu będą niemniej dobre i przyniosą rozwiązania najważniejszych zagadek.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-03
Uff… Długa to była lektura. Zasadniczo całkiem przyjemna, jednak nużących momentów też w niej nie zabrakło. Osobiście nie spodziewałem się jednak niczego innego, gdyż jest to już moje trzecie podejście do Dickensa (wcześniej czytałem już “Wielkie nadzieje” oraz “Opowieść o dwóch miastach”) i spośród tego zestawu książek, “David Copperfield” jest w mojej opinii zdecydowanie najlepszą. Jest to powieść rozległa, która porusza sporo różnych wątków społeczno-obyczajowych. W ramach lektury mamy okazję obserwować dość spory wycinek czasowy z życia głównego bohatera - poczynając od wczesnego (i również wcześnie zakończonego) dzieciństwa, poprzez młodość, aż po dojrzałość, która pozwala spojrzeć z dystansu na swoje wcześniejsze decyzje i zobaczyć popełnione w przeszłości błędy.
Plusem książki na pewno są ciekawe postacie, które potrafią wzbudzić u czytającego różne emocje (zarówno te pozytywne, jak i negatywne). Mamy więc m.in. walczącą nie tylko z osłami ciotkę Trotwood, uwielbianego przez młodego Dawida Steerfortha, przebiegłego Uriasza Heepa, ciągle pakującego się w kłopoty finansowe Micawbera, poczciwą Peggotty o pogańskim nazwisku, pana Dicka, którego myśli przepełnia memoriał Karola, wiecznie dziecinną Dorę (czytając o niej, czasami miałem przed oczami Aleksandrę Kozeł z “Misia” Stanisława Barei), nie wspominając już o okropnym rodzeństwie Murdstone.
Z pewnością nie była to dla mnie lektura porywająca ani taka, która emocjonalnie potrafi rzucić na kolana, ale jako ważny kulturowo tekst, z pewnością warto ją poznać. Muszę też przyznać, że całkiem lubię ten charakterystyczny dla Dickensa styl narracji (obfitujący np. w teksty typu “czemuż nie domyślałem się wówczas tego, o czym dowiedziałem się znacznie później”, które potrafią zachętą czegoś ciekawego potrafią skłonić do przebrnięcia przez co nudniejsze ustępy).
---
> Niedobry! - odrzekła, strojąc zagniewane minki. - Ciągle się gniewasz.
> I wybrałeś sobie śliczną, kochającą istotkę. Obowiązkiem twym i największą (…) przyjemnością być winno i będzie radowanie się zaletami, które żona twa posiada, nie zaś wyszukiwanie tych, na których jej zbywa. Jeśli możesz, rozwiń w niej te, których braknie, lecz (…) przywykaj raczej obchodzić się bez nich.
Uff… Długa to była lektura. Zasadniczo całkiem przyjemna, jednak nużących momentów też w niej nie zabrakło. Osobiście nie spodziewałem się jednak niczego innego, gdyż jest to już moje trzecie podejście do Dickensa (wcześniej czytałem już “Wielkie nadzieje” oraz “Opowieść o dwóch miastach”) i spośród tego zestawu książek, “David Copperfield” jest w mojej opinii zdecydowanie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-03
"Mayflower" to książka, która z pewnością może poszerzyć naszą wiedzę o początkach kolonizacji Ameryki, jednak podchodząc do lektury należy być świadomym, że nie jest to historyczna powieść fabularna, ale po prostu opowieść o historii. Nie mamy tu konkretnych postaci, których losy śledzilibyśmy przez cały czas, bohaterem tej książki jest raczej cała zbiorowość tzw. Pielgrzymów i ich potomków.
Właśnie - potomków. Snuta przez Nathaniela Philbricka historia dość szybko przechodzi od lat 1620-1621 do znacznie późniejszego okresu, jakim była tzw. wojna króla Filipa (1675−1676). Faktów oraz postaci historycznych związanych z początkami angielskiego osadnictwa w Ameryce Północnej, o których wspomina autor jest całkiem sporo, jednak trzeba mieć na uwadze, że nie jest to lektura, która oprócz wiedzy dostarczy nam jakichś szczególnie przyjemnych doświadczeń czytelniczych.
