-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1190
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
Książki mają magiczną moc, którą doświadczył każdy czytelnik.
W debiutanckiej powieści Garetha Browna uczynił z książek przedmioty wysoce pożądane. Konkretne, wyjątkowe księgi, które stopniowo odkrywał, przed czytelnikami miały magiczne funkcje, które dawały ich posiadaczom olbrzymią władzę i wpływy. Jednak w nieodpowiednich rękach mogą wyrządzić wiele złego.
Jedna z najbardziej pożądanych ksiąg trafiła niespodziewanie do Cassie. Główna bohaterka wraz z przyjaciółką, dzięki niej odkryje tajemnice i naturę świata, których nawet nie podejrzewała. Niestety przez to kilkoro bezwzględnych osób zwróci na nie uwagę i będzie zagrażać jej życiu.
,,Księga drzwi' to bardzo oryginalny i przemyślany debiut. Nie są to słowa nad wyraz. Autor zaryzykował i stworzył intrygującą opowieść z motywem podróży w czasie, która wymyka się popularnym motywom i utartym schematom. Brown potrafi świetnie budować napięcie, mieszać w losach bohaterów, a przede wszystkim wzbudzać ciekawość czytelnika.
Niestety słabą stroną tej książki są kreacje postaci. Cassie z pewnością wzbudzi sympatię wielu czytelników, ponieważ bardzo łatwo się z nią utożsamić. Jest miłą i pomocną dziewczyną, którą lubi otaczać się książkami. Może do nich ucieka od rzeczywistości. Przyjaciółka Cassie na wielu płaszczyznach jest jej przeciwieństwem. Poza nimi poznajemy jeszcze: Bibliotekarza, Łowcę ksiąg, Księgarkę.... Szkoda, tylko, że bohaterowie nie mają rozwiniętych charakterów. Poznajemy ich nie przez czyny, a to co sami o sobie powiedzą. Większość postaci jest po prostu jednowymiarowa i nie ma konkretnego rozwoju. Przeważnie kreacje jego bohaterów mają jedną stereotypową cechę. Jednak tej książce częściowo mogę to wybaczyć, ponieważ ma świetną fabułę, choć początek mnie trochę nużył.
Kobieta będąca głównym złoczyńcą tej książki jest do szpiku zła. Owładnięta chęcią posiadania władzy nie cofnie się przed niczym. Przy niej reszta czarnych charakterów wypada wręcz kreskówkowo.
Brown fantastyczne zarysował dwie relacje pomiędzy bohaterami, które wprowadzają do tej powieści nostalgiczne momenty, które mogą chwycić za serce. Kto z nas nie borykał się ze stratą i przemijaniem, ale poza tymi wątkami większość emocji nie wybrzmiewa w tej powieści.
Tempo narracyjne jest różnorodne. Początek jest nieco wolniejszy, w nim autor zawarł też więcej informacji o rzeczywistości panującej w ,,Księdze drzwi". Druga część jest bardziej dynamiczna. Brown zdecydował się na narrację z kilku perspektyw w trzeciej osobie. Powieść Browna ma wyczuwalny klimat, który przechodzi kilka faz wraz z rozwojem fabuły. Na początku czytelnikowi towarzyszy fascynacja wynikająca z odkrywania nowych rzeczy, która przechodzi w mroczniejsze tony.
,,Szczęścia nie wypatruje się z założonymi rękami. Musisz je wybrać i gonić niezależnie od wszystkiego".
Elementami fantastycznymi w tym debiucie są magiczne księgi. Jest ich wiele i każda pełni inną funkcję. Ten system jest bardzo spójny i logiczny. Mało tego, przez fakt, jak naturalnie on wypada uważam, że ta książka spodoba się również osobom, które stronią od fantastyki na co dzień. Pod względem językowym i stylistycznym jest poprawnie. To udane urban fantasy z podróżami w czasie.
Po lekturze ,,Księga drzwi", Garetha Browna maluje mi się jako obiecujący autor, który oddał w ręce czytelników intrygujący i odświeżający debiut pod względem fabularnym. Zdecydowanie warto sięgnąć po tę książkę i obserwować dalszy rozwój kariery literackiej.
Książki mają magiczną moc, którą doświadczył każdy czytelnik.
W debiutanckiej powieści Garetha Browna uczynił z książek przedmioty wysoce pożądane. Konkretne, wyjątkowe księgi, które stopniowo odkrywał, przed czytelnikami miały magiczne funkcje, które dawały ich posiadaczom olbrzymią władzę i wpływy. Jednak w nieodpowiednich rękach mogą wyrządzić wiele złego.
Jedna z...
Na przestrzeni wieków napisano wiele książek z wampirycznymi bohaterami. Wiele z nich do dziś stanowi inspirację dla współczesnych artystów. Jedną z takich ponadczasowych i nieśmiertelnych historii jest ,,Carmilla" Josepha Sheridana Le Fanu. Nowelka pierwotnie była wydawana w latach 1871-1872 w magazynie ,,The Dark Blue". Później autor wydał ją w tomiku z innymi swoimi opowiadaniami. Nowe wydanie dzieła Sheridana Le Fanu jest wyjątkowe z kilku powodów. Do jej wydania przyczynili się także czytelnicy, którzy chcieli samodzielnego wydania ,,Carmilii", którego od wielu lat nie było na rynku. Z inicjatywy Edyty z @lesbioteka powstała petycja o wznowienie. Opowieść o Laurze i Carmilli trafiło do księgarni ponownie w 50 rocznice pierwszego polskiego wydania (1974 r. ) w przekładzie Pauliny Braiter, z ilustracjami Aleksandry Czudżak.
