Księga smoków Jacek Piekara 6,1
ocenił(a) na 72 lata temu Po Dragonezie jest to moje drugie podejście do smoczo-tematycznego zbioru. Tym razem dostajemy jednak bardziej znane nazwiska. Smok jest na tyle wdzięcznym tematem, że naprawdę trudno spieprzyć sprawę.
Zbiór wypada dobrze. Mamy tu ciekawy podział zastosowany pewnie przez redakcję, że pierwsze pięć opowiadań to dzieła kobiet, a reszta mężczyzn. I obiektywnie oceniając, panie wypadają stokroć lepiej.
- Szczeniak Białołęckiej jest przezabawny, osadzenie smoka jako oficera na posterunku obrony przed smokami jest niesamowitym zabiegiem, zmiennokształtność jest ciekawa, bohaterowie znakomici i zabawni, akcja wartka i lekka. Bardzo dobra historia.
- Po prostu... Anny Brzezińskiej to dość baśniowe opowiadanie osadzone na zapadłej wsi, którego główną bohaterką jest wredna czarownica. Tępi rycerze przyjeżdżający na polowanie dużo wnoszą, ale sama treść przedstawia się niestety przeciętnie. No i smoka faktycznie jest tu mało.
- Smok tańczy... Kossakowskiej jest czyś zupełnie innym. Osadzone w chińskim świecie współczesnym, o zabójcy polującym na narkotykowego bossa (autorka bardzo ładnie obiega cały temat wielkimi eufemizmami, za co dodatkowe plusy). Zupełnie nietypowe podejście do tematu. Ciekawe i dobre, choć ponownie smok gra tu raczej drugorzędną rolę. Bohater za to bardzo ciekawy.
- Łzy smoka Iwony Surmik kupiły mnie prawie indiańską opowieścią z górą w roli głównej. Czyta się to jak plemienną legendę, w której nie wszystko musi być jasno wyłożone. Ponownie, temat ugryziony od kompletnie nietypowej strony. Bohater jest płaski, ale taki urok legend.
- I to minie Izabeli Szolc wraca do Chin, tym razem cofając nas mocno w czasie. Piękna historia opowiadająca o relacji między mistrzem a uczennicą, której nikt inny nie chciał. I choć na samego smoka trzeba długo poczekać, to jak już się zjawia, to z takim przytupem, że klękajcie narody. Dodatkowo zakończenie jest tak zaskakujące, że do ostatniej kropki czyta się z zapartym tchem.
- Zmiana Macieja Gucka to bardzo pokrętna ale spójna opowieść o walce krasnoludów z elfami, w stylu trochę steampunkowym. Genetyczne eksperymenty elfów bardzo urozmaicają krajobraz bitwy. Walka techniki z magią jest zawsze ciekawa, a jak dołoży się do tego potężne bestie, to jest w ogóle wspaniale. Bohater zasługuje na uwagę, jest napisany ciekawie i bardzo wyróżnia się na tle innych protagonistów zbioru. Pozostałe postaci również stworzone bardzo ciekawie. Moim zdaniem najlepsze opowiadanie w zbiorze.
- Smoczy Biznes Kołodziejczyka jest dziwny. Autor za mocno popłynął w zabawę formą i lekko zapomniał o treści. Rzuca mnóstwem żartów z popkultury, które jeszcze łapię, ale nie wiem, czy za dziesięć lat będą zrozumiałe. Bardzo słaba historia, choć pomysł ma potencjał.
- Smok, dziewica i Marcin Mortka to zdecydowanie cudowne połączenie. Autor wie, co robi, prowadząc swoją popapraną piracką załogę przez szerokie morza. Zabawne na potęgę, ciekawe, odróżniające się od innych barwnością i ciętym językiem. Zdecydowanie warte uwagi.
- Śmietnikowy dziadek Piekary jest pozbawione najmniejszego sensu i niewarte uwagi. Po prostu słabe.
- Dar dla cesarza Piskorskiego jest w miarę dobre, dużo składniejsze niż jego Czterdzieści i Cztery, osadzone w tym samym niby steampunkowym świecie, ponownie przepełnione wielkim patriotyzmem. Ale pomysł na smoczycę jest przedni. Bohaterowie za to kuleją i są napisani koszmarnie.
- Mój własny smok Studniarka to smok w ujęciu bardzo alegorycznym. Ciekawe i z pewnością nietypowe. Historia walki z chorobą psychiczną, której nie spodziewałbym się znaleźć w zbiorze poświęconym smokom. Ale jest i broni się zaskakująco dobrze. Szczególnie zakończenie jest bardzo mocne, no i bohater, który wypada bardzo dobrze na tle innych.
- Raport Szostaka. Szczerze mówiąc, to nie bardzo wiem, o czym było to opowiadanie. Ciężkie gatunkowo, pisane trudnym językiem, główny bohater, który raz jest narratorem pierwszoplanowym, a raz nim nie jest. Intryga niezła, ale realizacja gorsza. Smok jest jednocześnie figurą retoryczną w sporze religijnym jak i żywym stworzeniem, które zachowuje się dość niewytłumaczalnie, ale nie mniej ciekawie.
Podsumowując, zbiór wypada dobrze. Tak jak w przypadku Dragonezy narzekałem na brak rozumu u smoków, tak tutaj większość jest nim obdarzona. Smoki zostały podjęte z każdej możliwej strony, na uzupełnienie brakuje tylko pomysłu z Życzenia Wróżki Chrzestnej, ze zbioru Harde Baśnie. Polecam. Smoki są zawsze warte uwagi.