Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Luźno splecione ze sobą historie kilku kobiet. Opowiedziane mimochodem, uratowane od zapomnienia, wyrwane ze szponów przeszłości. Historie kobiet, noszących imię Kornelia, przekazywane z pokolenia na pokolenie oraz tych, które z jakiś względów nie dostąpiły „zaszczytu” nazywania siebie Korneliami.

Na próżno w tej powieści szukać dynamizmu oraz wartkiej akcji, bo „Kornelie” Beaty Balogovej to intymny zapis codzienności mieszkanek Jabłonowej Panicy - małej wioski na słowacko-węgierskim pograniczu, zintensyfikowany zapachem ziół i kwiatów, przygotowywanych posiłków, utartych rytuałów oraz płynącej w ich żyłach magii. Na próżno w tej powieści szukać mężczyzn. I to nie jest tak, że w ogóle ich nie ma. Pojawiają się i często nawet odgrywają ważną rolę w życiu bohaterek, niemniej w soczewce Beaty Balgovej na pierwszy plan i tak wysuwają się silne kobiety, uwikłane w splot nieprzypadkowych, zapisanych w gwiazdach wydarzeń. Które zmagają się z organicznymi przeciwnościami losu, by i tak ostatecznie wypełnić pokoleniową misję.

Mnie ta książka rozkochała w sobie przepięknym językiem. Metaforami, które stanowiły most pomiędzy tym, co oczywiste i znane z obserwacji otaczającej rzeczywistości, a światem refleksji i cudownej zadumy nad życiem.

Luźno splecione ze sobą historie kilku kobiet. Opowiedziane mimochodem, uratowane od zapomnienia, wyrwane ze szponów przeszłości. Historie kobiet, noszących imię Kornelia, przekazywane z pokolenia na pokolenie oraz tych, które z jakiś względów nie dostąpiły „zaszczytu” nazywania siebie Korneliami.

Na próżno w tej powieści szukać dynamizmu oraz wartkiej akcji, bo „Kornelie”...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Proza opuszczona przez autorkę. Niekochana, wyrywana ze szponów codzienności. Symboliczna, nienachalna, lekko somnambuliczna niczym „Sto lat samotności” Márqueza. Z bohaterami jako żywymi elementami literackiej scenografii, choć żadna z postaci nie wzbudziła mojej sympatii. Antypatii zresztą też nie.

„Rozbite lustro” Mercè Rodoredy to nietypowa saga rodzinna, opowiadająca o małżeństwach z rozsądku, niebezpiecznych namiętnościach, zazdrości i szaleństwie. Pokazująca perspektywę klasową w obliczu meandrów historii Hiszpanii XIX i XX wieku. To nie jest opowieść jednego bohatera, ani jednego horyzontu myślowego, raczej mamy tutaj do czynienia z twórczą wariacją, nieokiełznaną ramami, również tymi formalnymi. Rodoreda nie stosuje oddzielnej dialogizacji. Skupia się na szczegółach otaczającej rzeczywistości, przedmiotach, rzeczach materialnych, wystroju domu, ubraniach, roślinach w ogrodzie. Uwypukla i hiperbolizuje, nurzając się jedynie w tym, co uchwytne dla oka. Wydarzenia płyną wraz z osią czasu, ale nie w nich rozsmakowuje się autorka.

Rodoreda tworzy pejzaż niezwykły, zmierzający w jedną możliwą stronę – upadku. A wszystko to w odbiciu rozbitego lustra.

Proza opuszczona przez autorkę. Niekochana, wyrywana ze szponów codzienności. Symboliczna, nienachalna, lekko somnambuliczna niczym „Sto lat samotności” Márqueza. Z bohaterami jako żywymi elementami literackiej scenografii, choć żadna z postaci nie wzbudziła mojej sympatii. Antypatii zresztą też nie.

„Rozbite lustro” Mercè Rodoredy to nietypowa saga rodzinna, opowiadająca...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Kanalia i łotr. Żydowski bokser i elegancik w apaszowskim wydaniu, który z jednej strony kieruje się w swoim życiu pewnymi zasadami, z drugiej jest całkowicie odczłonkowany od moralnego kręgosłupa. Bokser bez skrupułów, choć z wyrzutami sumienia. Mityczny półbóg. Tytułowy król. Jakub Szapiro. Postrach i legenda.

A wszystko to w scenerii nieśpiącej Warszawy, egzotycznej i pełnej dysonansu, którą zalewa wóda i polityczny niepokój, gdzie gangsterka przeplata się życiem codziennym mieszkańców stolicy końca lat 30-tych. Gdzie prawda historyczna rezonuje z fikcją literacką najwyższych lotów.

