-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1191
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
2024-05
2024-05
Bardzo mi się podobało. Jest melancholijnie, erudycyjnie, poetycko, filozoficznie. Opowieść o Afryce minionej, ale też traktat o czasie, przemijaniu, okrucieństwie, niewolnictwie, ówczesnych podróżnikach, naukowcach, tambylcach, sztuce, fotografii. Mnogość świetnej jakości zdjęć, które autor książki odczytuje w taki sposób, że zawstydziłam się własnej ślepoty i powierzchowności. Tak można patrzeć i pisać tylko, kiedy się kocha, tylko z pasji. 'Z obfitości serca usta mówią'.
Piękna książka, niezwykła umiejętność snucia opowieści, rozsnuwania jej w dygresjach, przypomnieniach, zamyśleniach i nostalgiach.
Myślę, że czasem, przez mgnienie, udaje mi się tak widzieć, że gdzieś to we mnie jest, ale żeby te odczucia przekazać, trzeba już być artystą.
Bardzo mi się podobało. Jest melancholijnie, erudycyjnie, poetycko, filozoficznie. Opowieść o Afryce minionej, ale też traktat o czasie, przemijaniu, okrucieństwie, niewolnictwie, ówczesnych podróżnikach, naukowcach, tambylcach, sztuce, fotografii. Mnogość świetnej jakości zdjęć, które autor książki odczytuje w taki sposób, że zawstydziłam się własnej ślepoty i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-05
Dostałam tę książkę dwa lata temu w prezencie. Przeczytałam wówczas dwadzieścia stron, odłożyłam i zapomniałam. Wróciłam do niej teraz i nie wiem co myśleć. To jakieś bzdury. Znudzona, rozleniwiona, zamożna intelektualistka dzierga ideologię dla usprawiedliwienia swojego rozleniwienia i egzystencjalnej nudy. Nie dla mnie. Nie ten temperament, nie te priorytety, ale jeśli komuś służy to z bogiem.
Dostałam tę książkę dwa lata temu w prezencie. Przeczytałam wówczas dwadzieścia stron, odłożyłam i zapomniałam. Wróciłam do niej teraz i nie wiem co myśleć. To jakieś bzdury. Znudzona, rozleniwiona, zamożna intelektualistka dzierga ideologię dla usprawiedliwienia swojego rozleniwienia i egzystencjalnej nudy. Nie dla mnie. Nie ten temperament, nie te priorytety, ale jeśli...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
No i kolejna książka, do której wróciłam po ludzie tak długo nie żyją latach. To kolejna książka filar, która czytana wielokrotnie we wczesnym wieku nastoletnim, ukształtowała moje zainteresowania i estetyczną wrażliwość. Zainspirowana tym zbiorem wspomnień przeczytałam wówczas cały 'Pamiętnik matki' Marcjanny Fornalskiej i byłam pod wielkim wrażeniem historii jej życia i pokory zmieszanej z ogromną charyzmą i siłą ducha w wątłym ciele. Chciałabym do jej wspomnień wrócić, ale nigdzie tej książki nie mogę znaleźć. Pamiętam, że egzemplarz, który czytałam należał do jakiejś mojej ciotki i wtedy próbowałam go nawet podwędzić, ale się nie udało. Ciotka i książka już dawno obróciły się w pył marny, a u mnie by przetrwała (książka, nie ciotka).
Mam plan, żeby w przyszłym roku pozbyć się większej części moich książkowych zbiorów. Zostawić creme de la creme w ilości... No nie... Na samą śmietankę nie jestem jeszcze gotowa, ale polecieć musi sporo. Mam potrzebę zacząć wracać tam, gdzie byłam już, a te puste książkowe kalorie, których czytanie dość mnie nadal bawi, bardzo mi w tym przeszkadzają.
