-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1190
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
2024-05-31
2024-05-29
Jedna historia rozwiązana.
Sprawca złapany.
Nowa historia.
Czy na pewno?
Geniusz, inteligencja, wiedza.
Kontra planowanie, wyrachowanie i instynkt zabójcy.
Ta seria nie ma klątwy drugiego tomu, wręcz przeciwnie, kiedy wiem czego mogę się spodziewać jeszcze bardziej nie mogę się doczekać kolejnych części. To nie jest historia o normalnych nastolatkach – to już wiedzieliśmy od pierwszej części, jednak nie spodziewałam się, że z tomu na tom będzie mroczniejsza i bardziej emocjonalna. Podziwiam za zarys fabuły, która jest skonstruowana tak, aby czytelnik czuł małe zwycięstwo wygranej i odnalezienia sprawcy, to za chwilę każdy punkt blednie przy rozwijającej się akcji i to rozwiązanie, które było oczywiste jest tylko częścią - z reguły tą mniejszą. Występuje wątek romantyczny jak przy The Inheritance Games trójkąt miłosny pełną parą to jest na tyle ukryty i ... bardziej emocjonalny. Czuć te emocje wylewające się z kartki, poznajemy każdą historię z osobna, nakreślają pewny charakter, miejsce zdarzenia. Nie jest na siłę i pasuje do całokształtu. Co jest dobre: wprowadzanie nowych postaci nie na siłę, one są integralną częścią, mam wrażenie, że oni od zawsze tam byli. Dodatkowo dzięki nim akcja, cała historia nabiera takiego tempa, że palpitacja serca gwarantowana. Styl autorki, fabuła, akcja – to jest majstersztyk. Chce serial z tej serii i to najlepiej na wczoraj! Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy. Kto się nie lubi pobawić w detektywa?
Jedna historia rozwiązana.
Sprawca złapany.
Nowa historia.
Czy na pewno?
Geniusz, inteligencja, wiedza.
Kontra planowanie, wyrachowanie i instynkt zabójcy.
Ta seria nie ma klątwy drugiego tomu, wręcz przeciwnie, kiedy wiem czego mogę się spodziewać jeszcze bardziej nie mogę się doczekać kolejnych części. To nie jest historia o normalnych nastolatkach – to...
2024-05-26
Ona u kresu życia.
Druga dopiero je zaczynająca.
Dwa różne podejścia do życia.
Samotność przeplatana chęcią zaistnienia.
Zazdrość współdzielona z dziecięcą radością.
A to wszystko można nazwać życiem.
Ta historia jest krótka, dobitna i nastraja do melancholii. Pod koniec przeczytałam, że napawa ludzi optymizmem to mnie skłoniła do głębszego rozmyślania o istnieniu życia. Autorka pisze pięknie, z klasą, metaforycznie, zgrabnie układa koleje życia. Porównanie dwóch światów – kobiety, która jest już u kresu swego istnienia i tej, która dopiero zaczyna istnieć w świecie dorosłych. Wydawać by się mogło, że młodzi nie mają zmartwień, są beztroscy, szczęśliwi i pozytywnie nastawieni do życia – tutaj dzięki historii Chizu poznajemy każdy bolesny aspekt przy okazji ukazany na tle rodzinnym. Szukanie swojego celu w życiu, swojego „ja”. Bardzo dobrze zostało to ujęte na tle zmieniających się pór roku co za tym idzie nastroju ludzkiego. Nie zabrakło też kultury azjatyckiej i ukazania ludzi jako stworzeń nieprzystępnych, nie jednakowych i totalnie nie potrafiących się odnaleźć w rzeczywistości. Napawa optymizmem, nadzieją, a dzięki dodatkowemu opowiadaniu chęcią i pragnieniem zmiany – bo zmiany są dobre.
Uwielbiam klimat, filozoficzne konteksty, metafory i to streszczenie na koniec. Pokazuje, że każdy potrafi znaleźć coś innego w historii – jednak nawet jak jej nie rozumie to drugi człowiek wytłumaczy. Trzeba takie klimaty lubić, bo inaczej ciężko je zrozumieć. Ubóstwiam literaturę azjatycką za jej nietuzinkowość, inność i danie mi poczucia, że nie jestem inna.
Ona u kresu życia.
Druga dopiero je zaczynająca.
Dwa różne podejścia do życia.
Samotność przeplatana chęcią zaistnienia.
Zazdrość współdzielona z dziecięcą radością.
A to wszystko można nazwać życiem.
Ta historia jest krótka, dobitna i nastraja do melancholii. Pod koniec przeczytałam, że napawa ludzi optymizmem to mnie skłoniła do głębszego rozmyślania o istnieniu...
2024-05-25
Klątwa.
Miłość.
Wojna.
