rozwiń zwiń
spiritus_libri

Profil użytkownika: spiritus_libri

Nie podano miasta Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 2 dni temu
256
Przeczytanych
książek
571
Książek
w biblioteczce
49
Opinii
119
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Kobieta
Dodane| 2 cytaty
Ta użytkowniczka nie posiada opisu konta.

Opinie

Okładka książki Stowarzyszenie Srok: Two for Joy Amy McCulloch, Zoe Sugg
Ocena 7,4
Stowarzyszenie... Amy McCulloch, Zoe ...

Na półkach:

W końcu otrzymaliśmy zakończenie fascynującej historii Audrey i Ivy, Illumen Hall i każdego, kto do niej uczęszcza i kto zamieszany był w intrygę całej powieści. Jako że jest to moja opinia drugiego tomu, będącego zwieńczeniem całości, postaram się przedstawić tę część jak najbardziej oględnie, bez zbędnych spoilerów. Jedynie subiektywne wrażenia i odczucia po lekturze, to jak na mnie wpłynęła i jakie uczucia po sobie pozostawiła.

Gdy skończyłam czytać „One for sorrow” to nie byłam do końca zachwycona tą książką. Bardzo dużo mi tam brakowało jeżeli chodzi o prowadzenie akcji, brakowało w niej takiego wyczucia chwili, świadomości, z jaką prędkością powinny się dziać kolejne wydarzenia, tak, żeby jak najlepiej oddziaływały na czytelnika. Nie mogłam przekonać się do wątku romantycznego, a także do jednej z bohaterek.

Jednocześnie, nie potrafiłam się od niej oderwać, nie mogąc doczekać się, aż w końcu wyjaśni się, o co w niej chodzi.
Bardzo mocno liczyłam na to, że drugi tom, „Two for joy” naprawi wszystko, co moim zdaniem nie zagrało w tej książce, czy jednak tak się stało? Częściowo tak. Ale nie do końca. Najlepszą częścią całości są dwa ostatnie rozdziały, a także niesamowity klimat, który tak silnie mnie złapał, że obie części przeczytałam z zapartym tchem, drżąc w oczekiwaniu, ignorując wiele momentów zgrzytu.

Mimo że dosłownie przepadłam w szkole Illumen Hall, to długo podczas lektury uważałam, że drugi tom jest słabszy od pierwszego. Pokładałam w nim ogromne nadzieje i miałam wrażenie, że upadały kolejne mury. Był nawet taki moment, kiedy podczas lektury drugiej części, pomyślałam, że nie wszystkie książki powinny dostać wznowienie. W tym napływie irytacji pomyślałam wtedy, że ta dylogia zabrała miejsce jakieś innej, naprawdę wyjątkowej historii. Nie jestem dumna z tych myśli, bo to, że nie do końca odnalazłam się w tej historii, nie oznacza, że ktoś inny, młodszy, nastolatek, również się w niej nie odnajdzie.

To zdecydowanie nie są złe książki, są na swój sposób niezwykle wyjątkowe, inne i doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Po prostu nie jestem targetem tej opowieści. Myślę, że gdybym czytała ją te 10 lat temu, mając te 16 lat, to byłaby w mojej topce i totalnie bym ją pokochała. Nie dosyć, że dzieje się w niej naprawdę dużo, to jeszcze silnie angażuje. Nie zabraknie w niej również ważnych motywów, o których pisałam w recenzji pierwszego tomu. Znęcanie się, samobójstwo, żałoba, zaufanie. Nie jest to płytka historia, z której nie da się wynieść dosłownie żadnych wartości.

Wydaje mi się, że to książki, które właśnie najlepiej sprawdzą się w przypadku czytelnika młodego, lepiej z nim będą współgrać, lepiej będą na niego oddziaływać. W przypadku starszego czytelnika, bez względu na to, czy lubi takie motywy, czy nie, historia ta będzie wzbudzać zbyt wiele obiekcji, a czasami także i sprzeciw. Będzie się on irytował zachowaniem dziewczyn, będzie doszukiwał się w tej książce dużo więcej, niż czytelnik młodszy, będzie widział każde niedomówienie, każdą skazę, ciężko będzie odnaleźć mu przyjemność w lekturze. Chyba że podejdzie do niej całkowicie bez żadnych oczekiwań, bez żadnych wymagań, z całkowicie czystą głową. Zdecydowanie są to książki dla młodszego odbiorcy.