W każdym razie 'Kufer Kasyldy' zostaje ze mną. Ze względów sentymentalnych, bo nie wiem, czy jeszcze kiedyś znajdę w sobie przestrzeń na kolejne czytanie. Ale z ważnymi książkami jest jak z dobrymi przyjaciółmi, wystarczy o nich pomyśleć lub ich dotknąć i już się przypomina, że ich energia gdzieś w nas krąży, a nasza w nich.
No i kolejna książka, do której wróciłam po ludzie tak długo nie żyją latach. To kolejna książka filar, która czytana wielokrotnie we wczesnym wieku nastoletnim, ukształtowała moje zainteresowania i estetyczną wrażliwość. Zainspirowana tym zbiorem wspomnień przeczytałam wówczas cały 'Pamiętnik matki' Marcjanny Fornalskiej i byłam pod wielkim wrażeniem historii jej życia i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toSięgnęłam po tę książkę, kiedy złamana własnym doświadczeniem, szukałam innych świadectw. Ominęłam niedorzeczny twór dramatyczny, który autor wcisnął przy okazji (trochę słaby zabieg uważam). Dzisiaj nie potrafię tej książki ani polecić, ani ocenić. To opowieść, którą każdy powinien sam dla siebie odnaleźć. Emocjonalne uzewnętrznienie autora można współodczuć albo odrzucić, ale nie sposób z nim polemizować.
Sięgnęłam po tę książkę, kiedy złamana własnym doświadczeniem, szukałam innych świadectw. Ominęłam niedorzeczny twór dramatyczny, który autor wcisnął przy okazji (trochę słaby zabieg uważam). Dzisiaj nie potrafię tej książki ani polecić, ani ocenić. To opowieść, którą każdy powinien sam dla siebie odnaleźć. Emocjonalne uzewnętrznienie autora można współodczuć albo odrzucić,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018
2023-05
Żeby wyrazić co myślę o tej książce, musiałabym sięgnąć do swoich nieograniczonych pokładów cynizmu i się zdenerwować, a ta banalna rzecz nie jest tego warta. Nie chcę kopać chorego, ale jego sprawozdanie z walki z chorobą mało mnie interesuje. Każdy nosi w sobie podobną opowieść. O rodzinie, chorobach i jaki w pewnym momencie musiał okazać się dzielny. Mnie zwierzenia osób dotkniętych chorobami neurologicznymi na duchu nie podnoszą i wiary w moc człowieczeństwa nie umacniają. Tym bardziej, że w naszej rzeczywistości, zmagania z codziennością przeciętnego chorego lub jego opiekuna, bardziej przypominają thriller niż poradnik motywacyjny.
Ładne zdjęcia na okładce.
Żeby wyrazić co myślę o tej książce, musiałabym sięgnąć do swoich nieograniczonych pokładów cynizmu i się zdenerwować, a ta banalna rzecz nie jest tego warta. Nie chcę kopać chorego, ale jego sprawozdanie z walki z chorobą mało mnie interesuje. Każdy nosi w sobie podobną opowieść. O rodzinie, chorobach i jaki w pewnym momencie musiał okazać się dzielny. Mnie zwierzenia osób...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Jak ja się kiedyś kochałam w Marku Kamińskim. Przypomniałam sobie o tym, kiedy znalazłam segregator, do którego wpinałam, wycinane z kolorowej prasy, artykuły na jego temat. Zawsze kochałam się w wędrowcach. I mężczyznach starszych niż węgiel, ponieważ wcześniej moim książkowym - to się teraz nazywa: crushem - był Aragorn syn Aratorna. Jeszcze bez twarzy Viggo Mortensena, bo kiedy ją dostał to już zupełnie zgłupiałam. Miałam musztardówkę z Aragornem, znaczy słoiczek po Nutelli (z wizerunkiem, nie żebym w środku hodowała małego, doniczkowego Aragorna). Chociaż w tym czasie, skłaniałam się jeszcze w stronę Legolasa. Wzięłam nawet udział w konkursie, w którym można było wygrać figurkę tegoż elfa metr dwadzieścia z łukiem. Napiętym. Niestety, mama lojalnie uprzedziła, że wywali mnie z domu z tym sublokatorem i jego łukiem. Nawet napiętym. A jeszcze wcześniej kochałam się we Włóczykiju z Muminków. Miał organki.
