Dobre drzewo Władysław Kluz OCD 6,8
ocenił(a) na 66 lata temu Autor książki stara się przybliżyć czytelnikowi postacie Zelli Guérin i Ludwika Martin kanonizowanych razem rok przed wydaniem ksiązki. Próbuje pokazać, ale nie wyjaśnić, fenomen rodziny, którą stworzyli i z której córki, jedna za drugą, wstąpiły do zakonu o dość surowej regule. Były to święte córki świętych rodziców, chociaż jak dotąd tylko jedna z nich została kanonizowana.
Zelię poznajemy dzięki listom, które pisała całe swoje życie do swoich krewnych, do kochanego męża, a potem do córek. Autor tej beletryzowanej biografii wybiera z obfitej korespondencji obszerne fragmenty świadczące o pobożności, wrażliwości i pracowitości Zelii. Przytacza jej poglądy na wychowanie córek, domowych obowiązków, pracy zawodowej. Dzięki czemu czytelnik poznaje Zelię jako mądrą kobietę troszczącą się o swoją rodzinę, dającą dobry przykład sąsiadom i rozwijającą swój biznes, jakby dzisiaj można powiedzieć. W przypadku opisów duchowych i fizycznych cierpień, jakich nie zabrakło w życiu Zelii, komentarze odautorskie trochę rażą. Relacja zawarta w listach pisanych z coraz większym wysiłkiem jest wystarczająco poruszająca i smutna, i nie trzeba tu już nic dodawać.
Ludwik Martin w całym swoim dorosłym życiu napisał zaledwie kilkanaście listów, więc poznajemy go głównie z opisów wyjątkowej kobiety, która pojął za żonę oraz listów słanych do niego przez córki, zwłaszcza przez jego Królewnę. Uważam, że w tym przypadku autor lepiej sobie poradził z oddaniem wrażliwości i psychiki Ludwika, i jego radykalnej pobożności – jeśli chodzi o wierność praktykom religijnym oraz wypełnianie na co dzień wskazań Ewangelii. Brzmi to jak slogan dopóki nie zacznie się tego robić. Dopóki nie potraktuje się na poważnie słów zawartych w Piśmie Świętym i nie zacznie odnosić ich do siebie, tak jak Ludwik. Autor ksiązki przytacza kilka konkretnych przykładów pomocy, jakiej Ludwik udzielił ubogim i bezrobotnym, oraz cytuje fragmenty listów panien Martin poruszonych życzliwością, jaką ich ojciec okazywał nawet tym, którzy nie byli mu przychylni.
Lektura „Dobrego drzewa” pozwala również na zaznajomienie się z modelem pobożności obowiązującym, jak można się domyślać, w katolickich rodzinach XIX-wiecznej Francji. Dbano o wierne przestrzeganie praktyk religijnych i pokutnych – np. Zelia zachowuje ścisły post mimo postępującej choroby. Przywiązywano też dużą uwagę do formacji religijnej dzieci; nie tylko uczono ich modlitw, ale też stawiano im wymagania, aby nie dopuścić do rozwoju wad charakteru. W rodzinie Martin dodatkowo zaszczepiano dzieciom pragnienie świętości i umożliwiano udział w rekolekcjach mających na celu pogłębienie wiary przed przyjęciem Pierwszej Komunii Św.
Podsumowując – to dobra lektura, momentami kojąca duszę i pomagająca złapać dystans do codzienności.