Powieść Szczepana Twardocha to kunsztowna narracja i strzelający epitetami niczym z karabinu maszynowego językowy warsztat – zachwycający pod każdym względem. Powieść „męska”, i jednocześnie łapczywie dobierająca się do ludzkiej wrażliwości.

Zaskakująca konstrukcyjnie, fabularnie i koncepcyjnie.
Umarł król, niech żyje „Król”

Kanalia i łotr. Żydowski bokser i elegancik w apaszowskim wydaniu, który z jednej strony kieruje się w swoim życiu pewnymi zasadami, z drugiej jest całkowicie odczłonkowany od moralnego kręgosłupa. Bokser bez skrupułów, choć z wyrzutami sumienia. Mityczny półbóg. Tytułowy król. Jakub Szapiro. Postrach i legenda.

A wszystko to w scenerii nieśpiącej Warszawy, egzotycznej i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Soyang-ri Book’s Kitchen to przestrzeń wyjątkowa. To księgarnia i kawiarnia w jednym. Miejsce, gdzie czas leczy rany. Gdzie przeplatają się historie przypadkowo napotkanych ludzi, nieprzypadkowo rzuconych przez los w samo oko cyklonu zwanego przeznaczeniem.

Soyang-ri Book’s Kitchen to azyl, targany wiatrem, pachnący starą śliwą i oświetlony blaskiem księżyca. A ta wyjątkowa, wręcz magiczna aura staje się z kolei tłem dla nieśpiesznej fabuły powieści Kim Jee Hye „Kuchnia książek”. Yujin – główna bohaterka rzuca dotychczasowe życie i stawia wszystko na jedną kartę. Nie jest to jednak opowieść jednej postaci. Bo każdy, kto trafia do Soyang-ri Book’s Kitchen staje się bohaterem swojej własnej historii. Autorka nawiązuje do znanych klasyków literatury, ustami wykreowanych przez siebie postaci opowiada o książkach ważnych, inspiruje i zachęca do tego, aby sięgnąć po konkretne tytuły.

„Kuchnia książek” dopada czytelnika licznymi przemyśleniami, do tego stopnia, że z każdą kolejną stroną kiełkuje w nim myśl…

A może rzucić do wszystko i wyjechać w Bieszczady?
Nie jutro, nie za chwilę.
Teraz. Dziś.

Soyang-ri Book’s Kitchen to przestrzeń wyjątkowa. To księgarnia i kawiarnia w jednym. Miejsce, gdzie czas leczy rany. Gdzie przeplatają się historie przypadkowo napotkanych ludzi, nieprzypadkowo rzuconych przez los w samo oko cyklonu zwanego przeznaczeniem.

Soyang-ri Book’s Kitchen to azyl, targany wiatrem, pachnący starą śliwą i oświetlony blaskiem księżyca. A ta...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Wierzycie w anioły? W opiekunów, którzy czuwają nas waszym życiem i chronią przed złem tego świata? „Kołatanie” Artura Żaka to opowieść o tym, że poza światem materialnym otacza nas cały ogrom zjawisk metafizycznych, trudnych do okiełznania przez zmysły i ludzkie rozumienie.

Piotrek odwiedza pogrożoną w żałobie babcię Anielę. Z dala od miejskiego zgiełku staje się uczestnikiem wydarzeń targających pogrążoną w marazmie lat 90-tych wieś Strugi. Wydarzenia ze współczesnej linii fabularnej uzupełniają wspomnienia, retrospekcje oraz liczne dygresje. A wszystko to w rytm ludowych wierzeń, zabobonów i niełatwej przeszłości.

Na pół realistyczna, na pół symboliczna, pozbawiona fabularnej szczegółowości, osadzona w konkretnym miejscu na przestrzeni dekad – niczym „Dygot” Jakuba Małeckiego, powieść Artura Żaka wprowadza nas w świat odwiecznej walki dobra ze złem, czyhających na każdym kroku ludzkich nieszczęść i nie zawsze łatwych wyborów.

Wierzycie w anioły? W opiekunów, którzy czuwają nas waszym życiem i chronią przed złem tego świata? „Kołatanie” Artura Żaka to opowieść o tym, że poza światem materialnym otacza nas cały ogrom zjawisk metafizycznych, trudnych do okiełznania przez zmysły i ludzkie rozumienie.