Tak że moje uczuciowe wybory to od zawsze był kochaś, który w siną dal.
A książka jest oczywiście bardzo dobra. Jedna z moich ulubionych, pierwszych, dorosłych książek. Z czasów, kiedy książki kupowało się z rozmysłem i smakowało ich treść, a nie bezmyślnie przeżuwało paszę książkopodobną. Co i sobie coraz częściej wyrzucam.
Jak ja się kiedyś kochałam w Marku Kamińskim. Przypomniałam sobie o tym, kiedy znalazłam segregator, do którego wpinałam, wycinane z kolorowej prasy, artykuły na jego temat. Zawsze kochałam się w wędrowcach. I mężczyznach starszych niż węgiel, ponieważ wcześniej moim książkowym - to się teraz nazywa: crushem - był Aragorn syn Aratorna. Jeszcze bez twarzy Viggo Mortensena,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
'Ty i ja, wszyscy płyniemy do wodospadu. Ty chcesz płynąć na kaktusie, a ja chcę siedzieć w wygodnym fotelu. I tak czeka nas ten sam wodospad, więc po co jeszcze siedzieć na kaktusie.'
'Z trudem wykręciłem się od sfotografowania na rzecz jakichś chorych dzieci w stroju 'bohatera mego dzieciństwa'. Doradzano mi Myszkę Miki lub Kaczora Donalda, ale powiedziałem, że moja edukacja literacka w dzieciństwie rozpoczęła się od '120 dni Sodomy' i 'Zbrodni miłości' Markiza de Sade, a przedtem jeszcze niania, która molestowała mnie seksualnie w kołysce, czytała mi 'Pitigrillego' - nie wiem więc, za co mam się przebrać. To wszystko i tak na nic, bo głąb, który do mnie w tej sprawie dzwonił, nie znał żadnego z tych nazwisk. Ilość kompletnych idiotów w tej chwili jest wręcz przerażająca."
Trudny człowiek, trudno było przebrnąć przez jego dzienniki. Tym bardziej, że Beksiński miał manię upamiętniania najdrobniejszych zdarzeń codzienności, odczuć (również fizjologicznych), dyskomfortów (własnych). Ale po czasie nie żałuję, że przeczytałam tę książkę i nie wyrzuciłam jej przez okno, chociaż podczas czytania wielokrotnie się odgrażałam (są świadkowie). Może nawet do niej wrócę, już mądrzejsza o pierwsze wrażenie.
'Ty i ja, wszyscy płyniemy do wodospadu. Ty chcesz płynąć na kaktusie, a ja chcę siedzieć w wygodnym fotelu. I tak czeka nas ten sam wodospad, więc po co jeszcze siedzieć na kaktusie.'
'Z trudem wykręciłem się od sfotografowania na rzecz jakichś chorych dzieci w stroju 'bohatera mego dzieciństwa'. Doradzano mi Myszkę Miki lub Kaczora Donalda, ale powiedziałem, że moja...
2022-11
Książka raczej dla czytelników dojrzałych. Takich, którym już bardzo po drodze do 'Krainy Więdnącej Wiśni', którzy 'za młodzi na starość, za starzy na młodość'. Czytelniczki jeszcze dojrzewające mogą się poczuć zniecierpliwione i rozdrażnione dywagacjami autorki o przemijaniu, powolnej utracie kobiecych powabów, niedomaganiach i lękach kobiety starzejącej się. Książka odważna, do bólu ironiczna, która nie wdzięczy się do czytelnika przekonując go, że pięćdziesiątka to nowa trzydziestka. Ale też zbuntowana, chociaż i ten bunt jakby sam z siebie kpi... 'O, stara to ja dopiero będę, zobaczysz, szczylu, a jak zobaczysz, to się dopiero przerazisz: byłam tobą, będziesz mną! Jak ja będziesz, straszny i przerażony! Za momencik, szczylu!'
