-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1190
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
2024-04-12
2024-04-09
2024-01-12
2023-09-26
2023-08-24
2023-07-04
2019-09-16
Z lektury tej książki wyjawia się dla mnie obraz autora jako stereotypowego Skandynawa z sprzed paru dekad - pracowitego, odpowiedzialnego, sumiennego, obowiązkowego i poważnego aż do przesady skutkującej utratą jakiegokolwiek poczucia humoru. Nie mówię tego jako krytykę, lecz zwyczajnie stwierdzam fakt - na podstawie pozostawionych przez siebie notatek można stwierdzić, że Dag Hammarskjöld traktował życie jako ogromne wyzwanie moralne, które zostanie w swoim czasie rozliczone z całą surowością przez Boga oraz Historię i brak było w jego postawie życiowej jakiegokolwiek cynizmu. Stąd niezwykle poważny, wielokrotnie uderzający w patos, ton całości. Nie są to wyłącznie oryginalne przemyślenia samego sekretarza ONZ, lecz również zbiór cytatów różnych autorów, to których dołączał również swoje glosy - komentarze aktualizujące dany cytat w świetle sytuacji, w której autor się znajdował. Hammarskjöld bardzo często odwołuje się do zarówno do Biblii, jak i postaci z szwedzkiej historii, o której niemal nic nie wiem, jednak tłumacz - ks. Jan Zieja - przygotował obszerny zbiór przypisów odsyłający do pierwotnego źródła wykorzystywanego przez autora cytatu. Może zabrzmi to obraźliwie dla wysokiego tonu intelektualnego prezentowanego w tej książce i oczytania autora, ale "Drogowskazy" nie są niczym innym, niż prywatnymi zapiskami tzw. "złotych myśli" człowieka wypełniającego obowiązki polityka z sumiennością nieznaną współcześnie temu zawodowi. Czytałem tę pozycję z ogromnym trudem, ze względu na ocierający się o patetyzm język, jednak również z narastającym szacunkiem do tej postaci. Nie polecam tej książki na jedno posiedzenie, lecz jako zbiór aforyzmów stojących na półce, do których można od czasu do czasu sięgnąć, aby przypomnieć sobie jakim poważnym przedsięwzięciem jest ludzkie życie i jak wiele wysiłku trzeba włożyć, aby należycie je wykorzystać.
Z lektury tej książki wyjawia się dla mnie obraz autora jako stereotypowego Skandynawa z sprzed paru dekad - pracowitego, odpowiedzialnego, sumiennego, obowiązkowego i poważnego aż do przesady skutkującej utratą jakiegokolwiek poczucia humoru. Nie mówię tego jako krytykę, lecz zwyczajnie stwierdzam fakt - na podstawie pozostawionych przez siebie notatek można stwierdzić, że...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-07-29
2022-02-15
Wydawało mi się, że znam Pragę. I miałem rację - tylko wydawało mi się. Nie zliczę ile razy byłem w Pradze, ale po lekturze tej książki, zrozumiałem że jedynie szlajałem się po powierzchni, nie zagłębiając w głębiny pełnej ukrytych znaczeń przestrzeni tego miasta. Autor wydobywa na powierzchnię całą gamę najrozmaitszych opowieści o tym mieście i jego mieszkańcach, zarówno słownych na cały świat, jak i tych kompletnie anonimowych. Z tych historii składa polifoniczną, wyzbytą z sentymentów i zrodzoną z autentycznego zainteresowania narrację o czeskiej stolicy. Nawet jeśli nie planujecie się tam wybrać, sięgnijcie po tę pozycję o mieście, które jak soczewka odbija dzieje tej części Europy, mając jednocześnie swój własny, niepodrabialny sznyt.
