Urodzona w 1986 roku, doktor nauk rolniczych w specjalności zootechnika, absolwentka Wydziału Hodowli i Biologii Zwierząt Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego w Bydgoszczy oraz UE Erasmus w Erciyes University w Kayseri (Turcja).
Zawodowo: od 2015 roku szef projektu w przemyśle ciężkim branży motoryzacyjnej, od 2022 roku lider projektu w korporacji IT.
Laureatka konkursu na opowiadanie kryminalne Międzynarodowego Festiwalu Kryminału we Wrocławiu (2019) i uczestniczka warsztatów z Mariuszem Czubajem (2019),Katarzyną Bondą (2022),Katarzyną Puzyńską (2022),Ryszardem Ćwirlejem (2022),Martą Guzowską (2022),Wojciechem Chmielarzem (2022) oraz absolwentka dwóch kursów „Maszyny Do Pisania” z Robertem Małeckim (2019).
Prywatnie: bydgoszczanka, żona pilanina, miłośniczka powieści kryminalnych (ulubieni autorzy: Jo Nesbo, Bernard Minier, Mike Omer, Anna Kańtoch),fanka zespołu Rammstein i amatorsko malarka/rysowniczka.
"Robaki w ścianie" Hanny S. Białys to powieść, która zaintrygowała mnie już od pierwszych stron.
Historia zaczyna się od makabrycznego odkrycia w lesie, które jest tylko wstępem do serii brutalnych mordów. Komisarz Bondys, postać równie skomplikowana co fascynująca, staje przed wyzwaniem, które testuje nie tylko jego umiejętności detektywistyczne, ale także moralne granice. Białys prowadzi nas przez zawiłości śledztwa, jednocześnie budując napięcie i atmosferę niepokoju.
Jednym z najmocniejszych aspektów tej powieści jest sposób, w jaki autorka przedstawia swoich bohaterów. Każda postać, nawet ta epizodyczna, jest dobrze zarysowana i wielowymiarowa. Szczególnie zapadła mi w pamięć postać pacjentki szpitala psychiatrycznego, której historia wpleciona w główny wątek kryminalny, dodaje głębi i prowokuje do refleksji nad naturą zła.
"Robaki w ścianie" to nie tylko kryminał, ale także opowieść o ludzkich słabościach, tajemnicach i demonach, które każdy z nas może nosić w sobie.
Niestety, "Robaki w ścianie" nie są pozbawione wad, które mogą zniechęcić niektórych czytelników. Pierwszą z nich jest poczucie, że narracja jest miejscami zbyt rozwlekła. Chwilami czułam, że fabuła wlecze się niemrawo, co skutkowało utratą zainteresowania i uczuciem znużenia.
Kolejnym elementem, który w mojej opinii mógłby być lepiej opracowany, jest odwzorowanie klimatu lat 90. Pomimo opisu Bydgoszczy z tamtego okresu, zabrakło mi bardziej wyraźnych odniesień do codziennych szczegółów tamtych czasów – takich jak charakterystyczne dla epoki przedmioty czy zwyczaje, które mogłyby skuteczniej przenieść czytelnika w dekadę transformacji.
Zakończenie książki również pozostawiło wiele do życzenia. Oczekiwałam zaskakującego zwrotu akcji, jednak autorka postawiła na bardziej przewidywalne rozwiązanie, co w moim przypadku sprawiło, że poczułam pewien niedosyt. Napięcie, choć momentami skutecznie budowane, niekiedy wydawało się opadać, co przyczyniało się do ogólnego wrażenia, że tempo akcji jest nierówne.
Dodatkowo symboliczne wstawki dotyczące robaków w ścianach, choć miały za zadanie nadać głębi symbolicznej i podkreślić ukryte wady czy sekrety postaci, nie zawsze wydawały się adekwatne do kontekstu fabuły. Tytuł i te motywy wydały się naciągane i nie w pełni wpasowane w centralny wątek powieści.
Podsumowując, "Robaki w ścianie" to książka z potencjałem, jednak obarczona kilkoma istotnymi wadami, które mogą wpłynąć na ogólne wrażenie czytelnika. Mimo to warto docenić wysiłek autorki w kreowaniu atmosferycznego kryminału, nawet jeśli nie wszystkie elementy zostały w nim równie dobrze zrealizowane.
"Robaki w ścianie" to naprawdę solidny kawałek dobrego, klasycznego kryminału. Świetny debiut, czekam na kolejne części serii z Bondysem.
Lektura jest klimatyczna, autorka bardzo dobrze oddała atmosferę lat 90. Duży plus za osadzenie akcji w Bydgoszczy - to moje rodzinne miasto.
Powieść zdecydowanie jest wielowątkowa, przez co często sprowadza czytelnika na manowce - kiedy wydaje nam się, że jesteśmy bliscy rozwikłania zagadki, okazuje się, że musimy cofnąć się do punktu wyjścia. Zupełnie jak prowadzący sprawę śledczy.
Postacie są naprawdę barwne, każdy wykazuje swoje indywidualne cechy. To dzięki ciekawej kreacji bohaterów ta książka jest tak absorbująca. Naprawdę dobrze się czyta. Według mnie dużą zaletą jest to, że autorka potrafi stworzyć scenę zbrodni i oddać klimat śledztwa bez zbędnego epatowania krwią i okrucieństwem samej zbrodni. Myślę, że jest to niełatwe i tym bardziej ukłony za tę umiejętność. Czasem odnoszę wrażenie, że pisarze poprzez te ociekające krwią i wypływające zewsząd wnęczności próbują sprawić, że czytelnik stwierdzi "no tak, jest dużo krwi, więc to musi być dobre". Według mnie, to jest droga na skróty, dużo trudniej jest stworzyć klimat scenerią, słowami, dialogiem i postaciami, aniżeli flakami i rozbitą czaszką...
Nie wiem, czy Hanna Szczukowska-Białys zna twórczość Krzysztofa Bochusa, ale momentami odnosiłam przyjemne wrażenie, że tak. Jakoś tak momentami robiło się bochusowo, co znowu jest dla mnie dużym plusem.
Sama zagadka bardzo ciekawa, finał - bardzo smutny. Myślę, że większość z nas miałaby podobne rozterki co Bondys. Warto chwilę zastanowić się nad zakończeniem, pomyśleć o moralności, o karze jako takiej. Cieszę się, że jest to jedna z tych książek, które zmuszają do przemyśleń. To jest również ogromna zaleta.
Zdecydowanie polecam.