-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1191
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
2016
2024-05
I żyli długo i szczęśliwie. Ci, co przeżyli. A ci, co nie przeżyli nie żyli.
Bardzo przyjemnie mi się czytało, lekko, ale musiałabym być swoją babcią, żeby losy Stefci wzruszyły mnie do łez. To nie jest powieść wybitna ani uniwersalna, ale jakimś cudem weszła do klasyki literatury i łatka przeromantyzowanej, kiczowatej szmiry bardzo ją krzywdzi. Bawi język i udziwnione zwroty - 'patrzył na nią tyranicznie' - ale autorka okazuje się dobrą, krytyczną obserwatorką, a rzeczywistość i swoich bohaterów opisuje dynamicznie, obrazowo i ładnie. Oczekiwałam, że ta książka mnie rozbawi, trochę momentami znuży i tak właśnie było. Zainteresowanym polecam ekranizację z roku 1936, która z tej historii wyciąga wiele dobrego. Za to, nadal bardzo popularny film Hoffmana, w zestawieniu z książką, okazuje się ładną wydmuszką, pastelowym jelonkiem na rykowisku, chociaż ten danse macabre na koniec... w dzieciństwie mocno mnie emocjonalnie przeczołgał i wzruszył tak bardzo, że do tej pory tej sceny nie lubię, budzi we mnie nieprzyjemny dreszcz. Film Hoffmana ratuje muzyka i aktorzy, np. Jadwiga Barańska w roli hrabiny Elzonowskiej.
I żyli długo i szczęśliwie. Ci, co przeżyli. A ci, co nie przeżyli nie żyli.
Bardzo przyjemnie mi się czytało, lekko, ale musiałabym być swoją babcią, żeby losy Stefci wzruszyły mnie do łez. To nie jest powieść wybitna ani uniwersalna, ale jakimś cudem weszła do klasyki literatury i łatka przeromantyzowanej, kiczowatej szmiry bardzo ją krzywdzi. Bawi język i udziwnione...
2024-05
Bardzo mi się podobało. Jest melancholijnie, erudycyjnie, poetycko, filozoficznie. Opowieść o Afryce minionej, ale też traktat o czasie, przemijaniu, okrucieństwie, niewolnictwie, ówczesnych podróżnikach, naukowcach, tambylcach, sztuce, fotografii. Mnogość świetnej jakości zdjęć, które autor książki odczytuje w taki sposób, że zawstydziłam się własnej ślepoty i powierzchowności. Tak można patrzeć i pisać tylko, kiedy się kocha, tylko z pasji. 'Z obfitości serca usta mówią'.
Piękna książka, niezwykła umiejętność snucia opowieści, rozsnuwania jej w dygresjach, przypomnieniach, zamyśleniach i nostalgiach.
Myślę, że czasem, przez mgnienie, udaje mi się tak widzieć, że gdzieś to we mnie jest, ale żeby te odczucia przekazać, trzeba już być artystą.
Bardzo mi się podobało. Jest melancholijnie, erudycyjnie, poetycko, filozoficznie. Opowieść o Afryce minionej, ale też traktat o czasie, przemijaniu, okrucieństwie, niewolnictwie, ówczesnych podróżnikach, naukowcach, tambylcach, sztuce, fotografii. Mnogość świetnej jakości zdjęć, które autor książki odczytuje w taki sposób, że zawstydziłam się własnej ślepoty i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05
Typowa groza Mastertona. Nawiedzone czymkolwiek cokolwiek, tutaj akurat psychopatami ze szpitala dla umysłowo zbłąkanych, dziecko medium i główny bohater z wyzerowanym instynktem samozachowawczym.
Horrory Mastertona są bzdurne, ale kiedy odkładam je po godzinie lub dwóch, mam tak doskonale pusty umysł, żadna myśl ani emocja się tam nie kołacze, nigdzie drogi ni kurhanu... Pożądany stan na przebodźcowaną codzienność. W spiżarce mam już spory zapasik Grahamów, bo też nie czytam ich często, ale co jakiś czas coś do koszyka wrzucam. Wydania Albatrosa są komfortowe w czytaniu, dobrze przetłumaczone. Jeśli ktoś lubi ten gatunek i nie gardzi literackim odpustem to polecam.
Typowa groza Mastertona. Nawiedzone czymkolwiek cokolwiek, tutaj akurat psychopatami ze szpitala dla umysłowo zbłąkanych, dziecko medium i główny bohater z wyzerowanym instynktem samozachowawczym.
Horrory Mastertona są bzdurne, ale kiedy odkładam je po godzinie lub dwóch, mam tak doskonale pusty umysł, żadna myśl ani emocja się tam nie kołacze, nigdzie drogi ni kurhanu......