Wydawało mi się, że znam Pragę. I miałem rację - tylko wydawało mi się. Nie zliczę ile razy byłem w Pradze, ale po lekturze tej książki, zrozumiałem że jedynie szlajałem się po powierzchni, nie zagłębiając w głębiny pełnej ukrytych znaczeń przestrzeni tego miasta. Autor wydobywa na powierzchnię całą gamę najrozmaitszych opowieści o tym mieście i jego mieszkańcach, zarówno...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-12-23
Ta książka, choć estetycznie wydana i ze względu na objętość zajmująca solidny kawał półki, nie ma zbyt wiele treści - jest w istocie zbiorem licznych grafik opatrzonych kilkuzdaniowym opisem duchów, demonów, bestii i innych ponadnaturalnych bytów z wierzeń ludowych. Daleko jej do prawdziwych bestiariuszy, ale nie traktowałbym tego jako wady, gdyż zyskuje w ten sposób na przystępności. Autorzy w inteligentny i zabawny sposób zilustrowali całą plejadę istot, sporo z nich mało znanych szerszemu gronu czytelników. Możliwe, że część z nich może być dowcipnym wymysłem Zycha i Vargasa, ale nie broniłbym tej tezy, bez uprzedniej lektury w bardziej renomowanych źródłach (np. z zamieszczonej w książce bibliografii). Niemniej nazwanie tego bestiariusza "słowiańskim", może być lekko mylące, gdyż sugeruje, że po jego przeczytaniu wzbogacimy swoją wiedzę o przedchrześcijańskich wierzeniach naszych przodków. To raczej autorska wizja na temat wierzeń i podań ludowych z różnych terenów Polskich z czasów bliższych nam. Mimo tych zastrzeżeń, warto docenić prace autorów i poświęcić jej nieco czasu na lekturę.
Ta książka, choć estetycznie wydana i ze względu na objętość zajmująca solidny kawał półki, nie ma zbyt wiele treści - jest w istocie zbiorem licznych grafik opatrzonych kilkuzdaniowym opisem duchów, demonów, bestii i innych ponadnaturalnych bytów z wierzeń ludowych. Daleko jej do prawdziwych bestiariuszy, ale nie traktowałbym tego jako wady, gdyż zyskuje w ten sposób na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012
2020-10-18
Spodziewałem się czegoś innego... Jakiejś analizy tego, co wyrzucamy, jak wyrzucamy, czy robimy to mądrze, czy głupio, co można poprawić w zakresie działania gospodarstwa domowego, a co w skali kraju. W każdym razie jakiejś konkretnej wiedzy opakowanej w piękne słówka. A dostałem - nomen omen - piękne słówka. Eseje i felietony, które łączy temat śmieci, bardzo szeroko interpretowany. Bezpośrednio po lekturze miałem całkiem niezłe wrażenia, ale miesiąc po przeczytaniu książki trudno mi nawet przywołać wszystkie jej elementy, za kilkoma wyjątkami. Po prostu treść wypadła mi z głowy, co się mi rzadko zdarza. Typowy problem książek średnich, za dobrych, aby wypominać ich wady, ale też nie na tyle wybitnych, aby zapadały w pamięci. Czyżby do przeczytania i zapomnienia?
Spodziewałem się czegoś innego... Jakiejś analizy tego, co wyrzucamy, jak wyrzucamy, czy robimy to mądrze, czy głupio, co można poprawić w zakresie działania gospodarstwa domowego, a co w skali kraju. W każdym razie jakiejś konkretnej wiedzy opakowanej w piękne słówka. A dostałem - nomen omen - piękne słówka. Eseje i felietony, które łączy temat śmieci, bardzo szeroko...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-10-30
Dziś, gdy w końcu drugiej dekady dwudziestego wieku, na horyzoncie pojawia się ryzyko wprowadzenia przez państwo polskie kary za prowadzenie elementarnej edukacji seksualnej, trzeba rozejrzeć się za ścieżkami do edukowania się we własnym zakresie w tym temacie. Pomocą może służyć w tym ta książka, powstała na podstawie szeregu audycji "Seks nasz powszedni" prowadzonych przez Joannę Mielewczyk na antenie Programu Trzeciego Polskiego Radia. Nota bene, autorka prowadziła również audycję "Matka Polka Feministka". Znamiennym jest fakt,że oba te programy zostały zdjęte z anteny w 2016 r., co chyba dosyć wymiernie ukazuję politykę działań, jakie nastały w polskim radiu po 2015 r.
