Najnowsze artykuły
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Łukasz Damaziak
1
4,6/10
Pisze książki: literatura młodzieżowa
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
4,6/10średnia ocena książek autora
68 przeczytało książki autora
64 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Krew nas połączy Łukasz Damaziak
4,6
Książka została bardzo ładnie wydana. Gustowna, minimalistyczna, bardzo przyjemna w dotyku okładka. Kolor stron, faktura papieru i światło na kartce takie jak lubię. Fabuła również zapowiadała się obiecująco...
Niestety książka mnie rozczarowała. Czyta się ją jak fanfik. Kuleje tu wszystko. Zarówno prezentacja bohaterów, rozwój wydarzeń, dynamika między bohaterami... Najlepiej to chyba zobrazuje fakt, że jeden z bohaterów najpierw zostaje przedstawiony w ostrych i niedwuznacznych scenach, a kilkanaście stron dalej opiekuje się nieznajomym, gotując mu i czuwając przy jego łóżku. Różnych zgrzytów jest tu znacznie więcej, a bohaterowie w takim wydaniu zupełnie mnie do siebie nie przekonali. Fajnie, że ktoś spełnił swoje marzenie wydając książkę, ale ja niestety, nie planuję czytania kontynuacji.
Krew nas połączy Łukasz Damaziak
4,6
Jedno z moich największych książkowych rozczarowań w ostatnim czasie. Zwykle staram się zachować dystans i dać sobie czas na zastanowienie przed napisaniem recenzji, aby móc spokojnie wszystko przemyśleć i przeanalizować. Jednak w przypadku tej książki, piszę recenzję niemal od razu po jej przeczytaniu, bo była tak zła i rozpaczliwie nieudolna, że najzwyczajniej w świecie chcę jak najszybciej wyrzucić ją z mojej pamięci i uwolnić się od tego nieprzyjemnego doświadczenia.
Zazwyczaj staram się zaczynać recenzje od znalezienia pozytywów, nawet jeśli są one drobne i niewiele znaczące. Tym razem jednak nie byłam w stanie znaleźć absolutnie żadnej pozytywnej strony czy choćby przebłysku czegoś, co mogłoby zostać uznane za atut tej książki. Z tego względu, przejdę od razu do przedstawienia tego, co absolutnie nie zagrało i dlaczego ta książka jest kompletną porażką.
Pomysł na samą fabułę nie przypadł mi do gustu, ale to jest już kwestia upodobań, więc nie będę tego roztrząsać. To, co nie podobało mi się najbardziej, to fakt, że cała książka wyglądała tak, jakby w ogóle nie przeszła żadnego procesu redakcji i korekty.
W każdym rozdziale bez trudu można było znaleźć mnóstwo fragmentów, które były po prostu bezsensowne, absurdalne i nieprzystające do logiki całej historii. Wiele zdań było napisanych w tak nienaturalny, chaotyczny sposób, że zastanawiałam się, czy przypadkiem nie otrzymałam wadliwego egzemplarza, w którym pomieszały się przypadkowe urywki tekstu.
Książka była po prostu przepełniona rażącymi błędami i nieścisłościami, którą wyłapałby nawet całkowicie niewprawiony czytelnik. Tak podstawowe rzeczy jak zmieniająca się nagle w torba w kufer, czy postać zamawiająca dwa razy to samo w kawiarni, świadczą o tragicznym braku profesjonalizmu i dopracowania całej publikacji.
Kolejnym absurdem są sami bohaterowie i sposób, w jaki zostali wykreowani. Główny protagonista, 500-letni nieśmiertelny czarownik (tak, po 30 opisie już zrozumiałam, że wygląda jak posąg greckiego boga) jest postacią skrajnie nieprzekonującą i niespójną.
Jego zachowanie i osobowość zmieniają się niczym w kalejdoskopie - raz zachowuje się niczym 50-letni, obleśny prawiczek zaczepiający przypadkowe dziewczyny na przystanku, by za chwilę przeobrazić się w niezrównoważonego psychicznie nastolatka.
Nie jestem w stanie polubić tego bohatera, ba, znienawidziłam go bardziej niż jakąkolwiek inną postać literacką, z jaką się dotąd zetknęłam. Jego postępowanie i decyzje często były po prostu obrzydliwe, zdecydowanie przekraczające granice dobrego smaku i dobrego wychowania. Zachowywał się w sposób wyjątkowo nieprzyzwoity, a do tego jego działania były całkowicie pozbawione logiki, uzasadnienia czy jakiegokolwiek zdrowego rozsądku. Co chwilę zmieniał zdanie, podejmował sprzeczne decyzje. Czytelnik zaczyna się zastanawiać, czy przypadkiem Nick nie cierpi na jakąś formę rozdwojenia jaźni czy zaburzenia osobowości.
Niestety, nie tylko główny bohater został wykreowany w tak niewiarygodny i odstręczający sposób. Taylor, kolejna ważna postać, również nie wypada lepiej - jest typowym, banalnym i naiwnym chłopakiem, którego zachowanie i osobowość w żaden sposób nie wyróżniają się na tle ogromnej rzeszy podobnych sobie bohaterów znanych z tego typu literatury.
