Pepe i spółka znowu na tropie Jean Philippe Arrou-Vignod 8,1
ocenił(a) na 85 lata temu Remi:
Nigdy nie bałem się przygód.
To chyba kwestia charakteru, jak przypuszczam. Niektórzy po prostu rzucają się na oślep w wir przygód
przy pierwszej nadarzającej się okazji. A zwłaszcza gdy ta okazji nadarza się z końcem sierpnia,
gdy zbliża się szkoła, a ty nazywasz się Remi Faramon i jesteś uczniem w szkole im. Chateaubrianda
oraz notorycznym leniem.
(...) Nie wahałem się długo. Spakowałem do plecaka trzy pary skarpet, czyste spodnie,
scyzoryk z ośmioma ostrzami i byłem gotowy.
Być może powinienem zastanowić się dwa razy.*
Pepe:
(...) miałem czas, by rozważyć swoją niedolę i samotność. Brutalnie wepchnięty w ten niesprawiedliwy świat,
zdałem sobie sprawę z bezużyteczności wiedzy, która organizowała dotąd moje życie. Moich porywaczy
nie interesowały reguły następstwa czasu, twierdzenie Pitagorasa oraz narzędnik absolutny, które zawsze
wydawały mi się kluczem do cywilizowanej egzystencji. Miałem dziesięć lat, okulary z podwójnym szkłem,
znałem wysokość Mount Everestu, liczbę mnogą od łacińskiego 'templum' i monolog Harpagona,
ale żadna z tych rzeczy nie mogła mnie wyciągnąć z gniazda os, w którym się znalazłem.*
Pepe, Remi i Matylda przyciągają przygody (i kłopoty) jak magnes.
Oni się nigdy nie nudzą, przynajmniej nie na kartach książek, których są bohaterami.
Mówię o dwóch tomach autorstwa Jeana-Philippe'a Arrou-Vignoda:
"Pepe i spółka" oraz "Pepe i spółka znów na tropie".
Pierwsza książka to trzy przygody, opowiedziane różnymi głosami.
Najpierw ktoś porwał profesora-opiekuna naszej trójki, jadącej pociągiem do Wenecji.
Potem ktoś zrobił rozgardiasz w szkolnej pracowni biologicznej i pobił laboranta.
A później chłopcy mieszkali u Angielki, którą podejrzewali o trucicielstwo i kradzież klejnotów.
Drugi tom zaczyna się poszukiwaniem złotej salamandry według wskazówek pewnej gazety.
Potem nasi bohaterowie próbują znaleźć potwora z Loch Ness.
A na koniec mierzą się ze złodziejem wynalazku jednego z nich.
Każde kolejne opowiadanie jest lepsze od poprzedniego.
Czy to autor doskonali swój warsztat z przygody na przygodę,
czy to czytelnik lepiej poznaje bohaterów i daje się wodzić za nos? ;-)
Co nieco o bohaterach:
Najciekawszą, najbardziej wyrazistą (i najbardziej denerwującą) postacią jest tytułowy Pepe.
10-latek Pepe Kulka tak naprawdę nazywa się Pierre-Paul Louise de Culbert.
To inteligentny, zarozumiały, pulchny krótkowidz, gotowy podjąć każde wyzwanie intelektualne
(i nie tylko).
Równie inteligentna i odważna, ale zupełnie niezarozumiała jest 12-letnia Matylda Blondin.
Remi to Remigiusz Faramon kończący właśnie 13 lat. Jego atutem są mięśnie i sprawność fizyczna.
Pepe, Remi i Matylda są uczniami tej samej klasy.
Matylda i Remi nie mają zbyt dobrego zdania o Pepe,
ale lubią go i nie stronią od jego towarzystwa.
Remi o Pepe:
Dwa lata młodszy od reszty klasy, z małym okrągłym brzuchem i grubymi okularami, w których wyglądał
jak jakiś płaz, Pepe Kulka jest niekwestionowanym geniuszem naszej szkoły. To także mój najlepszy kumpel,
nie wiem dlaczego. Przynajmniej dwanaście razy na dzień mam ochotę mu przywalić, jest tak napompowany pychą,
że mógłby odlecieć jak balon, ale jednego jestem pewny - jeśli ktoś ośmieli się tknąć choćby jeden włosek na jego
dużej głowie, będzie miał ze mną do czynienia, słowo Remiego Faramona!*
(...)
Nie dość, że Pierre-Paul de Culbert, dla znajomych Pepe Kulka, jest największym mózgiem klasy Vb, to jeszcze
należy do rodziny tak bardzo szlacheckiej, że mógłby figurować na znaczkach pocztowych zamiast królowej angielskiej.
To także najbardziej nieznośna osoba, jaką znam. Wyobraźcie sobie grubaska na krótkich nóżkach tak przekonanego
o swojej wielkości, że wygląda jak balon napompowany helem. Lista jego wad zajęłaby cała księgę rekordów:
od A jak apodyktyczny do Z jak złośliwy.
Ale mimo to trzymamy się razem. Nie pytajcie mnie dlaczego. Po tych wszystkich przygodach, które nam się przydarzyły, Matylda, Pepe i ja tworzymy nierozłączne trio, mimo ciągłych kłótni i życia w szkole, które nie jest wcale takie różowe.*
Matylda o Pepe:
Jedną z najbardziej irytujących cech Pepe Kulki jest jego upodobanie do sekretów.
(...) Jeszcze gorsza niż sekrety Pepe jest jego skłonność do dramatyzowania*
Pepe, Remi i Matylda pakują się w różnego rodzaju kłopoty,
przeżywają razem przygody, pokonują trudności, rozwiązują zagadki detektywistyczne.
Niektóre z wydarzeń zostały przez nich zaplanowane, inne nie,
ale i tak wszystko zwykle najpierw wymyka im się spod kontroli,
by - dzięki ich wysiłkom i przyjaźni - dotrzeć do szczęśliwego zakończenia.
Czyta się o nich przyjemnie i lekko.
Polecamy! :-)
https://bajdocja.blogspot.com/2018/02/pepe-remi-i-matylda.html