Jak zwykle w przypadku antologii ocena stanowi średnią z opowieści,które bardzo nam się podobały i tych,które zupełnie do nas nie przemówiły. Inicjatywy instytucji kultury sięgające po niestandardowe dla ich działalności zasadniczej media pochwalam. Uważam, że komiks jest formą trafiającą do szerokiego odbiorcy i popularyzującą tematy trudne do przedstawienia w atrakcyjny sposób. Zabrakło mi tu jednak odpowiednio dobranego przekazu, temat wiadomy- wokół Teatru Śląskiego, poetyka i poziom artystyczny różnorodne, lecz brak obrazu wyłaniającego się z całości.
Surrealistyczna opowieść o spotkaniu z social mediami, a przynajmniej takie jest moje pierwsze skojarzenie :). A może chodzi o cały przemysł kulturowo-rozrywkowy? Choć może nie trzeba tego tak dosłownie odbierać.
Sympatyczna, ale nieco zbyt udziwniona opowiastka (czytania na 20 minut). Narracja jest trochę rozmyta. Warto to przeczytać, jeśli lubicie autorskie, nieoczywiste komiksy, które nie mają jednoznacznej puenty.
Najciekawsze jednak dla mnie jest to, jak ogromną drogę autorka przebyła między tym debiutem a "Tą małpą..." i "Poczwarkami". Tamte komiksy to dla mnie wizualny creme de la creme, tutaj wydaje się, że autorka dopiero zaczyna badać możliwości. Ale i tak jest trochę fajnych smaczków. Np. bardzo podoba mi się, jak przedstawione jest miasto.