Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Ten wieczny mrok” ma naprawdę przecudną okładkę. Rzuca się w oczy i kolory są tak przecudnie napigmentowane. Niestety środek nie spełnił wszystkich moich wymagań i mogę go teraz zaliczyć na mocnego średniaka. Nie żałuję, że czytałam, ale też nie przeżywałam wielkich uczuć.

Flora jest podręczna księżniczki. Pewnego dnia jej lud zostaje zaatakowany i tylko Flora przeżywa. Dziewczyna ma jednak nadzieję, że rodzinie królewskiej udało się jakoś uciec.
Anoku jest łowcą demonów, na którego została nałożona klątwa. W ciągu dnia umiera i jego ciało zamienia się w kościotrupa, żeby w nocy ponownie wrócić do żywych.
Drogi Flory i Anoku się przecinają i postanawiają pomóc sobie nawzajem w osiągnięciu celów.

Nie jest idealnie, poprowadzona fabuła nie porywa, ale jest też w niej coś, że naprawdę miałam ochotę czytać dalej. Może to nadzieja, że bohaterowie staną się ciekawsi, albo że jednak mnie coś w niej zaskoczy. Najważniejsze jednak będzie, że się nie wymęczyłam.
Ta książka to był naprawdę dobry przerywnik od mocniejszych historii. Miał ciekawy zamysł fabularny, a szczególnie klątwa Anoku była bardzo frasująca i do samego końca chciałam wiedzieć jak sobie z tym wszystkim poprowadzą.


„Ten wieczny mrok” to idealna pozycja dla tych rozpoczynających swoją drogę z fantastyką. Ci bardziej obeznani mogą narzekać na powtarzające się schematy, trochę miałkich bohaterów i nawet średnio poprowadzony romans. Jednak myślę, że dla tych początkujących fantastykoholikow będzie idealna.

Ten wieczny mrok” ma naprawdę przecudną okładkę. Rzuca się w oczy i kolory są tak przecudnie napigmentowane. Niestety środek nie spełnił wszystkich moich wymagań i mogę go teraz zaliczyć na mocnego średniaka. Nie żałuję, że czytałam, ale też nie przeżywałam wielkich uczuć.

Flora jest podręczna księżniczki. Pewnego dnia jej lud zostaje zaatakowany i tylko Flora przeżywa....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„House of Marionne” przekonał mnie do siebie pomysłem. Dziewczyna dotknięta czarną magią trafia do szkoły magii, a jej mentorem zostaje człowiek, który zajmuje się zâbijaniem takich jak ona.

Chociaż początkowo miałam trudności ze zrozumieniem tego co się dzieje, czemu Quell ucieka razem z matką, czym jest Tkliwia, którą posiada. Bo w sumie nie wiemy czemu ta magia miałaby zostać uznana za tą złą. Autorka nie pokazuje ani nie tłumaczy nam, co się może stać jak dziewczyna użyje tej mocy. Po prostu ustalone jest, że jest zła. Prawdy dowiadujemy się dopiero w połowie, gdy Quell zaczyna zadawać pytania.

Cała książkę można uznać jako historię o poznaniu siebie, postawieniu na siebie i odnalezieniu swojego miejsca na ziemi. Każdy z bohaterów wielokrotnie wspomina o swojej powinności, co się stanie jeśli nie dopełni kolejnych etapów nauki. Sama Quell wielokrotnie wspomina o tym, że musi się gdzieś dopasować, żeby wreszcie poczuć bezpieczeństwo.

To jest rodzaj książek za którymi naprawdę przepadam. Wciągające, z dobrze wykreowanym światem magicznym, który ma swoje zasady. Bohaterowie są ciekawie wykreowani i w sumie moje wszystkie założenia na ich temat tak średnio się spełniły. A to jest pewne zaskoczenie.

Na minus niestety pójdzie też jak nasza bohaterka szybko poradziła sobie z etapami wstąpienia. Niektórym zajmowało to po 2 lub 3 semestry, a ona radzi sobie z nimi w przeciągu kilku miesięcy. No ale dobra możemy to tłumaczyć, że jest po prostu zdolną czarodziejką.

Jestem ciekawa co się zadzieje w drugim tomie, ten kończy się bombą i całkowitym zniszczeniem wiary Quell, więc może być mocno.

„House of Marionne” przekonał mnie do siebie pomysłem. Dziewczyna dotknięta czarną magią trafia do szkoły magii, a jej mentorem zostaje człowiek, który zajmuje się zâbijaniem takich jak ona.

Chociaż początkowo miałam trudności ze zrozumieniem tego co się dzieje, czemu Quell ucieka razem z matką, czym jest Tkliwia, którą posiada. Bo w sumie nie wiemy czemu ta magia miałaby...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

I siup mamy ulubieńca miesiąca.
Wiedziałam, że tak będzie, po zakończeniu pierwszego tomu zmiotło mnie z planszy, ale „Dwie splecione korony” to już totalny majstersztyk fantastyki z wątkiem romantycznym.

Szczerze nie umiem ubrać tego wszystkiego w słowa, ale ta książka jest po prostu warta wszystkich zachwytów, które otrzymuje. Zanim się za nie zabrałam miałam lekkie obawy, czy będzie tak jak przy 1 tomie -Czy będę miała taki problem z ponownym wkręceniem się w historię, szczególnie że zakończenie 1 tomu zabrało nam Elspeth.

