Złodzieje żarówek
- Kategoria:
- literatura piękna
- Wydawnictwo:
- Czarne
- Data wydania:
- 2023-05-10
- Data 1. wyd. pol.:
- 2023-05-10
- Liczba stron:
- 256
- Czas czytania
- 4 godz. 16 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788381916882
- Tagi:
- literatura polska
Oto wielopiętrowy blok z wielkiej płyty, oto bliżej nieznane miasto, choć chyba Opole, oto lata nieprecyzyjne, ale w późnym PRL-u i oto opowieść, która zaczyna się tak: "Kiedy udało się już zdobyć kawę tuż przed imieninami i okazało się, że jest ona w ziarnach, Ojciec siedzący przed telewizorem, w którym z pulsujących kręgów zamieci szarych pikseli wyłaniały się raz po raz fantastyczne kształty czarno-białej panoramy blokowisk Ursynowa, powiedział do mnie: Idź do Stefana zmielić, bo oni mieli młynek".
Wysłany z tym poleceniem narrator rusza w blokowe korytarze, które pod doskonałym piórem Różyckiego zamieniają się w korytarze dygresji i wielopiętrową opowieść o życiu bloku i jego mieszkańcach, przekazywanych z ust do ust historiach, osiedlowych przygodach, plotkach i legendach. Korytarze wydłużają się i plączą, czas i narrator gubią, a przed czytelnikiem rośnie surrealistyczna, straszno-śmieszna opowieść o PRL-owskiej Polsce pomieszczonej w jednym bloku.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 329
- 204
- 27
- 25
- 10
- 8
- 7
- 4
- 3
- 3
OPINIE i DYSKUSJE
A więc, kto wykręcał żarówki w bloku? Wiem, nie zaczyna się zdania od więc, jak mówiła pani w szkole, ale ona widocznie nigdy nie weszła do Stefana do przedpokoju.
Podróż narratora ze słoikiem imieninowej kawy w ziarnach przez zakamarki komunistycznego blokowiska do mieszkania Stefana, który ma enerdowski młynek do mielenia to prawdziwy rarytas wspomnieniowych smakołyków. To nostalgiczny obraz młodzieńczych przeżyć i doznań z lat 80-tych minionego wieku. Kto mieszkał w tym czasie na osiedlu z wielkiej płyty poczuje z pewnością bluesa.
Tomasz Różycki zabiera nas w podróż po codzienności życia mieszkańców PRL-owskich osiedli. To co wydawać by się mogło wówczas zwyczajne: wybuchające telewizory, identyczne meblościanki, brunatna żybura z kranu, śmierdzące zsypy, fekalia w przejściach łącznikowych, czy legendarne kradzieże żarówek na korytarzach, w relacjach autora przybiera kostium komizmu i przeobraża się w niemal poetycki opis napędzanej przez nierozpoznanych bogów podniebnej podróży statkiem kosmicznym.
Całość jest podana w lekkiej narracyjnej formie i doskonale się ją czyta. Polecam zwłaszcza tym czytelnikom, którzy mogą z ręką na sercu zaświadczyć: tak było!
A więc, kto wykręcał żarówki w bloku? Wiem, nie zaczyna się zdania od więc, jak mówiła pani w szkole, ale ona widocznie nigdy nie weszła do Stefana do przedpokoju.
więcej Pokaż mimo toPodróż narratora ze słoikiem imieninowej kawy w ziarnach przez zakamarki komunistycznego blokowiska do mieszkania Stefana, który ma enerdowski młynek do mielenia to prawdziwy rarytas wspomnieniowych smakołyków....
Czasy komuny – poetycko o niepoetyckich czasach. Blok, a w nim wiele pięter i jeszcze więcej mieszkańców, a wśród nich Tadeusz. Dojdzie z kawą do sąsiada, by ją zmielił, czy mu się to nie uda? Z jednej strony chciałabym, aby wreszcie dotarł do celu, poganiam go, a jednocześnie siłą woli zatrzymuję, odwlekając w czasie moment. Do pokonania ma długi korytarz – nieoświetlony, bo łobuzy ciągle wykręcają żarówki. W ciemnych zaułkach pomiędzy drzwiami i schodami kryją się niebezpieczeństwa: waśnie sąsiedzkie, zasłyszane legendy czy osiedlowe plotki urastające do wiary w mityczne centaury czy też bóstwa, które tylko czyhają na Tadzika, by go przebóstwić. Plącze się i wydłuża droga, narrator gubi się w labiryncie spraw do załatwienia, przeszłość zostaje uświęcona. Sentymentalna i surrealistyczna opowieść o życiu w blokowisku z perspektywy dorosłego przekraczającego granicę czasu, zanurzającego się w głąb siebie. Piękna ta podróż pisarza pełna Schulzowskich inspiracji. Kres wędrówki, a wraz z nim koniec złudzeń o wieczności bliskich, nieśmiertelności beztroskich chwil dzieciństwa. Dokonało się. Nikt nie woła. Jednak nie ma pustki. Pozostał skok matki między balkonami– patrzcie, jak skacze miłość! Wspaniała poetycka proza utkana z lirycznych opisów przeplatanych ironią i humorem.