Bohaterki się rozwijają, a akcja coraz szybciej zbliża się ku końcowi. W pewnym momencie poczułam ogromne znużenie tą historią, bardzo chciałam już jak najszybciej ją skończyć. Całe to misternie budowane napięcie przez 500 stron wypyrkało w pewnym momencie, gdy autorki, zamiast skupić się na dążeniu do potężnego wybuchu, zaczęły zajmować się wszystkim innym, tylko nie zagadką. Pod koniec książki naprawdę nie interesuje czytelnika żadne wielkie szkolne wydarzenie. Czekamy jedynie na moment konfrontacji, chcemy już wiedzieć, o co chodzi. Nie potrzebujemy zbędnego przedłużania.

W pewnym momencie moja uwaga trochę odfrunęła i dopiero końcówka ponownie przyciągnęła mnie do Illumen Hall. Dużo lepiej zagrałaby ta historia, gdyby autorki ją skróciły i porządnie ją dopracowały. Bo potencjał, którym nęciły w przypadku pierwszego tomu, tutaj nie wiele pomógł, bo nie został wykorzystany odpowiednio. Zabrakło tutaj jeszcze silniejszych emocji i napięcia.
Nie było jednak źle, wbrew temu jak może wybrzmiewać mój wywód.

I teraz mój wywód brzmi, jakby drugi tom i zwieńczenie tej historii było dla mnie rozczarowaniem. Jakbym na każdym kroku potykała się o kolejne słowa i nie potrafiła przez te ciągłe upadki czerpać przyjemności z tego biegu w stronę zakończenia. Nie, to nie prawda. W jakiś sposób rzeczywiście jestem zawiedziona, nie mogę powiedzieć, że było inaczej. Ale z drugiej strony odnalazłam w tej historii coś takiego, co dało mi mnóstwo radości, odczuwałam silne emocje, zaangażowałam się dosłownie całą sobą i całą siebie oddałam tej książce.

„Two for joy” to książka, która nie odstaje swoją jakością od „One for sorrow”. Jest to zakończenie na podobnym poziomie, które pozostawia czytelnika z szokiem wymalowanym na twarzy, z setką myśli, które krążą po głowie. Już dla samego pomysłu i klimatu warto sięgnąć po te książki, a gdy do tego dodamy jeszcze ogromny plot twist na końcu!, to było niesamowicie dobre.

„Stowarzyszenie srok” było dla mnie bardzo ciekawym doświadczeniem, którego na pewno szybko nie zapomnę. Wryła się w moją głowę i już tak tam zostanie. Tak, ta historia nie została się moją ulubioną, odnalazłam wiele rzeczy, które nie do końca mi współgrały, które gryzły się ze sobą, ale jednocześnie dostałam od niej tak wiele. Pozwoliła mi się zatracić, zapomnieć na chwilę o otaczającym mnie świecie. Dużą zasługę ma tutaj oprócz samego pomysłu i klimatu, także prosty, ale też i przyjemny styl autorek. Nie jest to wymagająca lektura, a daje naprawdę mnóstwo emocji i odrobinę dzikiej wręcz satysfakcji.

Czego na pewno możesz spodziewać się po „Stowarzyszeniu srok”?

Świetny klimat mrocznej szkoły z internatem, przyjaźń dwóch całkowicie odmiennych od siebie dziewczyn, które robiły wszystko, aby rozwiązać tę sprawę. Pędzącą akcję, która momentami sprawiała, że włoski stawały mi dęba. Jednak najlepsze co otrzymasz od autorek, to zwrot akcji, który jest tak ogromnym zaskoczeniem, że nie będziecie w stanie łatwo się z niego otrząsnąć!

Byłam pewna, że przewidziałam zakończenie i nie będzie w tej kwestii już żadnych zaskoczeń. Odczuwałam ogromną złość na autorki, za to, że poszły po najmniejszej linii oporu, byłam zła, że nie dały z siebie czegoś więcej. Dwa ostatnie rozdziały odwróciły wszystko do góry nogami. Czytałam je z szeroko otwartymi oczami, zastanawiając się, jak ja mogłam się tego nie domyślić. To zakończenie całkowicie zmieniło moje podejście do tej książki. Bardzo mocno poprawiło moją opinię o niej.

