Fernando Sobral pracuje jako dziennikarz w „Jornal de Negócios”, współpracuje z „Correio da Manha” oraz magazynami „Sábado” i „Ler”. Pisał dla „Semanário”, „O Independente”, „Se7e” i „Diário Económico”. Jest autorem esejów, felietonów i powieści – m.in. L.Ville (2009, wyd. polskie 2017)
Nie byłam jeszcze w Lizbonie, ale Fernando Sobral opisuje ją w sposób, w jaki nie chciałabym jej zobaczyć ani poznać.
Wręcz momentami zastanawiałam się czy na pewno myślimy o tej samej Lizbonie.
Nietypowy obraz miasta i nietypowy kryminał. Właściwie daleki od klasyki gatunku.
Autor jest dziennikarzem, pisze eseje i felietony i można wyczuć w książce jego społeczne zaangażowanie i oceniająco-wnioskujący styl.
Detektyw Manuel da Rosa stara się wyjaśnić morderstwo handlarza sztuki, człowieka tajemniczego, który miał mnóstwo kontaktów i trudno podążać jego tropem.
Śledztwo stanowi tu tylko przerywnik w rozważaniach detektywa o teraźniejszości Lizbony, oraz o utraconej Lizbonie jego młodości. Często wspomina też lata spędzone w Afryce, gdzie był wojskowym najemnikiem.
Tęskni za starą Lizboną i z obawą patrzy w jej przyszłość.
Miłośnicy kryminału będą raczej zawiedzeni.
To bardziej dziennikarska robota.
Na swój sposób ciekawa.
Niezwykle zagubiony detektyw Manuel da Rosa stara się rozwiązać sprawę morderstwa młodej śpiewaczki fado. Mimo, że prawie od każdej osoby słyszy co chwilę prawdy objawione i sentencje życiowe, nie jest w stanie do końca połapać się w zawiłościach otaczającej go rzeczywistości.
Momentami wydaje się, że wszyscy wszystko wiedzą i tylko nasz biedny detektyw, który bardziej preferuje rocka niż fado, nie ma pojęcia co się dzieje. Na dodatek co rusz napotyka na swej drodze na niezwykle atrakcyjne i zainteresowane nim kobiety, którym z trudem się opiera... no ... jednej ulega :) biedaczysko...
Polityka, wpływy, pieniądze i chęć posiadania władzy przeplatają się i tworzą tło, które właściwie pochłania akcję.
Wydarzenia opisane jakoś tak powierzchownie, książka przegadana i mało tutaj generalnie i fado i akcji i tajemnicy.
Można przeczytać, ale równie dobrze można pominąć.