Zapomniany Legion Ben Kane 7,5
ocenił(a) na 928 tyg. temu Moje pierwsze podejście do powieści historycznej z okresu Starożytnego Rzymu nie było najlepsze, ale Zapomniany Legion nagrodził to i to z nawiązką! Ta książka ma ponad 600 stron, a ja nawet tego nie odczułam.
Na pewno można tu mówić o pozycji czysto rozrywkowej. Sam autor nie raz, nie dwa swobodnie przyznaje się do małych przekłamań historycznych - byle tylko było ,,fajniej”. Ale wiecie co? Ni w ząb mi to nie przeszkadza, bo raz - to wcale nie były jakieś krytyczne zmiany. Dwa - autor od początku był szczery, że bardziej zależy mu na funie czytelnika niż trzymaniu się najmniejszych faktów. A trzy - no udało się facetowi stworzenie cholernie wciągającej opowieści na tle tego, co niejeden z nas zna z lekcji historii.
Interesujący, nie do końca jednoznaczni moralnie (choć starający się być ,,dobrzy”) bohaterowie, intrygi i cała zgnilizna psującej się Republiki Rzymskiej. Do tego brutalne walki - czy to gladiatorów na arenie czy żołnierzy na wojnie - piękne kobiety, dążenie do władzy oraz trochę tajemnic, a nawet i wątków trącących lekko fantastycznymi. Niby z jednej strony Zapomniany Legion ma te dłuższe momenty, gdy dopiero się rozkręca i można powiedzieć, że ,,nic się nie dzieje”, ale tak naprawdę cały czas dzieje się sporo. Okres I triumwiratu jest co prawda tłem, na którym rozgrywa się historia stworzona przez Kane’a, jednak tłem niezwykle barwnym i silnie z nią związanym.
To nie jest powieść o bogatej arystokracji i romantycznych przygodach dzielnych oficerów. Nie. To historia prowadzona z perspektywy niewolników i osób z najniższych szczebli drabiny społecznej. Gdzie najpierw trzeba walczyć o przeżycie, a dopiero później można zastanawiać się - co dalej. Bohaterowie muszą wszystko sobie wywalczyć - czy to siłą, czy sprytem i intrygą, ale nie zawsze odnoszą sukces. Czasem bywają zmuszeni do robienia naprawdę paskudnych rzeczy, również wbrew sobie. Bo w tamtym okresie, w miejscu, w którym się znaleźli obowiązywała tylko jedna zasada.
Zabij, albo daj się zabić.
Każdy z bohaterów ma w sobie coś, co choć trochę do siebie przyciąga, ale jeśli miałabym wskazać ulubionego, to bez zastanowienia powiem - Tarkwiniusz. Bo, cóż, kto zna mnie trochę dłużej, to wie, że mam słabość do charyzmatycznych żołnierzy po przejściach, skrywających jakieś tajemnice i robiących innym za ojca. Jednak jeśli chodzi o historię, tak bardziej wciągnął mnie wątek rodzeństwa - Romulusa i Fabioli. Chyba nie do końca mogę powiedzieć dlaczego, bo to będzie wielki spoiler… no i to zostało podane na razie tylko jako sugestia (choć mocna sugestia),ale powiem tylko tyle, że porównanie Romulusa i Fabioli z Luke’m i Lei’ą z Gwiezdnych Wojen po przeczytaniu Zapomnianego Legionu nabiera sporo sensu!