Dwa splecione losy, które przez przypadek muszą wypełnić swoje przeznaczenie. Brzmi wyniośle, a z drugiej strony prosto. Początek bardzo optymistyczny. Pogromca potworów, którego nie można zabić – czuło się ten mroczny klimat. Ona – jedyna ocalała z masakry swojego kraju. Wszystko się pięknie układa mamy te emocje, zagubienie, krążące legendy. Był trochę wyczuwalny klimat greckich mitów w połączeniu z nordyckimi taki totalny misz – masz, gdzie czasami kompletnie do siebie nie pasował, za to brzmiał ciekawie. Niestety bohaterów nie dało się do końca polubić. Flora była najbardziej irytującym stworzeniem w całej historii – rozumiem jej oddanie, wiarę i wszystko inne związane z utratą swojego „ja” to w tym wszystkim była bez charakteru. Natomiast Ankou – Łazarz – był ciekawą postacią, nazbyt mroczną i tutaj brakowało jego perspektywy, która mogłaby być ciekawsza, to nie wiem czy bym chciała słuchać jego lamentów o utraconej, nieszczęśliwej miłości. Sam pomysł klątwy, jej wykonania (w dzień kościotrup, w nocy normalny człowiek) był świetny – zabrakło mi rozwinięcia, szczegółów. Dialogi pomiędzy bohaterami – z początku bawili się w kotka i myszkę co jest zrozumiałe lecz z biegiem czasu miałam wrażenie, że są lakoniczne i totalnie bez polotu. Jakby sztucznie podłożony aktor chciał odegrać nie swoją rolę. Czuć było po prostu nijakość ich wypowiedzi i brak emocji w tym wszystkim. Miejscami pośmiałam się z nielogiczności wydarzeń, słów, losów bohaterów. Końcówka rozczarowała mnie okropnie: spodziewałam się czegoś WOW, a tu… nic.
Historia dobra i pewnie nie jedna osoba doceni jej prostotę i piękność. Dla mnie zbyt prosta, piękna okładka i dobrze stworzony świat (jednak brak szczegółów) to doceniam to jednak nie zostanie ze mną na dłużej.
Klątwa.
Miłość.
Wojna.
Dwa splecione losy, które przez przypadek muszą wypełnić swoje przeznaczenie. Brzmi wyniośle, a z drugiej strony prosto. Początek bardzo optymistyczny. Pogromca potworów, którego nie można zabić – czuło się ten mroczny klimat. Ona – jedyna ocalała z masakry swojego kraju. Wszystko się pięknie układa mamy te emocje, zagubienie, krążące legendy. Był...
2024-05-19
Zwariowany sąsiad.
Spokojne miasteczko.
Krążące legendy.
Wierzenia słowiańskie.
I one – upiory we własnej osobie.
Od samego początku jak tylko przeczytałam notkę “od autora” wiedziałam, że to będzie coś, co nie wyjdzie mi z głowy. Nie pomyliłam się. Mamy nutkę tajemniczości, dreszczyk niepewności, który przeradza się w strach. Tak, musiałam ją sobie dawkować choć i tak w 2 dni pochłonęłam całość. Bardzo spodobało mi się połączenie legend, wierzeń słowiańskich, a nawet nutka historii - trąciło nostalgią i swojskością.
Autor tak poprowadził narrację, że mogliśmy odczuć tą historię, przenieść się do niej. Różne płaszczyzny, przeskoki nadawały jeszcze większy klimat grozy. Nastolatki trafiające w szereg dziwnych zdarzeń trzeba dodać, że są cholernie ciekawskie, mają dużą wiedzę, łączą fakty i są realni. Czuć ich strach, emocje, zaciętość. W tej historii nie tylko ukazano legendę Czarnej Wołgi, ale też ogromną siłę przyjaźni. Szczegóły były na tyle wyraźne, drastyczne i realistyczne jak tylko można sobie wyobrazić. Dodatkowo nie można się nudzić, nie ma się wrażenia, że akcja gna na łeb na szyję. Autor zgrabnie płynął, falował naszymi uczuciami i stworzył powieść, od której nie da się oderwać.
Jestem po prostu zachwycona, dawno nie czytałam tak dobrego horroru, który wbił mnie w fotel. Audio też bardzo dobrze zrobione. Co tu dużo mówić - horror jak się patrzy.
Zwariowany sąsiad.
Spokojne miasteczko.
Krążące legendy.
Wierzenia słowiańskie.
I one – upiory we własnej osobie.
Od samego początku jak tylko przeczytałam notkę “od autora” wiedziałam, że to będzie coś, co nie wyjdzie mi z głowy. Nie pomyliłam się. Mamy nutkę tajemniczości, dreszczyk niepewności, który przeradza się w strach. Tak, musiałam ją sobie dawkować...
2024-05-11
Skoki czasowe.
Rozpad Galaktyki.
Przyjaźń.
Zmiany.
Faktycznie ten tom rozpoczyna się trochę nużąco to nie jest źle rozkręca się powoli, stopniowo, w dalszym ciągu czuć ten cudowny humor i można nieźle się pośmiać. Im dalej tym mam wrażenie poznajemy to uniwersum z innej perspektywy, przeskoki w czasie dają nieziemski obraz na historię. Różne płaszczyzny, narracje tak jak i w poprzednich tomach uwidaczniają charakter bohaterów. Niektóre fragmenty zszokowały mnie to uważam, że były niepotrzebne. Na szczęście skupiliśmy się na większej szczegółowości fabuły i zarysu Galaktyki: toczących się wojen oraz „zarazy”. Ciekawie autorzy podeszli do rozwinięć fabularnych ukazując każdą stronę: przed, w trakcie i po. Mogliśmy porównać każdą perspektywę, zrozumieć panujące zasady, a śmierci kilkanaście razy wybuchaliśmy śmiechem w twarz. Uczucia towarzyszące przez całą historię są tak skrajne jak się tylko da. W tym tomie najbardziej irytującym słowem była „Ziemniaczka” – było tak paradoksalne i wytrącało niemożliwe z równowagi. Czytasz, widzisz to słowo i przeżywasz go przez kolejne 5 min. Tragedia. Po za tym jednym niuansem przez resztę się płynie: jesteś na pierwszej stronie i nie wiesz kiedy wylądowałeś na 200. A koniec wstrząsa, rozkłada na łopatki i można uronić kilka łez. Uwielbiam!
