Ciekawe, czy gdybym nie czytała ostatnio "Chińskiego obwarzanka" Lubiny, "Hongkong" Bernardyna wciągnąłby mnie bardziej? Bo tak miałam wrażenie, że sporo informacji się tu powtarzało, a przedstawiono je w zdecydowanie mniej przystępny sposób. Szczególnie rozdział o Tajwanie i Sinciangu kompletnie nie umywa się do tego, co już czytałam. Nie mogę jednak zaprzeczyć, że Bernardyn skupił się bardziej na samym Hongkongu okresu przemian, czyli ostatnich 25 lat. Sporo tu polityki, nazwisk, własnych - całkiem ciekawych - komentarzy autora. Żeby nie było, to nie jest zła książka; po prostu mam bardzo świeże porównanie do lektury zbliżonej tematycznie, a dużo lepszej ;). Dla czytelnika, który jednak dopiero chce się czegoś dowiedzieć o Hongkongu, jego kolonialnej historii i trudnym współżyciu z Chinami, może to być naprawdę ciekawa książka na start. Krótka, skonsolidowana, czasem nieco męcząca (niektóre polityczne aspekty były dla mnie dość powtarzalne),ale widocznie napisana przez kogoś, kto w Hongkongu bywał i niemało o mieście wie. Nie powiedziałabym, że jest to lektura obowiązkowa, ale może się podobać ;).
Książka opowiada w głównej mierze najnowszą historię Hong Kongu. Powiedzmy że bardziej szczegółowo historię powojenną, najbardziej szczegółowo od powiedzmy 20 lat przed powrotem HK do Chin do czasów protestów (i chwilę po nich) w 2019r.. Jest to więc historia najnowsza podbudowana pobieżnym opisaniem początków HK jako kolonii brytyjskiej. Trochę sucha w odbiorze - nazwiska, fakty czasem daty - ale bardzo ciekawa. Miałem okazję poznać opinie mieszkańców HK urodzonych w latach 70' i później - opinie w większości prodemokratyczne ale nie separatystyczne. Nie wiem jak to wygląda u osób starszych. I książka dobrze się wpisuje w to co sam usłyszałem. Solidna pozycja.