W całej tej dylogii szczególnie urzekło mnie idealne rozłożenie elementów fantasy i romansu. Uczucia między bohaterami są bardzo intensywne, obserwujemy jak się zakochują, i jak bardzo jest nimi spicy.
Nie tracimy przy tym tej części fantasy - dowiadujemy się więcej o królu Shepherdzie i kartach.

Ale wszyscy wiemy po co ja czytam książki i to właśnie są te romanse, a w tej części Ione i Elm zdobyli moje serce. Piszczałam na ich scenach, jak rozkręciła się ich miłość, no a scena gdzie się całują trafiła do jednej z moich ulubionych.

Macie w planach dylogie o Tajemnicach Królach Shepherda?

I siup mamy ulubieńca miesiąca.
Wiedziałam, że tak będzie, po zakończeniu pierwszego tomu zmiotło mnie z planszy, ale „Dwie splecione korony” to już totalny majstersztyk fantastyki z wątkiem romantycznym.

Szczerze nie umiem ubrać tego wszystkiego w słowa, ale ta książka jest po prostu warta wszystkich zachwytów, które otrzymuje. Zanim się za nie zabrałam miałam lekkie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Naturalsi myśleli, że już nic gorszego niż ostatnie wydarzenia ich nie spotka. Ich opiekunka okazała się sêryjná mörderczynią, 3 z nich prawie zginęła, co mogło by się gorszego stać?
Mógłby na przykład pojawić się kolejny séryjny, który jest naśladowcą môrderstw ojca Deana.

Powiem wam tak, Jennifer Lynn Barnes jest niezaprzeczalną mistrzynią kryminałów młodzieżowych. Nie mogłam się oderwać od czytania „The Naturals. Mroczna strona” praktycznie jest to niemożliwe, bo ilość akcji, która jest w niej upchnięta zmusza do czytania kolejnych stron i rozdziałów.

Cała ekipa „The Naturals” to dziwne dzieciaki. Mają swoje specyficzne cechy charakteru, które odróżniają ich od typowych bohaterów literatury młodzieżowej. No bo który z bohaterów oddzielnie przegląda stare archiwa nierozwiązanych spraw, żeby potem jechać na spotkanie z séryjnym môrdercą w więzieniu. Ale to jest właśnie w nich cudne, ponieważ mimo tego przeżywają też takie zwykle problemy nastolatków.

Jednak najważniejsze w tym wszystkim dla mnie są môrderstwa, a tych w tej części jest naprawdę dużo i nasi bohaterowie mają mętlik w głowie przez cały czas. No dobra nie tylko oni, ja też nie mogłam zgadnąć kto okazał się sprawcą 😂

Naturalsi myśleli, że już nic gorszego niż ostatnie wydarzenia ich nie spotka. Ich opiekunka okazała się sêryjná mörderczynią, 3 z nich prawie zginęła, co mogło by się gorszego stać?
Mógłby na przykład pojawić się kolejny séryjny, który jest naśladowcą môrderstw ojca Deana.

Powiem wam tak, Jennifer Lynn Barnes jest niezaprzeczalną mistrzynią kryminałów młodzieżowych. Nie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Drugi tom skończył się takim cliffingerem, że serce mnie bolała, że tyle przyszło mi czekać na tom 3. Teraz jednak go przeczytałam i jestem naprawdę zachwycona jak autorka poprowadziła Fallon i Lore, to jak ta książka jest dobra przeszło moje najśmielsze oczekiwania.

„Dom składanych obietnic” dał mi wreszcie czego potrzebowałam od tej serii. Fallon zmądrzała - nie wierzę naprawdę, że to pisze, ale nie straciła na swoim uroku. Dante dostał za swoje, ale najważniejsze że był świetnie stworzona zła postacią z lekką dozą szaleństwa w tle. A Lore potrafił zachować swoje zachowania w stylu, Fallon nie może się nigdzie ruszać, bo tak, a to pozwoliło jej rozkwitnąć i stać się królową jaką pragnie świat.

Fabuła nie posiadała dziur, co ostatnio było moim problemem, i wszystko było idealnie wyważone - romans z akcją, a 🌶️ sceny nie były jedynym co trzymało całą książkę w całości. Niestety ale przy romantasy coraz częściej się zdarza, że dziur fabularne łata się właśnie takimi scenami.

Na minus niestety pójdzie brak przyjaciół Fallon i ogólnie mała ilość drugoplanowych postaci, z którymi zdarzyliśmy polubić się wcześniej. Wiem, że to wynikło z tego, że trzeba było rozwiązać wiele rozpoczętych wątku, że trzeba było doprowadzić całą historię do końca, ale zabrakło mi takiej ludzkiej Fallon, która spędzała czas ze swoimi przyjaciółmi.

Najlepsza część ze wszystkich, nie miałam nawet chwili kiedy czułam, że coś mogło nie zagrać. Uwielbiam, kocham i mam nadzieję, że wam też się spodoba!

Drugi tom skończył się takim cliffingerem, że serce mnie bolała, że tyle przyszło mi czekać na tom 3. Teraz jednak go przeczytałam i jestem naprawdę zachwycona jak autorka poprowadziła Fallon i Lore, to jak ta książka jest dobra przeszło moje najśmielsze oczekiwania.