Piotrek odwiedza pogrożoną w żałobie babcię Anielę. Z dala od miejskiego zgiełku staje się...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Tu-dum, tu-dum – tak bije ludzkie serce, niczym miarowy stukot pędzącego pociągu. Rytmicznie i nieprzerwanie. I dopóki bije, nie warto składać broni. Nie warto grzebać swoich marzeń i nadziei. I o tym właśnie jest „Wyspa bijących serc” Laury Imai Messiny. O odwadze do życia i podejmowania wyzwań dnia codziennego.

Choć powieść naszpikowana jest licznymi przemyśleniami i spostrzeżeniami, a niektóre z nich mają nawet wymiar terapeutyczny, to opowiedziana w niej historia nie stanowi wywodu filozoficznego. To realna opowieść o przyjaźni – przyjaźni niespotykanej, i chyba absolutnie nieakceptowalnej społecznie (przynajmniej w naszym kręgu kulturowym). Shūichi ma czterdzieści lat, a Kenta zaledwie osiem. Ale w ich relacji nie ma niczego nieprzyzwoitego, wręcz przeciwnie, ta ich symbiotyczna zależność sprawia, że ich życie staje się łatwiejsze. Bardziej znośne.

Lubię literaturę azjatycką za jej oszczędny charakter i totalne osadzenie w aspekcie kulturowym. „Wyspa bijących serc” trochę odchodzi od tego schematu na rzecz emocji i wydarzeń, które są ich nośnikiem. A wszystko to w rytm niezwalniającego tu-dum, tu-dum.

Tu-dum, tu-dum – tak bije ludzkie serce, niczym miarowy stukot pędzącego pociągu. Rytmicznie i nieprzerwanie. I dopóki bije, nie warto składać broni. Nie warto grzebać swoich marzeń i nadziei. I o tym właśnie jest „Wyspa bijących serc” Laury Imai Messiny. O odwadze do życia i podejmowania wyzwań dnia codziennego.

Choć powieść naszpikowana jest licznymi przemyśleniami i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Piękna opowieść o Życiu i Śmierci. Współczesna wariacja na temat historii Romea i Julii, owiana magicznym liryzmem i karaibskim folklorem.

On, Emmanuel Darwin jest Życiem, jest nieskażonym brutalnością tego świata rastafarianinem, który nie boi się ciężkiej pracy. Emanuje dobrocią i empatią, i choć wiele jeszcze musi się nauczyć, w tej swojej naiwności potrafi dostrzec ludzką krzywdę i zakorzenioną głęboko prawdę. Ona, Yejide St Bernard igra ze śmiercią, jest Śmiercią – dziedziczką burzy i przewodniczką dusz, bytem wykraczającym poza świadomą percepcję. Jest również silną i zdeterminowaną kobietą, nieprzyzwyczajoną do brzemienia, które przyszło jej nosić.

„Kiedy byłyśmy ptakami” Ayanny Lloyd Banwo to baśń i powieść obyczajowa w jednym. Intrygująca od pierwszych stron, uderzająca ogromną dawką egzotycznego mistycyzmu, ale przy tym osadzona w realizmie świata przedstawionego. Niebanalna i wielowymiarowa historia miłosna, stawiająca miłość w centrum fabularnego wszechświata, i jednocześnie bagatelizująca ją na każdym możliwym kroku.

Piękna opowieść o Życiu i Śmierci. Współczesna wariacja na temat historii Romea i Julii, owiana magicznym liryzmem i karaibskim folklorem.

On, Emmanuel Darwin jest Życiem, jest nieskażonym brutalnością tego świata rastafarianinem, który nie boi się ciężkiej pracy. Emanuje dobrocią i empatią, i choć wiele jeszcze musi się nauczyć, w tej swojej naiwności potrafi dostrzec...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Co się tak naprawdę stało w Sarku? Choć dostajemy wszystkie elementy układanki, i one rzeczywiście idealnie wpasowują się w przebieg zdarzeń, po przeczytaniu tego niesamowitego thrillera czuję, że ostatni rozdział, opowiedziany tak mimo chodem stanowi dowód na to, że ta historia mogła wyglądać zgoła inaczej. Tym samym czytelnik staje się świadkiem swojej własnej psychozy i zaczyna zastanawiać się nad tym, co jest zamierzonym zabiegiem autora, a co wyimaginowaną wersją tej opowieści.

Surowy klimat gór, walka o przetrwanie i wieczna próba charakterów. Sarek” Ulfa Kvenslera to powieść, którą czyta się z zapartym tchem, którą przeżywa się razem z bohaterami, oczekując na kolejny suspens. Absolutnie wciągająca, a wszystko to w scenerii trudnej do okiełzania przyrody i emocjonalnej sinusoidy. Historia jednostki w obliczu własnych słabości i morderczej rozgrywki o najwyższą stawkę, czyli własne życie.