Gdyby nie ta końcówka, to „Two for joy” nie byłaby dla mnie satysfakcjonującym zakończeniem całości. Wydawała się za bardzo oczywista, zbyt przewidywalna, zbyt prosta, zbyt płytka. Gdybym miała pisać tę opinię bez znajomości zakończenia, to nie byłaby ona pewnie zbyt pozytywna. Ten plot twist był tak dobry, tak potężny, niczym bomba, która rozwala wszystko w dobry mak.

Nie żałuję, że dałam szansę tym książkom. Mimo że daleko im jest do ideału, to bawiłam się przy nich naprawdę dobrze. Zdecydowanie je polecam, ale dla młodszego odbiorcy, ale dla osób, które szukają czegoś naprawdę bardzo, bardzo lekkiego i niewymagającego. Jeśli jednak szukasz w książkach czegoś więcej, to lepiej będzie sobie te pozycje odpuścić.

W końcu otrzymaliśmy zakończenie fascynującej historii Audrey i Ivy, Illumen Hall i każdego, kto do niej uczęszcza i kto zamieszany był w intrygę całej powieści. Jako że jest to moja opinia drugiego tomu, będącego zwieńczeniem całości, postaram się przedstawić tę część jak najbardziej oględnie, bez zbędnych spoilerów. Jedynie subiektywne wrażenia i odczucia po lekturze, to...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Stowarzyszenie Srok: One for Sorrow Amy McCulloch, Zoe Sugg
Ocena 7,0
Stowarzyszenie... Amy McCulloch, Zoe ...

Na półkach:

Kiedy „Stowarzyszenie srok” pierwszy raz pojawiło się na naszym rynku, nie byłam jakoś szczególnie zainteresowana tą książką, tym bardziej że nie doczekaliśmy wtedy drugiego tomu, który jest zwieńczeniem całej historii. Miałam jednak świadomość, że jest to dylogia, która za granicą zebrała całkiem dobre opinie, dlatego mimo wszystko cały czas miałam ją na oku, wierząc, że w końcu przyjdzie taki dzień, kiedy w całości pojawi się ona w Polsce. Nie chciałam jej czytać, wiedząc, że nie poznam jej w całości. A mój angielski nie jest na tyle dobry, żebym była w stanie przeczytać je w oryginale.

Okazało się, że moje oczekiwanie się opłaciło. W kwietniu tego roku otrzymaliśmy w końcu wznowienie tej historii w nowym imprincie wydawnictwa Insignis – Storylight. Praktycznie bez namysłu sięgnęłam po te książki, ogromnie ciekawa, czy mi się spodobają.

„One for sorrow” to historia pełna tajemnic. Zginęła bardzo popularna w szkole Illumen Hall uczennica. Rzuciła się z klifu i wpadła do morza. Większość osób jest pewna, że to było samobójstwo. Przed śmiercią zachowywała się inaczej, ścięła włosy, była zamknięta w sobie, ewidentnie, miała depresyjne myśli. Jest też druga grupa, która myśli inaczej. To nie mogło być samobójstwo, to było morderstwo. Tatuaż sroki na plecach, którego wcześniej nie miała, brak listu pożegnalnego. Coś tutaj ewidentnie jest nie tak.

Uczniowie są załamani, a w całej szkole panuje ogromne napięcie, które prawie wybucha, gdy w sieci pojawia się tajemniczy podcast, który próbuje rozwikłać tę zagadkę.

„Wiem, kto zabił Lolę. A jedno z was będzie następne”.

Głównymi bohaterkami są Ivy i Audrey. Obie są jak ogień i woda, całkowicie od siebie różne, a jednak będą musiały ze sobą współpracować, by odkryć każdą tajemnicę, która skrywa się w ogromnym budynku Illumen Hall i poza nim.
Nie miałam wobec tej części wielu oczekiwań. Byłam po prostu ciekawa, jakie jest rozwiązanie zagadki. Mając świadomość, że jest jeszcze drugi tom, nie oczekiwałam, że dowiem się wszystkiego już tutaj. Ale liczyłam na to, że wyjaśnią się, chociaż niektóre sprawy. Sama historia jest niesamowicie angażująca, od pierwszych stron bardzo mocno się wciągnęłam i spędzałam każdą wolną chwilę na czytaniu, nie mogąc doczekać się jej rozwiązania.