,, - Mimo wszystko życie i śmierć to stany tajemnicze i doprawdy niewiele o nich wiemy".
Z perspektywy współczesnych czytelników ,,Carmilla" Josepha Sheridana Le Fanu jest kolejną wampiryczną historią, ale społeczno-kulturowy i historyczny kontekst nadają tej publikacji większego znaczenia. W momencie premiery ,,Carmilla" była czymś nowatorskim i odważnym głównie ze względu ukazania relacji pomiędzy dwiema kobietami.
Przez wiele wieków wampiry w literaturze były ukazywane jako postacie na wskroś złe. Nieśmiertelne potwory, wiecznie spragnione ludzkiej krwi, którym brakuje człowieczeństwa. Z czasem ich oblicze zmieniało się, ale dopiero za sprawą tekstów współczesnych pisarzy wampiry w literaturze zaczęły kojarzyć się pozytywnie. Ukazując relacje pomiędzy Laurą a Carmillą Joseph Sheridan Le Fanu sięgnął po motyw wampirzycy, z którą już wiązały się negatywne skojarzenia. Związki homoseksualne w Wielkiej Brytanii i Irlandii były wówczas zakazane (Oscar Wilde ponad dwadzieścia lat po publikacji ,,Carmilii" został oskarżony o kontakty homoseksualne i skazany). Relacja między głównymi bohaterkami jest, więc od początku zakazana i zła z punktu widzenia zasad społecznych, ale sposób jej przedstawienia, nadaje jej dwuznaczności.
Tytułowa bohaterka to tajemnicza famme fatal, która łamie konsensus społeczny i moralny. Carmilla ma dwa oblicza. Jest czarującą, delikatną, zmysłową młodą kobietą, która swoim pięknem i urokiem osobistym zyskuje sympatię i aprobatę innych. Swoje drugie oblicze kobieta bardzo dobrze maskuje, choć jej opryskliwy i kpiący stosunek do świata daje się dostrzec pod przyjętą rolą. W kreacji bohaterki Sheridan Le Fanu dostrzeżemy niektóre klasyczne cechy wampira.
Laura jest ucieleśnieniem niewinności, która mimo wszystko nie ma dużego wpływu na swoje życie. Mieszkająca w zamku i złakniona kontaktu z rówieśniczką jest zafascynowana swoim gościem. Świetnym pomysłem było uczynienie jej nieświadomym na aluzje wampirzycy, ale jednocześnie ulegającą jej urokowi.
Reszta bohaterów nie jest tak rozbudowana, ale autor świetnie ukazuje ich motywacje. W tej historii pełnią rolę strażników norm moralnych i społecznych.
Relacja pomiędzy Carmillą a Laurą autor rozwija w sposób subtelny i dyskretny. Dwuznaczności samej historii nadaje narracja, która stylizowana jest na wspomnienia Laury. Ważną częścią tej opowieści i relacji pomiędzy dwiema kobietami stanowią sny, ich znaczenie oraz symbolika. Klimatu powieści nadaje miejsce akcji - stary zamek, a także miejscowe przesądy.
,,Carmilla" Josepha Sheridana Le Fanu pomimo upływu lat wciąż zachwyca warstwą symboliczną i językową. Zdecydowanie warto sięgnąć po tę powieść gotycką która ma fantastyczny klimat oraz stała się prekursorem i inspiracją dla wielu innych twórców, w tym Broma Stokera, autora ,,Draculi".
Na przestrzeni wieków napisano wiele książek z wampirycznymi bohaterami. Wiele z nich do dziś stanowi inspirację dla współczesnych artystów. Jedną z takich ponadczasowych i nieśmiertelnych historii jest ,,Carmilla" Josepha Sheridana Le Fanu. Nowelka pierwotnie była wydawana w latach 1871-1872 w magazynie ,,The Dark Blue". Później autor wydał ją w tomiku z innymi swoimi...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
,,Furyborn. Zrodzona z furii" Claire Legrand zaciekawiła mnie opisem, a sam prolog okazał się bardzo klimatycznym i obiecującym wstępem do historii losów Rielle i Eliane. Bohaterek, które dzieli tysiąc lat a łączy jedna przepowiednia.
Sam pomysł na tę książkę jest dobry, ponadto znajdziemy w niej wiele popularnych teraz motywów. Większość zwrotów akcji można się domyślić, ale autorka dobrze zdawała sobie z tego sprawę i zostawiała wskazówki oraz nawiązania do pewnych oczywistych rozwiązań fabularnych. W całej powieści tylko jeden wątek mnie zaskoczył, ale ,,Furyborn. Zrodzona z furii" czytało mi się dobrze, choć nie obyło się bez kilku słabszych elementów. Ponadto w pierwszej części trylogii ,,Empirium'' widać potencjał na dobrą i rozbudowaną historię high fantasy.
,,– Ludzie tacy jak my nie walczą o własną nadzieję – oświadczył cicho. – Tylko o wszystkich innych".
