Najnowsze artykuły
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Grzegorz Sieczkowski
6
5,8/10
Pisze książki: biografia, autobiografia, pamiętnik, reportaż, flora i fauna, popularnonaukowa, poradniki, rozrywka
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,8/10średnia ocena książek autora
173 przeczytało książki autora
176 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Miłość i przeznaczenie. Trzy pokolenia rodziny Kaczyńskich
Grzegorz Sieczkowski, Bernadeta Waszkiewicz
7,3 z 6 ocen
18 czytelników 2 opinie
2010
Cały ten seks. Kroniki podkasane i Anatomia zgorszenia.
Grzegorz Sieczkowski, Jan Gondowicz
4,4 z 27 ocen
55 czytelników 7 opinii
2008
Najnowsze opinie o książkach autora
Zima stulecia Grzegorz Sieczkowski
5,6
Książkę przeczytałem jednym tchem. Opowiada ona o zimie stulecia, która nawiedziła Polskę na przełomie 1978/1979 roku.
Autor ma bardzo lekkie pióro, książka zaś wciąga od pierwszych stron. Właściwie jest to taki kolaż , reportaż zebrany ze wspomnień bardzo wielu osób. Najczęściej są cytowani ludzie z Warszawy i okolic, ale nie brak i wspomnień zwykłych ludzi z innych stron kraju.
Zima ta obnażyła słabość systemu komunistycznego późnej epoki Gierka, ale także - co niezwykle cenne - pokazuje olbrzymią solidarność ludzi, dotkniętych przez żywioł. A wszystko zaczęło się w sylwestrową noc 1978 roku. A zima zapowiadała się niezwykle łagodnie: jednak po deszczowym i ciepłym Bożym Narodzeniu 1978 roku nadszedł prawdziwy kataklizm. Nawet w samej Warszawie nie dało się przejść z jednej ulicy na drugą. Nie kursowały PKS-y, nie kursowały tramwaje. W wielu wypadkach należało przekopywać ulice, tworzyly się istne lodowe tunele.
Ja jestem rocznik '82, ale do lektury zachęcony zostałem dzięki wspomnieniom między innymi mojej pani od rosyjskiego ze szkoły podstawowej, oraz wspomnień rodziców, a także dzięki reportażom telewizyjnym , które kiedyś tam - gdzieś tam widziałem w telewizji bądź słyszałem w radio.
Gorąco polecam, chociaż jest wiosna i schyłek Wielkanocy. Książka przeniesie Was w pełen przygód czas przełomu roku 1978/1979. Gorąco zachęcam do lektury !
Zima stulecia Grzegorz Sieczkowski
5,6
Zimę stulecia pamiętam z dzieciństwa i jest to obraz nieco inny niż ten, który prezentuje w swoim reportażu Grzegorz Sieczkowski. Nie zarzucam jednak autorowi fałszowania rzeczywistości. Moje wspomnienia to przecież wspomnienia kilkuletniego dziecka, zachwyconego nawałami śniegu, na którym można było się bawić jak nigdy dotąd, niespodziewanym, ale upragnionym przedłużeniem przerwy w szkole i atmosferą przypominającą robinsonadę. Na zimne kaloryfery i brak prądu rodzice potrafili zaradzić organizując skądś lampę naftową i wielkie ilości świec, przy których z bratem graliśmy w chińczyka i bawiliśmy się w rozbitków, a liczne swetry i ciepłe skarpety nosiliśmy nie tylko za dnia, ale także w nocy, przytulając się do siebie jak dwa misie w gawrze.
O tym, że był to kataklizm, który sparaliżował cały kraj i przyczynił się do ogromnych trudności w funkcjonowaniu wszystkich dziedzin ludzkiego życia dowiedziałam się dużo później.
Grzegorz Sieczkowski przedstawia relacje o zimie stulecia różnych ludzi. Sylwestrowych balowiczów, którzy nie dotarli na liczne zabawy i prywatki z powodu nagłego ataku zimy, pracowników zakładów ciepłowniczych zmagających się z koniecznością ogrzania zakładów i mieszkań ( właśnie w tej kolejności) w sytuacji braku węgla, mieszkańców małych wiosek zasypanych na kilka tygodni i odciętych od świata, artystów, którzy nie mogli jechać na zaplanowane koncerty i innych. Każda opowieść z osobna jest ciekawa, ale ich nagromadzenie w książce daje już nieco nużący efekt, bo wszystkie sprowadzają się do tego samego: na przełomie 1978 i 1979 roku nagle przyszedł mróz i śnieg i nigdzie nie dało się dojechać. Stanęły pociągi, autobusy i inne środki transportu.
Ambicją autora było także przeanalizowanie wpływu tego kataklizmu na powolny upadek komunizmu w państwie. W tym celu drobiazgowo opisuje trudności władz z zapanowaniem nad sytuacją w kraju, a nawet, co bardzo mnie znudziło, dokładnie przytacza treśc orędzia noworocznego towarzysza Gierka, konfrontując go z sytuacją w Polsce. Ten oraz następny rozdział o programie telewizyjnym były najbardziej męczące w całej książce. Bo w jakim celu pan Sieczkowski drobiazgowo wymienia, co nadawano w obu programach telewizyjnych i czterech radiowych nie tylko w nocy, gdy zaczęły się opady śniegu, ale także następnego dnia- naprawdę nie wiem? Mało tego, rozkręciwszy się zaczyna przedstawiać świąteczne i noworoczne programy radiowe i tv z lat 1946, 1948, 1950, 1964 i tak dalej, dochodząc aż do roku 1988. Bez żadnych wniosków, czy choćby drobnych komentarzy. Zmęczyłam się tymi rozdziałami nieludzko.
Pojęcie zimy stulecia ma dla Grzegorza Sieczkowskiego bardzo pojemny zakres. W książce o tym tytule znajdziemy rozdział w powodzi w Pułtusku, katastrofie samolotu z Anną Jantar na pokładzie, wybuchu w Rotundzie i innych katastrofach. Wszystkie one mają jakieś zaczepienie w temacie zimy stulecia, ale według mnie zbyt małe, by wprowadzać je do tego i tak zbyt chaotycznie skomponowanego reportażu. Odniosłam bowiem wrażenie, że o ile początek jest w miarę spójny i dotyczy po prostu różnych spojrzeń na tę jedną zimę, to w miarę przyrastania stron autora coraz bardziej ponosi fantazja i zaczyna pisać to o tym, to o owym.
Ciekawym za to pomysłem była próba przedstawienia narracji zbudowanej wokół zimy stulecia w ówczesnych mediach. Władza zrzucająca winę na niesumiennych dozorców, mieszkańców zbyt rozrzutnie szafujących ciepłem z kaloryferów, czy tych, którzy niechętnie stawali do przymusowych prac przy odśnieżaniu dawała Polakom czytelny komunikat- to nie partia jest winna paraliżowi kraju, ale wy, zwykli obywatele! Ciekawe!
Przeczytałam, podobało mi się kilka fragmentów, przeżyłam coś w rodzaju nostalgicznej podróży w czasie i to tyle. Bardzo przeciętny reportaż.