Czytałam w pracy, w autobusie, jak nie mogłam wyciągnąć książki, to odpalałam ją na telefonie. Więc jeżeli chodzi o zaangażowanie w ten tom, to nie musicie się martwić. Wciągnie was tak mocno, że najlepiej od razu zaopatrzyć się również w drugim tom. Ja praktycznie od razu zabrałam się za lekturę „Two for joy”, nieważne było nic, byle tylko dowiedzieć się w końcu, o co tutaj chodzi.

Co mogę powiedzieć już teraz, jeśli macie w planach zapoznać się z tą historią – przeczytanie pierwszego tomu nie daje praktycznie żadnych odpowiedzi, co dla niektórych może być niedopuszczalne. Rozumiem, jeśli ktoś się odbije, bo ciężko poczuć satysfakcję, kiedy bardzo mało się wyjaśnia. Dlatego, warto jest mieć świadomość, od samego początku, że „One for Sorrow” to książka, która jest wprowadzeniem w całą opowieść. Poznajemy w niej wskazówki do rozwiązania zagadki śmierci Loli, poznajemy bohaterów i relacje, które ich łączą, a także samą szkołę, jej historię i tajemnice skrywane w jej murach.

Nie braknie tutaj także zwrotów akcji, nie zabraknie silnych emocji, a także bolesnych wątków, takich jak np. znęcanie się, samobójstwo i jego następstwa, żałoba i próby poradzenia sobie z nią, problemy z poradzeniem sobie z samym sobą, a także akceptacja. Nie zabraknie wątku romantycznego, choć dla mnie był tutaj kompletnie zbędny. Całość napisana lekkim, młodzieżowym językiem, pełna mrocznego klimatu, obwarowana surowymi zasadami Illumen Hall.

Sam pomysł jest bardzo ciekawy i obiecujący, ale jego potencjał nie został do końca wykorzystany. Niepotrzebnie podzielono tę historię na dwa tomy, zdecydowanie lepiej wybrzmiałaby w jednym tomie. Pozostawia po sobie niedosyt, który dla niektórych może przesądzić o tym, czy w ogóle sięgną po kontynuację.

Czego jednak mi zabrakło, to odpowiednio wykreowanych postaci. Bohater, będący love interestem bohaterek jest płaski, nijaki, ciężko było mi uwierzyć, że wzbudzał on jakiekolwiek emocje. Dodatkowo największym minusem przez większość powieści była dla mnie postać Audrey, której zachowania nie mogłam totalnie zrozumieć. Jest to dziewczyna, która skrywa własną tajemnicę. Nowa w szkole, pochodząca ze Stanów, próbująca zniknąć w tłumie zalewającym szkolne korytarze. Trochę rozpieszczona, z bogatego domu, przez większość tego tomu bardzo mnie odpychała. Nic jej nie interesowało, sprawiała wręcz wrażenie ignorantki, odcinała się od wszystkiego, była okropnie mdła i irytująca. Nie potrafiłam jej polubić, bez względu na to, co się działo w fabule. Tak naprawdę dopiero gdzieś pod koniec wzbudziła we mnie cieplejsze odczucia, w momencie kiedy poznałam, co dokładnie kryje się za takim zachowaniem.

Dodatkowo zabrakło mi w tym tomie czegoś więcej. Więc suspensu, momentów, które wzbudziłyby we mnie gęsią skórkę. Szybszej, mocniejszej akcji, zamiast powolnego odkrywania kolejnych wskazówek i sekretów. Liczyłam na więcej emocji, które pozostawią mnie z poczuciem „wow, to było dobre”. Z drugiej strony, zdaję sobie sprawę, że nie to jest thriller dla dorosłych, a młodzieżówka, książki z tego gatunku zawsze są lżejsze, mniej wymagające od czytelnika. Dlatego też nie wpłynęło to mocno na moją ocenę. Dobrze wiedziałam, po jaką książkę sięgam.