Dwie głównej bohaterki są kreowane przez Legrand na postacie szare moralnie, ale autorce nie do końca udało się uchwycić tych niuansów, tak by w ciekawy sposób ukazać ich wybory i dwoistą naturę. Eliana jest antypatyczna, arogancka, impulsywna i samo w sobie ukazanie tak głównej bohaterki jest ciekawym pomysłem, ale nie jestem do końca pewna, czy to był celowy zabieg. Rielle jest chodzącym zaprzeczeniem postaw i biorąc pod uwagę jej drogę w tej książce, ma to sens, ale jest przy tym wyjątkowo nijaka. Choć sama jej historia jest ciekawa, a już na pewno jej oś czasu bardziej zaciekawiła mnie niż Eliany. Szkoda, tylko, że próby Rielle nie były bardziej angażujące. Ponadto w ,,Furyborn. Zrodzona z furii" jednym z kluczowych bohaterów jest psychopatyczny i manipulujący anioł oraz książę, które jest uosobieniem rycerza na białym koniu. Mam nadzieję i przeczucie, że za tymi trzema postaciami kryje się coś więcej. Bohaterowie drugoplanowi są za to sympatyczni i dobrze zarysowani.
Relacje pomiędzy postacie są interesujące, ale nie można pod tym podpisać związków romantycznych. Te są pozbawione chemii i płytkie. Za to zainteresowanie wzbudzają relacje rodzinne, które niestety dość szybko zostały urwane w niektórych przypadkach. Autorka postanowiła pokazać seksualność kobiet w zdegenerowanym świecie, w którym może być to bronią, jak i słabością. Jednak same sceny pomiędzy bohaterami były dyskusyjne.
,,– Rewolucja nie jest nic warta, jeśli jej żołnierze nie będą troszczyć się o ludzi, o których ocalenie walczą – rzekł nowy głos".
Pierwszy tom serii ,,Empirium'' ma super klimat i atmosferę w poszczególnych scenach. Autorka bardzo dobrze kreśli motyw przepowiedni i wiary, który bohaterowie wykorzystują do swoich manipulacji i własnych celów. Bardzo dobrze łączy się to z intrygami. Niestety czasem tempo nie jest odpowiednio dopasowane do przedstawianych sytuacji, co negatywnie przekłada się na wydźwięk wątków. W książce występują dwie osie fabularne, które dzieli tysiąc lat i dwie narracje trzecioosobowe, które dobrze się przeplatają. W tym aspekcie ,,Furyborn. Zrodzona z furii" przywodzi na myśli ,,Królową Tearlingu". Ponadto przed każdym rozdziałem są zapiski postaci, świetnie uzupełniają całość.
Czytając ,,Furyborn. Zrodzona z furii" Claire Legrand ma się wrażenie, że to zaledwie wstępów do większej historii. Autorka ustanawia w tym tomie realia świata, system magiczny i religię w dość powierzchowny, ale wystarczający na tym etapie serii stopniu. Co najważniejsze udało jej się ciekawie zawiązać losy bohaterów i utkać tajemnice, które chce się odkryć, wyczekując kolejnego tomu.
,,Furyborn. Zrodzona z furii" Claire Legrand zaciekawiła mnie opisem, a sam prolog okazał się bardzo klimatycznym i obiecującym wstępem do historii losów Rielle i Eliane. Bohaterek, które dzieli tysiąc lat a łączy jedna przepowiednia.
Sam pomysł na tę książkę jest dobry, ponadto znajdziemy w niej wiele popularnych teraz motywów. Większość zwrotów akcji można się domyślić,...
Rebecca Ross w swojej rekomendacji napisała, że powieść ,,Szkarłatna ćma" porywa od pierwszego zdania. Dawno nie czytałam tak trafnej i oddającej historię polecajki na okładce. Mało tego po skończeniu pierwszego tomu chce się od razu sięgnąć po kontynuację losów Rune i Gideona. Jednak, gdy emocje po lekturze opadną, pozostaje przeświadczenie, że pod wieloma względami to historia, jakich wiele, ale.... Kreacja bohaterów drugoplanowych, decyzje, które podejmują i to co wypowiedziane między wierszami sprawiają, że wtórność schodzi na dalszy plan, przy ekscytujących losach postaci.
Kristen Ciccarelli sięgnęła w ,,Szkarłatnej ćmie" po świetny i wdzięczny motyw czarownicy i łowcy czarownic. Wokół niego obudowała wątek przewrotu i dworskich intryg. Fabuła i miejsce akcji w książce została zamknięta na wyspie, ale w dialogach wspominane są inne miejsca na kontynencie. Samo zakończenie wskazuje, że światotwórstwo będzie rozbudowane raczej w kolejnym tomie. W pierwszej części nie było tak istotne dla fabuły, ponieważ powieść w głównej mierze opiera się na relacji Rune i Gideona.
,,I to mnie właśnie przerażało, że pomimo żywionych przekonań tak łatwo poddać się żądzy krwi",
To postacie, które reprezentują dwie różne grupy społeczne i mają pewne wyobrażenie o nich. Bardzo skrajne i jednostronne, ponieważ w każdym społeczeństwie są ludzie szlachetni i niegodziwi. Co bardzo dobrze pokazuje autorka. Gideon i Runo to typowi bohaterowie dla tego typu książek. Gwardzista nieraz sam sobie przeczy, ale Ciccarelli nakreśliła mu świetnie przeszłość, która idealnie tłumaczy jego motywacje i nadaje głębi postaci.