Co się tak naprawdę stało w Sarku? Choć dostajemy wszystkie elementy układanki, i one rzeczywiście idealnie wpasowują się w przebieg zdarzeń, po przeczytaniu tego niesamowitego thrillera czuję, że ostatni rozdział, opowiedziany tak mimo chodem stanowi dowód na to, że ta historia mogła wyglądać zgoła inaczej. Tym samym czytelnik staje się świadkiem swojej własnej psychozy i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Krajobraz wyspy jest surowy. Dziki. To irlandzka enklawa pośrodku nicości, oddzielająca idyllę mieszkańców od całego zła tego świata. Gdzie trudna zima przeplata się z monotonnymi latem, i tak w kółko, w rytm somnambulicznego tańca.

Pozorny spokój mącą jedynie doniesienia o kolejnych krwawych aktach terrorystycznych w Irlandii Północnej dokonywanych przez skaczące sobie do gardeł organizacje paramilitarne PIRA oraz UDA. Do tego na wyspę przypływa szukający natchnienia brytyjski malarz oraz francuski językoznawca, próbujący za wszelką cenę uratować język irlandzki w jego pierwotnej formie.

Dychotomia tych dwóch bohaterów genialnie współgra z surowym i grubo ciosanym charakterem wyspiarzy. Audrey Magee stworzyła niesamowitą paletę ludzkich przywar, zamknęła całą opowieść w lakonicznych dialogach i impresjonistycznych opisach, nie pozbawiając przy tym powieści dynamicznej narracji ani immersji.

„Kolonia” uderza w zmysły. Oddziałuje pięknym poetyckim językiem, niewymuszonym i oddającym sedno poruszanych w tej powieści tematów. Pobudza jaskrawymi charakterami i ucisza dramatyzmem chwili.

Krajobraz wyspy jest surowy. Dziki. To irlandzka enklawa pośrodku nicości, oddzielająca idyllę mieszkańców od całego zła tego świata. Gdzie trudna zima przeplata się z monotonnymi latem, i tak w kółko, w rytm somnambulicznego tańca.

Pozorny spokój mącą jedynie doniesienia o kolejnych krwawych aktach terrorystycznych w Irlandii Północnej dokonywanych przez skaczące sobie do...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Fenomen tej książki nie opiera się na trudnej do rozwikłania zagadce kryminalnej czy też oryginalnych i nietuzinkowych bohaterach. Tym, czym ta książka uderza w czytelnika jest koszmarna prawda o człowieku. Tym, że fikcja często jest alternatywną historią zastanej rzeczywistością, a u Piotra Kościelnego jest tą rzeczywistością, realnym obrazem, prawdziwym dramatem.

Punktem wyjścia dla fabuły „Nielata” jest znalezienie dwóch martwych ciał. Jedno należy do tytułowego bohatera, nastoletniego Michała, drugie do znanego aktora. W toku śledztwa okazuje się, że te dwie sprawy coś łączy - pewna brutalna prawda.

„Nielat” Piotra Kościelnego należy do grona książek nieodkładalnych. Ale jednocześnie nie da się jej nie odłożyć, choć na chwilę, ze względu na brutalność opisanych w niej wydarzeń. Stajemy się świadkami upadku młodego człowieka. Za każdym razem, gdy do pokoju Michała wchodzi wujek pedofil pewna część jego jestestwa bezzwrotnie ginie. Wtedy też zaczyna się jego piekło na ziemi.

Autor nie pozostawia złudzeń. I nie obarcza nas zgubną nadzieją. Zostawia nas w poczuciu totalnej bezsilności.

Fenomen tej książki nie opiera się na trudnej do rozwikłania zagadce kryminalnej czy też oryginalnych i nietuzinkowych bohaterach. Tym, czym ta książka uderza w czytelnika jest koszmarna prawda o człowieku. Tym, że fikcja często jest alternatywną historią zastanej rzeczywistością, a u Piotra Kościelnego jest tą rzeczywistością, realnym obrazem, prawdziwym dramatem.

Punktem...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Raczej ta książka nie pozostanie ze mną na długo. Dysproporcja w kreacji bohaterów. Łatwe do przewidzenia rozwiązanie historii. Mało angażujący koncept fabularny i dość powolne zawiązanie akcji. To ostatnie może i jest bardzo pożądaną cechą w thrillerach, o ile służy suspensowi, ale w tym przypadku było to agonalne wołanie o uwagę czytelnika.