Czasy komuny – poetycko o niepoetyckich czasach. Blok, a w nim wiele pięter i jeszcze więcej mieszkańców, a wśród nich Tadeusz. Dojdzie z kawą do sąsiada, by ją zmielił, czy mu się to nie uda? Z jednej strony chciałabym, aby wreszcie dotarł do celu, poganiam go, a jednocześnie siłą woli zatrzymuję, odwlekając w czasie moment. Do pokonania ma długi korytarz – nieoświetlony,...
więcej Pokaż mimo toBardzo dobrze napisana książka. Świetnie wykreowani bohaterowie, dbałość o szczegóły.
Bardzo dobrze napisana książka. Świetnie wykreowani bohaterowie, dbałość o szczegóły.
Pokaż mimo toBył pomysł na uchwycenie klimatu, niestety zabrakło pomysłu na fabułę. Autor jest pewnie dobrym poetą, prozaikiem takim sobie.
Był pomysł na uchwycenie klimatu, niestety zabrakło pomysłu na fabułę. Autor jest pewnie dobrym poetą, prozaikiem takim sobie.
Pokaż mimo toNie daję oceny, odłożyłem trochę za połową. Oczywiście pięknie, nostalgicznie, szczególnie dla mojego pokolenia, pamiętam te czasy. Lecz, w pewnym momencie, dotarło do mnie, przerost formy nad treścią. Z wielkim żalem.
Nie daję oceny, odłożyłem trochę za połową. Oczywiście pięknie, nostalgicznie, szczególnie dla mojego pokolenia, pamiętam te czasy. Lecz, w pewnym momencie, dotarło do mnie, przerost formy nad treścią. Z wielkim żalem.
Pokaż mimo toFantastyczna powieść która urzekła mnie językiem i ciekawą formą. Jest dla mnie surrealistycznym spojrzeniem na lata minione w którym świat oczami dziecka przeplata się z trudną codziennością.
Przyjemna odskocznia.
Fantastyczna powieść która urzekła mnie językiem i ciekawą formą. Jest dla mnie surrealistycznym spojrzeniem na lata minione w którym świat oczami dziecka przeplata się z trudną codziennością.
Pokaż mimo toPrzyjemna odskocznia.
Na początku zachwycił mnie język; giętki i pełen ornamentów. Później ucieszył mnie powrót do czasów słusznie minionych - gdy Autor przeprowadza czytelników przez komunistyczne wspomnienia od ogonków kolejek, po braki na półkach. A finalnie wszystko to bardzo mnie zmęczyło, gdyż odkryłam, że za formą i nastrojem nic właściwie nie stoi. Ma być onirycznie, surrealistycznie, i momentami można wpaść w pułapkę takiego myślenia, jednak po chwili okazuje się, że tak mocno trzymał się Autor kostiumu i konstrukcji formalnej, że zabrakło fabuły, treści, esencji. Strojne opakowaniu kryjące ubóstwo znaczeń. Tak to widzę, tak to czuję.
Muszę też przyczepić się do nieznośnej maniery tłumaczenia niektórych słów, a jeszcze bardziej irytujące były nazwiska sąsiadów, które jak żywo wyciągnięte są ze szlacheckich annałów i książek dotycząćych historii kultury i sztuki. Jeśli to miało być zabawne lub błyskotliwe - nie wyszło. Sromotna porażka ocierająca się o żałość.
Poszukiwanie młynka do kawy, koniecznego do zmielenia tych kilku garści, jakie udało się wystać w kolejce, jest przyczynkiem do całej fabuły. Fabuły, która kluczy i popada w dygresje, łączy bogów i śmiertelników, snuje rozważania dotyczące blokowych zsypów i sposobów na ratowanie przed kradzieżami współdzielonych żarówek. Same te wspomnienia są w pewnym stopniu urokliwe i przywracające niektóre składowe PRL-owskiego żywota. Dla kogo to będzie czytelne, kto się tym zachwyci? Tak jak w pierwszym akapicie - strojne opakowanie kryjące siermiężność treści. Takie rozczarowanie!