2024-05
Urocze. Jak dobrze, że normą jest jednak tradycyjne tłumaczenie i Ania pozostała na Zielonym Wzgórzu, a nie na pretensjonalnych i niezrozumiałych Zielonych Szczytach. Przeczytałam całą serię w nowym tłumaczeniu i jego dosłowność i suchość bardzo Ani nie służy.
A ten komiks podsunęłabym dziecku w wieku ciut przedaniowym. Jest słodki, w poetyce zachęcającej do poznania całej historii i ułatwiający jej zrozumienie. Podsunęłam też sobie, ale mój umysł, jeśli chodzi o estetykę obrazkową to też dzieciak. Lubi, kiedy coś jest ładne po prostu i bez wysiłku, a ta książeczka właśnie taka jest.
Urocze. Jak dobrze, że normą jest jednak tradycyjne tłumaczenie i Ania pozostała na Zielonym Wzgórzu, a nie na pretensjonalnych i niezrozumiałych Zielonych Szczytach. Przeczytałam całą serię w nowym tłumaczeniu i jego dosłowność i suchość bardzo Ani nie służy.
A ten komiks podsunęłabym dziecku w wieku ciut przedaniowym. Jest słodki, w poetyce zachęcającej do poznania całej...
2024-05
Są osoby, które pisząc o książkach bardziej poruszających emocjonalnie, nadużywają liczby mnogiej odczuć: 'doświadczamy emocji', 'budzą nasze dusze', 'nasze widzenie świata', 'książka zabiera nas', 'uruchamia w nas', 'pozostawia nas'. Jest to tzw. syndrom: 'nazywam się Milijon, bo za miliony kocham i cierpię katusze'. Znaczy nie wiem, czy on rzeczywiście jest tak zwany i czy w ogóle istnieje, ale tak sobie wymyśliłam.
Książka.
Kiedy czytałam ją dziesięć lat temu, zrobiła na mnie duże wrażenie, dzisiaj przyjęłam ją dość krytycznie. Nie chciałabym, żeby moja mama zostawiła mi tak mocne i publiczne świadectwo miłości i umierania. To by było jak taran w serce za każdym razem, kiedy ktoś sięgnie po tę książkę i wzruszy się ogrzewaną na kaloryferze dziecięcą piżamką. Ja sama w takim przypadku wolę cud niepamięci. Ale nie odbieram tej opowieści wartości i ważności. Szczególnie dla osób, które nie odnalazły jeszcze własnych słów na ponazywanie targających nimi lęków i emocji.
Są osoby, które pisząc o książkach bardziej poruszających emocjonalnie, nadużywają liczby mnogiej odczuć: 'doświadczamy emocji', 'budzą nasze dusze', 'nasze widzenie świata', 'książka zabiera nas', 'uruchamia w nas', 'pozostawia nas'. Jest to tzw. syndrom: 'nazywam się Milijon, bo za miliony kocham i cierpię katusze'. Znaczy nie wiem, czy on rzeczywiście jest tak zwany i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05
2024-05
2024-05
Noooo nieee wieeeeem. Napięcie jak przy zbieraniu porzeczek, żadnej psychologicznej ani metafizycznej podbudowy dla tej historii. Ot taka komiksowa etiudka, dzień jak co dzień na amerykańskiej prowincji: nuda, siedzimy, nic się nie dzieje, zabijmy Mery. Po co? Bo jabłko i grzech, tak musi być. Uważam, że ta opowieść nie broni się w formie komiksu, ale kto twierdzi inaczej, niech pierwszy nie rzuca kamieniem...
Noooo nieee wieeeeem. Napięcie jak przy zbieraniu porzeczek, żadnej psychologicznej ani metafizycznej podbudowy dla tej historii. Ot taka komiksowa etiudka, dzień jak co dzień na amerykańskiej prowincji: nuda, siedzimy, nic się nie dzieje, zabijmy Mery. Po co? Bo jabłko i grzech, tak musi być. Uważam, że ta opowieść nie broni się w formie komiksu, ale kto twierdzi inaczej,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05
Wstrząsający. Chiny to kraj reżimowy, ale czy w wolnej Polsce, mógłby się już taki reportaż ukazać? O cynicznych lekarzach, politykach i przedsiębiorcach, którzy na pandemii zbili majątki, o szerzących propagandę dziennikarzach, ale też o ludziach heroicznych, którzy mimo lęku i dezorientacji pozostali przy swoich pacjentach i podopiecznych. I o tych, którzy w panice miejsca swojej pracy opuścili. O zamkniętych kościołach, rygorach kowidowego pogrzebu, samotności i rozpaczy kwarantanny. O tysiącach ludzi, którzy tak jak ja, pozwolili zabrać najbliższą osobę do szpitala, żeby po dziesięciu dniach odebrać jej ciało w plastikowym worku, bez możliwości oddania ostatniej posługi ubrania i godnego złożenia do trumny. Niewypowiedziany smutek, rozpacz i tragedia milionów ludzi i już się o tym nie mówi, już się to wypiera. Dlatego należy pisać i czytać takie reportaże, świadectwa, które nie pozwolą o tej krzywdzie zapomnieć. Może kiedyś historycy nazwą te wydarzenia sprawiedliwie - ludobójstwem i wyjaśnią dlaczego musiało do niego dojść.
