Pisanie opinii o tym arcydziele jest dla mnie niczym droga przez mękę. Kolejne dziwadło literackie, którego czytanie przyprawiało mnie o niedowierzanie, że coś takiego w ogóle mogło trafić do wydawcy i zostać upublicznione.
Mam świadomość, że pisać każdy może, ale niech to będzie coś w miarę sensownego, a nie takie niewiadomoco. Dwie młode dziewczyny, jedna z problemami żywieniowymi, druga wzorująca się na swoim ideale, dojrzewanie i pierwsze erotyczne fascynacje to na prawdę ciekawa tematyka, ale nie w tym wydaniu, które mamy tutaj.
Kilka cytatów dla zobrazowania mojego zniesmaczenia wobec tej książki i wszechobecnych obrzydliwości w niej zawartych, głównie fekaliach:
"Isora miała włosy na pipce i czasami goliła je wszystkie aż do dziury w dupie i swędziała ją dupa".
"Chciałam zjeść Isorę i wysrać ją żeby była moja. Wysmarować tym gównem ściany mojego pokoju, żeby wszędzie ją widzieć".
"Sraczka, sraczka, sraczka, zawsze chciałyśmy mieć sraczkę".
Książka o dwóch dziewczynkach w wieku dojrzewania, zaprzyjaźnionych ze sobą. Jedna jest „hop do przodu” w sprawach dojrzewania i seksualności a druga jest w nią wpatrzona jak w obraz. Dziewczynki odkrywają świat, emocje, stereotypy dotyczące mieszkańców ich wioski. Przeżywamy razem z nimi wakacje, wolny czas, zabawy, pierwsze problemy, odkrywanie swojego ciała. Książka napisana jest specyficznym językiem bez znaków interpunkcyjnych. Jakby historia wylewała się z czyjejś głowy. Proste myśli wylane na papier. Końcówka bardzo mnie rozczarowała. Opowieść została urwana w dziwnym momencie i nie wiemy do końca, co się wydarzyło. Wiemy, że coś strasznego.