Polski pieśniarz i pisarz. Nie urodził się w Warszawie (przeniósł się do niej wraz z rodzicami w wieku dwóch lat),ale dziś jest, obok Stefana Wiecheckiego „Wiecha”, zaliczany do najbardziej zasłużonych warszawiaków propagujących kulturę.
Napisał trzy książki: „Boso, ale w ostrogach” (opisującą dzieciństwo i wczesną młodość autora; pierwsze wydanie: 1961),„Pięć lat kacetu” (będącą wspomnieniem Grzesiuka z pobytu w obozach w Dachau, Mauthausen i Gusen; pierwsze wydanie: 1958) oraz „Na marginesie życia” (opisującą zmaganie autora z gruźlicą; wydaną rok po jego śmierci).
Nazywany był bardem Czerniakowa. Do jego repertuaru należały takie piosenki, jak: „Czarna Mańka”, „Siekiera, motyka”, „Bujaj się Fela”, „Bal na Gnojnej” czy „Komu bije dzwon”.http://
Rozumiem ludzi dających wysokie oceny tej książce. To fajna opowieść o życiu w przedwojennej Warszawie, o środowisku młodych ludzi, których celem jest zarobić parę złotych, zabawić się, połobuzować. Wszystko w zgodzie z honorowym kodeksem, niepisanymi zasadami. To nie jest literackie arcydzieło. Raczej opowieść jaką snuje przypadkowy kompan przy barze lub zabrany autostopowicz. Miło płynie czas, a nie jest to gadka o pogodzie.
Ujmujące jest podejście do życia głównego bohatera. Ma zasady, oddanych przyjaciół, nie spuszcza z tonu nawet w obliczu zagrożenia. Zawsze ma rozwiązanie i niewątpliwie jest człowiekiem, którego zaradności i optymizm jest godzien podziwu. Całość napisana jest prostym językiem, pełnym warszawskich zwrotów co przydaje barwności. Bohater nikogo nie udaje, jest prostolinijny jak cała ta opowieść . Na tym polega jej urok i siła. Jest autentyczna. Na pewno sięgnę po kolejną część tej historii.
Przeczytałem tę książkę ze trzy razy. Miała bardzo mocny wpływ na mój światopogląd, wbrew pozorom pomogła mi podchodzić do życia optymistycznie, z autoironią z szelmowskim nastawieniem odziany w nutę cwaniactwa. Autor i główny bohater pokazują, że nawet w nieludzkich warunkach można pozostać człowiekiem a autoironia w tym pomaga. Najlepsza książka z literatury obozowej jaką czytałem. Bez patosu (który niewątpliwie jest potrzebny w tym temacie ale było go bez miara w innych książkach),z gwarą warszawską, jest to połączenie survival-horroru, czarnej komedii jak i poradnika jak przeżyć, jaki mieć sposób myślenia w nieludzkich warunkach. Jednym słowem 'Klawo!'.