Skoki czasowe.
Rozpad Galaktyki.
Przyjaźń.
Zmiany.
Faktycznie ten tom rozpoczyna się trochę nużąco to nie jest źle rozkręca się powoli, stopniowo, w dalszym ciągu czuć ten cudowny humor i można nieźle się pośmiać. Im dalej tym mam wrażenie poznajemy to uniwersum z innej perspektywy, przeskoki w czasie dają nieziemski obraz na historię. Różne...
2024-05-12
Władza.
Inność.
Wojna.
Kultura.
W tej historii została zawarta cząstka każdej nietuzinkowej historii jaką słyszeliście. Zaczynając od nietolerancji, a kończąc na nekromancji. Szczegółowość nadaje nam barw to miejscami jest nużąca. Pióro autorki nieskomplikowane, a ma ukryte filozoficzne znaczenia poszczególnych wydarzeń i miałam wrażenie, że kiedy dotarło to do mnie – otworzyła się jakaś piąta, ukryta klepka. Spojrzałam na tą inną, cudowną kulturę. Jej surowość w innym obliczu, bo nawet o miłości tutaj jest napisane brutalnie. A zarazem pięknie. Do pewnych rzeczy trzeba się zmusić, inne wybaczyć. Życie w zgodzie nie idzie w parze w takim świecie.
Najbardziej trafiło do mnie ukazanie różnic, które można z łatwością przenieść na współczesne czasy i realia. Nikt nie jest wybielony w tej historii, mamy wady, które można nazwać zaletą w tej historii. Ciężko określić to trzeba przeczytać. To jak rozmowa z kimś mądrzejszym, który ukazuje, że ten świat nawet wymyślony nie może się opierać tylko na jednej stronie/osobie i potrzebuje każdego, aby być bardziej pełny. Jestem pod wrażeniem! Opisy walki są niesamowite. Duża ilość nazewnictwa może odstraszać, to polecam audiobook – mistrzostwo.
Władza.
Inność.
Wojna.
Kultura.
W tej historii została zawarta cząstka każdej nietuzinkowej historii jaką słyszeliście. Zaczynając od nietolerancji, a kończąc na nekromancji. Szczegółowość nadaje nam barw to miejscami jest nużąca. Pióro autorki nieskomplikowane, a ma ukryte filozoficzne znaczenia poszczególnych wydarzeń i miałam wrażenie, że kiedy...
2024-04-26
Ciężki okres dojrzewania w 2008 roku w Polsce. Kto wie, pamięta ten się w cyrku nie śmieje.
Wagan ma 17 lat i odkrywa tak naprawdę kim jest, co lubi – paczka „dziwolągów” mu w tym wszystkim pomaga. Ta historia ma mnóstwo TW: molestowanie, alkohol, narkotyki, prześladowanie. Na tym ostatnim skupia się najbardziej. Powrót do tamtego okresu nie jest bardzo przyjemny przynajmniej dla mnie jako czytelnika. Pomagają w tym wszystkim wszelakie odniesienia muzyczne (mamy ten sam gust z bohaterami) i to ogromnie mnie zauroczyła. Niestety sama fabułą i treść już mniej. Historia dobrze opisana, czuć ten inny klimat (telefony komórkowe typu Nokia 3310, odtwarzacze MP3, itp.) to czasami zapominałam, że to są takie lata. Ja je nieco inaczej pamiętam. Nie żyłam na wsi, więc też nie mam porównania to miałam wrażenie, że nieco podkoloryzowana jest ta historia i przedstawia fakty, które mają wywrzeć na czytelniku takie „wow”, a u mnie budziły niesmak. Czytałam wiele toksycznych relacji i może nie trafił do mnie sposób w jaki przedstawiła to autorka, a może z własnego doświadczenia wiem, że pewne sytuacje nawet w tamtych latach nie miałyby miejsca. Problemy rodzinne, różnice klasowe wszystko ładnie rozegrane, jednak duża ilość plot twistów jak na pierwszy tom była zbyt duża. Nie potrafiłam w pełni zrozumieć emocji bohaterów, dodatkowo zachowania pomiędzy rodzic-dziecko, chciano ukazać to jak dziecko staje się rodzicem, musi zająć się samym sobą to nie do końca widziałam to w taki sposób – może przez to, że znam to z własnego życia i szczerze? Wywarło na mnie to odwrotny skutek od zamierzonego. Dość ciężko mi się ją czytało choć dla na wielu czytelnikach wywrze ogromne wrażenie i jak mniemam wyciągnie z niej wiele. To jest dobra powieść po prostu pewne aspekty koligują z moją osobowością, tym jak ja pamiętam tamte czasy i przez to ta historia nie wywarła na mnie aż takiego wrażenia jak powinna. Dajcie jej szanse!
Ciężki okres dojrzewania w 2008 roku w Polsce. Kto wie, pamięta ten się w cyrku nie śmieje.
Wagan ma 17 lat i odkrywa tak naprawdę kim jest, co lubi – paczka „dziwolągów” mu w tym wszystkim pomaga. Ta historia ma mnóstwo TW: molestowanie, alkohol, narkotyki, prześladowanie. Na tym ostatnim skupia się najbardziej. Powrót do tamtego okresu nie jest bardzo przyjemny...
2024-05-07
Przetrwanie.
Miłość.
Walka.
Przyjaźń.
Rodzina.