Simon pracuje nad projektem swojego życia, rewolucyjnym oprogramowaniem. Praca pochłania każdy fragment jego codzienności. Mierzy się z odrzuceniem oraz brakiem funduszy na realizację swojego marzenia. Kiedy w jego życiu pojawia się Irina, wszystko nabiera „rumieńców”… Dochodzi do morderstwa, które wikła oboje bohaterów „Blizny” w karkołomny splot wydarzeń.

„Blizna” została napisana lekkim piórem i czyta się ją naprawdę bardzo dobrze. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to powieść nierówna. Gdy w końcu po przegadanym początku następuje dynamiczny ciąg wydarzeń, opiera się on głównie na dość popularnym schemacie przemiany nerda w superbohatera. Autor bardzo umiejętnie przeplata teraźniejszość z przeszłością bohaterów, tworząc wypukłe charakterologicznie postaci. Ale niestety nie na tyle, żeby można było stwierdzić, że zna się je naprawdę.

Thriller, który nie jest thrillerem.

Raczej ta książka nie pozostanie ze mną na długo. Dysproporcja w kreacji bohaterów. Łatwe do przewidzenia rozwiązanie historii. Mało angażujący koncept fabularny i dość powolne zawiązanie akcji. To ostatnie może i jest bardzo pożądaną cechą w thrillerach, o ile służy suspensowi, ale w tym przypadku było to agonalne wołanie o uwagę czytelnika.

Simon pracuje nad projektem...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Żydowska odyseja. Powieść o kabale i szalbierstwie. Krajobraz polityczno-obyczajowy XVII-wiecznej Europy zamknięty w niepokornej opowieści pewnego Żyda-tułacza o imieniu Nechemia. Autor, Yakov Z. Mayer, zabiera nas w świat groteski i aluzji, przypudrowany realizmem i historycznym researchem. Kreśli panoramę żydowskiej społeczności tamtych lat, konfrontuje zajadłą ortodoksyjność z wybiórczym wyznawaniem wiary. Obnaża realia i buduje przejmującą historię jednostki w obliczu przeciwności losu.

Nechemia, wokół którego skupiona jest cała fabuła, co rusz wpada w nowe tarapaty. Trochę z własnej inicjatywy, trochę wskutek niesprzyjających okoliczności. Sam nie jest też wzorem cnót i zasad. To łotr i krętacz. Niejednokrotnie używa podstępu do osiągnięcia swojego celu. Bezpowrotnie pali za sobą wszystkie mosty. Gdy trafia do Częstochowy, wywołuje tam światopoglądowy skandal i z ledwością umyka wymierzonej mu karze. Z kolei żeby uniknąć dotkliwych konsekwencji w politycznej rozgrywce posuwa się nawet do konwersji na islam. I choć nie wierzy w nadejście Mesjasza, w końcu staje przed jego obliczem. Sponiewierany przez swoich pobratymców i coraz to mniej przychylny los wraca na łono ojczyzny. Ale czy na dobre? I czy jest do czego wracać?

Powieść drogi, koncentrująca się na przemijalności i nieuchwytnych chwilach szczęścia.

Żydowska odyseja. Powieść o kabale i szalbierstwie. Krajobraz polityczno-obyczajowy XVII-wiecznej Europy zamknięty w niepokornej opowieści pewnego Żyda-tułacza o imieniu Nechemia. Autor, Yakov Z. Mayer, zabiera nas w świat groteski i aluzji, przypudrowany realizmem i historycznym researchem. Kreśli panoramę żydowskiej społeczności tamtych lat, konfrontuje zajadłą...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Kim jest tytułowa kochanka pana Brontë, Lydia Robinson? Zmanierowaną snobką? Oczywiście. Zimną i nieobecną matką? Też. Femme fatale, która najpierw rozkochała w sobie dużo młodszego Branwella, a potem go porzuciła? Po części na pewno. Ale Lydia Robinson to przede wszystkim kobieta zniszczona przez epokę, w której żyła. Ograniczona przez społeczne schematy. Kobieta niespełniona i zagubiona. Wciśnięta w role, których nie chciała odgrywać.

Choć w tle majaczą losy słynnych sióstr Brontë, Finola Austin skupiła się przede wszystkim na opowiedzeniu tej historii z perspektywy Lydii. Oczywiście poznajemy jej mało charyzmatycznego męża wciąż skrywającego się pod kloszem toksycznej matki oraz wymykające się spod jej kontroli córki, ale to Lydia Robinson, jej myśli oraz wątpliwości i rozterki stają się główną osi tej powieści.

Dobrze wykreowany obraz epoki zamknięty w ciele bohaterki, która chciała od życia trochę więcej, niż to, co oferowały jej realia wiktoriańskiej Anglii.