Książka raczej dla czytelników dojrzałych. Takich, którym już bardzo po drodze do 'Krainy Więdnącej Wiśni', którzy 'za młodzi na starość, za starzy na młodość'. Czytelniczki jeszcze dojrzewające mogą się poczuć zniecierpliwione i rozdrażnione dywagacjami autorki o przemijaniu, powolnej utracie kobiecych powabów, niedomaganiach i lękach kobiety starzejącej się. Książka...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toMiły, uważny człowiek w podróży. Wnikliwy, życzliwy światu obserwator, który potrafi ładnie opowiadać. Będę wracać do tej książki.
Miły, uważny człowiek w podróży. Wnikliwy, życzliwy światu obserwator, który potrafi ładnie opowiadać. Będę wracać do tej książki.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKsiążka, po przeczytaniu której nie można spojrzeć na Rosjan inaczej niż ze współczuciem. Ten naród, okrutny i straszny w swojej masie, wybitny, dumny i piękny w jednostkach, pielęgnujący własne poczucie wyobcowania, chociaż najbardziej raniony i krzywdzony przez swoich. Jak kolos Frankensteina, zmuszony zapanować nad ciałem pozszywanym z niepasujących do siebie skrawków. Z jednej strony świadomy swojej siły, porywczy i niszczycielski, z drugiej zrozpaczony, delikatny i samotny. I może właśnie przez to rozdwojenie najbardziej niebezpieczny.
Książka, po przeczytaniu której nie można spojrzeć na Rosjan inaczej niż ze współczuciem. Ten naród, okrutny i straszny w swojej masie, wybitny, dumny i piękny w jednostkach, pielęgnujący własne poczucie wyobcowania, chociaż najbardziej raniony i krzywdzony przez swoich. Jak kolos Frankensteina, zmuszony zapanować nad ciałem pozszywanym z niepasujących do siebie skrawków. Z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Są osoby, które pisząc o książkach bardziej poruszających emocjonalnie, nadużywają liczby mnogiej odczuć: 'doświadczamy emocji', 'budzą nasze dusze', 'nasze widzenie świata', 'książka zabiera nas', 'uruchamia w nas', 'pozostawia nas'. Jest to tzw. syndrom: 'nazywam się Milijon, bo za miliony kocham i cierpię katusze'. Znaczy nie wiem, czy on rzeczywiście jest tak zwany i czy w ogóle istnieje, ale tak sobie wymyśliłam.
Książka.
Kiedy czytałam ją dziesięć lat temu, zrobiła na mnie duże wrażenie, dzisiaj przyjęłam ją dość krytycznie. Nie chciałabym, żeby moja mama zostawiła mi tak mocne i publiczne świadectwo miłości i umierania. To by było jak taran w serce za każdym razem, kiedy ktoś sięgnie po tę książkę i wzruszy się ogrzewaną na kaloryferze dziecięcą piżamką. Ja sama w takim przypadku wolę cud niepamięci. Ale nie odbieram tej opowieści wartości i ważności. Szczególnie dla osób, które nie odnalazły jeszcze własnych słów na ponazywanie targających nimi lęków i emocji.
Są osoby, które pisząc o książkach bardziej poruszających emocjonalnie, nadużywają liczby mnogiej odczuć: 'doświadczamy emocji', 'budzą nasze dusze', 'nasze widzenie świata', 'książka zabiera nas', 'uruchamia w nas', 'pozostawia nas'. Jest to tzw. syndrom: 'nazywam się Milijon, bo za miliony kocham i cierpię katusze'. Znaczy nie wiem, czy on rzeczywiście jest tak zwany i...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to