Mimo iż sporo tutaj zabrakło, to nie mam jednak wątpliwości, że mi się podobało. Nie żałuję czasu spędzonego z tą historią, bo dała mi to, czego zwykle szukam w młodzieżówkach. Nie jest to książka idealna, bez wad, ale i tak oceniam ją bardzo dobrze. Całość czyta się błyskawicznie i z lekkością, co jest zasługą lekkiego, prostego pióra. Nie zabrakło tutaj świetnego, mrocznego klimatu, a każdy kolejny przełomowy moment dla historii został świetnie rozłożony na przestrzeni całości. Dzięki czemu nawet jeśli przez moment poczujemy znużenie, to kilka stron później emocje znów do nas wrócą.

Choć w kwestii sposobu opisania tej mrocznej, tajemniczej historii liczyłam na coś więcej, to nie mogę odmówić autorkom dobrego warsztatu pisarskiego i umiejętności zaangażowania czytelnika. Książkę czyta się bardzo dobrze i bardzo trudno jest się od niej oderwać. Bawiłam się przy niej doskonale, a wszelkie wady w trakcie lektury nie miały wpływu na mój odbiór, rozumiem już, dlaczego tak wiele osób pokochało te książki, ale rozumiem też każdego, kto poczuł się rozczarowany. Mimo że nie trafi do mojej topki, to i tak będę ją miło wspominać.

Mam nadzieję, że drugi tom odpowie na wszelkie pytania, a co najważniejsze, że rozwiązanie zagadki będzie wystarczająco satysfakcjonujące. Jestem ogromnie ciekawa, czy moje przewidywania względem tej zagadki się sprawdzą i, czy po skończonej lekturze będę mogła z radością odłożyć ją na półkę, czy może wręcz przeciwnie, będę zawiedziona.

Jeśli szukasz lekkiego thrillera młodzieżowego, który błyskawicznie pochłoniesz, to zdecydowanie jest to idealna pozycja dla ciebie. Najlepiej jednak będzie podejść do tej książki bez większych oczekiwań i z drugim tomem w pobliżu.

Kiedy „Stowarzyszenie srok” pierwszy raz pojawiło się na naszym rynku, nie byłam jakoś szczególnie zainteresowana tą książką, tym bardziej że nie doczekaliśmy wtedy drugiego tomu, który jest zwieńczeniem całej historii. Miałam jednak świadomość, że jest to dylogia, która za granicą zebrała całkiem dobre opinie, dlatego mimo wszystko cały czas miałam ją na oku, wierząc, że w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Bliźniaczy płomień” to książka, którą naprawdę trudno będzie mi ocenić. Sam jej zamysł jest naprawdę dobry i ogromnie mnie zaciekawił, nie mogłam się doczekać, aż w końcu zacznę ją czytać. I na początku było naprawdę okej, ale im dalej w las, tym gorzej. Niestety bardzo szybko przekonałam się, że choć pomysł jest naprawdę fajny, to wykonanie pozostawia bardzo wiele do życzenia. Zabrakło tutaj naprawdę dużo, przede wszystkim kuleje tutaj redakcja, która przecież powinna niektóre głupotki wyłapać, dzięki czemu autor mógłby je przemyśleć i napisać inaczej. Niżej przytoczę przykładowe sceny, które przy odpowiednim dopracowaniu wybrzmiałyby o wiele lepiej, a tak to pozostawiły po sobie jedynie niesmak (w przypadku psa), bądź niezrozumienie.

Jednocześnie, mimo świadomości wad tej historii nie mogę powiedzieć, że jest to książka, którą najlepiej będzie omijać szerokim łukiem, bo znalazłam w niej przebłyski czegoś pięknego, dojrzałam jak wiele serca włożył autor w jej napisanie. Nie brakuje Maksowi wrażliwości, ciepła, pomysłowości ani kreatywności. Nie mam wręcz wątpliwości, że jest on naprawdę obiecującym autorem, który za kilka lat, jeśli popracuje nad swoim warsztatem, będzie tworzył naprawdę piękne książki, które zachwycą wielu. Na pewno będę obserwować jego twórczość, bo te migawki, które otrzymałam, bardzo mnie zachwyciły.

