-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1191
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
2024-06-02
2024-05-22
Trudno by mi było nazwać ten reportaż przyspieszonym kursem wiedzy o Słowacji, bo wybór poruszanych w niej zagadnień jest jednak mocno arbitralny. Dominują stosunki polsko-słowacko-czeskie, polityka i (z jakiegoś powodu) puby. Bardzo interesujące były dla mnie fragmenty o barierach językowych, za to już rozdział o kosmonautach cierpiał moim zdaniem na nadmiar szczegółów. Czasem miałam też wrażenie, że książka stanowi komplikację napisanych oddzielnie tekstów. Na pewno jest to warta uwagi pozycja dla osób zainteresowanych wpływem rozpadu Czechosłowacji na słowacką tożsamość narodową albo rozważających studiowanie w tym kraju. Mniej przydatna będzie dla turystów spragnionych inspiracji na kilkudniowy pobyt.
Trudno by mi było nazwać ten reportaż przyspieszonym kursem wiedzy o Słowacji, bo wybór poruszanych w niej zagadnień jest jednak mocno arbitralny. Dominują stosunki polsko-słowacko-czeskie, polityka i (z jakiegoś powodu) puby. Bardzo interesujące były dla mnie fragmenty o barierach językowych, za to już rozdział o kosmonautach cierpiał moim zdaniem na nadmiar szczegółów....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-20
Krótka i zwarta pozycja, która dostarczyła mi sporo radości. Dostajemy nie tylko przykłady średniowiecznego humoru, ale też zróżnicowane podejście teologiczne do zagadnienia śmiechu. Najbardziej zaskoczyły mnie jawnie świętokradcze praktyki karnawałowe (granie w kości przy ołtarzu, parodiowanie mszy i Biblii). Tekst ma lekkie niedoróbki stylistyczne, ale nie operuje zbyt hermetycznym słownictwem i ma przejrzystą strukturę.
Krótka i zwarta pozycja, która dostarczyła mi sporo radości. Dostajemy nie tylko przykłady średniowiecznego humoru, ale też zróżnicowane podejście teologiczne do zagadnienia śmiechu. Najbardziej zaskoczyły mnie jawnie świętokradcze praktyki karnawałowe (granie w kości przy ołtarzu, parodiowanie mszy i Biblii). Tekst ma lekkie niedoróbki stylistyczne, ale nie operuje zbyt...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-03-17
Od lat intryguje mnie to, jak mało zestarzały się powieści Jane Austen i biografia autorstwa Lucy Worsley przybliżyła mi powody tego fenomenu.
Worsley jest jednocześnie bardzo skrupulatna w poszukiwaniach źródeł, jak i ostrożna w momentach próby rozszyfrowania motywacji tej wybitnej brytyjskiej pisarki.
Wiemy, że życie Austen było trwale naznaczone zmaganiami z konwenansem. Nie należała co prawda do tzw. warstwy pracującej, ale jako córka niezbyt wpływowego pastora nie mogła cieszyć się wysoką pozycją. Pisanie nie przyniosło jej fortuny, dorosłe lata wiązały się z pogłębiającym się piętnem staropanieństwa i wymogiem minimalizacji własnych potrzeb.
Jane sportretowana oczami Worsley zdaje się mieć dwie twarze. Z jednej strony, stara się wypełniać obowiązki troskliwej córki, ciotki i siostry (co potem wręcz na wyrost podkreśla zarządzająca pamięcią o niej rodzina). Z drugiej, rezygnacja z zabiegania o zamążpójście i konsekwentnie realizowane starania o karierę pisarską ukazują ją z bardziej niezależnej, wręcz konfrontującej się z presją społeczną strony. Podobny dualizm, połączenie akceptacji swojej roli z w miarę dopuszczalnym w ramach systemu buntem da się też odnaleźć w jej bohaterkach.
Autorka nie stroni od opisywania realiów epoki georgiańskiej i ograniczeń, z jakimi musiały się borykać ówczesne kobiety z drobnej szlachty ziemiańskiej. Mimo braku formalnego zatrudnienia, rzadko kiedy mogły pozwolić sobie na bezczynność.
Czas zlatywał Jane na dbaniu o domostwo i więzi sąsiedzkie, w późniejszym czasie jej utrzymujący się panieński status skłaniał rodzinę do polegania na jej darmowej pomocy przy dzieciach. Introwertyczna i zmuszona okolicznościami do częstych przeprowadzek, czyni poszukiwania stabilizacji i bezpiecznego domu powtarzającym się motywem w swoich książkach.