Przy czym, ta pozycja nie ogranicza się li tylko do pokazania, jak rozmawiać z dziećmi i młodzieżą o seksie. To zbiór odpowiedzi na problemy poruszone przez radiosłuchaczy na antenie w różnym wieku. O swoich problemach seksualnych mówili: emeryci, osoby nie potrafiące komunikować partnerom swoich potrzeb, zmagający się z niewiernością, korzystający z cyberseksu, znudzone swoim pożyciem małżeństwa... Wachlarz spraw poruszony w książce jest naprawdę szeroki, nie rodzi to jednak chaosu, gdyż są one pogrupowane w w tematyczne rozdziały. Książka zaskakuje polifonicznością narracji - prowadząca zapraszała do studia zarówno lekarzy opowiadających stricte medycznych zagadnieniach, psychologów zajmujących się terapią związków, ale też znajdziemy wśród interlokutorów małżeństwa zajmujące się katechizacją par, czy instruktorów seksu tantrycznego. Tak więc punkty widzenia są rozmaite i każdy może znaleźć coś dla siebie. A jeśli ktoś chce zgłębić dany temat, to pomóc może dołączona do książki bibliografia.
Ta pozycja uświadamia jedną rzecz - edukacja seksualna to nie jest pojedyncze zagadnienie do zaliczenia w szkole, lecz tematyka, którą trzeba zgłębiać na nowo, na coraz to kolejnych etapach życia, wraz z zmianami, w jakie nas następują.
Dziś, gdy w końcu drugiej dekady dwudziestego wieku, na horyzoncie pojawia się ryzyko wprowadzenia przez państwo polskie kary za prowadzenie elementarnej edukacji seksualnej, trzeba rozejrzeć się za ścieżkami do edukowania się we własnym zakresie w tym temacie. Pomocą może służyć w tym ta książka, powstała na podstawie szeregu audycji "Seks nasz powszedni" prowadzonych...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-10-25
Ta książka składa się z dwóch przetłumaczonych na język polski pozycji - hiszpańskiego zbioru wykładów wygłoszonych w Buenos Aires w 2002 r., wydanych jako "Pięć zmysłów dziennikarza" oraz włoskich rozmów i wywiadów w których brał udział w 2000 r., zebranych jako "To nie jest zawód dla cyników".
Ta pozycja to bardzo introspektywna analiza zawodu dziennikarza. Kapuściński nie tylko udziela szeregu rad w zakresie właściwego prowadzenia warsztatu dziennikarskiego, ale i świetnie diagnozuje stan, w jakim zawód dziennikarza znalazł się na przełomie XX i XXI wieku. Wskazuje, iż problemem nie jest cenzura, jak w okresie zimnej wojny, lecz dyktat pieniądza - korporacjami medialnymi zarządzają ludzie nie liczący się z etyką dziennikarską. W związku z powyższym w tym biznesie nie ma już miejsca na wyspecjalizowanych zawodowców znających świetnie określony temat. Zamiast tego mnożą się pracownicy mass mediów, bez specjalizacji, o spłyconej wiedzy i podążający bezmyślnie za głównym nurtem opinii publicznej. Brzmi to, jak dzisiejszy stan mainstreamowego dziennikarstwa? Dla mnie tak, a opis ten pochodzi z 2000 r. Świadczy to o wielkiej spostrzegawczości autora, który umiejętnie antycypował przemiany w tej profesji i trafnie przewidział problemy, jakie narastały wraz z cyfrową rewolucją technologiczną. Na ten stan nie ma dobrych recept, dla każdego kto chce podjąć prace profesjonalnego dziennikarza czeka niełatwa droga. Jeśli jednak ktoś zechce jej podjąć, to ta książka będzie dobrym przewodnikiem.
Ta książka składa się z dwóch przetłumaczonych na język polski pozycji - hiszpańskiego zbioru wykładów wygłoszonych w Buenos Aires w 2002 r., wydanych jako "Pięć zmysłów dziennikarza" oraz włoskich rozmów i wywiadów w których brał udział w 2000 r., zebranych jako "To nie jest zawód dla cyników".