Kim jest tytułowa kochanka pana Brontë, Lydia Robinson? Zmanierowaną snobką? Oczywiście. Zimną i nieobecną matką? Też. Femme fatale, która najpierw rozkochała w sobie dużo młodszego Branwella, a potem go porzuciła? Po części na pewno. Ale Lydia Robinson to przede wszystkim kobieta zniszczona przez epokę, w której żyła. Ograniczona przez społeczne schematy. Kobieta...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Popłynę przed siebie jak rzeka. Nie zważając na przeszkody. Ani na bystry nurt. Bo niepohamowaną rzekę życia może zatrzymać jedynie śmierć.

Lata 40. ubiegłego wieku, Iola w stanie Colorado. Długo przed tym, jak całe miasto zostanie wysiedlone i zalane w ramach budowy zbiornika retencyjnego i tamy. I zaledwie kilka lat po wprowadzaniu Ustawy o reorganizacji Indian, która nie zdążyła się jeszcze nawet zagnieździć w myśleniu ówczesnych białych Amerykanów. A w centrum tego wszystkiego dwoje młodych, niewinnych ludzi – ona, Victoria, nieskażona uprzedzeniami, córka właściciela znanego na całą okolice sadu brzoskwiniowego, on – spojony z naturą i pogodzony ze swoim losem rdzenny Amerykanin. Ich relacja, choć pełna namiętności i wzajemnej fascynacji nie miała nawet szans na pełen rozkwit ze względu na społeczny ostracyzm i ludzkie uprzedzenia.

„Popłynę przed siebie jak rzeka” Shelley Read to książka o trudnej miłości, niewypowiedzianej na głos, tłumionej, a jednocześnie utrzymującej latami przy życiu. To przepięknie opowiedziana historia o poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi, o harmonii człowieka z naturą. O przewrotnym losie i straconych szansach.

Miejscami rozrywająca na strzępy. Miejscami pachnąca dojrzałymi brzoskwiniami. Oddziałująca na wyobraźnię i niebywale refleksyjna proza, która na długo pozostanie w mojej pamięci.

Popłynę przed siebie jak rzeka. Nie zważając na przeszkody. Ani na bystry nurt. Bo niepohamowaną rzekę życia może zatrzymać jedynie śmierć.

Lata 40. ubiegłego wieku, Iola w stanie Colorado. Długo przed tym, jak całe miasto zostanie wysiedlone i zalane w ramach budowy zbiornika retencyjnego i tamy. I zaledwie kilka lat po wprowadzaniu Ustawy o reorganizacji Indian, która...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Nikt nie wiedział, że tak potoczą się losy Warszawy. Nikt nie spodziewał się wojny, choć ta wisiała w powietrzu. Wszyscy żyli nadzieją, że napięta sytuacja w Europie rozejdzie się po kościach. W tej dusznej i pełnej oczekiwania atmosferze komisarz Antonii Wróbel podejmuje się nowej sprawy kryminalnej związanej z porzucanymi na wysypisku śmieci zwłokami. Bombardowanie Warszawy kończy epokę pokoju i stabilizacji, oznacza też koniec jego śledztwa. Komisarz Wróbel zostaje ponownie wciągnięty do sprawy w 1944 roku, tuż przed wybuchem powstania warszawskiego. W tle mobilizującego się miasta oraz okupacyjnej rzeczywistości próbuje rozwikłać zagadkę z przeszłości.

Tomasz Duszyński oddał w pełni charakter niepokoju tamtych czasów. Umiejscowił fabułę nie tylko w kontekście historycznym, ale i obyczajowym Warszawy, co miało miejsce również w poprzednich tomach cyklu o komisarzu Wróblu. Opisał przedwojenny złodziejski półświatek oraz szmuglarskie praktyki w okupowanej Warszawie. Wprowadził do powieści ciekawe postaci drugoplanowe – lipkarza Lutka, komisarza Heinricha Brandta oraz nie zapomniał o postaciach znanych z pierwszego i drugiego tomu – jasnowidzu Stefanie Ossowieckim czy Helenie Winiarskiej.

Niestety wątek kryminalny stanowiący oś fabularną tej powieści zniknął w wirze prawdziwych wydarzeń. Był monotonny i mało znaczący dla finału tej historii. „Człowiek bez przyszłości” to niesamowicie klimatyczna powieść historyczna, osadzona w realiach Warszawy przygotowującej się na nadejście wojny, a potem walczącej z okupantem. I nie do końca udany kryminał.