"Mayflower" to książka, która z pewnością może poszerzyć naszą wiedzę o początkach kolonizacji Ameryki, jednak podchodząc do lektury należy być świadomym, że nie jest to historyczna powieść fabularna, ale po prostu opowieść o historii. Nie mamy tu konkretnych postaci, których losy śledzilibyśmy przez cały czas, bohaterem tej książki jest raczej cała zbiorowość tzw....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-03
Bardzo obiecujący świat (inteligentne koty i sępy? Brzmi arcyciekawie!) i niestety kompletny zawód jeśli chodzi o wykorzystanie tego potencjału. Akcja ogranicza się jedynie do wojny między Alerami a Armektańczykami i nie znalazłem ani jednego fragmentu, który powodowałby u mnie nieprzemożną chęć poznawania dalszych przygód bohaterów. Może kolejne tomy serii (w końcu jest ich naprawdę sporo) są ciekawsze, ale raczej nieprędko to sprawdzę.
Bardzo obiecujący świat (inteligentne koty i sępy? Brzmi arcyciekawie!) i niestety kompletny zawód jeśli chodzi o wykorzystanie tego potencjału. Akcja ogranicza się jedynie do wojny między Alerami a Armektańczykami i nie znalazłem ani jednego fragmentu, który powodowałby u mnie nieprzemożną chęć poznawania dalszych przygód bohaterów. Może kolejne tomy serii (w końcu jest...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-03
Chociaż sam tytuł "Milczenie owiec" wielokrotnie obijał mi się o uszy, to miałem szczęście nigdy nie oglądać filmu, co pozwoliło mi w pełni cieszyć się fabułą książki. A ta jest naprawdę wciągająca, dzięki czemu lekturę tę czyta się bardzo szybko. Warto przy tym zauważyć, że jest to druga część serii o Hannibalu Lecterze, więc być może najlepiej byłoby zacząć od "Czerwonego smoka". Ja niestety o tym nie wiedziałem, więc najwyżej kiedyś wrócę do początków, aby poznać wcześniejszą część historii.
---
> Nic nie czyni człowieka bardziej bezbronnym niż samotność, może tylko chciwość.
> Śpi głęboko i słodko, spowita w milczenie owiec.
Chociaż sam tytuł "Milczenie owiec" wielokrotnie obijał mi się o uszy, to miałem szczęście nigdy nie oglądać filmu, co pozwoliło mi w pełni cieszyć się fabułą książki. A ta jest naprawdę wciągająca, dzięki czemu lekturę tę czyta się bardzo szybko. Warto przy tym zauważyć, że jest to druga część serii o Hannibalu Lecterze, więc być może najlepiej byłoby zacząć od...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-03
Myślę, że "Insygnia śmierci" to bardzo udane zakończenie całego cyklu. Oczywiście ostatecznego wyniku wojny czarodziejów można było się spodziewać, jednak na kilka niestandardowych posunięć fabularnych też znalazło się miejsce. Podobnie jak poprzednich części, również i tej wysłuchałem jako audiobooka, czytanego przez Piotra Fronczewskiego - bardzo polecam o to wydanie.
Myślę, że "Insygnia śmierci" to bardzo udane zakończenie całego cyklu. Oczywiście ostatecznego wyniku wojny czarodziejów można było się spodziewać, jednak na kilka niestandardowych posunięć fabularnych też znalazło się miejsce. Podobnie jak poprzednich części, również i tej wysłuchałem jako audiobooka, czytanego przez Piotra Fronczewskiego - bardzo polecam o to...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-03
"Ślepowidzenie" to dość specyficzna książka. Z jednej strony autor serwuje nam sporo ciekawych pomysłów i koncepcji (sposobowi przedstawienia istot pozaziemskich nie sposób odmówić oryginalności) z drugiej jednak strony snuje ową wizję (całkiem nieodległej) przyszłości w sposób mało atrakcyjny i zupełnie nie wciągający.