Wstrząsający. Chiny to kraj reżimowy, ale czy w wolnej Polsce, mógłby się już taki reportaż ukazać? O cynicznych lekarzach, politykach i przedsiębiorcach, którzy na pandemii zbili majątki, o szerzących propagandę dziennikarzach, ale też o ludziach heroicznych, którzy mimo lęku i dezorientacji pozostali przy swoich pacjentach i podopiecznych. I o tych, którzy w panice...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04
Czego uczy nas ta historia? 😉 Że sensem życia jest samo życie. Dobra książka, trochę momentami patetyczna, ale niektórym właśnie przez to się spodoba. Dodaję jeden punkt za zakończenie, które całą opowieść spina ładną klamrą.
Przyjemna, powolna powieść o miłości, poszukiwaniu sensu życia i szansach jakie daje możliwość kolejnych, ale już świadomie rozgrywanych powtórek z przeszłości. W popkulturze nic nowego pod słońcem, ale nie żałuję, że po tę książkę sięgnęłam. Zgrabnie napisana, starannie, ze zrozumieniem i wyczuciem przetłumaczona, nie wyrwie serca z posad żeber, ale dostarczy satysfakcjonującej rozrywki.
Czego uczy nas ta historia? 😉 Że sensem życia jest samo życie. Dobra książka, trochę momentami patetyczna, ale niektórym właśnie przez to się spodoba. Dodaję jeden punkt za zakończenie, które całą opowieść spina ładną klamrą.
Przyjemna, powolna powieść o miłości, poszukiwaniu sensu życia i szansach jakie daje możliwość kolejnych, ale już świadomie rozgrywanych powtórek z...
2024-04
Ujawnia się arcydemon Zenon i dzieją się rzeczy.
Ujawnia się arcydemon Zenon i dzieją się rzeczy.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04
Szuru ruru! Demony, golizna, dużo scen walki i wyrazów dźwiękonaśladowczych. Komiks retro, jak stare Mastertony, bardziej śmieszy niż straszy. Ale jeśli ktoś lubi czytelnicze eksperymenty i chce pomiziać się z konwencją, może się o taką książkę potknąć.
Szuru ruru! Demony, golizna, dużo scen walki i wyrazów dźwiękonaśladowczych. Komiks retro, jak stare Mastertony, bardziej śmieszy niż straszy. Ale jeśli ktoś lubi czytelnicze eksperymenty i chce pomiziać się z konwencją, może się o taką książkę potknąć.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04
2024-04
Czego uczy nas ta historia? Że lepiej być ładnym niż brzydkim i nie pomoże malowidło, kiedy panna jak straszydło.
Smutna historia. Tragiczna i szalona. Z takim skrótem fabularnym na koniec, że zgubiłam wątek i nie bylam pewna jak to się właściwie skończyło.
Trochę na siłę pogłębiana drama, ale momentami szczerze poruszająca. Mimo ostrej, bardzo dynamicznej, wręcz histerycznej kreski, dobrze się czytało.
Czego uczy nas ta historia? Że lepiej być ładnym niż brzydkim i nie pomoże malowidło, kiedy panna jak straszydło.
Smutna historia. Tragiczna i szalona. Z takim skrótem fabularnym na koniec, że zgubiłam wątek i nie bylam pewna jak to się właściwie skończyło.
Trochę na siłę pogłębiana drama, ale momentami szczerze poruszająca. Mimo ostrej, bardzo dynamicznej, wręcz...
2024-04
Świetna jest ta historia. Oczywiście mam całą serię, ale nie ma sensu wrzucać tu każdego zeszytu.
Odkryłam dla siebie ciekawą księgarnię pt. Gildia. Oraz upatrzyłam biorące miejsce na żebry, bo jeśli zagustuję jeszcze w mangach, za jakiś czas widzę się w gildii bezdomnych.
Mamy tu taki trochę horror psychologiczny wijący się wokół pytania: piękne ciało jest przekleństwem czy darem? Odpowiadając serio na tak postawione pytanie można ugrzęznąć w do plus nieskończoności banale, szczególnie jeśli jest się osobą, której los urodą nie przeklął, ale temat podany w formie wymuszającej myślowe skróty, jest dość poruszający.
Jeśli ktoś chciałby spróbować w mangi, ale woli uniknąć przesłodzonego infantylizmu i historii dla bardzo dorosłych dorosłych to polecam.
