Singapurska pisarka urodzona w Indonezji, ukończyła szkołę pisarstwa Curtis Brown Creative i brała udział w projekcie mentorskim WoMentoring Project. W 2015 roku jej debiutanckie "Deszczowe ptaki" zostały nagrodzona Bath Novel Award dla najlepszej nieopublikowanej powieści na świecie, a prawa do ich przekładu zostały jak do tej pory nabyte przez dziesięciu zagranicznych wydawców. Clarissa uwielbia deszczowe dni, piękne książki i gorącą zieloną herbatę.http://clarissagoenawan.com/
Porównania do Murakamiego zdecydowanie nie na wyrost, bo czuć w "Deszczowych ptakach" jego ducha. Bardzo (nostalgia, deszcz, jazz). A że ja lubię jego prozę, tak i debiut Clarissy Goenawan przypadł mi do gustu, choć okazał się zupełnie czymś innym, niż na początku zakładałam.
Nie jest to bowiem żaden kryminał. Wątek morderstwa jest tylko pretekstem do zgłębienia przez bohatera pewnych tajemnic, powrotu do przeszłości, do lat dzieciństwa, do ponownego jego przeżycia. To też próba odpowiedzi na trudne i uwierające pytania, chwila refleksji nad tym, na ile i czy w ogóle znamy najbliższe nam osoby.
Bardzo mi się podobało to powolne, senne wręcz tempo tej powieści. Autorka stworzyła bardzo klimatyczną historię, w której co prawda nie dzieje się znowu zbyt wiele, ale chce się wracać do tego małego japońskiego miasteczka i towarzyszyć głównemu bohaterowi w odkrywaniu rodzinnych tajemnic. W moim odczuciu Goenawan sprawnie nakreśliła portret bohatera, któremu przyszło (po)godzić się z traumą i (na)uczyć się z nią żyć. Bardzo nostalgiczny, refleksyjny i smutny (ale piękny) obraz odchodzenia i próba pogodzenia się z utratą / śmiercią. Mnie dotknęło.
Nie jest to na pewno książka dla każdego, wielu się od niej odbije, tak myślę.
To może być ciekawa i przystępna pozycja dla osób, które dopiero zaczynają przygodę z literaturą japońską (lub stylizowaną na japońską - jak w tym przypadku). Po "Deszczowych Ptakach", czyli fantastycznym debiucie autorki, spodziewałam się równie dobrej książki. Niestety tutaj nie wszystko mi zagrało. Czytało się dobrze i szybko, ale ta historia mnie nie porwała, była bardzo przewidywalna. Oczywiście na gruncie literackim nie jest to typowa historia (np. spalenie drzewa, zaginięcie kota),ale miałam wrażenie, jakby te elementy zostały dodane tylko po to, żeby historię zrobić bardziej niecodzienną. Jak gdyby autorka napisała zwykłą książkę obyczajową dla nastolatków, a potem zaznaczyła sobie fragmenty, w które wklei trochę realizmu magicznego. Nie przekonała mnie ta historia, może gdybym miała 18 lat (a nie mam) podobałaby mi się bardziej. Sama postać Miwako też nie była mi bliska, trudno mi było zrozumieć zarówno jej charakter, jak i wybory. Moim głównym zarzutem jest brak wyraźnego przekazu: samobójstwo jest złe i nic go nie usprawiedliwia, szczególnie, że jest to książka o młodzieży i przeznaczona głównie dla młodzieży. Dużo bardziej polecam "Deszczowe Ptaki" autorki.