Drugi tom niezwykłej historii osadzonej w kosmosie. Styl jakim napisana jest ta opowieść to lekkie, przyjemne pióro. Brakowało nieco szczegółów i widziałam tą przelatującą fabułę zbyt szybko to i tak świetnie się przy niej bawiłam. Miejscami śmiałam się do łez, aby później płakać. Autorzy zgrabnie połączyli dramatyczne, emocjonujące chwilę z tymi śmiesznymi. Oddali charakter każdego z bohaterów. Zaskoczyli plot twistami i chyba tylko jeden przewidziałam – co ostatnio jest rzadkością. Fabule może i brakuje szczegółów, rozwinięć to i tak jest logiczna, spójna, nie przekoloryzowana.
Po przeczytaniu kilku opinii byłam przygotowana na romans, który przyświeca wszystko, a dostałam miłe, urocze uczucia z emocjami. To właśnie dla samego tego jak ukazana jest tutaj miłość warto przeczytać, patrząc po ostatnich historiach wpasował się w to idealnie – nie było przewracania oczami, a czasami nawet takie czarne serducho z kamienia jak ja łapało i ściskało choć myślałam, że uczucia już dawno zniknęły.
Relacje pomiędzy bohaterami nie zmalały wręcz przeciwnie rozwinęły się, a drużyna stała się jeszcze bardziej prawdziwa. Filozofia, pokazanie różnych punktów widzenia to jest coś co uwielbiam w tej historii. Dawno nic mnie tak nie wciągnęło.
Przetrwanie.
Miłość.
Walka.
Przyjaźń.
Rodzina.
Drugi tom niezwykłej historii osadzonej w kosmosie. Styl jakim napisana jest ta opowieść to lekkie, przyjemne pióro. Brakowało nieco szczegółów i widziałam tą przelatującą fabułę zbyt szybko to i tak świetnie się przy niej bawiłam. Miejscami śmiałam się do łez, aby później płakać. Autorzy zgrabnie połączyli dramatyczne,...
2024-04-27
Maas potrafi robić to dobrze. Jej plot twisty, dopracowani bohaterowie, romans, który nie przysłania całej fabuły, a jest smaczkiem w całej historii – czekasz na niego i nagle trafia Cię obuchem w głowie. Te uczucia, nadmiar emocji. Dodatkowo brutalność, którą tutaj ukazała. Uwielbiam!
Po kolei: byłam sceptycznie nastawiona, bo po ostatnich romantasy byłam nieco rozczarowana – ten sam schemat, fabuła, wszystko doprowadza do punktu kulminacyjnego jednego i tego samego aż wkracza na scenę Maas pokazując, że da się to poprowadzić inaczej. Nie uważam, że jest to romantasy, to po prostu czysta fantastyka z wątkiem romantycznym. Mamy wojnę, dodatkowo wplecione sci-fi i to jak połączyła dwie opowieści w jedno. Bryce nadal jest irytująca to jest jej mniej, fabuła jest na wielu płaszczyznach. Miejscami miałam małą zagwozdkę czasoprzestrzenną - bo dla mnie minęło zdecydowanie więcej czasu niż to co się działo u innych bohaterów. Trzeba jej przyznać, że umie i pokazać śmierć, cierpienie z kontrastem miłości i przyjaźni. Nie ma sielankowej miłości tu jest walka o przetrwanie. To jest coś co uwielbiam w tego typu historiach. Dodatkowo zawsze uwielbiałam ją za to, że połączyła magię z technologię wprowadziła urban fantasy w totalnie bajkowy świat. Zgrabnie poprowadziła nas do rozwiązania zagadki, podążyliśmy za nią: walcząc, krwawiąc, kochając i tracąc wszystko to na czym nam zależy. Rozwinęła drugoplanowych bohaterów - wplotła ich historię, złączyła w całość. Ta historia nadaje się na nieziemski film. Rozbudowała świat, który miałam wrażenie, że nie da się już bardziej rozbudować. Sielankę przekształciła w walkę. Miejscami bardzo mi przypominała moją kochaną serię Czarne Kamienie i mam tak od początku tej serii. Boję się zakończeń historii Maas, bo nie umie tego robić. To w tym momencie mam wrażenie, że autorka odnalazła cel tej historii, nie wiem, czy popłynie w dobrą stronę, to nadal jest to świetnie zrobione.
Tak Księżycowe Miasto zostanie moją najlepszą serią od Maas. Czekam na wszystkie nowe powieści i z Dworów i z KM, bo czuje, że będzie to coś magicznego. A i przed zaczęciem czytajcie najpierw Dwory – warto, można pewnych wątków nie zrozumieć, a ja się czułam jak ze starymi przyjaciółmi na kawie: Łania zasługuje na medal za najwyższe zasługi, za to Ruhn za najtwardszego faceta w dziejach. Polecam!
Maas potrafi robić to dobrze. Jej plot twisty, dopracowani bohaterowie, romans, który nie przysłania całej fabuły, a jest smaczkiem w całej historii – czekasz na niego i nagle trafia Cię obuchem w głowie. Te uczucia, nadmiar emocji. Dodatkowo brutalność, którą tutaj ukazała. Uwielbiam!
Po kolei: byłam sceptycznie nastawiona, bo po ostatnich romantasy byłam nieco...
2024-04-19
Silnym trzeba się urodzić.
Władca musi być idealny.
Kalectwo jest potępiane, czy zrucane z klifów.
Problemu można się pozbyć, to jednak on może nie chcieć odejść.
Wytrwałość, siła, upokorzenie – do wszystkiego można się przyzwyczaić.
Zemsta jako napęd do działania, siła, żeby się nie poddać. Tron, o który tak wielu walczy.
Inteligencja kontra wyrachowanie.
Łza. Która spływa i zamienia się w lód.