Rune pomimo tego, że jest główną bohaterką pozostaje nieodkrytą kartą. Z pozoru wiemy o niej wiele, ale czuję, że za nią kryje się jeszcze trochę sekretów. To inteligentna młoda dziewczyna, która zdecydowała się grać rolę, jaką oczekiwało od niej społeczeństwo.
Alex to niepozorna postać. Autorka z łatwością mogłaby wpisać go tylko w schemat młodszego brata, ale to przed jakimi wyborami go postawiła. Sprawia, że jego postać można różnie odbierać Dla niektórych będzie idealistą, dobrym człowiekiem szanującym ludzkie życia, dla innych głupcem.
Relacja Rune i Gideona opiera się na motywie enemies to lovers. Wzajemna niechęć i wrogość jest uzasadniona. Gra, którą prowadzili między sobą do pozyskanie informacji była intensywna i wciągająca. Fajnie wypada także relacja pomiędzy rodzeństwem i konflikt wewnętrzny jaki toczą z powodu swoich wyborów.
Do książki ciekawie został wpleciony wątek krawiectwa i projektowania. Wydaje mi się, że jedna element w ,,Szkarłatnej ćmie" może wywołać kontrowersję, ale jest to logiczne z punktu widzenia fabuły.
Ciccarelli zdecydowała się na narracje trzeciosoosobową z perspektywy Gideona i Rune. W książce przeważa język potoczny, choć pierwsze strony były bardziej obiecujące. Język był stylizowany. Autorka w swojej powieści przemyca ciekawe uwagi na temat władzy, nienawiści i tworzenie podziałów, które nie przynoszą niczego dobrego.
Zakończenie jest świetne. Pewne granice zostały w nim przekroczone bezpowrotnie. Pozostawiając bohaterów w ciekawej sytuacji i miejscach.
,,Szkarłatna ćma" to przyjemna książka o podziałach, nadużywaniu władzy, trudnych wyborach i skomplikowanych relacjach. Nie mogę doczekać się kolejnego tomu.
Rebecca Ross w swojej rekomendacji napisała, że powieść ,,Szkarłatna ćma" porywa od pierwszego zdania. Dawno nie czytałam tak trafnej i oddającej historię polecajki na okładce. Mało tego po skończeniu pierwszego tomu chce się od razu sięgnąć po kontynuację losów Rune i Gideona. Jednak, gdy emocje po lekturze opadną, pozostaje przeświadczenie, że pod wieloma względami to...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Na początku tego roku Laini Taylor zachwyciła mnie swoją książką pt. ,,Córka dymu i kości". Historią napisaną ponad 12 lat temu, która wciąż może uchodzić za oryginalną, a zarazem opartą na dobrze znanych i popularnych obecnie motywach. Przez ostatnie miesiące zastanawiałam się, czy drugi tom będzie równie dobry. Czy także będzie oryginalny i pomysłowy?
,,Dobroć rodzi dobroć, tak jak śmierć rodzi śmierć. Nie możemy oczekiwać od świata, że będzie lepszy, jeśli sami go takim nie uczynimy".
Zacznijmy od tego, że powieść ,,Dni krwi i światła gwiazd" ma świetną kompozycję. Czytelnik wyczekuje ponownego spotkania z Karou. Wyczekuje ponownego spotkania głównych bohaterów, ale nie jest ono takie, jakie moglibyśmy przypuszczać lub oczekiwać. Autorka z dojrzałością i dużym wyczuciem podeszła do opisywanych relacji i wydarzeń. Wątek romantyczny na pierwszym planie ustąpił miejsca zgliszczom wojny w Erec. Błyskotliwym pomysłem było nie tylko ukazanie perspektywy Akivy i Karou, ale także nieoczywistych i nieznanych bohaterów uwikłanych w konflikt tylko z powodu swojego pochodzenia. W tych krótkich fragmentach ujawnia się kunszt Laini Taylor, która potrafi zaangażować czytelnika i emocjonalnie związać go z postaciami nie poświęcając na to zbyt wiele czasu.
Taylor nie ucieka od wątku wojny, nie umniejsza mu i nie romantyzuje. Pod alegorią fantastyki pokazuje skalę jego zniszczeń, nadużyć. Zachowuje jej złożoną i niszczycielską naturę.
Zakończenie pierwszego tomu dla głównych bohaterów było wstrząsające i zmieniło praktycznie wszystko. Ponownie musieli się odnaleźć wśród swoich wspomnień i zastanej rzeczywistości. Nie brakuje wyrazistych postaci drugoplanowych.
Karou mierzy się z konsekwencjami swoich decyzji. Jest swoim własnym sędzią, któremu brakuje wyrozumiałości i współczucia dla samej siebie. Wypiera się swoich uczuć. Akiva stara się doprowadzić do zmian, a nie tylko uciec w instynkty, które nim kierowały przez ostatnie lata. Pozytywnie zaskoczył mnie fakt, że pisarka nie porzuciła Zuzanny i jej chłopaka w Pradze po pierwszym tomie, a naturalnie wplotła ich do historii. ,,Dni Krwi i światła gwiazd" to także rozwój drugoplanowych postaci zarówno po stronie chimer, jak i serafinów.
Relacje pomiędzy bohaterami, a także ich motywacje zostały bardzo dobrze zarysowane. Zwłaszcza te pomiędzy rodzeństwem i dawnymi sprzymierzeńcami, których kiedyś podzieliły osobiste wyboru. Ciekawie wypada też relacja pomiędzy Karou i Akivą, choć w tej książce nie było ich za wiele razem, to ze względu na ich przeszłość, ten wątek ma duży ładunek emocjonalny. Jest pełen żalu, strachu, tęsknoty i nadziei.