„Dom składanych obietnic” dał mi wreszcie czego potrzebowałam od tej serii. Fallon zmądrzała - nie wierzę...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Drugi tom przygód Gabriela jest tak samo dobry jak pierwszy. Do przeczytania w jeden lub dwa dni, idealny na ciężki dzień, żeby sobie poprawić humor.

W tym tomie jeszcze bardziej na plan wychodzi walka o przyjaciół, o tym że mimo młodego wieku ekipa Gabriela zrobi dla siebie wszystko i będą stać za sobą mimo wszystko. Chociaż ich relacja jest zagrożona, to nic nie jest wstanie ich rozdzielić.

No ale dobra najciekawszy w tym wszystkim był tytułowy labirynt. Gabriel i przyjaciele znali tylko połowę planu labiryntu, resztę metodami prób i błędów musieli wykonywać sami, a zagadki nie były takie proste. Chociaż ekipa jest najlepsza na roku, więc radzili sobie z nimi nad wyraz ciekawie.

Zakończenie wprowadziło jeszcze więcej dramatyzmu i jest ogromnie ciekawa, jak to wszystko rozkręci się w kolejnych tomach.
Najważniejsze co mogę wam powiedzieć na książkach „Crookhaven” nie da się nudzić.

Drugi tom przygód Gabriela jest tak samo dobry jak pierwszy. Do przeczytania w jeden lub dwa dni, idealny na ciężki dzień, żeby sobie poprawić humor.

W tym tomie jeszcze bardziej na plan wychodzi walka o przyjaciół, o tym że mimo młodego wieku ekipa Gabriela zrobi dla siebie wszystko i będą stać za sobą mimo wszystko. Chociaż ich relacja jest zagrożona, to nic nie jest...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Kocham czytać młodzieżówki od zawsze, możliwe, że to jakiś sentyment. No bo to jednak te książki najbardziej mnie ukształtowały. Dlatego gdy wydawnictwo odezwało się do mnie z „Crookhaven” nawet się nie zastanawiałam.

Crookhaven to akademia oszustów, do której trafia nasz główny bohater. Do tej pory kradł, żeby wyżywić siebie i babcię, teraz ma się szkolić wśród elity, by czynić dobro.

To jest taki idealny przykład młodzieżówki- szkoła inna od od tych, które zna przeciętne dziecko, ale relacje między uczniami są takie same. Podział na elitę i na tych biedniejszych i rywalizacja między nimi. Jasne oddzielenie dobra od zła i tłumaczenie, że jeśli czasem jesteś zmuszony do zrobienia czegoś złego, to nie czyni cię złym człowiekiem, tylko zagubionym.

„Crookhaven. Akademia oszustów” to świetny wstęp do serii dla następnych części - przywiązałam sie do głównego bohatera, rozumiem wszystkie jego działania - chociaż mogłabym się z nimi nie zgadzać, to jest tu miejsce do jego rozwoju. A to właśnie w tych młodzieżówkach jest najważniejsze, że oni dojrzewają, uczą się, żeby potem stać się najlepszą wersją siebie. To dobry przykład dla młodszych czytelników

Niedługo zabieram się za drugi tom, która ma premierę w przyszłym tygodniu ❤️

Kocham czytać młodzieżówki od zawsze, możliwe, że to jakiś sentyment. No bo to jednak te książki najbardziej mnie ukształtowały. Dlatego gdy wydawnictwo odezwało się do mnie z „Crookhaven” nawet się nie zastanawiałam.

Crookhaven to akademia oszustów, do której trafia nasz główny bohater. Do tej pory kradł, żeby wyżywić siebie i babcię, teraz ma się szkolić wśród elity, by...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki W tych szacownych murach Kelly Andrew, David Bell, Olivie Blake, Tori Bovalino, J.T. Ellison, Layne Fargo, Helen Grant, James Tate Hill, Paul Kane, Marie O'Regan, M. L. Rio, Kate Weinberg, Phoebe Wynne, Susie Yang
Ocena 7,3
W tych szacown... Kelly Andrew, David...

Na półkach:

Lubicie czytać antologię z opowiadaniami?

Ja wybieram tylko tego, których autorów znam bądź klimatu, który najbardziej do mnie przemawia. Dlatego gdy dowiedziałam się o wydaniu „ w tych szacownych murach” czyli opowiadań z klimatu Dark Academia - poczułam że to będzie coś dla mnie.

Lista autorek i autorów też nie jest przypadkowa , bo do antologii opowiadań zostali wybrane Ci znani z tego klimatu- Olivia Blake, M.L. Rio, David Bell, Susie Yang i inni. Śmietanka autorów Dark academia.

To będzie idealna pozycja nie tylko dla tych którzy dopiero chcą się zapoznać z Dark Academia, ale również tych stałych czytelników. Opowiadania są tam różnorodne, że nie sposób nie znaleźć czegoś. Mamy sztuczna inteligencję, duchy, mörderstwa, zdrady i romanse, a wszystko to dzieje się w tajemniczych u mrocznych murach uczelni. Nie uświadczycie tu słońca, plaży i imprez na kilkaset uczniów. Tylko raczej wieczór, kominem i stare księgi z mrocznymi zaklęciami.

Dodatkowy plus to wydanie tej antologii - twarda oprawa i okładka ciemna ze złotymi tłoczeniami - idealnie dopasowana do klimatu opowiadań. Mogłaby to byś jedną z książek po, która bohaterowie sięgają, żeby poznać odpowiedź na nurtujące ich pytania.