Historię słucha się bardzo przyjemnie. Napisana jest prostym językiem. Emocjonująca tam, gdzie trzeba, a koniec wzruszający i łapiący za serce. Ta historia ma wszystko co uwielbiam w fantastyce: intrygujący bohaterowie, którzy dostają po d*pie, motyw drogi, kalectwa i rozbudowany świat pełen legend, tajemnic i intryg, które prowadzą akcję jedną za drugą zaskakując przy tym co kilka stron. Świetna historia!
Silnym trzeba się urodzić.
Władca musi być idealny.
Kalectwo jest potępiane, czy zrucane z klifów.
Problemu można się pozbyć, to jednak on może nie chcieć odejść.
Wytrwałość, siła, upokorzenie – do wszystkiego można się przyzwyczaić.
Zemsta jako napęd do działania, siła, żeby się nie poddać. Tron, o który tak wielu walczy.
Inteligencja kontra wyrachowanie.
Łza. Która spływa...
2024-04-16
Ona szukająca wolności.
On żyjący wśród demonów.
Łączy ich jedno – tragedia.
Natura wygrywa.
Wola walki rodzi brutalność.
Z tego wszystkiego rodzi się nadzieja.
Odkrywa się miłość, powołanie, pasje.
Prawda, która może pomóc.
Strach, który pcha nas do niewyobrażalnych rzeczy.
A to wszystko otoczone łzami,
Niekoniecznie tymi złymi.
Piękna, wzruszająca i porywająca historia. Napisana w sposób prosty, a zarazem filozoficzny. Dodatkowo każda perspektywa zaakcentowana jedną z kart tarota. Bujdy, wierzenia, które idealnie wpasują się w historię - zataczają koło, tworzą ją i wypełniają. Siła natury, czy taka straszna? A może to człowiek jest bardziej brutalniejszy niż ona? Rok 1908 - pamiętny, jedyny. Człowieczeństwo ukazane w najczystszej postaci dobrej i złej. Realia tamtych lat, nieszczęścia ludzi po ogromnej tragedii i emocje. Zbyt wiele, za dużo szaleństwa. Ile człowiek potrafi znieść? I do czego się posunąć?
Ona szukająca wolności.
On żyjący wśród demonów.
Łączy ich jedno – tragedia.
Natura wygrywa.
Wola walki rodzi brutalność.
Z tego wszystkiego rodzi się nadzieja.
Odkrywa się miłość, powołanie, pasje.
Prawda, która może pomóc.
Strach, który pcha nas do niewyobrażalnych rzeczy.
A to wszystko otoczone łzami,
Niekoniecznie tymi złymi.
Piękna, wzruszająca i...
2024-04-12
Piekło trzyma Cię za gardło od dwunastu lat. W Nicości ludzie czasami nie potrafią przetrwać jednego dnia, a co dopiero dwóch tygodni. Pech, szczęście, a może przeznaczenie. Lor już zgubiła rachubę w tym co się dzieje.
Turniej na Królową Słońca. Inna rzeczywistość. Piękne stroje, bale, ale też brutalność i walka o życie. Złożoność „turnieju” jest zaczerpnięta z kilku popularnych książek początek Igrzyska Śmierci, etapy turnieju miejscami pachniały Harrym Potterem i Czarą Ognia, czasami zaleciało Dworami trochę traciła przez to na oryginalności.
Lor pokochałam od pierwszej strony, czasami irytowało mnie jak zamieniała się w głupiutką idiotkę. Jej determinacja jest godna podziwu. Symbolizuje osobę, która nie ma nic do stracenia i jest tylko skupiona na celu. Rozprasza ją wiele w tym nasz Złoty Król, który jest trochę nijaki. Nie wiem czemu nie urzekła mnie jego osoba. Za to Gabriela uwielbiam słodziak i konwersacje pomiędzy nim a Lore są mistrzowskie. Duet perfekcyjny.
Kontrasty pomiędzy uczestniczkami a Lor ukazane w dość brutalny sposób, nie zabrakło też emocji, nadawało to akcji odpowiedni tor i przyprawiało miejscami o zawał serca. Tolerancja na ból, cierpienie, pomoc drugiej osobie, egoizm – wszystko po trochu.
Historia dwóch królestw i cały stworzony świat: kreatywny, indywidualny, czasami brakowało szczegółów to były smaczki, które dały tej historii potrzebny klimat. Dodatkowo świat jest na tyle rozbudowany, że poznajemy wszystkich i wszystko jako tło to jednak daje szansę na ciekawe rozwinięcie kolejnych tomów.
Dzięki narracji dwuosobowej mamy tajemniczość w tej historii, która napędza całą akcję i prowadzi ją do przodu. Z początku nie byłam pewna do czego prowadzi ten zabieg, a dawał inne spojrzenie na świat i poznanie historii z innej perspektywy, a przy okazji przeszłości naszej głównej bohaterki i panujących zasad – kształtował charakter świata.
Irytowało mnie słowo "trybutek" nie używane zbyt często to nie pasowało kompletnie, jest wiele innych synonimów, które zdecydowanie lepiej by pasowały do kontekstów zdań i historii.
Jest to bardzo dobry początek serii mimo pośmiania się ze scen seksu i miejscami naiwności bohaterki to liczę na dobrą historię w stylu dworów od Maas. Koniec zmiażdżył mnie emocjonalnie i potrzebuje kolejnego tomu na już.
Piekło trzyma Cię za gardło od dwunastu lat. W Nicości ludzie czasami nie potrafią przetrwać jednego dnia, a co dopiero dwóch tygodni. Pech, szczęście, a może przeznaczenie. Lor już zgubiła rachubę w tym co się dzieje.