Drugi tom serii ,,Córki dymu i kości" nie ma tak dynamicznej akcji, jak pierwszy, ale nie można narzekać na brak wydarzeń. Historia wciąż wciąga oraz nie pozwala na długu odłożyć książkę, na bok. Pisarka w tej części skupiła się przede wszystkim na światotwórstwie. Poznajemy lepiej Erec - świat należący do chimer i aniołów, w którym brakuje równowagi i pokoju (jest mapka w książce). Narracja jest trzecioosobowa z perspektywy Karou i Akivy, ale jak już wspominałam wcześniej, są od tego wyjątki. Tempo dostosowane jest do typu scen. Autorka świetnie buduje napięcie oraz intrygi. Z tego powodu punkty kulminacyjne świetnie wybrzmiewają.
,,Dni krwi i światła gwiazd" Laini Taylor to fenomenalna kontynuacja. Drugi tom podobał mi się nawet bardziej od pierwszego. Autorka ma wciąż zaskakujące pomysły, a samą opowieść utrzymała w fantastycznym klimacie. To książka o zmianach i długiej drodze do przebaczenia. Dajcie się porwać tej emocjonalnej historii. Nie pożałujecie!
Na początku tego roku Laini Taylor zachwyciła mnie swoją książką pt. ,,Córka dymu i kości". Historią napisaną ponad 12 lat temu, która wciąż może uchodzić za oryginalną, a zarazem opartą na dobrze znanych i popularnych obecnie motywach. Przez ostatnie miesiące zastanawiałam się, czy drugi tom będzie równie dobry. Czy także będzie oryginalny i pomysłowy?
,,Dobroć rodzi...
Paryż... Miasto wielu świateł. Miasto miłości, które co roku odwiedza miliony turystów, wiele osób też wybiera stolicę Francji na swój nowy dom. Miasto okrzyknięte jedną z europejskich stolic mody. Podobnie, jak inne wielkie aglomeracje miejskie ma także dzielnice cieszące się złą sławą. Niepisane zasady, którymi nie zaprzątają sobie głowy turyści.
,,To prawda, że Paryż nie jest Francją, ale całą Francję można odnaleźć w Paryżu"
Edward Chisholm w swoim debiucie ,,Kelner w Paryżu. Co ukrywa stolica smaku?" (ang. ,,A Waiter in Paris: Adventures in the Dark Heart of the City") przez pryzmat pracy w restauracji pokazuje oblicze stolicę Francji pozbawioną splendoru. Prace nad swoją pierwszą książką zaczął podczas lockdownu w czasie pandemii, ale okres życia przez niego przedstawiany obejmuje końcówkę 2011 i 2012 r.
Chisholm przybył do Francji, ponieważ chciał coś zmienić w swoim życiu i przeżyć przygodę. Jak sam przyznał, w tamtym okresie nie widział dla siebie perspektyw w Londynie. Nie chciał być bohaterem swojej książki a obserwatorem. Mam wątpliwości, czy w pełni udało mu się zachować tę granicę, zwłaszcza w poszczególnych rozdziałach. Muszę jednak przyznać, że okazał się świetnym obserwatorem. Udało mu się stworzyć ciekawą publikację zahaczającą o kwestie społeczne. Do książki Chisholma dużo wnoszą napotkane przez niego osoby i współpracownicy. Pochodzili oni z różnych krajów i przybyli do Paryża w innym celu, z innymi marzeniami, ale połączyła ich praca. Chisholm przedstawił bardzo ciekawe portrety osobowości swoich kolegów z restauracji.
Autor swoją książkę podzielił na siedem części, w których przede wszystkim skupił się na wspomnieniach i doświadczeniach z pracy pikolaka, z aspiracjami do awansu na kelnera. Nie zabrakło również fragmentów poświęconych wyzwaniom, które na niego czekały, jako imigranta - europejczyka. W krótkich notatkach przed poszczególnymi rozdział zawarł nieoczywiste informacje o Paryżu. Chisholm wprowadził czytelników do zaplecza restauracji. Zdradził podziały ról, hierarchię oraz praktyki panujące w kuchni i na sali. W całej książce zabrakło mi tylko głębszego wygryzienia w poza turystyczną tkankę miasta. Cieszę się, że pod koniec książki ,,Kelner w Paryżu. Co ukrywa stolica smaku"? wybrzmiało, że autor nigdy nie był w takiej sytuacji, jak spotkani przez niego ludzie. Dla niego był to tylko epizod w życiu...
Autorowi nie można odmówić świetnego warsztatu, znajomości historii literatury i lekkiego stylu. W debiucie Chisholma widać jego wykształcenie humanistyczne, a także fascynację Paryżem. W polskim wydaniu podjęto decyzję o zostawieniu niektórych francuskich zwrotów w oryginale, które wytłumaczono w przypisach. Trudno nie odnieś wrażenie, że paryskie restauracje, na kartkach książki Chisholma to metafora współczesnego życia. Nastawionego na sukces i prestiż, ale narracja marzeń na wyciągnięcie ręki, które można spełnić wkładając odpowiednią ilość pracy, pęka gdy dochodzi do nierówności społecznych i kulturowych, a pozostaje iluzja.