Nikt nie wiedział, że tak potoczą się losy Warszawy. Nikt nie spodziewał się wojny, choć ta wisiała w powietrzu. Wszyscy żyli nadzieją, że napięta sytuacja w Europie rozejdzie się po kościach. W tej dusznej i pełnej oczekiwania atmosferze komisarz Antonii Wróbel podejmuje się nowej sprawy kryminalnej związanej z porzucanymi na wysypisku śmieci zwłokami. Bombardowanie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Czas ucieka. Nieubłaganie. A Maali Almeida ma zaledwie siedem dni, aby pożegnać się z życiem na ziemi. Aby rozliczyć się ze swoją przeszłością i pójść w stronę Światła. Już jako błąkający się po tym łez padole duch próbuje rozwikłać okoliczności swojej śmierci. Maali Almedia nie był kryształowy. Zdradzał. Kłamał. Mamił. Żył na krawędzi. Bez jakichkolwiek moralnych hamulców. Bez refleksji. Krzywdząc jedynie po drodze wszystkich tych, którym zależało na nim.

Ale historia przedstawiona przez Shehana Karunatilakę to coś więcej niż jedynie zapis życia fotografa-utracjusza. To wkomponowany w fabułę krajobraz wojny domowej na Sri Lance. To tożsamościowy galimatias i obyczajowa mozaika tamtych miejsc, i tamtego czasu.

Genialnie poprowadzona proza. Dociekliwa i nieowijająca w bawełna.

Czas ucieka. Nieubłaganie. A Maali Almeida ma zaledwie siedem dni, aby pożegnać się z życiem na ziemi. Aby rozliczyć się ze swoją przeszłością i pójść w stronę Światła. Już jako błąkający się po tym łez padole duch próbuje rozwikłać okoliczności swojej śmierci. Maali Almedia nie był kryształowy. Zdradzał. Kłamał. Mamił. Żył na krawędzi. Bez jakichkolwiek moralnych hamulców....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

O matkach i ich córkach. O relacjach trudnych i tych, na pozór oczywistych. O stagnacji i zmianach, jakie niesie ze sobą niepewne jutro. Ruth dorasta w obliczu rodzinnej tragedii i piętna, jakie odcisnęła na niej śmierć jej brata. Na łożu śmierci opowiada historię swojego życia wnuczce Adirane, która z kolei chowa ogromną urazę względem swojej matki. Zarzuca jej zamierzone odseparowanie od swojego ojca. Sama zaś staje przed trudnym wyborem – porzucenia własnej rodziny w imię osobistego szczęścia.

Część akcji powieści Aroa Moreno Durán przypada na czasy, kiedy Hiszpanię rozrywa na strzępy bratobójczy konflikt a radykalizacja nastrojów politycznych odbija się na życiu zwykłych mieszkańców. Bo „Odpływ” to taka historia trochę opowiedziana mimochodem, poruszającą jednak swoją organicznością. Traktująca bez emocji o emocjach. Szokująca, a miejscami zupełnie niepozorna. O nostalgicznych przypływach i bolesnych odpływach.

I kiedy w końcu zostaje wypowiedziane na głos, to co było skrywane latami… tłumiony krzyk wybrzmiewa w każdym słowie i każdej postawionej kropce.

O matkach i ich córkach. O relacjach trudnych i tych, na pozór oczywistych. O stagnacji i zmianach, jakie niesie ze sobą niepewne jutro. Ruth dorasta w obliczu rodzinnej tragedii i piętna, jakie odcisnęła na niej śmierć jej brata. Na łożu śmierci opowiada historię swojego życia wnuczce Adirane, która z kolei chowa ogromną urazę względem swojej matki. Zarzuca jej zamierzone...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

To nie były łatwe czasy. Tym bardziej dla rodziny ukrywającej swoje żydowskie pochodzenie. To nie były łatwe czasy dla Józefy, która prowadziła podwójne życie, bo tylko tak była w stanie poradzić sobie z traumą. Ani dla Adeli, która uwalniając się od jednego człowieka, skazała się na życie w odbierającym wszelką wolność poczuciu tęsknoty. Oraz dla Estery, która chcąc poznać prawdę o swoich korzeniach, nie potrafiła określić, kim tak naprawdę jest i gdzie jest jej miejsce na ziemi.

„El Roi” Beaty Skrzypczak to powieść wielowymiarowa, poruszająca uniwersalne zagadnienia dotyczące masowej pamięci i kulturowej tożsamości. Ale to także misternie utkana opowieść o poszukiwaniu szczęścia. Zaplątana w historię Nowego Sącza, odnosząca się do judaistycznych tradycji i wykraczająca poza czas i miejsce. Bohaterowie, choć wykreowani z niebywałą organicznością targani byli mistyczną siłą, która co rusz mamiła czytelnika słodką obietnicą poznania prawdy.