Opowiadania mają to wspaniałego do siebie, że nie musicie czytać wszystkich na raz. Można czytać ją przez dłuższy czas bo jednym opowiadaniu tygodniowo lub tak jak ja pochłonąć ją w 3 dni podczas tej gorszej pogody 🤫

Lubicie czytać antologię z opowiadaniami?

Ja wybieram tylko tego, których autorów znam bądź klimatu, który najbardziej do mnie przemawia. Dlatego gdy dowiedziałam się o wydaniu „ w tych szacownych murach” czyli opowiadań z klimatu Dark Academia - poczułam że to będzie coś dla mnie.

Lista autorek i autorów też nie jest przypadkowa , bo do antologii opowiadań zostali...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„How does it feel” od pierwszych scen szokuje. Widzimy dziewczynę, która znajduje się w celi. Jest człowiekiem a wokół niej znajdują się same magiczne stworzenia. Łącznie z strasznym potworem, który jak się obudzi ją wykôrzysta i zâbije. Potem cofamy się do wydarzeń przed i poznajmy Callie.
Biolożkę, która pragnie odnaleźć tajemniczą rasę motyli.

Chyba będę musiała pierwszy raz zwrócić uwagę na oznaczenie wiekowe na książce.
Są o to takie awantury, że wydawcy powinni oznaczać książki, bo potem dzieci sięgają po treści nieodpowiednich do nich. „How does it feel” ma oznaczenie 16+, a zawiera wulgarny język i bardzo wyraziście opisane sceny sêksu. Słowo k*tas, szmâto i inne takie są tutaj na porządku dziennym. Gdy dojdą do tego sceny potencjalnego gwäłtu, to książka od razu powinna dostać oznaczenie 18+. Nie wiem czemu wydawnictwo zdecydowało się na taki krok.

Pierwsze kilka rozdziałów ciągnie się strasznie, momenty zanim Callie trafiła do świata elfów są nudne, ale chociaż najbardziej dopracowane ze wszystkich.
Kolejna część książki pędzi na złamanie karku. Callie ma przejść 3 próby żeby móc wrócić do świata ludzi - próby, w których może zginąć. W tym wszystkich jest też mroczny książę Fae, który jej nienawidzi, ale oczywiście coś go do niej przyciąga i nie pozwala żeby inny mężczyzna jej dotykał.

To jest bardzo mocny średniak, ale końcówka była naprawdę plot twistem i jestem ciekawa jak to będzie rozegrane dalej.

„How does it feel” od pierwszych scen szokuje. Widzimy dziewczynę, która znajduje się w celi. Jest człowiekiem a wokół niej znajdują się same magiczne stworzenia. Łącznie z strasznym potworem, który jak się obudzi ją wykôrzysta i zâbije. Potem cofamy się do wydarzeń przed i poznajmy Callie.
Biolożkę, która pragnie odnaleźć tajemniczą rasę motyli.

Chyba będę musiała...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Maas przywróciła mi wiarę w to, że tworzenie dodatkowym opowiadań do książek ma sens.

„Zabójczyni” to zbiór kilku opowiadań, które dzieją się przed „Szklanym tronem”. Jesteśmy świadkami początku miłości między Celeana a Samem. Zaczynamy łączyć fakty i rozumiemy skąd dziewczyna mogła znać tylu ludzi, którzy pomogli jej w odzyskać władzę.

Jeszcze raz zobaczyć kim była Aelin wcześniej, poznać jej historię, zrozumieć myśli, które nią kierowały kiedy była najwspanialszą zabójczynią Adarlanu - to była ta bohaterka, którą pokochaliśmy w pierwszym tomie serii. Ta która kocha drogie ubrania i wygodnie życie, ale jak trzeba to cała wysmaruje się błotem i będzie spała na kamieniu.

„Zabójczyni” nie odbiegała jakością fabuły od innych tomów. Można powiedzieć, że nawet wyszły na plus, bo krótki format przyczynił się do jeszcze większego skompensowania akcji. Nie było przestojów i elementów, które chcielibyście ominąć.

Jestem na tak - przemiło mi się ją czytało i chciałabym, żeby tak właśnie były tworzone opowiadania, które mają rozszerzyć świat powieścią, a nie być kolejną zapchaj dziurą.

Maas przywróciła mi wiarę w to, że tworzenie dodatkowym opowiadań do książek ma sens.

„Zabójczyni” to zbiór kilku opowiadań, które dzieją się przed „Szklanym tronem”. Jesteśmy świadkami początku miłości między Celeana a Samem. Zaczynamy łączyć fakty i rozumiemy skąd dziewczyna mogła znać tylu ludzi, którzy pomogli jej w odzyskać władzę.

Jeszcze raz zobaczyć kim była...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zakończenie serii to zawsze jest coś wielkiego. Bitwy, które zmieniają świat, bohaterowie, którzy są na wyżynach swoich umiejętności, to jest ten moment kiedy wiesz, że wszystko zmierza ku dobremu.

„Królestwo popiołów” nie jest wyjątkiem, a może tak pisze tylko dlatego, że to był reread i wiedziałam czego się spodziewać? Jednak ostatni tom „Szklanego tronu” przy okazji rozjedzie was jeszcze bardziej niż miało to miejsce w poprzednich częściach.
Głównie dlatego, że musimy doświadczyć próby uwolnienia Aelin z niewoli, zobaczyć jak ostatni raz wciela się w Cealene i stracić kilku bohaterów.

