Opactwo Luis Zueco 6,6
ocenił(a) na 83 lata temu Jak widzę mało jest opinii o tej książce, może to dziwić...jednak każdy ma swoje gusta i guścik o których to znowu się nie dyskutuje itp itd ect...., ale osobiście twierdzę, że jest to bardzo dobra lektura dużo lepsza niż te przereklamowane hity które co rusz zalewają ci w propozycjach skrzynkę e-mail tudzież ekran przy każdorazowym włączeniu jakiegokolwiek urządzenia z łączem internetowym.
Co mamy zatem- mamy bardzo dobrze stopniowane napięcie, krok po kroku, mały bardzo dobrze odzwierciedlone ludzki charaktery, a że liczba postaci jest naprawdę duża to jest w czym wybierać. Mamy wszystkie cechy ludzkie zebrane w jednym miejscu, bardzo specyficznym miejscu. Autor Louis Zueco doskonale wręcz ukazał nam całą otoczkę opactwa, jej mniej ważne i najważniejsze cechy, pokazał nam też środek, oraz oczywiście to co często jest ukryte, a dla wprawnego oka możliwe od zauważenia- ciemną stronę, ciemną naturę człowieka. Masę kłamstw, w sumie kłamią tam w większym czy mniejszym stopniu wszyscy, o tak kłamstwo jest tam na porządku dziennym obok gorliwych modlitw. Są tam wszystkie grzechy główne, wszystko to co można i w jaki sposób można było splugawić tam też mnisi to uczynili. Obłuda. Fałsz. Zakłamanie. Pycha. Kłamstwo. Pogarda. Nienawiść. Chciwość. Żądze. Krzywoprzysięstwo. Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu. Lenistwo.....i tak dalej i tak dalej więcej grzechów nie pamiętam, bo jest ich aż tyle, że pamięć mnie zawodzi, a może wstyd......kto wie ?
Czuć wilgoć starych murów, daje się także zauważyć i odczuć pewien rodzaj niepokoju na własnej skórze który to towarzyszy nam wtedy, kiedy mamy wrażenie, że chociaż nikogo w sumie nie widać, nie złapaliśmy nikogo na gorącym uczynku, ale ewidentnie czujemy się obserwowani. Nieustannie obserwują nas czyjeś oczy i nie życzą nam jak najlepiej. Tutaj dodatkowo są to oczy które są liczone w liczbie znaczącej. Nikomu nie możemy zaufać. Każdy ma coś do ukrycia z różnych to powodów. Ktoś także i nie powinno nas to dziwić w ogóle czyha na nasze życie, bojąc się, że odkryjemy prawdę, a w tym opactwie tak naprawdę to boją się przedewszystkim PRAWDY !
Jest posępność. Jest tajemnica jedna, druga inna i wszystko razem się ze sobą łączy. Jest przeszłość i teraźniejszość które to mają ogromny wpływ i znaczenie na kreowania przyszłości, teraźniejszość tak ważna bo nadajemy jej wyjątkowej wartości od tego co odkryjemy teraz i tu od tego wszystkiego będzie zależeć nasze życie i przyszłość osób wszystkich tych z którymi mamy do czynienia. Mamy też silną wieź z przeszłością to przeszłość taka a nie inna wykreowała znowu, nadała ton temu wszystkiemu co ma obecnie miejsce. Wszystkie te trzy różnorakie czasy łączą się ze sobą w sposób nierozerwalny.
W ,,Opactwie ‘’ możemy znaleźć wszystko to po czym możemy poznać bardzo dobrze skrojony kryminał. Mamy ciekawe miejsce, jakże inne od tych wszystkich które ukazują inni, mamy ciekawe zachowanie ludzi żyjących w tamtych czasach, sacrum łączy się z profanum. Odwieczne tarcia pomiędzy tym co kościelne, duchowe a tym co świeckie. Wojny, konflikty te zewnętrzne i te wewnętrzne. Nasz główny bohater ma nieciekawe zadanie odkrycia prawdy, w czasie tej dość uciążliwej wędrówki w poszukiwaniu odnajduje także prawdę o sobie samym. Opactwo Veruela i na niego zaczyna oddziaływać w sposób szczególny, w taki w jaki by sam nie przypuszczał. Zmienia się wszystko. On, oraz inni. Chociaż nie do końca…..pewne sprawy zostają już na zawsze w pierwszym przypadku za tymi grubymi murami, w drugim we wnętrzu ludzkiej podświadomości- summa summarum zostają we wnętrzu w środku niedostępnym, niedostępne…już do końca na zawsze . I to jest właśnie piękne w tej książce. Zaczęła się ciekawie i również ciekawie nietypowo się skończyła. A sam środek czyli akcja jest naprawdę bardzo ciekawa i dlatego też moja ocena tej książki będzie bardzo wysoka.
Autor zawarł w swoim dziele naprawdę wszystko. Mamy w czym wybierać. I ja przynajmniej się nie zawiodłem, nie zanudziłem i nie rozczarowałem. Ciekawi bohaterowie. Interesujące miejsce. Umiejętność stopniowania napięcia. Szereg tajemnic. Bogate słownictwo. Interesująca narracja. Czegóż chcieć więcej ? Owszem potknięcia były , aż do teraz zadaję sobie pytanie któż to prześladował naszego notariusza królewskiego, ale to albo ja nie doczytałem, albo też autor nie raczył mnie poinformować. Dobra moja wina przyznaję się bez bicia. Takim drugim potknięciem jest sposób tłumaczenia, momentami książkę dość ciężko się czyta i trzeba wracać do początku strony cofając się nie raz o kilka zdań, aby pojąc o co się rozchodzi. Podejrzewam, że tutaj tłumacz zastępował pewnego rodzaju słowa własne – tłumaczeniem wedle własnego uznania ? Wedle tego w jaki sposób nauczono go tłumaczyć te słowa w których to wypadku często nie da się tak przetłumaczyć w taki sposób aby czytelnik zrozumiał to co autor tak naprawdę miał na myśli. I taki też problem tutaj moim zdaniem zaistniał. Są przecież całe szeregi słów które to odzwierciedlają nasze uczucia/ zachowanie/ opis/ a nie sposób ich dokładnie przetłumaczyć na inny język. I dotyczy to każdego języka, każdego jednego.
Czy są inne potknięcia zapewne tak, ale nie mam ochoty szukać ich w swojej pamięci. Było nie było książka podobała mi się, ponieważ ma swój klimat. Ktoś to porównywał do Umberto Eco ,, Imię róży ‘’ A może Eco jest po prostu przereklamowany ? Ta pozycja nie jest nic gorsza moim skromnym zdaniem. Zueco naprawdę się napracował chociażby stworzyć tyle różnorakich charakterów, doskonale odtworzyć każdego człowieka w swojej książce jakby naprawdę istniał to jest coś naprawdę dużego. O! I to się chwali. I ja też czynie niniejszym. Chwalę, bo warto.