Jane pisała o kwestiach dobrze sobie znanych i właśnie ta, na pozór błaha, przyziemna i "domowa" problematyka w połączeniu z romansową formułą przez lata skłaniała wielu odbiorców do lekceważenia jej dorobku i wciskania go w ramy "literatury kobiecej", rzekomo podległej bardziej uniwersalnej prozie pisanej przez mężczyzn. Szkoda, że głupawy dopisek na okładce o "biografii ulubionej pisarki wszystkich kobiet" tę narrację powiela.
Od lat intryguje mnie to, jak mało zestarzały się powieści Jane Austen i biografia autorstwa Lucy Worsley przybliżyła mi powody tego fenomenu.
Worsley jest jednocześnie bardzo skrupulatna w poszukiwaniach źródeł, jak i ostrożna w momentach próby rozszyfrowania motywacji tej wybitnej brytyjskiej pisarki.
Wiemy, że życie Austen było trwale naznaczone zmaganiami z...
2022-06-01
Co za świetna biografia! Widać silną emocjonalną więź autorki z Jane Austen, jej życiem i twórczością. Przekłada się to na dociekliwość i radość obcowania z tematem, uniknięto natomiast zbytniej krotochwilności i wysunięcia ego badaczki na wierzch.
To, jak doświadczenia Jane Austen przekładają się na treść jej powieści, przedstawiono w sposób tak klarowny, że aż trudno wyobrazić sobie inną interpretację. Całość okraszona jest kontekstem historycznym, akurat w tych momentach, kiedy sytuacja tego wymaga, bez zbytniego przeładowania faktografią. Dodatkowym atutem są refleksje nad decyzjami translatorskimi autorki, która jest jednocześnie zasłużoną tłumaczką utworów Jane Austen.
Książki wysłuchałam w formie audiobooka wydawnictwa EmpikGo. Polecam tę formę, lektorka Małgorzata Klara ma przyjemny ton głosu i odpowiednią dykcję, chociaż miewałam wątpliwości co do wymowy niektórych nazw własnych. Miejscami zastanawiałam się też, czy błędy fleksyjne wynikają z niedbałości autorki i korekty, czy może samej lektorki.
Co za świetna biografia! Widać silną emocjonalną więź autorki z Jane Austen, jej życiem i twórczością. Przekłada się to na dociekliwość i radość obcowania z tematem, uniknięto natomiast zbytniej krotochwilności i wysunięcia ego badaczki na wierzch.
To, jak doświadczenia Jane Austen przekładają się na treść jej powieści, przedstawiono w sposób tak klarowny, że aż trudno...
2024-01-27
Nie zaskoczyło mnie, że fakt powstania tego reportażu wywołał spore poruszenie w uważanej za bardziej progresywną części internetu, ale sama dostrzegam potrzebę istnienia podobnych publikacji. Chociaż nie uważam, by działaczki prokobiece miały moralny obowiązek budowania mostów między incelami a resztą społeczeństwa. Nawet jeśli to właśnie kobietom najbardziej oni zagrażają.
Mam do tego tekstu całkiem sporo zastrzeżeń. Przede wszystkim, widzę w działaniach autorek więcej ducha aktywizmu niż dziennikarstwa. Mocno zażyłe interakcje, w jakie wchodzą podczas zbierania materiałów, byłyby kontrowersyjne, nawet gdyby uznać je za badaczki stosujące metodę obserwacji uczestniczącej. Przekłada się to niestety na poziom zniuansowania wniosków, do jakich dochodzą. Dopuszczenie do głosu bohaterów reportażu i mocne z nimi empatyzowanie przeważają nad próbami analizy całego zjawiska. Ich historie są poruszające, ale w dużej mierze do siebie podobne i podane jedna za drugą, po pewnym czasie zaczęły mi się mylić.
Myślę, że książce dobrze zrobiłoby przearanżowanie struktury i bardziej wnikliwe podejście do poruszanych zagadnień. Brak zagłębiania się w mechanizmy rządzące przegrywosferą widać chociażby na przykładzie omówienia tematu masturbacji. Koncentracja tego środowiska na powstrzymywaniu się od erotycznej autostymulacji zostaje skwitowana stwierdzeniem o walce z nałogiem. Szkoda, że nie pokuszono się o zaprezentowanie otoczki światopoglądowej towarzyszącej wyzwaniom typu no fap/no nut, bo mówi ona sporo o podejściu do seksualności części młodych mężczyzn.