W posłowiu Peter Watts pisze: "Jak wszyscy, mam już potąd człekokształtnych obcych o pofałdowanych czołach i olbrzymich insektoidów, które może wyglądają obco, ale zachowują się jak wściekłe psy w chitynowych ubrankach". I rzeczywiście, pan Watts podąża odmienną ścieżką, przedstawiając kosmitów w zupełnie niespodziewanej postaci wężydeł, których sposób życia oraz biologia są skrajnie odmienne od naszych.
Wyprawa w daleką pozaziemską podróż i spotkanie z obcymi jest też dla załogi statku Tezeusz okazją do zastanawiania się nad ludzkim umysłem i możliwościami poznania. Tytułowe ślepowidzenie pojawia się w książce wielokrotnie, pokazując z jak dużą rezerwą należy niekiedy podchodzić do tego, co serwuje nam nasz własny mózg.
Ogólnie jest to więc moim zdaniem taki średniaczek, w którym ciekawe łączy się z nudnym. Dodatkowo nie rozumiem np. idei wprowadzenia do książki wampirów. Jak dla mnie działało to jedynie in minus.
---
> Matematyka dowodzi niezbicie: jedyną wygrywającą strategią jest tajemnica. Tylko głupek mówi, kiedy ma urodziny.
> Gdzie cię to wojsko szkoliło? Na Akademii Fair Play?
> Mózg ma kupę różnych wskaźników. Możesz wiedzieć, że jesteś ślepy, choć nie jesteś; możesz wiedzieć, że widzisz, choć jesteś ślepy. I... owszem, możesz wiedzieć, że cię nie ma, choć jesteś. Lista jest długa, komisarzu. Zespół Cotarda, Antona, syndrom damasceński. Tak na początek.
> Ludzie nie są racjonalni. I ty nie jesteś racjonalny. Nie jesteśmy myślącymi maszynami. Jesteśmy czującymi maszynami.
> Naprawdę chciałem z nią porozmawiać. Tylko nie znalazłem żadnego pasującego algorytmu.
> Każdy pianista koncertowy wie, że najpewniejszym sposobem na zepsucie występu jest świadomość, co robią palce.
"Ślepowidzenie" to dość specyficzna książka. Z jednej strony autor serwuje nam sporo ciekawych pomysłów i koncepcji (sposobowi przedstawienia istot pozaziemskich nie sposób odmówić oryginalności) z drugiej jednak strony snuje ową wizję (całkiem nieodległej) przyszłości w sposób mało atrakcyjny i zupełnie nie wciągający.
W posłowiu Peter Watts pisze: "Jak wszyscy, mam już...
2024-02
Moim zdaniem to jeden z najciekawszych (na równi z ostatnim) tomów serii o Harrym Potterze. Spodobała mi się koncepcja horkruksów, która wprowadziła do fabuły coś nowego i interesującego, jak również liczne podróże wgłąb wspomnień wraz z Dumbledorem, dzięki którym czytelnik ma nareszcie możliwość zrozumienia wydarzeń z przeszłości czarodziejskiego świata. Na plus również zagadka dotycząca tożsamości tajemniczego Księcia Półkrwi.
Moim zdaniem to jeden z najciekawszych (na równi z ostatnim) tomów serii o Harrym Potterze. Spodobała mi się koncepcja horkruksów, która wprowadziła do fabuły coś nowego i interesującego, jak również liczne podróże wgłąb wspomnień wraz z Dumbledorem, dzięki którym czytelnik ma nareszcie możliwość zrozumienia wydarzeń z przeszłości czarodziejskiego świata. Na plus również...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-02
"Katedrę" czyta się z taką łatwością, jakiej można by się spodziewać po typowej Dukajowej książce (czyli raczej nie ma to nic wspólnego z wymagającym minimalnego wysiłku umysłowego lekkim skakaniem z jednej strony na drugą). Dużo neologizmów, a na domiar tego zostajemy wrzuceni do świata całkiem odmiennego niż nasz. Z tym, że o ile w takim np. "Lodzie", można solidnie wgryźć się w ten specyficzny klimat i przyzwyczaić się do niego, to "Katedra" jest dziełkiem wręcz nieprzyzwoicie krótkim, i to właśnie uważam za jego główną wadę. Pomysły (zwłaszcza idea żywokrystu) bardzo ciekawe, ale mam wrażenie, że podane w bardziej rozbudowanej formie byłyby przyjemniejsze w odbiorze.