Książkę ,,Kelner w Paryżu. Co ukrywa stolica smaku?" Edwarda Chisholma czyta się rewelacyjne, ale finalnie to przygnębiająca lektura. Wielu marzy o wyjeździe do innego kraju w nadziei na lepsze życie lub by coś komuś, lub sobie udowodnić. Chisholm nie romantyzuje emigracji, wręcz ją z tego obdziera i pozostawia słodko -gorzki obraz. Z pozoru prozaicznego tematu autorów udało się stworzyć ciekawą książkę o wyzysku i nierównościach.
Paryż... Miasto wielu świateł. Miasto miłości, które co roku odwiedza miliony turystów, wiele osób też wybiera stolicę Francji na swój nowy dom. Miasto okrzyknięte jedną z europejskich stolic mody. Podobnie, jak inne wielkie aglomeracje miejskie ma także dzielnice cieszące się złą sławą. Niepisane zasady, którymi nie zaprzątają sobie głowy turyści.
,,To prawda, że Paryż...
,Krew Wilka" to długo wyczekiwany ostatni tom trylogii ,,Dzieci starych bogów. Agnieszka Miela nie oszczędza swoich bohaterów ani ziem Kerhalory. Od pierwszego tomu była to bardzo klimatyczna seria z brutalnymi scenami i ostatnia część została utrzymana w tym tomie.
,, - Ci, którzy są na szczycie, lubią nadużywać swojej władzy, nawet jeśli chodzi o coś tak banalnego, jak wygranie jednego, maleńkiego zakładu. Zrobią wszystko, by sprawy ułożyły się po ich myśli. Są pewni, że tak właśnie będzie, bo mają za głupców tych, którzy pełzają u ich stóp".
Barterem i Aine ponownie zostali rozdzieleni w świecie, w którym coraz bardziej widoczna jest ingerencja bogów. W takim razie, czy bohaterowie mają szanse przechytrzyć przeznaczenie i sprzeciwić się swojemu losowi, który został dawno spisany? Ta dwójka w tym tomie jest bardziej świadoma manipulacji, którym są poddawani. Zawsze widziałam ich jako rodzeństwo z podziwem / fascynacją ze strony Aine, mimo wpływu innych na ich relacje. W ostatnim tomie autorka eksploruje pewne relacje. Szczególnie dobrze wypada wątek rodzinny i przynależności.
Niestety w ,,Krwi wilka" zabrakło miejsca na dalszy rozwój znanych z poprzednich części drugoplanowych postaci. Bardzo nad tym ubolewam, ponieważ w ,,Grzechach ojców" Robert i Vifrid zostali bardzo ciekawie przedstawieni. Dalej zostali kluczowi do tej historii, ale stali się "narzędziem" do pchnięcia fabuły dalej niż pełnoprawnymi bohaterami. Z perspektywy czasu Ralf mógłby być bardziej aktywnym bohaterem. Wówczas los tej trójki miałby większy emocjonalny wydźwięk.
W ,,Krwi wilka" wyraźnie wybrzmiewają intencje głównego antagonisty. Co bardzo wzmocniło wątek pożądania władzy. Sceny z Karmazynowym Bractwem zapamiętam na długo, choć nie było ich wiele, ale idealnie pokazują, jaką destrukcyjną bronią może być religia, gdy chce się ją wykorzystać w złych intencjach. Bezimienny daje się poznać od innej strony.
Niezwykle satysfakcjonujący był moment, kiedy wszystkie elementy układanki trafiły na swoje miejsce. Od tego momentu trudno było mi się oderwać od tej książki i świetnie podbudowało kulminacyjny moment. Mocnym atutem tej serii od początku były świetne i szczegółowe opisy, akcji, przestrzeni i odwiedzanych lokacji. To dzięki nim tak namacalny jest nastrój i klimat scen. ,,Krew Wilka" to powieść, która wywołuje wiele różnych emocji, zaskakuje i nie pozwala o sobie zapomnieć.
Mam jedynie zastrzeżenia do tempa. Jest ono nierówne, wydawać by się mogło, że zostało dostosowane do typu przedstawianej sceny, ale tak nie jest. Niektóre dynamiczne fragmenty były zbyt bardzo rozciągnięte w czasie. W drugą stronę, kluczowe sceny trafiły na konkluzji przez zbyt szybkie przejścia. Pisałam o tym problemie już przy okazji drugiego tomu
,,Krew wilka" to idealne zakończenie tej serii. Od początku trylogia ,,Dzieci Starych Bogów" była bardzo oryginalną historią dark fantasy. Wyłamującą się, ze znanych schematów i popularnych trendów. Agnieszka Miela pozostała wierna tym ,,ideałom" dzięki temu oddała w ręce czytelników odważne zakończenie. Na przestrzeni wszystkich trzech tomów wyraźnie widać, jak rozwinął się warsztat autorki i jestem bardzo ciekawa jej kolejnych książek.
,Krew Wilka" to długo wyczekiwany ostatni tom trylogii ,,Dzieci starych bogów. Agnieszka Miela nie oszczędza swoich bohaterów ani ziem Kerhalory. Od pierwszego tomu była to bardzo klimatyczna seria z brutalnymi scenami i ostatnia część została utrzymana w tym tomie.
,, - Ci, którzy są na szczycie, lubią nadużywać swojej władzy, nawet jeśli chodzi o coś tak banalnego, jak...