Ta pozycja to bardzo introspektywna analiza zawodu dziennikarza. Kapuściński...
2019-04-17
Na podstawie tej książki można z całą stanowczością stwierdzić, że gdyby Leszek Kołakowski nie został filozofem, mógłbym z powodzeniem zostać eseistą, publicysta, dramatopisarzem, twórca opowiadań, czy tłumaczem poezji. No, może niekoniecznie poetą, bo opublikowane przez niego wiersze są dosyć proste w formie i nieco hermetyczne w treści, ale za to dramaty, opowiadania, scenariusze filmowe, bajki i eseje trzymają naprawdę wysoki poziom, ujawniając niesłychaną erudycję, oczytanie i inteligencję wykładowcy z Oksfordu. W pamięć zapada jego esej "Legenda o cesarzu Kennedym," gdzie inteligentnie wyśmiewa metodykę badań, która z błahych przesłanek potrafi konstruować całe dyskursy naukowe. Niezwykle przypadła mi też do gustu literacko-filozoficzna analiza bajki Stanisława Jachowicza o chorym kotku, z której umiejętnie wyprowadził wnioski o egzystencjalnym kontekście tego krótkiego wierszyka dla dzieci. Dzieł wartych uwagi jest jednak znacznie, znacznie więcej. Można odnieść ważenie, że za jaki gatunek literacki by się nie wziął, Kołakowski świetnie sobie radzi. Przyjemność z lektury dodatkowo pogłębia świetnie wydanie całości – kolorowa strona graficzna pełna nawiązań do stylistyki lat w których powstawały teksty, jak i dobrej jakości papier.
Na podstawie tej książki można z całą stanowczością stwierdzić, że gdyby Leszek Kołakowski nie został filozofem, mógłbym z powodzeniem zostać eseistą, publicysta, dramatopisarzem, twórca opowiadań, czy tłumaczem poezji. No, może niekoniecznie poetą, bo opublikowane przez niego wiersze są dosyć proste w formie i nieco hermetyczne w treści, ale za to dramaty, opowiadania,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Nie da się ocenić tej pozycji, jak każdej innej literatury, gdyż nie była tworzona z myślą o wydaniu kiedykolwiek - są to po prostu zebrane wpisy w mediach społecznościowych Serhija Żadana z okresu pierwszego roku inwazji rosyjskiej na Ukrainę. Niemniej jest to literatura niecodzienna - w większości zatopiony w wiecznej teraźniejszości zapis tego konfliktu z punktu widzenia tyłów, chmary cywilów pracujących na rzecz armii swojego kraju, mających przed sobą każdego dnia kolejne nieprzewidywalne wyzwania, które przynosi ze sobą wojna. Żadan w swojej aktywności jest tytanem pracy wiecznie rozpiętym pomiędzy wolontariatem dla cywili, koncertowaniem z zespołem Żadan i Sobaki oraz wspieraniem Sił Zbrojnych Ukrainy. Czasem wpisy mają postać wiersza, czasem eseju, jednak większość z nich to typowe posty relacjonujące bieżączkę dnia codziennego, kolejne koncerty, spotkania literackie, akcje charytatywne i rozliczenia z niej. Można podciągnąć nawet tę pozycje do miana swego rodzaju nieintencjonalnego reportażu. Niewątpliwie "W mieście wojna" będzie w przyszłości przedmiotem wielu analiz literaturoznawców i być może stanie się dla nich punktem zwrotnym, wskazującym kiedy to postowanie na mediach społecznościowych weszło to wielkiej literatury.
Nie da się ocenić tej pozycji, jak każdej innej literatury, gdyż nie była tworzona z myślą o wydaniu kiedykolwiek - są to po prostu zebrane wpisy w mediach społecznościowych Serhija Żadana z okresu pierwszego roku inwazji rosyjskiej na Ukrainę. Niemniej jest to literatura niecodzienna - w większości zatopiony w wiecznej teraźniejszości zapis tego konfliktu z punktu...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to