Przeżyłam to ogromnie, jeszcze raz czytanie o tym wszystkim sprawiło mi o wiele większy ból. Wiem, że będzie szczęśliwe zakończenie, ale jestem tak bardzo przywiązana do tych bohaterów, że czytanie o ich upadku, cierpieniu nie było dla mnie łatwe.

Za każdym razem jak sięgam po książki Maas to nie mogę uwierzyć w to jak ona pisze. Wszystko jest zaplanowane, elementy, które myślałam, że nie będą się łączyć nagle takie się stają, a ja nie mogę uwierzyć jak mogłam się nie domyślić. Bohaterowie, którzy mimo magii i mocy Fae ciągle są dość prawdziwi, żebym mogła się utożsamić, żebym mogła być jedną z nich.

Kocham „Królestwo popiołów” - każdą stronę, każdego bohatera. Takie zakończenia serii są najbardziej satysfakcjonujące i chyba ta część należy do moich ulubionych.

Zakończenie serii to zawsze jest coś wielkiego. Bitwy, które zmieniają świat, bohaterowie, którzy są na wyżynach swoich umiejętności, to jest ten moment kiedy wiesz, że wszystko zmierza ku dobremu.

„Królestwo popiołów” nie jest wyjątkiem, a może tak pisze tylko dlatego, że to był reread i wiedziałam czego się spodziewać? Jednak ostatni tom „Szklanego tronu” przy okazji...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie mam drugiej takiej bohaterki.
Tej złej, która wiem że będzie zawsze zła, ale i tak jej kibicuję. Val to kobieta, którą chciałabym i nie chciałabym być jednocześnie. No ale nie mogę jej odmówić mojej miłości.

Rzadko wierzę, w to że po świetnym pierwszym tomie drugi będzie podobnie cudny. No ale Mags stworzyła świetny pierwszy tom i jeszcze lepszy drugi. Zawarła w nim również mój ukochany motyw akademii, gdzie uczniowie zamiast się wspierać chcą się pozäbijać. C U D O

Gotowi na dalsze peany o tym jaka ta książka jest świetna? Bo zamiast trójkątu miłosnego to mamy tutaj nawet czworokat - 2 książek i pewien Nybris, no i nasza Val. Jakby ja już nie wiem komu mam kibicować 😂 bo oni wszyscy są dwulicowi, przebiegli i bardzo przystojni. Iskrzy między nimi a Val i jest niezwykle gorąco.


kocham to, że Mags cały czas wprowadza nas w świat Val. Cały czas dowiadujemy się nowych rzeczy, kolejnych sekretów, ale nie mamy też odczucia że wiemy za mało. Każda informacja, którą an ten moment dostajemy jest po prostu wystarczająca, ale zawsze zostaje coś więcej.

Dobra już chyba dawno aż tak się nie zachwycałam książką, ale no jak to inaczej jak ja ją tak kocham. Chcę już 3 tom, chce na nim płakać i czuć się złamana. Bo już teraz wiem, że to zakończenie nie będzie szczęśliwe, nie będzie tam motylków i i jednorożców. Będzie krëw, stos trupöw, i zero szczęścia.

Czytajcie Słoneczny Gon i Gwiezdne Łowy i cierpcie jak ja.

Nie mam drugiej takiej bohaterki.
Tej złej, która wiem że będzie zawsze zła, ale i tak jej kibicuję. Val to kobieta, którą chciałabym i nie chciałabym być jednocześnie. No ale nie mogę jej odmówić mojej miłości.

Rzadko wierzę, w to że po świetnym pierwszym tomie drugi będzie podobnie cudny. No ale Mags stworzyła świetny pierwszy tom i jeszcze lepszy drugi. Zawarła w nim...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Wyobraźcie sobie, że znajdujecie księgę, która pozwoli się wam przenieść w dowolne miejsce we świecie lub czasie. Gdzie się przenosicie?

Życie Cassie jest dość normalne, pracuje w księgarni, z współlokatorką wynajmują mieszkanie w Nowym Jorku i jakoś leci. Pewnego dnia w ręce Cassie trafia tajemnicza książka, która okazuje się księgą drzwi. Ta potrafi przenieść ją w dowolne miejsce na świecie. Jednocześnie okazuje się, że istnieją ludzie, którzy są gotowi zäbić żeby mieć tę lub inną magiczną księgę.

Kto z nas nie kocha czytać o książkach. O tym jak komuś zależy na nich, podobnie jak nam. O książkach, które są magiczne lub nie - o tym co sprawie, że wszyscy tu jesteśmy.

Autor „Księgi drzwi” wspaniale stworzył ten świat i fabułę. Niby nie dzieje się tutaj nic specjalnego, ale jak zagłębić się w nią odnajdujemy problemy natury, fizyki, magii i podróży w czasie. To wszystko czyni tę powieść tak wyjątkową. Akcja jest napisana w niezwykły sposób - dużo się dzieje, ale nic z tego was nie przytłoczy.