Autor zdecydowanie lepiej radzi sobie z językiem bardziej poetyckim, niż młodzieżowym. Większość książki jest napisana bardzo lekko, by w pewnej chwili kompletnie zbić czytelnika z tropu, gdy nagle zmienia się jej ton. Takie przeskoki między cięższym klimatem, a tym lżejszym nie wychodzą tutaj zbyt dobrze. Ogromnie utrudniają one lekturę, wybijają z rytmu czytania. Miałam tutaj wiele fragmentów, które bardzo mi się nie podobały, ale były też również takie, które czytałam z największą przyjemnością. Autor świetnie poradził sobie z magicznymi fragmentami (końcówka książki mnie zachwyciła, czytało się ją wręcz wspaniale!), dużo gorzej z opisaniem realnych scen, rozmów bohaterów, myśli i odczuć, ich spotkania i to, co się działo między nimi.

Szczerze mówiąc, mam wrażenie, że Maks dużo lepiej poradziłby sobie z napisaniem książki fantasy, bo miałby tam ogromne pole do popisu, bez ram, które go ograniczają. Ma prawie wszystko, co potrzebne jest przy pisaniu fantastyki. Kreatywność, pomysłowość, potrafi pisać językiem pełnym metafor, pełnym magii. I taką historię spod jego pióra przeczytałabym z ogromną przyjemnością.

Wracając jednak do „Bliźniaczego płomienia”, to zdecydowanie za dużo było tutaj wciśniętego na siłę filozofowania i rozmyślania nad życiem. Bohaterowie to młode osoby, które fakt, przeżyły bardzo ciężkie chwile, ale nie widać tego po ich zachowaniu. To się okropnie gryzie i zupełnie ze sobą nie współgra. Rozumiem, że autor chciał zawrzeć w książce swoje przemyślenia, ale to też trzeba zrobić w odpowiedni sposób, bo inaczej nie wniosą one zbyt wiele, a czytelnik będzie zdawał sobie sprawę, że są tutaj tylko po to, by książka wydawała się mądrzejsza.

Starałam się jak najwięcej wyciągnąć z lektury, ale nie było to łatwe. Bohaterowie powieści Aleks i Daiki za wiele się od siebie nie różnią. Zabrakło mi w nich charakteru, zabrakło mi prawdziwej głębi, dialogi są dziwnie napisane i niedopracowane. Tutaj znowu. Pomysł był dobry, zabrakło mi jednak większego zagłębienia się w psychikę bohaterów, tak by rozłożyć ją na kawałki.

Dużą nadzieję pokładałam w ich relacji i choć sama w sobie jest piękna, to momenty jej formowania, powstawania, tutaj praktycznie nie istnieją. Ma się wrażenie, że pokochali się jedynie dlatego, bo ich dusze są ze sobą od wieków połączone. Niewiele się dzieje między nimi i ciężko wywnioskować, skąd wzięła się ta miłość. Z drugiej strony, akcja dzieje się na przestrzeni kilku miesięcy, więc autor pewnie wiele z ich życia pominął. Problem w tym, że ja, jako czytelnik chcę poznać te chwile, chcę zrozumieć jak wyglądało ich poznawanie się, jak powoli odkrywali, że są dla siebie kimś więcej, chcę dostać moment, kiedy do obu z nich z ogromną siłą dociera, że kochają tę drugą osobę. Nie chcę by to było gdzieś w tle.

Tutaj warto również wspomnieć o umiejętnościach, które budzą się u obu z nich. Wątek fantastyczny (dokładnie to motyw realizmu magicznego) jest ciekawym pomysłem, ale momentami wprowadzał mnie w konsternację i musiałam po kilka razy czytać tekst, by upewnić się, że dobrze rozumiem. Aleks potrafi komunikować się ze swoim psem Hope poprzez myśli i migawki wspomnień, a Daiki potrafi dojrzeć wspomnienia ludzi, których spotyka. Pomysł fajny, ale źle przedstawiony. Miałam wrażenie, że autor sam do końca nie wiedział jakie zdolności chce dać bohaterom i jak powinien je opisać.

Zbyt wiele srok chwycił za ogon, za wiele tematów chciał zawrzeć w tej książce, przez co przy praktycznie każdym wątku jest za mało informacji, za mało są one rozwinięte. Wydaje mi się, że autor sam nie mógł się zdecydować, w którą stronę chce poprowadzić fabułę, przez co próbował i w prawo i w lewo. Ale niestety, nie da się tak. Ciągle coś będzie zgrzytać, a czytanie książki będzie bardzo nużące.