Turniej na Królową Słońca. Inna rzeczywistość. Piękne stroje, bale, ale też brutalność i walka o życie. Złożoność „turnieju” jest zaczerpnięta z kilku...
2024-04-10
„Na drugim roku reszta traci człowieczeństwo. To wszystko jest częścią procesu przekształcania nas w skuteczną broń i ani przez chwilę nie zapominaj, że taką mamy misję”.
Ciężko było mi się wgryźć w tą historię, może to też dlatego, że wyskakiwała mi w pewnym momencie nawet z lodówki. Omijałam wszelkie posty związane z tą pozycję, bo był ogrom spojlerów, z perspektywy czasu może bym się mniej rozczarowała tym tomem gdybym je przeczytała.
Po pierwsze jakieś minimum 300 stron tej historii można wyciąć są to kłótnie głównych bohaterów (Vi i Xadena), które totalnie nie mają wpływu na fabułę i są miejscami o niczym. Nie pokazują żadnego charakteru, nie kształtują go i pokazują bohaterów jako dzieci bez wyobraźni. Targają nimi emocje to zrozumiałe jednak nie rozumiałam ich zachowań, gdzie fabuła gnała na łeb na szyję.
Najbardziej rozczarował mnie jeden zabieg, który zastosowała autorka, a mianowicie urywanie akcji w trakcie. Mamy punkt kulminacyjny, już się wgryzłam, mam emocje i … kończy się niczym. Była tajemnica, dobre zagrania i cisza. Wątek poszedł w niepamięć.
Druga połowa zasługuje na fanfary i uratowała całą książkę, bo naprawdę miałam ochotę zrobić DNF tej historii i może kiedyś do niej wrócić. Na szczęście wróciliśmy do historii, akcji i smoków. Tych ostatnich było zdecydowanie za mało, to konwersacje pomiędzy Tairnem i Andarną uratowały całą część. Wątek więzi i rozwiązań z nią związanych jest dobrze rozegrany to zarys bohaterów drugoplanowych już nie. Dain i Varrish najgorsze połączenie, przy okazji ich duetu miałam konflikt logiczny, bo trochę miałam wrażenie, że autorka zapomniała jaką hierarchię stworzyła w pierwszym tomie. Ok: stwórzmy dyktatora (nie mam z tym problemu), ale to miała być szkoła i rozumiem brutalność (która miejscami jest przerażająca i niesmaczna) to kłóci mi się to z zachowaniem innych osób teoretycznie postawionych wyżej. Smoki też zostały przedstawione jako nic nie znaczące i to chyba mnie najbardziej zasmuciło.
Wątek mocy – liczę na rozwinięcie, bo tutaj to miejscami nie było to czego oczekiwałam.
Co do logiczności fabuły i niektórych fragmentów to w tym tomie jest sporo niedociągnięć – miałam wrażenie, że niektóre wątki są rozpoczęte, a nie zakończone. Nagle byliśmy milion lat świetlnych do przodu z fabułą, i motyw szkoły zszedł na drugi plan, chociaż niby gdzieś tam występował, ale bez szczegółów. Za to szczegóły romantycznych wzlotów i upadków mogliśmy przeczytać z otwartymi ustami. Tylko dla mnie było za mało chemii, napięcia seksualnego pomiędzy bohaterami i nawet ten zabójczy t*łek Xadena nie rekompensował tego. Poza tym jego postać mnie irytowała. Przystojny, tajemniczy brunet, a ja się nie zakochałam – jak tak można!
Podsumowując książka jest ok: pod względem fabuły jak pójdzie w dobre szczegóły i smoki to następny tom będzie bardzo dobry, bo w tym pierwszym tomie wszystko grało, a tu już mniej. Końcowy plot twist nie napawa optymizmem. Jak wszyscy byli w szoku, to ja miałam „ok, po co?”. Rozumiem zabieg i pewnie większość będzie czekała z utęsknieniem, a ja chce zacząć coś co mnie zmiecie z powierzchni.
„Na drugim roku reszta traci człowieczeństwo. To wszystko jest częścią procesu przekształcania nas w skuteczną broń i ani przez chwilę nie zapominaj, że taką mamy misję”.
Ciężko było mi się wgryźć w tą historię, może to też dlatego, że wyskakiwała mi w pewnym momencie nawet z lodówki. Omijałam wszelkie posty związane z tą pozycję, bo był ogrom spojlerów, z perspektywy czasu...
2024-04-02
Mały kojot ma piekielny problem z kózkami zombie. Kto za tym stoi? Na kózkach się nie kończy, ale były słodkim, morderczym dodatkiem.
Nie zapomnijmy też o Pradawnych i władzy państwowej, którzy chcą się dogadać między sobą, a kto jak kto ale Hauptman Security nadaje się do tego idealnie. Pozdrowienia przesyła też Król Goblinów i Zee (kocham tego gościa).
Uwielbiam tę serię. Może mieć nawet 30 tomów – ja je wszystkie przeczytam. Trochę się zbierałam na to, żeby nadrobić nie nadrobione, ale to tylko przez to, że kolejne tomy były pod znakiem zapytania i co? Wyszedł następny.