Bohaterowie są dość tajemniczy. Najwięcej oczywiście dowiadujemy się o Cassie, która prowadzi nas przez całą historie, ale też nie czytamy w niej jak w otwartej księdze (nomen omen). Najmniej wiemy o Kobiecie. To ona jest największą antagonistką powieści - nie wiemy skąd pochodzi, ale wiemy że jest okrutna i ból innych sprawia jej przyjemność. To taka prawdziwa złoczyńczyni, której porażki pragniemy.

W skrócie: cudna książka, dla fanów podróży w czasie i magii, która przebija prawdziwy świat ❤️

Wyobraźcie sobie, że znajdujecie księgę, która pozwoli się wam przenieść w dowolne miejsce we świecie lub czasie. Gdzie się przenosicie?

Życie Cassie jest dość normalne, pracuje w księgarni, z współlokatorką wynajmują mieszkanie w Nowym Jorku i jakoś leci. Pewnego dnia w ręce Cassie trafia tajemnicza książka, która okazuje się księgą drzwi. Ta potrafi przenieść ją w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Tak, padłem na kolana przed Hailie Monet. Znowu.

Mam tu jakiś fanów Rodzinki Monet na sali?

„Rodzina Monet” się skończyła. Przeczytałam ostatnie strony ze łzami w oczach, wspominając to jak bardzo pokochałam tę serię. Jak bracia poprawiali mi humor, a Haillie sprawiała, że czułam ciepło na duszy, no a Adrien, którego działania wywoływały moje piski? To była wspaniała przygoda.

„Diament” to cudne zakończenie, z Hailie, która jest Panią Monet i nie boi się podejmować kroków żeby ratować swoją rodzinę. To wszystko jest kwintesencją Monetów i tego czym oni są. Chyba mogłabym uznać, że ten tom jest na równi z moim cudownym patronatem „Perełką”. Oba te tomy są niejako zamknięciem pewnego etapu Haillie, a to czyni je jeszcze ważniejszymi. ❤️

Nie mam co pisać o fabule, bo przecież ostatni tom to byłby niejako spojler do wszystkich poprzednich części. Skupiam się za to na bohaterach, którzy ogromnie zmienili się od „Skarbu”, na tym co było w tej książce cudowne czyli trudne rodzinne więzi, które musieli wspólnie wypracować, żeby wszystkim pasowały. W tej części mogę jedynie narzekać że jest mało Shane’a i Tony’ego - tęskniłam za większą ilością ich rozmów z Haillie.

Kocham Monetów, jak już milion razy napisałam i stoją dumnie na mojej półce, a ja wracam do nich myślami i uśmiecham się na myśl o pewnej pile łańcuchowej odpalonej na środku salonu. 😉

Tak, padłem na kolana przed Hailie Monet. Znowu.

Mam tu jakiś fanów Rodzinki Monet na sali?

„Rodzina Monet” się skończyła. Przeczytałam ostatnie strony ze łzami w oczach, wspominając to jak bardzo pokochałam tę serię. Jak bracia poprawiali mi humor, a Haillie sprawiała, że czułam ciepło na duszy, no a Adrien, którego działania wywoływały moje piski? To była wspaniała...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Przyznam się, że sięgam bardzo rzadko po polskich pisarzy - oczywiście zdarzy się Mróz, Czornyj lub Piotrowski czyli moje trio najlepszych pisarzy kryminałów, ale co do zasady rzadko czytam romanse lub fantastykę od polskich autorów lub autorek.

Kiedy wydawnictwo odezwało się do mnie, że jest o tutaj super romantasy z Age Gapem (tak ponad 100 lat różnicy), wampiry, wiedźmy i wilkołaki polskiej autorki. To myślę sobie dobra dam szansę. I jak ja się cieszę, że to zrobiłam.

„Pierwsza faza zaćmienia” to szybka książka, którą można przeczytać w jeden lub nawet dwa dni. Napakowana jest akcją, charakterystycznymi bohaterami, którzy nie raz wywołają u was uśmiech.
Aisllyn i Ward byli ze sobą po prostu cudowni. Aranżowane małżeństwa to coś co kocham. Ich relacja rozwija się tak szybko, że nie pozostaje tylko za nimi podążać i cieszyć się razem z nimi 😂

Agata Polte wspaniale odnalazła się w tym fantastycznym gatunku. Świat magii, wampiry i wilkołaki to wszystko ma swoje zasady, w których bardzo szybko możemy się odnaleźć. Nie mam do czego się przyczepić i naprawdę mnie to cieszy.

Chociaż miałam nadzieję, że więcej tomów zostanie poświęconych związkowi Aisslyn oraz Warda, to wydaje mi się, że kolejne też nie będą zawodzić - jeśli pójdą w kierunku, który sobie wyobraziłam. Wiem, że już nie mogę się doczekać kolejnych.

Oczywiście nie mogło zabraknąć zachwytów na tym jak ta książka jest wydana. Te barwione brzegi, to jest naprawdę coś i uwielbiam to, że tak pięknie łączą się z okładką.

Przyznam się, że sięgam bardzo rzadko po polskich pisarzy - oczywiście zdarzy się Mróz, Czornyj lub Piotrowski czyli moje trio najlepszych pisarzy kryminałów, ale co do zasady rzadko czytam romanse lub fantastykę od polskich autorów lub autorek.