Swoją drogą, historia, zwłaszcza na początku, nieco przypominała mi (również klimatem) jeden z wątków z "Hyperiona" Dana Simmonsa - tajemnica związana z kultem i postać księdza, który w niezwykły i zagadkowy sposób zostaje uwięziony w danym miejscu.
---
> Tylko głęboko wierzący zdolni są do wielkich bluźnierstw
> Niebezpiecznie jest za bardzo się zapatrzyć
"Katedrę" czyta się z taką łatwością, jakiej można by się spodziewać po typowej Dukajowej książce (czyli raczej nie ma to nic wspólnego z wymagającym minimalnego wysiłku umysłowego lekkim skakaniem z jednej strony na drugą). Dużo neologizmów, a na domiar tego zostajemy wrzuceni do świata całkiem odmiennego niż nasz. Z tym, że o ile w takim np. "Lodzie", można solidnie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-02
“Korona śniegu i krwi” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Elżbiety Cherezińskiej. Powieść wymagała przebrnięcia przez kilkadziesiąt stron, zanim na dobre się wciągnąłem, ale koniec końców zostałem oczarowany sposobem, w jaki autorka ożywia polską historię i jej bohaterów. Po przeczytaniu tej książki nie sposób traktować takich postaci jak Przemysł II, Bolesław Pobożny, Henryk Probus, Bolesław Wstydliwy, św. Kinga, Mściwój II czy Wacław II, a także znamienitych rodów Starszej Polski (Zarembowie, Grzymalici, Łodziowie, Nałęczowie) jedynie jako osób, o których wspominają podręczniki. Dzięki tej lekturze możemy choć przez moment żyć ich konfliktami, problemami i nadziejami, a w rezultacie lepiej rozumieć koleje naszej historii. Zaś dla urozmaicenia, całość historii pokropiona jest leciutko elementami magiczno-fantastycznymi. Polecam spróbować.
---
> Bohaterstwo to tylko śmierć odświętnie ubrana do pieśni.
> Więcej niż dwoje Piastowiczów w jednym miejscu to zapowiedź wojny!
> Hardzi Piastowicze bili się między sobą o dziedziny i płodzili synów, jakby chcieli z własnych lędźwi wystawić wojska, dające każdemu z nich większe prawa do tronu.
> Władza to nie jest trzymanie za mordę. To równowaga między szacunkiem a oddaniem. To moralne prawo wsparte ludzką wolą. To naznaczenie przez Boga.
> "Korona, złocisty cierń, który przebije mi skronie. Akt wywyższenia jest aktem całkowitego poddania. Oto jestem królem, sługą sług."
“Korona śniegu i krwi” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Elżbiety Cherezińskiej. Powieść wymagała przebrnięcia przez kilkadziesiąt stron, zanim na dobre się wciągnąłem, ale koniec końców zostałem oczarowany sposobem, w jaki autorka ożywia polską historię i jej bohaterów. Po przeczytaniu tej książki nie sposób traktować takich postaci jak Przemysł II, Bolesław...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-02
"Harry Potter i Zakon Feniksa" to najdłuższy tom z całego cyklu, ale pomimo swej sporej objętości bynajmniej nie jest książką nużącą. Począwszy od trzeciej części, poziom jest moim zdaniem dość wyrównany. Fabuła, chociaż nie jest nie wiadomo jak zaskakująca, to cały czas utrzymuje czytelnika z pewnym zaciekawieniu dalszymi losami bohaterów. Należy przy tym zaznaczyć, że to nie główny bohater jest mocnym punktem powieści J.K. Rowling (gdyż sam Harry nie wydaje mi się wybitnie interesującą postacią), ale raczej ogólny klimat roztaczany jest Hogwart i społeczność czarodziejów.
