Katecheza na wsi nie była burzą mózgów. Raczej dyktandem wiary i niewolniczym spisywaniem go w zeszytach. W jednym końcu salki ksiądz prawił...
Najnowsze artykuły
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Bogdan Frymorgen
Źródło: http://komorowice.pl/viewer/artykul/704/?p=3307
9
7,6/10
Urodzony: 1962 (data przybliżona)
kurator i wydawca, autor albumów fotograficznych i wystaw, studiował anglistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Przez dwadzieścia cztery lata pracował dla Serwisu Światowego BBC. Mieszka w Londynie, jest korespondentem radia RMF FM. Współpracuje z wieloma instytucjami kulturalnymi w Polsce. Członek Związku Polskich Artystów Fotografików i rady nadzorczej Żydowskiego Muzeum Galicja w Krakowie.
7,6/10średnia ocena książek autora
52 przeczytało książki autora
141 chce przeczytać książki autora
3fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
Jak mówił anonimowy filozof spod budki z piwem, wszystkiego w życiu należy doświadczyć, lepiej się jednak tym delektować.
1 osoba to lubiKwiat lokalnej młodzieży. To oni dodawali knajpie brakujących gwiazdek. Pstrykali palcami na kelnerkę i pili piwo kuflami. Były cholernie ci...
Kwiat lokalnej młodzieży. To oni dodawali knajpie brakujących gwiazdek. Pstrykali palcami na kelnerkę i pili piwo kuflami. Były cholernie ciężkie, z dużym jak pięść szklanym uchem. My zamawialiśmy wodę z sokiem. Woda była z kranu a sok z porzeczki.
1 osoba to lubi
Najnowsze opinie o książkach autora
Syrakuriozalnie Bogdan Frymorgen
6,4
„SYRAKURIOZALNIE” Bogdan Frymorgen
Spacer.
Słowa nanizane na nitki. Korale myśli.
Wspomnienia, przypomnienia.
Przemykanie uliczkami wąskimi na łokieć.
Trzepot świeżego prania rozwieszonego na sznurku.
Zapach przypraw.
Życie. Jest. Po prostu jest – życie samo w sobie. I on, Bogdan z żoną, turyści, którzy chłoną wszystkimi zmysłami, jakby puste miejsca w nich domagały się wypełnienia tym miejscem. By potem, gdy wrócą do nieuchronnej szarości codzienności, móc sięgać po te wewnętrzne obrazy.
On i ona. Razem od lat. „On – kromka chleba i ona – śmietankowe masło”. Jedność bez nudy, bez znużenia sobą. Żyją ze smakiem i wiecznie żywymi dziećmi w sobie, które zachwycają się każdym detalem i zaułkiem. A teraz są tu, w Syrakuzach, razem
chodzą, pływają, rozmawiają, snują się w ciszy po mieście, które mówi za nich. Razem, zawsze razem. On i ona. Jej dłoń, kobieca w jego dłoni, męskiej, od lat tej samej. Bez nudy, bez potrzeby ucieczki, czy odpoczynku od siebie. Aż chciałoby się z niedowierzaniem zapytać - czy od zawsze? Pewnie nie, bo życie trudne jest i pełne zakrętów jest, zza których to wyłaniają się niepoznane jeszcze emocje, kolory i możliwości. Ale dopłynęli do jednego portu – ich wspólnego. I teraz dryfują zaprzeczając teorii Archimedesa. Ich ciała drwią sobie z siły wyporu, bo nie mają ciężaru, bo szczęście nie waży. Ono jest lekkie, jak piana na wzburzonych falach morskich. To ludzie spełnieni, pogodzeni z życiem, wdzięczni za to, co mają, kim są i gdzie się znajdują. Takie ciała unoszą się ni to w wodzie, ni ponad nią...
To luźny zlepek myśli, które same rodzą się w tobie po lekturze. Bogdan Frymorgen w „Syrakuriozalnie” opisał pobyt we Włoszech. Niby nic, a jednak. Z tych słów przebija szczęście, jak promienie przez gęsty dywan chmur wydobywający się z krateru Etny. Bo – jak sam napisał - „dobra książka to odbezpieczony granat”.
Bogdan spaceruje z żoną, ale i z tobą. Dołączasz do nich mimowolnie i bezwolnie, nieświadomie nieco. Razem przemykacie pomiędzy gęstą zabudową, licznymi barami, restauracjami i kutrami rybackimi. Syrakuzy to konglomerat zapachów, kolorów i smaków. Zmysły szaleją, w głowie wiruje. Te kilka wpisów z pobytu spisanych piórem Bogdana ożywa w tobie. Malujesz z nich swój obraz. Bazyliki, ogromne place rozgrzane jak patelnie, lokalnych mieszkańców siedzących na ławkach. Proste słowa, niewielka publikacja, a jakże bogaty środek. Ile tu piękna, lekkości i zwykłego człowieczeństwa. Bogdan, autor, drwi z przyciągania ziemskiego lewitując (boso) ponad ulicami tego urokliwego miasta. Czytasz i wręcz mu zazdrościsz, że on tam, ty tu... Ale chyba najbardziej zazdrościsz mu lodów z lodziarni Levante, których serwowanie jest sztuką. Arcydzieło topiące się w temperaturze Syrakuz. Słodycz ścieka po palcach, podczas gdy do uszu dochodzi muzyka Bacha. Czyżby to Erbarme dich? Tak. Smaki chłoną nuty, nuty rozpasane, syte, osadzają się na skórze.
To Bogdan Frymorgen...
Zaczytujesz się w nim, a gdy kończysz zamykasz i siedzisz. Stopy odpoczywają po długim spacerze, do portu w tobie wpływają kutry myśli. To koniec rejsu, uf. „Zbawcza jest moc, która sprowadza człowieka na ziemię”, zwłaszcza czytelnika. Ale zastanawiasz się, jakby wyglądał dłuższy (książkowo grubszy) syrakuriozalny spacer z autorem. Co byście odkryli, czego posmakowali i jakie myśli by się w was pojawiły.
#agaKUSIczyta
Miniatury londyńskie Bogdan Frymorgen
8,0
Po pierwszej książce Bogdana Frymorgena, kupuję i czytam wszystko co się ukaże. I nigdy się nie zawiodłam. To literatura pisana prosto z serca. Szczera, prawdziwa, wzruszająca, pisana czułym pięknym językiem. Podziwiam umiejętność opowiadania prostych historii jednocześnie dających całą paletę emocji. W każdej opowiedzianej historii, czuje się empatię, wrażliwość autora na ludzi, od opowieści o bezdomnej po opowieść o królowej, Frymorgen fotograf, obserwator, uczestnik zdarzeń, w swych miniaturowych opowieściach z Londynem w tle, nie poucza, nie ocenia, skłania do refleksji. Wspaniała lektura, czekam na kolejne.