Kiedy wydawnictwo odezwało się do mnie, że jest o tutaj super romantasy z Age Gapem (tak ponad 100 lat różnicy), wampiry,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

-Twoje bezpieczeństwo jest warte wszystkiego.
-nawet narażenia Krainy Cieni?
-tak

„Cień w żarze” był dla mnie okej. Traktowałam ją jako książkę, którą musiałam przeczytać żeby móc dalej jarać się Krwią i popiołem. No ale „Światło w płomieniach” mnie pochłonęło, a Nyktos i Sera zdobyli jeszcze więcej mojej miłości.

Ta część jest cudna. Od pierwszej strony jesteśmy wrzuceni w akcje, Nyktos i Sera muszą poradzić sobie z przepowiednią, którą usłyszeli i z nadchodzącą koronacją Sery. W tej części dostajemy też więcej pierwotnych i poznajemy ich tajemnice. Co jest naprawdę świetne, bo jeszcze bardziej rozszerza nam ten świat serii krwi i popiołu.

Dobra ale wszyscy wiemy co jest najważniejsze, czyli napięcie między Nyktosem a Serą jest przeogromne, że tylko wyczekiwałam więcej i więcej. Autorka na szczęście nie szczędziła tych scen. Nie będzie to raczej książka dla ludzi, którzy nie lubią spicy scen. Ja się jarałam każdą z nich.

Jennifer znana jest z tego, że jej książki są długie, żeby na samym końcu być naszpikowana akcją, tak żebyśmy nie mogli jej odłożyć przed ostatnią stroną. Czytałam ją do 23 (jak na mnie to jest dość późno), bo musiałam wiedzieć jak to się skończy 🥹

Czy tak jak ją kochacie Nyktosa i Sere?

-Twoje bezpieczeństwo jest warte wszystkiego.
-nawet narażenia Krainy Cieni?
-tak

„Cień w żarze” był dla mnie okej. Traktowałam ją jako książkę, którą musiałam przeczytać żeby móc dalej jarać się Krwią i popiołem. No ale „Światło w płomieniach” mnie pochłonęło, a Nyktos i Sera zdobyli jeszcze więcej mojej miłości.

Ta część jest cudna. Od pierwszej strony jesteśmy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Po tej części mogę już to oficjalnie powiedzieć.
„Czwarte skrzydło” jest na równi z dworami „Dwory”. To już ten sam rodzaj obsesji, tego że nawet reread budzi we mnie tyle samo emocji. A to sprawiają tylko najlepsze książki.

Od początku czytania polskiej wersji wiedziałam jak to się skończy. Bałam się tego zakończenia, bo jednak czytanie po polsku budzi we mnie więcej uczuć. Jak zawsze nie spodziewałam się jak bardzo się rozkleję.

„Iron flame” od pierwszych słów wciąga. Nie mogłam myśleć o czymś innym. Zawsze w głowie miałam Xadena i Violet, Sloane, Imogen i Daina. Cieszę się, że w tej części on jest trochę inny. Dalej ta relacja jest trudna, ale nabiera nowych znaczeń.

Drugi tom jest również bardziej pikantny od pierwszego. Xaden jest tym rodzajem bohatera, którego możemy pokochać od pierwszych chwil i nie przestajemy kochać mimo wszystko. Zawsze trudno mi się odkochać w bohaterach, a Xaden jest już na równi z Rhysandem. Zawsze będzie na pierwszym miejscu.

Violet, moja droga Violet. Jak się cieszę, że jesteś. Jak się cieszę, że się rozwijasz, starasz się odnaleźć w całkowicie nowej rzeczywistości i walczysz mimo każdej przeciwności. Hard ducha Violet to mój ulubiony element tej historii. Kocham, że ta dziewczyna nigdy się nie poddaje i stara się szukać rozwiązań.

Co mogę powiedzieć więcej oprócz czytajcie iron flame i niech wam też się łamie serduszko 😭😭

Po tej części mogę już to oficjalnie powiedzieć.
„Czwarte skrzydło” jest na równi z dworami „Dwory”. To już ten sam rodzaj obsesji, tego że nawet reread budzi we mnie tyle samo emocji. A to sprawiają tylko najlepsze książki.

Od początku czytania polskiej wersji wiedziałam jak to się skończy. Bałam się tego zakończenia, bo jednak czytanie po polsku budzi we mnie więcej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Wolicie gdy kryminał dzieje się we współczesnych czasach czy może wolicie te z przeszłości?

Ja w ogóle kocham książki, które dzieją się w przeszłości. To pozwala mi na romantyzowanie 18 lub 19 wieku, marzenie o balach i randkach z przyzwoitką w parkach. Wiem, że to nie jest prawda, a większość tych czasów nie nadaje się do normalnego życia - ale kto mi zabroni marzyć.

Szczególnie lubię czytać kryminały, które dzieją się w takich okresach. Patrzenie jak policjanci i śledczy próbują złapać zbrodniarzy bez współczesnych udogodnień i zdobyć wystarczającą ilość dowodów. „Biuro do spraw tajemnych” to historia Valentina Verne, który prowadzi prywatne dochodzenie by odnaleźć tajemniczego Wikarego, który więzi młodego Damiano. Równocześnie musi rozwikłać tajemnicę serii sämoböjstw.

Niezwykle wciągająca, ale również niezwykle skomplikowana powieść. To najlepsze określenia „Biura do spraw tajemnych”. Od początku czułam, że to będzie coś innego od znanych mi już kryminałów. Świat wykreowany przez Foussiera łączy naukę i zbrodnie, a ma również bardzo dużo historii postrewolucyjnej Francji.