,,Bliźniaczych koron" to książka pisarskiego duety Catherine Doyle i Katherine Webber o dwóch siostrach i walce o władze. Autorki swoją powieść postanowiły oprzeć na znanym schemacie, choćby z działa Marka Twaina - ,,Książe i Żebrak". Choć aktualnie bardziej bliższe ,,Bliźniaczym koroną" są współczesne dzieła z motywem sobowtórów.
Rose i Wren zostały rozdzielone przy narodzinach. Jedna z sióstr odebrała nauki królewskie, była wychowywana w strachu przed czarownicami. Druga pielęgnowała swoje moce wśród czarownic. Po 18 latach Wren powraca do pałacu Anadawn, by zastąpić swoją siostrę i zostać królową, która się zemści i zapewni bezpieczeństwo innym wiedźmą.
,,Bliźniacze korony" to książka, którą bardzo dobrze czytało mi się od pierwszych stron, choć niektóre błędy logiczne lekko wytrącały mnie z czytania. Nie były to dziury fabularne, ale fragmenty gdzie trzeba było zawiesić wiarę i zdać się na szczęście bohaterek. Później już mniej zwracałam na takie rzeczy uwagę ze względu na konwencję humorystyczną, w jakiej została napisana ta powieść. ,,Bliźniacze korony" choć są romantasy ma w sobie elementy komedii, które przejawiają się zarówno w komizmie sytuacyjnym, jak i słownym.
,, - No dalej, wspinaj się. Będę tuż za tobą.
- Złapiesz mnie, jeśli spadnę?
- Nie, ale pomacham ci, gdy będziesz leciała."
Autorkom bardzo dobrze udało się połączyć humor z bardziej dramatycznymi wątkami. Patos jest rozładowywany właśnie komizmem. Szczególnie zabawnie wypadły nawiązania do ,,Zmierzchu" czy twórczości Sarah.J Mass
,,Bliźniacze korony" to książka, która opiera się na kontrastach. Widać to wyraźnie na przykładzie dwóch głównych bohaterki. Są jak woda i ogień. Rose jest romantyczką, kiedy Wren jest buntowniczką, która miłość uważa za słabość.
Księżniczka jest idealistką, która niczego nie podejrzewa, gdy jej siostra pozostaje wyszkoloną rebeliantką, zawsze czujną. Obie przechodzą widoczną drogę w ,,Bliźniaczych koronach" i czegoś się uczą. Głębi ich charakterom dodają błędy i wpadki, które czasami popełniają pomimo przygotowania, ponieważ nie da się być gotowym na wszystko. Mam nadzieję, że w kolejnym tomie będzie więcej interakcji pomiędzy głównymi bohaterami. Wren polubiłam już w tym tomie, gdy Rose na razie jest mi obojętna.
Postacie drugoplanowe nie mają dużych ról, ale autorki wykorzystują je w pełni. Są wprowadzane w odpowiednim momencie, by nie stanowić tylko tła. Uwielbiam Celeste, które jest głosem rozsądku.
,,Bliźniacze korony" Catherine Doyle i Katherine Webber to romantasy i muszę przyznać, że wątek romantyczny pozytywnie mnie zaskoczył. Tak, był przewidywalny, ale nie przyćmiewał fabuły. W książce równolegle rozwija się relacja pomiędzy Wren a Torem oraz Rose i Shenem. Zdecydowanie mają one inną dynamikę. Z pewnością wielu zaangażuje.
Autorki zdecydowały się przedstawiać świat i historię Eany powoli. Nie wrzuciły całej ekspozycji na początku, a stopniowo odkrywały sekrety tego świata. W odpowiednim momencie i naturalnie wtrącały kolejne informacje o tym królestwie do losów Wren i Rose. Historię piszą zwycięscy, ale Doyle i Webber zdecydowały ukazać się z perspektywy czarownic i ludzi nieobdarzonych mocą. Jest to fajny zabieg, ponieważ pokazał te same wydarzenia opisane inaczej, przez inny ośrodek władzy. Autorki skupiły się tylko na dworze i jednej grupie wiedźm, nie pokazując reszty społeczeństwa.
Książka ,,Bliźniacze korony" to powieść z baśniowym klimatem i dość prostym systemem magicznym, który nie był szczególnie eksponowany w tym tomie. Ponadto powieść Doyle i Webber ma problem z poczuciem czasu i trudno określić jego upływ. Samo tempo jest bardzo szybke. Autorki zdecydowały się na narracje trzecisosobową z perspektywy głównych bohaterek.
Wiecie czego najbardziej brakowało mi ,,Bliźniaczych koronach"? Mapki. Zwłaszcza że kształt królestwa Rose i Wren został bardzo dobrze zainteresowana. Eana to także miejsce wielu różnych krajobrazów.
,,Bliźniacze korony" Catherine Doyle i Katherine Webber to książka, przy której miło spędziłam czas, polubiłam bohaterów i z chęcią sięgnę po kontynuację.
,,Bliźniaczych koron" to książka pisarskiego duety Catherine Doyle i Katherine Webber o dwóch siostrach i walce o władze. Autorki swoją powieść postanowiły oprzeć na znanym schemacie, choćby z działa Marka Twaina - ,,Książe i Żebrak". Choć aktualnie bardziej bliższe ,,Bliźniaczym koroną" są współczesne dzieła z motywem sobowtórów.
Rose i Wren zostały rozdzielone przy...