Same autorki wspominają o zwątpieniu części incelosfery w wiarygodność zgromadzonych relacji i do pewnego stopnia też jestem w stanie się z tym zgodzić. Padające często usprawiedliwienia odnośnie głoszenia mowy nienawiści odbieram jako nie do końca szczere. Jest to o tyle problematyczne, że bezwarunkowa akceptacja narracji o wrażliwych chłopcach rzucających w gniewie tezy, z którymi tak naprawdę się nie zgadzają, prowadzi do trywializacji przemocy wobec grup przez inceli prześladowanych. Nie uważam przy tym, by ci ostatni nie mieli prawa do dzielenia się własną perspektywą, ale krytyczne i analityczne do niej podejście tego nie wyklucza.
Szczerze ubolewam, że tak ważny i przełomowy pod względem tematyki tekst nie jest lepszy warsztatowo i mniej hermetyczny. Myślę, że zjawiska incelizmu i przegrywizmu jak najbardziej zasługują na szerszą uwagę. Zgadzam się z autorkami, że obojętność w tej kwestii szkodzi zarówno incelom, jak ich ofiarom. Dlatego największą wartością "Przegrywa..." jest dla mnie bycie świadectwem pewnej odwagi. Znoszenia miesiącami werbalnej przemocy ze strony przedstawicieli omawianej zbiorowości i niezadowolenia środowiska, z którego Herzyk i Wojciechowska się wywodzą. Imponuje mi poziom empatii, jaki w tych warunkach zdołały z siebie wykrzesać, chociaż samą presję podobnego podejścia uważam za toksyczną względem grup przez inceli pogardzanych.
Ogromną zaletą jest też rozprawienie się z mitem homogeniczności incelosfery i przegrywów. Istnienie terminu mentalcel dowodzi, że przynajmniej część członków tych grup jest świadoma wewnętrznych zagrożeń związanych ze swoją przynależnością. Pozostaje mieć nadzieję, że książka ta będzie również przyczynkiem do dyskusji o związanych z omawianym zjawiskiem problemach systemowych.
Nie zaskoczyło mnie, że fakt powstania tego reportażu wywołał spore poruszenie w uważanej za bardziej progresywną części internetu, ale sama dostrzegam potrzebę istnienia podobnych publikacji. Chociaż nie uważam, by działaczki prokobiece miały moralny obowiązek budowania mostów między incelami a resztą społeczeństwa. Nawet jeśli to właśnie kobietom najbardziej oni...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-01-29
Nie spodziewałam się aż tak solidnej porcji informacji. To naprawdę jest zbiór mało oczywistych ciekawostek, do tego wzbogacony o wskazówki dla turystów skłonnych się z nimi bezpośrednio zaznajomić.
Niesamowite jest to, że mimo swojej wybiórczości, książka ta dała mi wrażenie zapoznania się z szerszym kontekstem kuchni narodowych. Widać tu pewien amerykocentryzm, ale nawet rozdziały o Afryce i Oceanii robią wrażenie. Szkoda, że tak skromnie reprezentowana jest polska kuchnia.
Trafiają się drobne niezręczności w tłumaczeniu, ale Sonia Draga i tak wykonała kawał dobrej roboty. Całość cieszy oko (twarda oprawa, setki barwnych ilustracji) i moim zdaniem świetnie nadaje się na prezent. Jeśli jesteście znudzeni czytaniem o tym, że Francuzi lubią sery, a Kanadyjczycy syrop klonowy, ale chętnie dowiecie się czegoś więcej o mormońskich stypach i starożytnych perskich chłodniach, ta książka jest dla Was.
Nie spodziewałam się aż tak solidnej porcji informacji. To naprawdę jest zbiór mało oczywistych ciekawostek, do tego wzbogacony o wskazówki dla turystów skłonnych się z nimi bezpośrednio zaznajomić.
Niesamowite jest to, że mimo swojej wybiórczości, książka ta dała mi wrażenie zapoznania się z szerszym kontekstem kuchni narodowych. Widać tu pewien amerykocentryzm, ale...