Język w tej powieści to jest główny element, który wciąga czytelnika. Nie jest on zbyt współczesny, ale też nie tak archaiczny, żebyśmy mieli trudności ze zrozumieniem. Idealnie buduje klimat Paryża i jego mrocznej strony. Nic tylko dać się ponieść i wyobrazić sobie siebie na brukowanych uliczkach blisko Sekwany.

Mam ogromną nadzieję, że to był dopiero początek historii Valentina Verne, że kolejne tomy rozwiną rozpoczęte wątki, że będziemy mogli być świadkami upadku Wikariusza.

Wolicie gdy kryminał dzieje się we współczesnych czasach czy może wolicie te z przeszłości?

Ja w ogóle kocham książki, które dzieją się w przeszłości. To pozwala mi na romantyzowanie 18 lub 19 wieku, marzenie o balach i randkach z przyzwoitką w parkach. Wiem, że to nie jest prawda, a większość tych czasów nie nadaje się do normalnego życia - ale kto mi zabroni marzyć....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Bliźniacze korony Catherine Doyle, Katherine Webber
Ocena 7,9
Bliźniacze korony Catherine Doyle, Ka...

Na półkach:

Dwie siostry, jedna Korona. Jedna z nich jest księżniczką, drugą czarownicą. Która sięgnie po koronę i zdecyduje o losie ich królestwa?

Oryginalną wersję czekała na mnie od kilku miesięcy na półce, ale zawsze miałam coś innego na głowie. Jednak jak wyszła polska wersja, to stwierdziła. Koniec wymówek. I dobrze, bo pokochałam tę książkę od pierwszych stron.

To cudowne fantasy o dwóch pozornie takich samych siostrach - bliźniaczkach. Ale już od samego początku zostaje zarysowana gruba kreska między nimi. Eten jest czarownicą, a Rose księżniczką, która nienawidzi czarownic. Jedna jest poukładana a druga zwariowana. I naprawdę pokochałam je tak samo mocno.

Uwielbiam to jak autorki rozłoży akcje w książce. Co rozdział zmieniamy perspektywę - Rose i Wren w dwóch różnych miejscach i muszące poradzić sobie w całkowicie nowych sytuacjach. Każda z nich też spotyka mężczyzn, którzy zawracają im w głowach. Ale nie musicie się martwić nie jest to najważniejszy element powieści, przez który znika cała fabuła.

Tak naprawdę jest to powieść o siostrzanej więzi, o różnicach w wychowaniu i tym kim powinny stać się Rose i Wren. Kolejny tom już zapowiada się ekscytująco i nie mogę doczekać się premiery

Dwie siostry, jedna Korona. Jedna z nich jest księżniczką, drugą czarownicą. Która sięgnie po koronę i zdecyduje o losie ich królestwa?

Oryginalną wersję czekała na mnie od kilku miesięcy na półce, ale zawsze miałam coś innego na głowie. Jednak jak wyszła polska wersja, to stwierdziła. Koniec wymówek. I dobrze, bo pokochałam tę książkę od pierwszych stron.

To cudowne...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Dziwnie to zabrzmi, ale Ted Bundy jest moim ulubionym sëryjnym mördercä, mogłabym o nim czytać i oglądać filmy na okrągło, żeby całkowicie zrozumieć jego postać. Zrozumieć powody popełnionych przez niego zbrodni.

Ted Bundy to jeden z najpopularniejszych seryjnych z stanach. Jego rozprawę śledziła telewizja, a wszystko przez jego charyzmę i tego, że do końca bronił samego siebie. Stał się swoim adwokatem, a potem wykorzystał to wszystko żeby 2 zbiec z więzienia. Powstał nawet o nim film z Zackiem Efronem w roli głównej (cudny!)

Max Czornyj pozwala nam wejść do głowy Bundy’ego. Zobaczyć jego myśli podczas popełnianych zbrodni i tego czym się kierował. Nie ma tu zbędnych scen, biografii, która by mogła was wymęczyć. Wszystko jest fragmentaryczne, szybkie, żebyśmy nie przegapili żadnej z jego zbrodni.

Ja ją pochłonęłam, ale wiecie ja już mam doświadczenie z tego typu książkami. Krwawe i sprawiające, że czuję się dyskomfort. Szczególnie, że autor tak poprowadził narrację, że czujemy się jakby Ted Bundy mówił bezpośrednio do nas. Jakbyśmy siedzieli przed kratami jego celi.
Czujemy manipulację, to jak stara się nam wmówić, że to co usłyszeliśmy to tylko wymysł pismaków.

Uwielbiam to jak Czornyj pisze, jak tworzy bohaterów, ale szczególnym uznaniem darzę te książki pisane z perspektywy mördercöw - trzeba naprawdę stalowych nerwów, żeby coś takiego stworzyć.

Dziwnie to zabrzmi, ale Ted Bundy jest moim ulubionym sëryjnym mördercä, mogłabym o nim czytać i oglądać filmy na okrągło, żeby całkowicie zrozumieć jego postać. Zrozumieć powody popełnionych przez niego zbrodni.

Ted Bundy to jeden z najpopularniejszych seryjnych z stanach. Jego rozprawę śledziła telewizja, a wszystko przez jego charyzmę i tego, że do końca bronił samego...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to