Ale zdecydowanie największym zwariowanym dziwolągiem z tej całej ferajny jest Adam - również 500-letni nieśmiertelny czarownik. Ów potężny i rzekomo niebezpieczny morderca, o czym autor wielokrotnie nam przypomina, w rzeczywistości zachowuje się niczym 8-letnie, rozkapryszone dziecko. Autor w niezliczonych scenach opisuje go skaczącego w butach po łóżku, biegającego wokół i głośno klaszczącego w dłonie niczym mały, podekscytowane szkrab, rozrzucającego wszędzie chipsy. W jednej chwili przejawia dziecinne zachcianki i pragnienia na zabawy w przyszywaną, kochającą się rodzinkę (co samo w sobie jest absurdalne i niezrozumiałe???) a w następnym momencie autor przypomina nam, że Adam to potwornie niebezpieczna i zła istota, bezlitosny zabójca bez krzty sumienia.
Kolejnym niedopatrzeniem są dialogi. Przyznam, że nigdy wcześniej nie spotkałam się z tak źle napisanymi, nieprzekonującymi i pozbawionymi jakiejkolwiek logiki rozmowami postaci. Wypowiedzi bohaterów są tak przypadkowe, niespójne i niedorzeczne, że przy wielu dialogach musiałam zatrzymywać się i czytać je po trzy, a niekiedy nawet więcej razy, żeby zdołać zrozumieć, o co w ogóle w nich chodzi i jaki jest sens poszczególnych kwestii.
Są skrajnie sztuczne, sztywne i zupełnie nieprzekonujące. Nie mają one niczego wspólnego z naturalnym sposobem prowadzenia konwersacji przez prawdziwych ludzi. Są jedynie nieudolną i żenującą próbą autora nadania książce pewnej dynamiki i elementu interakcji między bohaterami. Jednak efekt jest zupełnie odwrotny - dialogi zamiast ożywiać akcję i budować relacje między postaciami, jedynie ją duszą i czynią całkowicie nierealną.
Co więcej, większość prowadzonych rozmów w ogóle nie wnosi niczego wartościowego do fabuły. Nie budują one napięcia, nie rozwijają wątków ani nie przybliżają czytelnika do lepszego zrozumienia charakterów bohaterów. Są po prostu bezcelowym wypełniaczem książki, mającym na celu jedynie powiększenie jej objętości. Inne dialogi z kolei drastycznie przekraczają granice dobrego smaku, obfitując w wulgarne oraz obsceniczne wypowiedzi.
Tak samo jak dialogi, również same wydarzenia fabularne są naznaczone piętnem absurdu i braku logiki. Wszystko dzieje się w tak zawrotnym tempie, że czytelnik często ma wrażenie, że musiał przeoczyć całe strony tekstu albo dostał wadliwy, niepełny egzemplarz książki. Poszczególne sceny i zdarzenia są tak nieprawdopodobne i niedorzeczne, że aż trudno je skwitować krótkim podsumowaniem. Bohaterowie podejmują określone działania, po to tylko, by już w następnym rozdziale uczynić coś zupełnie przeciwnego, całkowicie zaprzeczającego ich wcześniejszym krokom.
Dużo rzeczy dzieje się wyłącznie "bo tak" - ponieważ autor najwyraźniej tak postanowił, nie zadając sobie trudu, aby jakoś logicznie wytłumaczyć i umotywować te wydarzenia. Czytelnik jest więc pozostawiony z mnóstwem niewyjaśnionych wątków i sytuacji, których nie da się w żaden racjonalny sposób uzasadnić, poza stwierdzeniem "bo autorowi tak się zachciało".
Kolejnym aspektem jest relacja miłosna między głównymi bohaterami oraz motywy, które rzekomo pchnęły ich w swoje objęcia. Nie wyobrażam sobie bowiem, w jaki sposób tak nagle i nieprawdopodobnie mogło zrodzić się między nimi tak silne, głębokie uczucie. W książce praktycznie nie mają oni okazji na zbudowanie jakiejkolwiek więzi, prowadzenie dłuższych, znaczących rozmów czy choćby lepsze wzajemne poznanie się. A mimo to, po jednym krótkim spotkaniu postanawiają nagle zamieszkać razem! Żaden czytelnik przy zdrowych zmysłach nie uwierzy w tak papierową, nierealną miłosną relację.
Na koniec chciałbym wspomnieć o jeszcze jednym szczególe, a mianowicie scenie zbliżenia, która według mnie jest zwieńczeniem wszystkich możliwych niedoróbek tej książki. I wcale nie chodzi tutaj o fakt, że rozgrywała się ona między dwiema osobami tej samej płci. Problem leży zupełnie gdzie indziej - autor najzwyczajniej w świecie nie potrafi pisać tego typu scen erotycznych. Epizod zbliżenia wypadł tak śmiesznie i groteskowo, że nie byłam w stanie potraktować go poważnie. Uważam, że jeżeli autor nie czuje się na siłach i nie posiada umiejętności wykreowania wiarygodnych i zmysłowych opisów miłosnych uniesień, po prostu powinien takich scen unikać. Lepiej już całkowicie je pominąć niż rażąco naruszyć fundamentalne zasady artyzmu i stylu pisarskiego.
Ja osobiście książki nie polecam - chyba że ktoś lubi tracić czas i pieniądze na książki całkowicie pozbawione polotu, logiki, konsekwencji i jakiejkolwiek artystycznej wartości.