2023-02-07
2023-12-02
Mało jest źródeł na temat mniejszości wietnamskiej w Polsce i jej tradycji kulinarnych. "Słodko-kwaśna historia..." zawiera sporo trudno dostępnych informacji, chociaż nie zawsze podanych w przystępny sposób.
Wbrew zapewnieniom z blurba, trudno uznać tę pozycję za książkę kucharską. Same przepisy zajmują niewielką jej część, bardziej obszerny jest opis wykorzystywanych w wietnamskiej kuchni składników. Pozostałe rozdziały koncentrują się na historii wietnamskiego handlu na Stadionie Dziesięciolecia oraz sylwetkach Wietnamczyków mieszkających w Polsce. Wyszła z tego dość niezborna publikacja, potrafiąca wprawić w konsternację losowością dygresji.
Myślę, że książce dobrze zrobiłaby bardziej konsekwentna forma, np. reportażu albo wspomnień. Podobały mi się ilustracje Doroty Podlaskiej, ale mało czytelna czcionka była dla moich oczu wyzwaniem.
Mało jest źródeł na temat mniejszości wietnamskiej w Polsce i jej tradycji kulinarnych. "Słodko-kwaśna historia..." zawiera sporo trudno dostępnych informacji, chociaż nie zawsze podanych w przystępny sposób.
Wbrew zapewnieniom z blurba, trudno uznać tę pozycję za książkę kucharską. Same przepisy zajmują niewielką jej część, bardziej obszerny jest opis wykorzystywanych w...
2023-12-19
Bałam się przytłoczenia faktografią, ale Paul Strathern zdecydował się na opis renesansowej Florencji za pomocą życiorysów związanych z nią historycznych postaci. Wypada to barwnie i angażująco, widać, że autor ma na koncie nie tylko pozycje popularnonaukowe, ale też kilka powieści. Czy jednak wyszedł z tego portret miasta w konkretnej epoce? Nie do końca. "Florencję..." czyta się bardziej jak kurs wiedzy o renesansie. Mogłabym napisać, że przyspieszony, bo o większości ówczesnych zasłużonych dla Florencji jednostek miało się jednak okazję usłyszeć w szkole, ale jest to całkiem opasła pozycja, której długości się nie czuje. Strathern jest najlepszy w momentach interpretacji sztuki renesansowych artystów oraz poszukiwania w niej wątków biograficznych. A jeśli po lekturze aż nabrałam ochoty na zmierzenie się z "Dekameronem" i "Boską komedią", to trudno myśleć mi o tej książce źle...
Bałam się przytłoczenia faktografią, ale Paul Strathern zdecydował się na opis renesansowej Florencji za pomocą życiorysów związanych z nią historycznych postaci. Wypada to barwnie i angażująco, widać, że autor ma na koncie nie tylko pozycje popularnonaukowe, ale też kilka powieści. Czy jednak wyszedł z tego portret miasta w konkretnej epoce? Nie do końca....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Czuć prasowy rodowód tych tekstów, są zwięzłe i stanowią przekrój głośnych spraw sądowych z okresu komunistycznej Polski. Dla szerzej zainteresowanych życiorysami takich "gwiazd" zbrodni jak Karol Kot czy Paramonow nie będą odkrywcze, ich największa wartość ujawnia się w unaocznieniu przemian społecznych, które dokonały się między końcem wojny a transformacją. Wspomnienia o powojennej biedzie i bezwzględności aparatu państwowego ustępują miejsca opisom pławienia się w luksusie przez aparatczyków i pogoni aspiracyjnej za Zachodem. Najbardziej zapadły mi w pamięć rozdziały o mordzie nacjonalistów na białoruskich chłopach oraz fałszywym konsulu Austrii Czesławie Śliwie, zaskoczyła mnie też obsesja szmuglowania ortalionu przez polskich sportowców. Zdanie o kobiecie, która najadła się pierwszy raz w życiu będąc na robotach w Niemczech będzie mnie prześladować jeszcze długo.
Czuć prasowy rodowód tych tekstów, są zwięzłe i stanowią przekrój głośnych spraw sądowych z okresu komunistycznej Polski. Dla szerzej zainteresowanych życiorysami takich "gwiazd" zbrodni jak Karol Kot czy Paramonow nie będą odkrywcze, ich największa wartość ujawnia się w unaocznieniu przemian społecznych, które dokonały się między końcem wojny a transformacją. Wspomnienia o...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to