Co jednak najbardziej mi tutaj zgrzytało, to pies. Bardzo mocno liczyłam na to, że pokocham tego psiaka, że jej obecność tutaj będzie taką wisienką, która osłodzi całość. Niestety, za mało było psa w psie. Kiedy Hope odzywała się do Aleksa, to kompletnie nie mogłam dojrzeć w niej zwierzęcia, była za bardzo ludzka, za bardzo oświecona, miałam wręcz wrażenie, że w książce pojawiła się, tylko by wykonać dwa zadania. Po pierwsze być prywatną terapeutką Aleksa, dzięki czemu w książce pojawiło się więcej mądrych, głębokich treści, po drugie, po to, by komentować jego zachowanie i dołożyć aspekt komediowy.

I w ogólnym rozrachunku, ani jedno, ani drugie nie wyszło dobrze. Za dużo wciśniętych na siłę mądrości, za dużo żenujących wręcz tekstów, które nie pasowały kompletnie do postaci psa i za mało psiej natury.

Dodatkowo, zanim przejdę do plusów książki, to jest jeszcze jedna rzecz, która mnie zirytowała. Niekonsekwencja w kreowaniu świata przedstawionego. Daiki jest postacią pochodzenia japońsko-francuskiego, więc oczywiste jest, że będzie używał określeń zgodnych z jego kulturą. Skąd więc u niego typowo polskie powiedzonka? Nie wiem. Ale wiem na pewno jedno, nie powinien on znać powiedzenia „pytasz dzika czy…”, no bo skąd? I takich niepasujących do realiów tekstów jest tutaj więcej. No i jak czytelnik ma się wczuć w fabułę, kiedy co rusz natrafia na takie określenia?

Jeżeli zaś chodzi o plusy, to mimo że nie ma ich dużo, to bardzo ratują całość. Z założenia książka jest naprawdę wspaniała. Motyw bliźniaczych dusz jest cudowny i jak pisałam wyżej sama końcówka książki była moją ulubioną jej częścią. Mówię tutaj o dwóch ostatnich rozdziałach + epilogu.

To moment kiedy poznajemy wszystko to, co kryło się za umiejętnościami bohaterów i za więzią, która ich połączyła. Ten fragment został pięknie napisany, mam wrażenie, że wręcz przez niego przepłynęłam. Sam motyw jest piękny i bardzo wzruszający, a uczucie, które połączyło bohaterów, mnie zachwyciło. Na plus jest również poruszanie wielu różnych tematów, prowadzenie ramenowni, miłość do jedzenia, zmagania z traumami, terapia, próby zrozumienia siebie i innych dookoła nas.

To historia z ogromnym potencjałem, który wygrał z autorem, nie dał się oswoić w pełni. Zabrakło tutaj warsztatu i pracy, by dopracować każdy szczegół. A także jasnej i zdecydowanej decyzji w którą stronę poprowadzić tę historię. Czuję jednak, że kolejne książki, jeśli tylko autor poświęci im odpowiednią ilość czasu, mogą być dużo, dużo lepsze. Niewiele brakuje autorowi, aby móc w tej dziedzinie osiągnąć naprawdę wiele. Potencjał jest, trzeba jedynie nad sobą popracować.

„Bliźniaczy płomień” to książka, którą naprawdę trudno będzie mi ocenić. Sam jej zamysł jest naprawdę dobry i ogromnie mnie zaciekawił, nie mogłam się doczekać, aż w końcu zacznę ją czytać. I na początku było naprawdę okej, ale im dalej w las, tym gorzej. Niestety bardzo szybko przekonałam się, że choć pomysł jest naprawdę fajny, to wykonanie pozostawia bardzo wiele do...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika spiritus_libri

