Z każdą kolejną książką utwierdzam się w przekonaniu że Politkowska była świetnym dziennikarzem. W dodatku z bardzo dobrymi pisarskimi umiejętnościami. Choć od jej zabójstwa osiemnaście lat to ludzie o niej pamiętają i zapewne pamiętać będą to te reportaże to pewnego rodzaju spuścizna. Zastanawiam się czasami co by było gdyby żyła do dziś. Ile ciekawych tekstów byśmy jeszcze mogi przeczytać.
Anna Politkowska to nazwisko, które było na ustach dziennikarzy wiele razy. Dziennikarka, krytyczna obserwatorka, demaskatorka prawdy.
Dziennik rosyjki obejmuje okres 7 grudnia 2003 do końca sierpnia 2005 i jest ostatnią książką Politkowskiej. Dziennikarkę zastrzelono w bloku, w którym mieszkała 7 października 2006 r.
Politkowska nie bała się pisać prawdy i demaskować zagrań Putina.
W "Dzienniku rosyjskim" udowadnia to nieraz. To szokująca lektura o władzy Putina, układach, korupcji, cenzurze, manipulacji, terroryźmie, zastraszaniu. Bo to, co się liczy naprawdę to władza a nie kraj. To bardzo polityczna książka, przez którą ciężko przebrnąć bez skupienia i zainteresowania tematem. Nie była to łatwa lektura ani w treści ani w formie. Co nie znaczy, że książkę odradzam. To ważny temat. Bardzo ważny, zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Nie jest to jednak lektura dla każdego.
Współpraca reklamowa