Urban fantasy pod najlepszą postacią z niesamowitymi konwersacjami, ogromną zwariowaną rodzinką i akcją, która wprowadza palpitację serca i niejeden raz Was zaskoczy. Postacie barwne, z charakterem, drugoplanowi nie pominięci wręcz przeciwnie. Z każdym tomem dowiadujemy się więcej nie tylko o Mercy, a innych głównych postaciach. Tym razem było mało Adama – może to i dobrze, dominujący samiec alfa nie jest nam potrzebny przy naszej małej kojocicy, aby się świetnie bawić i urywać głowy. Co jeden to ma lepszy sarkastyczny humor.
Nie da się oderwać – idealna na zastój czytelniczy.
Mały kojot ma piekielny problem z kózkami zombie. Kto za tym stoi? Na kózkach się nie kończy, ale były słodkim, morderczym dodatkiem.
Nie zapomnijmy też o Pradawnych i władzy państwowej, którzy chcą się dogadać między sobą, a kto jak kto ale Hauptman Security nadaje się do tego idealnie. Pozdrowienia przesyła też Król Goblinów i Zee (kocham tego gościa).
Uwielbiam tę...
2024-04-01
Zbiór pięciu opowiadań osadzonych w rożnych czasach, z różnymi problemami. Tym razem możemy przenieść się do świata XIX-wiecznych lekarzy i poznać ich zmagania. Stać się małą dziewczynką w świecie groźnej Milicji i babci z ogromnymi uszami, do tego szukać skarbu, być na wojnie i zaplątać się w teraźniejszości, która to idealnie łączy przeszłość z przyszłością.
Dwa pierwsze opowiadania uwielbiam. Pióro autorka i zgrabne połączenie historii tej mniejszej i większej z surowymi faktami jest niesamowite. Dodatkowo lektor zrobił mistrzowską robotę – jeszcze nigdy nie uśmiałam się z tak oczywistych żartów na temat Polaków jak przy tych opowiadaniach. Kolejne dwa to taka równia pochyła można polubić lub neutralnie podejść do sprawy – duża liczba szczegółów historycznych, z ciekawymi smaczkami naszej kultury. Przyjemnie się słuchało. Ostatnie opowiadanie mnie zaskoczyło i to tak totalnie. Autor połączył przyszłość z teraźniejszością, wrzucił dość brutalny obraz sci-fi i rzucił cień światła na teraźniejszość. Sprytnie wykorzystał też przeszłą historię, aby uwypuklić fakty, teorie i zaznaczyć puentę. Jestem pod wrażeniem.
Do połknięcia na raz, a postać Skórzewskiego razem ze Stormem są perfekcyjnie wykreowane i idealnie wpasowane do ich historii.
Zbiór pięciu opowiadań osadzonych w rożnych czasach, z różnymi problemami. Tym razem możemy przenieść się do świata XIX-wiecznych lekarzy i poznać ich zmagania. Stać się małą dziewczynką w świecie groźnej Milicji i babci z ogromnymi uszami, do tego szukać skarbu, być na wojnie i zaplątać się w teraźniejszości, która to idealnie łączy przeszłość z przyszłością.
Dwa...
2024-03-28
Dawno już nie czytałam tak złej książki. Nie, przepraszam ja nigdy nie czytałam tak złej historii. Zraziła mnie od pierwszych stron – zaczyna się jak tani film pornograficzny. Niestety styl autora jest dla mnie zbyt dziecinny i prosty, po 100 stronach książki ona nadal nie miała zarysu fabuły. Chyba chciano przedstawić homoseksualną miłość, tylko że tak totalnie bez uczuć. Zrobiłam DNF pierwszy raz w życiu, pobieżnie przeglądnęłam co się wydarzy dalej i zobaczyłam nieco akcji bez polotu i jakiś zarys fabuły. Korekta odstraszyła mnie po dwóch zdaniach, a elementy fantastyczne, a raczej po prostu gatunki to jest totalny misz-masz, który jak dla mnie wprowadza chaos. Nie, nie doczytam tej historii, miała być w ramach eksperymentu, ale nie dam rady, nawet tych 280 stron – nie jest totalnie dla mnie. Pozostawiła tylko niesmak, a po opisie liczyłam na choć nikłe filozoficzne wątki. Totalnie ich nie widziałam przy 100 stronach.
Dawno już nie czytałam tak złej książki. Nie, przepraszam ja nigdy nie czytałam tak złej historii. Zraziła mnie od pierwszych stron – zaczyna się jak tani film pornograficzny. Niestety styl autora jest dla mnie zbyt dziecinny i prosty, po 100 stronach książki ona nadal nie miała zarysu fabuły. Chyba chciano przedstawić homoseksualną miłość, tylko że tak totalnie bez uczuć....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-03-27
W świecie rządzonym przez mężczyzn, z twardymi zasadami, czasami brutalnymi, muszą nadejść zmiany. Trzeba coś stracić, żeby zyskać, dostrzec światło w najgęstszym mroku i nie zatracić siebie.
Ta historia ma wiele wątków. Powolna akcja prowadzi nas melancholijnie ku końcowi, z początku bardzo spokojna i ciepła. Wiele szczegółów kultury indyjskiej, w szczególności haremu – co ciekawe z tych relacji wychodzi czysta miłość, a spodziewałam się nienawiści. Postać kobieca w tym wypadku Kejkaji ukazana jako ta dobra, inna, inteligentna. Kobieta myśląca, próbująca wyjść na przekór władzy, poprawiająca życie społeczności kobiecej, żądna zmian. Nie tracąca przy tym obrazu matki, a wręcz przeciwnie autorka idealnie połączyła i ukazała to, że kobieta niezależna to nie znaczy nie czuła, wręcz przeciwnie. Pokazała też relacje damsko-męskie w innej odsłonie - bez miłości, bez brutalności, z szacunkiem.