"Harry Potter i Zakon Feniksa" to najdłuższy tom z całego cyklu, ale pomimo swej sporej objętości bynajmniej nie jest książką nużącą. Począwszy od trzeciej części, poziom jest moim zdaniem dość wyrównany. Fabuła, chociaż nie jest nie wiadomo jak zaskakująca, to cały czas utrzymuje czytelnika z pewnym zaciekawieniu dalszymi losami bohaterów. Należy przy tym zaznaczyć, że to...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-02
Krótka, ale bardzo ładnie napisana książka, pokazująca kilka różnych wydarzeń i ludzkich postaw, które przyczyniły się do tragedii, którą zgotowali Europie naziści. Mamy tu do czynienia z paroma zgrabnie opisanymi scenami z lat 30. XX wieku, związanych głównie z anschlussem oraz europejską polityką ustępstw. Oglądamy zachowanie władz Austrii, Francji, Wielkiej Brytanii, grupy niemieckich przedsiębiorców (właścicieli takich firm jak Opel, Bayer, Agfa czy Siemens), a także konkretnych osób (np. Kurta Schuschnigga, Wilhelma Miklasa, Seyss-Inquarta). Polecam.
---
> Biedny Schuschnigg. Przeciw obłędowi wystawi muzyka, przeciw groźbie militarnego najazdu wystawi IX symfonię, trzy nutki Appassionaty, by dowieść, że Austria zasłużyła się dla Historii.
> W tym momencie [Hitler] być może się uśmiecha. Kiedy gangsterzy albo furiaci zaczynają się uśmiechać, trudno im się oprzeć - chcemy jak najszybciej usunąć źródło naszych udręk i mieć spokój. A poza tym uśmiech między dwiema sesjami tortur psychicznych ma pewnie szczególny urok, jak błysk słońca na zaciągniętym chmurami niebie.
> Ciekawe, że najsrożsi tyrani do samego końca zachowują pozory przestrzegania form, tak jakby chcieli sprawiać wrażenie, że nie łamią procedur, mimo że otwarcie mają za nic wszelkie przyjęte zasady.
> mizerny człeczyna może nagle gdzieś w samej głębi swojego jestestwa odnaleźć absurdalny opór, zadrę, kolec. I oto okazuje się, że jegomość pozbawiony na pozór szlachetnych zasad, gamoń bez ambicji zaczyna się stawiać.
> I Goring dyktuje porządek dnia, godzina po godzinie. Krok po kroku.
> A tym, co w tej wojnie zadziwia, jest nieprawdopodobny sukces bezczelności, z którego należy zapamiętać jedno: świat ugina się przed blefem.
> Nie są to żadne przedpotopowe potwory, istoty, które spotkał żałosny koniec w latach pięćdziesiątych, które pomarły w nędzy malowanej przez Rosselliniego, wśród ruin Berlina. Te nazwiska istnieją nadal. Posiadają olbrzymie bogactwa.
Krótka, ale bardzo ładnie napisana książka, pokazująca kilka różnych wydarzeń i ludzkich postaw, które przyczyniły się do tragedii, którą zgotowali Europie naziści. Mamy tu do czynienia z paroma zgrabnie opisanymi scenami z lat 30. XX wieku, związanych głównie z anschlussem oraz europejską polityką ustępstw. Oglądamy zachowanie władz Austrii, Francji, Wielkiej Brytanii,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
"Dzikowy skarb" w interesujący sposób przedstawia początki państwa polskiego i wydarzenia związane z przyjmowaniem chrześcijaństwa - w książce mocno uwypuklone zostało polityczne znaczenie tych wydarzeń. Postacie znane z kart historii - Mieszko I, Dobrawa, Ścibor - ożywają, a ponadto autor wprowadza kilka mocnych charakterów fikcyjnych - przede wszystkim tytułowego Dzika, który swoim nieokrzesanym zachowaniem wprowadza też do powieści nuty humorystyczne. Solidna lektura, więc z pewnością zapoznam się również z pozostałymi książkami Karola Bunscha.
"Dzikowy skarb" w interesujący sposób przedstawia początki państwa polskiego i wydarzenia związane z przyjmowaniem chrześcijaństwa - w książce mocno uwypuklone zostało polityczne znaczenie tych wydarzeń. Postacie znane z kart historii - Mieszko I, Dobrawa, Ścibor - ożywają, a ponadto autor wprowadza kilka mocnych charakterów fikcyjnych - przede wszystkim tytułowego Dzika,...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to