Na początku zachwycił mnie język; giętki i pełen ornamentów. Później ucieszył mnie powrót do czasów słusznie minionych - gdy Autor przeprowadza czytelników przez komunistyczne wspomnienia od ogonków kolejek, po braki na półkach. A finalnie wszystko to bardzo mnie zmęczyło, gdyż odkryłam, że za formą i nastrojem nic właściwie nie stoi. Ma być onirycznie, surrealistycznie, i...
więcej Pokaż mimo toZawsze z wielką przyjemnością i sentymentem sięgam po książki odwołujące się do Polski lat 80-tych. Ta powieść jednak znużyła mnie nieco , ale może po prostu spodziewałam się czegoś innego.
Zawsze z wielką przyjemnością i sentymentem sięgam po książki odwołujące się do Polski lat 80-tych. Ta powieść jednak znużyła mnie nieco , ale może po prostu spodziewałam się czegoś innego.
Pokaż mimo toPrzyjemnie się to czyta, zwłaszcza gdy pamięta się lata 80. i tamtejszy świat blokowisk. Językowo jest tu bardzo ciekawie, pełno tu plastycznych opisów przestrzeni i wnętrz, ale autor autor ładnie również posługuje się humorem (tym językowym i tym sytuacyjnym). Czasami Różycki ma niestety irytującą i niezrozumiale niekonsekwentną manierę tłumaczenia znaczeń (np. tłumaczy, czym jest katharsis albo złota rączka, a nie rozwija, czym były dewizy, co chyba jest trudniejsze dla dzisiejszego czytelnika). Przeszkadzały mi także nazwiska nawiązujące do znamienitych rodów (nie kumam pomysłu) oraz ogólna miałkość tekstu - brakuje w nim jakiegoś ciężaru. Nostalgię rozumiem, ale to trochę mało.
Przyjemnie się to czyta, zwłaszcza gdy pamięta się lata 80. i tamtejszy świat blokowisk. Językowo jest tu bardzo ciekawie, pełno tu plastycznych opisów przestrzeni i wnętrz, ale autor autor ładnie również posługuje się humorem (tym językowym i tym sytuacyjnym). Czasami Różycki ma niestety irytującą i niezrozumiale niekonsekwentną manierę tłumaczenia znaczeń (np. tłumaczy,...
więcej Pokaż mimo toTa książka jest napisana wybitnym językiem. Pierwsze strony mnie wręcz trochę przytłoczyły. Pojawiły się ze dwa słowa, których znaczenia nie znałem i paragraf o filozofii sprawił, że nosiłem się z odrzuceniem tej książki zaraz na wstępie. Potrzebowałem teraz książki, którą by się dobrze czytało, po poprzedniej, która mnie wymęczyła. Kolejne kartki były jednak dużą niespodzianką. Książka wciągnęła mnie i nie chciała wypuścić. Chyba weszli we mnie jej wszyscy bogowie. Pokazanie czasów PRLu oczami dziecka, a z drugiej strony dorosłego który to opowiada z pewnej, bliżej niedookreślonej perspektywy, bardzo mnie urzekło. Opowieść w której w łatwy sposób można odnaleźć samego siebie, zastanowić się nad światem, który był bardzo skomplikowany, a jednocześnie bardzo prosty. No i element przemijania. Uwielbiam ostatnie rozdziały. Ostateczny skok matki między balkonami, który świadczy o tym, że tak skacze miłość. A jeszcze ważniejszy przedostatni rozdzial, gdy bohater biegnie żeby ogłosić, że zgubił przyjaciela i że ten chyba odleciał na skonstruowanej na prędce rakiecie. I gdy wchodzi do domu pełnego ludzi, podczas imienin ojca, okazuje się, że czeka na niego jedynie pustka. Ono wszyscy już odeszli. Nie ma sąsiadów, szkolnej miłości, przyjaciela. Bardzo smutne i wzruszające zakończenie. A wszystko to wina/ zasługa bogów, którzy się żywią naszymi ciałami i objawiają się nam poprzez choroby.
Połknąłem tę książkę w parę dni, nie mogąc się od niej oderwać i czekając by dowiedzieć się jak skończyła matka.
Ta książka jest napisana wybitnym językiem. Pierwsze strony mnie wręcz trochę przytłoczyły. Pojawiły się ze dwa słowa, których znaczenia nie znałem i paragraf o filozofii sprawił, że nosiłem się z odrzuceniem tej książki zaraz na wstępie. Potrzebowałem teraz książki, którą by się dobrze czytało, po poprzedniej, która mnie wymęczyła. Kolejne kartki były jednak dużą...
więcej Pokaż mimo to