Magia, która tutaj występuje nazywana “błogosławieństwem od bogów”, lecz też czasami przekleństwem. Nie do końca rozwinięta, liczyłam na więcej wątków z nią związanych, że będzie miała większy wpływ na fabułę, jednak ta poszła w bardziej filozoficzne i kulturowe tory.
Walki i akcja pojawiają się to zostały spłycone, skrócone do minimum to dla mnie były dobrym smaczkiem wprowadzającym zamieszanie w tej historii, bo jej monotonia może czasami nudzić. Natomiast styl i pióro autorki bardzo przyjemne, czytało się wyśmienicie mimo tych wszystkich nazw, pomógł mi na pewno w tym wszystkim audiobook to i tak uważam, że pięknie ta historia została opisana.
Syndrom boga i władzy w tym przypadku często mnie irytował i dawał poczucie, że jest wykorzystany w bardzo złym znaczeniu, aby później przekształcić się w coś zupełnie odwrotnego – nie było to dla mnie do końca logiczne i spójne. Miałam wrażenie, że nie został do końca wykorzystany potencjał tego wątku.
Historia bardzo dobra. Przyjemna w odbiorze, a lektorka wykonała świetną robotę. Miła, otulająca na dobranoc i miejscami przynosiła wątki do przemyślenia.
W świecie rządzonym przez mężczyzn, z twardymi zasadami, czasami brutalnymi, muszą nadejść zmiany. Trzeba coś stracić, żeby zyskać, dostrzec światło w najgęstszym mroku i nie zatracić siebie.
Ta historia ma wiele wątków. Powolna akcja prowadzi nas melancholijnie ku końcowi, z początku bardzo spokojna i ciepła. Wiele szczegółów kultury indyjskiej, w szczególności haremu...
2024-03-22
Wiedziałam, że ta historia jest inna, jednak nie spodziewałam się aż tak uroczej opowieści. Jest to jedna z tych książek, która pozostawia po sobie uczucie ciepła, rozwinięcia i daje bardzo mocno do myślenia. Zawiera dwie płaszczyzny, bo co by było gdyby sny były po prostu alternatywną rzeczywistością, która pomaga nam w życiu codziennym, a płacimy tam emocjami. Nie wiem, czy ktoś z Was oglądał bajkę „W głowie się nie mieści” – jest podobny klimat, to w dosadniejszy i brutalniejszy sposób przedstawiony punkt widzenia.
Autorka skłania nas do myślenia, sama tworząc kreatywną rzeczywistość, uwzględniając swoją kulturę i perspektywę aktualnego świata. Jest to coś czego nie można znaleźć w wielu historiach w szczególności takich które z pozoru wydają się cieniutkie.
Ogrom metafor z licznymi zagwozdkami. Miałam wrażenie, że czasami ta historia miała co innego do przekazania niż w rzeczywistości. Miejscami nużąca - ze względu na prostotę no i ten koniec - epilogi cudowne, to liczyłam na coś innego. Oczekiwałam większej puenty niż dostałam. To w dalszym ciągu uważam ją za niesamowitą opowieść i podziwiam za stworzenie tak nietuzinkowej historii. Azjatycka historia przeplatana z fantastyką.
Wiedziałam, że ta historia jest inna, jednak nie spodziewałam się aż tak uroczej opowieści. Jest to jedna z tych książek, która pozostawia po sobie uczucie ciepła, rozwinięcia i daje bardzo mocno do myślenia. Zawiera dwie płaszczyzny, bo co by było gdyby sny były po prostu alternatywną rzeczywistością, która pomaga nam w życiu codziennym, a płacimy tam emocjami. Nie wiem,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Gadający chodnik.
Nieszczęścia.
Śmierć. Babcie. Kiwi.
Finlandzka mitologia.
Kupiło mnie pierwsze zdanie tej historii. Gadający chodnik? Przecież to normalna rzecz. Nie, żebym sama tego nie doświadczyła. Im dalej w tej historii tym lepiej. Babcie, które tworzą sabat – niespecjalnie i wnuki powracające do swojej spuścizny. Dodatkowo imiona czysto słowiańskie, humor najlepszy jaki tylko może być. Nieszczęścia, które chodzą parami, a Bambi (taki jelonek, tylko bardziej ludzki) jest moim nowym mistrzem sprzedaży. Kontrasty pokazane na tle rozwikłania detektywistycznej zagadki: śmierci starszych pań, ale nie zapomnijmy o tym, że one mogą wrócić zza grobu. Jest jeden plus tego wszystkiego: prawda wychodzi na jaw, a fińska dzielnica zwana Finlandią ma swoje korzenie u podstaw tej “mroźnej” nordyckiej krainy. Cudowny styl, nietuzinkowa akcja. Co jest dziwne: bardzo dużo w tej historii opisów, a mniej konwersacji, a i tak akcja i emocje są na najwyższym poziomie. Jeżeli ktoś chce się rozerwać, pośmiać, a przy okazji zaczerpnąć nieco wiedzy o finlandzkich mitach to musi obowiązkowo przeczytać tą historię. Dawno się tak nie uśmiałam!
Gadający chodnik.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNieszczęścia.
Śmierć. Babcie. Kiwi.
Finlandzka mitologia.
Kupiło mnie pierwsze zdanie tej historii. Gadający chodnik? Przecież to normalna rzecz. Nie, żebym sama tego nie doświadczyła. Im dalej w tej historii tym lepiej. Babcie, które tworzą sabat – niespecjalnie i wnuki powracające do swojej spuścizny. Dodatkowo imiona czysto słowiańskie,...