Dobrze skomponowana. Pozostawiająca pole do refleksji. Autentyczna i niebywale wciągająca.

I choć czasy się zmieniły. Człowiekiem wciąż targają te same instynkty.

To nie były łatwe czasy. Tym bardziej dla rodziny ukrywającej swoje żydowskie pochodzenie. To nie były łatwe czasy dla Józefy, która prowadziła podwójne życie, bo tylko tak była w stanie poradzić sobie z traumą. Ani dla Adeli, która uwalniając się od jednego człowieka, skazała się na życie w odbierającym wszelką wolność poczuciu tęsknoty. Oraz dla Estery, która chcąc poznać...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Zielona Góra. Wigilia. Wir świątecznych przygotowań przerywa seria morderstw. Skrupulatnie zaplanowanych i składających się na osobistą vendettę Jerrego. A wszystko to związane z wydarzeniami sprzed 12 lat.

Komisarz Ryszard Kmita z sierżantem Andrzejem Eliaszem zostają wplątani w machinę pozornie niezwiązanych zabójstw. Wraz z kolejnymi wezwaniami na miejsca zbrodni zaczyna się ich wyścig z czasem, a karuzela spekulacji i poszlak zaczyna prowadzić do jednej osoby.

Aldona Reich utkała historię spójną i trzymającą w napięciu. Odzierającą ludzi z ich poczucia nieomylności i bezkarności. Mam wrażenie, że akcja nieprzypadkowo dzieje się właśnie w Wigilię, bo „Dwunasty”, niczym dickensowska „Opowieść wigilijna” odwołuje się do natury człowieka. Bo każdy czyn ma swoje konsekwencje. A każda konsekwencja to wynik działania wszechświata. Powieść kipi od ludzkiej zawziętości, pychy, zaślepienia i wprost szaleńczego gniewu.

Zielona Góra. Wigilia. Wir świątecznych przygotowań przerywa seria morderstw. Skrupulatnie zaplanowanych i składających się na osobistą vendettę Jerrego. A wszystko to związane z wydarzeniami sprzed 12 lat.

Komisarz Ryszard Kmita z sierżantem Andrzejem Eliaszem zostają wplątani w machinę pozornie niezwiązanych zabójstw. Wraz z kolejnymi wezwaniami na miejsca zbrodni...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Panna Marple. 12 nowych historii Naomi Alderman, Leigh Bardugo, Alyssa Cole, Lucy Foley, Elly Griffiths, Natalie Haynes, Jean Kwok, Val McDermid, Karen M. McManus, Dreda Say Mitchell, Kate Mosse, Ruth Ware
Ocena 7,1
Panna Marple. ... Naomi Alderman, Lei...

Na półkach:

Dwanaście zupełnie nowych historii z Panną Marple w roli głównej. Różnych, bo każde opowiadanie wyszło spod pióra innej autorki, choć w każdym z nich czuć ducha Agathy Christie. Nie tylko w kreacji samej głównej bohaterki, która przeciwstawia się wszystkim społecznym stereotypom, i która została wiernie odwzorowana zgodnie z jej oryginalnym rysem psychologicznym. Ale również konstrukcja fabularna bardzo przypomina tę stosowaną przez królową kryminału. Opowiadania trzymają w napięciu i zaskakują finałem oraz formą przedstawionych zagadek.

I tak Panna Marple znów wraca na plebanię, żeby rozwiązać tajemnicę morderstwa. Wraz z przyjaciółką, panna Bellą bierze udział w krwawym weselu. Staje się świadkiem zabójstwa podczas rejsu do Szanghaju. Oraz pomaga w znalezieniu rzekomo skradzionych pereł.
Krótka forma sprawdziła się idealnie. Jest angażująca i w żadnym wypadku nie pozostawia niedosytu.

Fani twórczości Agathy Christie znajdą tu wiele smaczków, a i ci, którzy pierwszy raz spotkają się z legendarną Jane Marple również nie powinni czuć się zawiedzeni.

Dwanaście zupełnie nowych historii z Panną Marple w roli głównej. Różnych, bo każde opowiadanie wyszło spod pióra innej autorki, choć w każdym z nich czuć ducha Agathy Christie. Nie tylko w kreacji samej głównej bohaterki, która przeciwstawia się wszystkim społecznym stereotypom, i która została wiernie odwzorowana zgodnie z jej oryginalnym rysem psychologicznym. Ale...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to