Świetna jest ta historia. Oczywiście mam całą serię, ale nie ma sensu wrzucać tu każdego zeszytu.
Odkryłam dla siebie ciekawą księgarnię pt. Gildia. Oraz upatrzyłam biorące miejsce na żebry, bo jeśli zagustuję jeszcze w mangach, za jakiś czas widzę się w gildii bezdomnych.
Mamy tu taki trochę horror psychologiczny wijący się wokół pytania: piękne ciało jest przekleństwem...
2024-04
2024-04
Pierwszy raz czytałam tę książkę z dziesięć lat temu i zapamiętałam jako prześmieszną. Dzisiaj uważam ją za wystarczająco zabawną, żeby umiliła mi przymusowo leniwą niedzielę. Humor sytuacyjny, bez silenia się na nachalne wygibasy dowcipasy, gdzie żart autor rozrysowuje czytelnikowi na grafie.
Pierwszy raz czytałam tę książkę z dziesięć lat temu i zapamiętałam jako prześmieszną. Dzisiaj uważam ją za wystarczająco zabawną, żeby umiliła mi przymusowo leniwą niedzielę. Humor sytuacyjny, bez silenia się na nachalne wygibasy dowcipasy, gdzie żart autor rozrysowuje czytelnikowi na grafie.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04
Kości zostały rozrzucone, jelita ścielą się gęsto, a ludzie porzucili wszelką nadzieję. Bardzo dobra, przemyślana i konsekwentnie prowadzona groza. Autor nie filtruje z czytelnikiem, niczego nie znieczula i nie stara się być po trochu dla każdego (czyli do niczego). Czuję już przeciążenie psychiki nagromadzeniem okrucieństw i makabry, ale nie sposób było się od tej historii oderwać.
Kości zostały rozrzucone, jelita ścielą się gęsto, a ludzie porzucili wszelką nadzieję. Bardzo dobra, przemyślana i konsekwentnie prowadzona groza. Autor nie filtruje z czytelnikiem, niczego nie znieczula i nie stara się być po trochu dla każdego (czyli do niczego). Czuję już przeciążenie psychiki nagromadzeniem okrucieństw i makabry, ale nie sposób było się od tej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-03
Świat się rozleciał, a ludzie walczą o władzę i robią rewolucję w jedynej beczce, w której mogą przeżyć.
Książka jest nudna i aż wyje o lepszy styl. Porzuciłabym ją po kilkudziesięciu stronach, ale ponieważ od dawna bardzo chciałam to przeczytać i wydałam na zakup niemało moich ciężko zarobionych monet, rozkazałam sobie: czytaj albo giń.
Świat się rozleciał, a ludzie walczą o władzę i robią rewolucję w jedynej beczce, w której mogą przeżyć.
Książka jest nudna i aż wyje o lepszy styl. Porzuciłabym ją po kilkudziesięciu stronach, ale ponieważ od dawna bardzo chciałam to przeczytać i wydałam na zakup niemało moich ciężko zarobionych monet, rozkazałam sobie: czytaj albo giń.
'Nie wstanę, tak będę leżał!'
Jakoś żadne życiowe wyzwanie nigdy nie zadało sobie trudu, żeby zapytać mnie, czy mam dość pewności siebie żeby stawić mu czoła i czas, aby stanąć przed lustrem w pozie Wonder Women i podkręcić się na skuteczne działanie. Ta książka serwuje ładnie podane banały, które robiły na mnie wrażenie, kiedy miałam trzydzieści lat, teraz już nie mam do tego cierpliwości i książka z mojej biblioteki wylatuje. Większość tych mądrości i tak przychodzi z wiekiem. Trzeba doświadczać, wystawiać się na ból, niepewność i dyskomfort, zaryzykować, nawet miłość i sukces, bo szczęście też potrafi zaboleć, jeśli nie mamy naturalnie wgranego takiego skryptu. I wówczas z poziomu rozumu może coś wycieknie do poziomu psychiki i serca. Jeśli już czytać to literaturę rozrywkową, reportaże, eseje, a jeśli poradnik to np. skutecznego odtłuszczania kuchennych kafli, jak smażyć placki ziemniaczane żeby były chrupkie albo 5 sposobów na uszczęśliwienie swojego kota... Przeczytałam w życiu dziesiątki psychologicznych poradników, nie idźcie tą drogą 😏
'Nie wstanę, tak będę leżał!'
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJakoś żadne życiowe wyzwanie nigdy nie zadało sobie trudu, żeby zapytać mnie, czy mam dość pewności siebie żeby stawić mu czoła i czas, aby stanąć przed lustrem w pozie Wonder Women i podkręcić się na skuteczne działanie. Ta książka serwuje ładnie podane banały, które robiły na mnie wrażenie, kiedy miałam trzydzieści lat, teraz już nie mam do...