z ostatnich 3 m-cy
spiritus_libri
2024-05-18 06:02:25
2024-05-18 06:02:25
Czy jesteśmy tutaj sami? Margit Sandemo
Cykl: Saga o Ludziach Lodu (tom 47)
Średnia ocena:
6.4 / 10
1774 ocen
spiritus_libri
2024-05-18 06:02:02
spiritus_libri dodała książkę Woda zła na półkę Chcę przeczytać
2024-05-18 06:02:02
spiritus_libri dodała książkę Woda zła na półkę Chcę przeczytać
Woda zła Margit Sandemo
Cykl: Saga o Ludziach Lodu (tom 46)
Średnia ocena:
7 / 10
1671 ocen
spiritus_libri
2024-05-18 06:02:01
2024-05-18 06:02:01
Książę Czarnych Sal Margit Sandemo
Cykl: Saga o Ludziach Lodu (tom 45)
Średnia ocena:
7.1 / 10
1723 ocen
spiritus_libri
2024-05-18 06:02:00
spiritus_libri dodała książkę Fatalny dzień na półkę Chcę przeczytać
2024-05-18 06:02:00
spiritus_libri dodała książkę Fatalny dzień na półkę Chcę przeczytać
Fatalny dzień Margit Sandemo
Cykl: Saga o Ludziach Lodu (tom 44)
Średnia ocena:
6.8 / 10
1707 ocen
spiritus_libri
2024-05-18 06:01:57
spiritus_libri dodała książkę Odrobina czułości na półkę Chcę przeczytać
2024-05-18 06:01:57
spiritus_libri dodała książkę Odrobina czułości na półkę Chcę przeczytać
Odrobina czułości Margit Sandemo
Cykl: Saga o Ludziach Lodu (tom 43)
Średnia ocena:
6.9 / 10
1709 ocen
spiritus_libri
2024-05-18 06:01:56
spiritus_libri dodała książkę Cisza przed burzą na półkę Chcę przeczytać
2024-05-18 06:01:56
spiritus_libri dodała książkę Cisza przed burzą na półkę Chcę przeczytać
Cisza przed burzą Margit Sandemo
Cykl: Saga o Ludziach Lodu (tom 42)
Średnia ocena:
6.9 / 10
1773 ocen
spiritus_libri
2024-05-18 06:01:55
spiritus_libri dodała książkę Góra Demonów na półkę Chcę przeczytać
2024-05-18 06:01:55
spiritus_libri dodała książkę Góra Demonów na półkę Chcę przeczytać
Góra Demonów Margit Sandemo
Cykl: Saga o Ludziach Lodu (tom 41)
Średnia ocena:
7.2 / 10
1801 ocen
spiritus_libri
2024-05-18 06:01:54
spiritus_libri dodała książkę Więźniowie czasu na półkę Chcę przeczytać
2024-05-18 06:01:54
spiritus_libri dodała książkę Więźniowie czasu na półkę Chcę przeczytać
Więźniowie czasu Margit Sandemo
Cykl: Saga o Ludziach Lodu (tom 40)
Średnia ocena:
7 / 10
1748 ocen
spiritus_libri
2024-05-18 06:01:52
spiritus_libri dodała książkę Nieme głosy na półkę Chcę przeczytać
2024-05-18 06:01:52
spiritus_libri dodała książkę Nieme głosy na półkę Chcę przeczytać
Nieme głosy Margit Sandemo
Cykl: Saga o Ludziach Lodu (tom 39)
Średnia ocena:
6.9 / 10
1718 ocen
spiritus_libri
2024-05-18 06:01:51
spiritus_libri dodała książkę Urwany ślad na półkę Chcę przeczytać
2024-05-18 06:01:51
spiritus_libri dodała książkę Urwany ślad na półkę Chcę przeczytać
Urwany ślad Margit Sandemo
Cykl: Saga o Ludziach Lodu (tom 38)
Średnia ocena:
6.9 / 10
1727 ocen

ulubieni autorzy [2]

Nell Grudzień
Ocena książek:
7,9 / 10
1 książka
0 cykli
Pisze książki z:
7 fanów
Tracy Wolff
Ocena książek:
7,2 / 10
19 książek
6 cykli
18 fanów
Estelle Laure Practice girl Zobacz więcej
Estelle Laure Practice girl Zobacz więcej
Tracy Wolff Covet. Przetrwanie Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
256
książek
Średnio w roku
przeczytane
18
książek
Opinie były
pomocne
119
razy
W sumie
wystawione
84
oceny ze średnią 7,8

Spędzone
na czytaniu
1 350
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
17
minut
W sumie
dodane
2
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]