Kiedy przeczytałam o zarysie debiutanckiej powieści Marii Gąsienica-Zawadzkiej od razu powróciła do mnie lekturą ,,Wiatru" Jozefa Karika Obie książki czynią z halnego bohatera, który w różnych sposób wpływa na ludzi. Według przesądów pobudza, wzmacnia negatywne emocje i wpływa na samopoczucie oraz zdrowie. Obie powieści czerpią z przesądów na temat wiatru, ale znacząco się od siebie różnią. W końcu ,,Gniew halnego" nie jest horrorem z filozoficznym zacięciem a głośno zapowiadanym thrillerem.
Akcja powieści ,,Gniew Halnego" rozgrywa się na przestrzeni pięciu dniu, w trakcie których halnych "terroryzuje" mieszkańców i turystów. Warunki pogodowe odcinają od świata górskie miasteczko. Zarysowana przestrzeń pozwala autorce stworzyć małomiasteczkowy, duszny klimat. Maria Gąsienica-Zawadzka pochodzi z Zakopanego i doskonale oddaje realia miasta.
Bohaterów jest bardzo wielu, ale autorce udało się bardzo dobrze i wiarygodnie nakreślić ich osobowości oraz relacje. Jest Kordian, szara eminencja, która nie ma problemu z ubrudzeniem sobie rąk, sympatyczna ratowniczka. Maria Gąsienica-Zawadzka przedstawia także losy młodego chłopaka cierpiącego na depresję, który nie może uwolnić się od przeszłości. Dwa małżeństwa z problemami. Policjanta zmagającego się z traumami i w końcu tajemniczego Lucjana. Ich losy wzajemnie się niejednokrotnie przecinają.
Kreacje bohaterów są bardzo różne i niejednoznaczne. Autorka buduje je za pomocą ich decyzji i działań. Relacje pomiędzy poszczególnymi postaciami są poprawnie zarysowane, ale zabrakło mi w nich emocji. Ekspozycja odebrała im trochę na autentyczności. Zagadką dla mnie pozostanie postać Grażyny.
Jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi, była to przyjemna i wciągająca lektura, ale zastanawiam się, czy w dłuższej perspektywie zaklasyfikowanie tej książki jako "niepokojącego i pełnego tajemnic thrillera" nie będzie krzywdzące. O ile zgadzam się, że jest niepokojący i bohaterowie mają liczne tajemnice, tak elementów thrillera próżno szukać w pierwszej połowie książki. Krwawo robi się dopiero pod koniec, ale trudno mówić o napięciu, czy niepewności. Co znajdziemy w pierwszej połowie książki? Bardzo dobrze przedstawione wątki społeczne. Tak, więc można powiedzieć, że ,,Gniew halnego" to thriller ze znaczącą warstwą obyczajową.
Na uwagę zasługuje także język i warsztat autorki. Gąsienica-Zawadzka w swojej książce wykorzystała góralską gwarę. W ,,Gniew halnego" występuje narracja trzecioosobowa. Opisy są bogate w szczegóły i barwne. Tempo wzrasta wraz z nasilającą się siłą halnego. Wiatr pozostaje najbardziej klimatycznym elementem książki.
,,Gniew Halnego" Marii Gąsienicy-Zawadzkiej to udany debiut, a przede wszystkim dobra i klimatyczna powieść, po której lekturze w przyszłości z chęcią i ciekawością sięgnę po inne dzieła autorki.
Kiedy przeczytałam o zarysie debiutanckiej powieści Marii Gąsienica-Zawadzkiej od razu powróciła do mnie lekturą ,,Wiatru" Jozefa Karika Obie książki czynią z halnego bohatera, który w różnych sposób wpływa na ludzi. Według przesądów pobudza, wzmacnia negatywne emocje i wpływa na samopoczucie oraz zdrowie. Obie powieści czerpią z przesądów na temat wiatru, ale znacząco...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
W ostatnich latach mogliśmy zauważyć na rynku wydawniczym tendencję do pisania retellingów mitologicznych w nurcie feministycznym. Przeczytałam ich już wiele i bardzo lubię ten trend. Jennifer Saint znana jest już czytelnikom z opowieści o Ariadnie. Tym razem postanowiła opowiedzieć historię trzech kobiet, choć tytuł odnosi się tylko do jednej z nich. Nie wiem, dlaczego podjęto taką decyzję, mogę się tylko zastanawiać i domyślać.
,, - Dzieci umierają każdego dnia - odpowiadam - Ile pogrążonych w żałobie matek stworzyła wojna".
Wybór bohaterek nie był przypadkowy, łączy je relacja z Agamemnonem. Jedna z nich jest jego córką, druga żona, a trzecia branką, wziętą wbrew i wywiezioną z upadłej Troi.
Jak na ironię, rozdziały z perspektywy Elektry okazały się najmniej wciągające. Dziewczyna jest zapatrzona w swojego ojca, do tego stopnia, że usprawiedliwia jego działania, które krzywdzą rodzinę. Wzbudza ciekawość, ponieważ nie jest jednoznaczna i wyróżnia się spośród bohaterek, brakiem zrozumienia dla innych kobiet i akceptacją ich przedmiotowego traktowania. Może wzbudzać irytacje, ponieważ kreowana jest na nieomylną "księżniczkę". Jednocześnie takie jej przedstawienie dodaje książce wielowymiarowości.
Klitajmestra była tytułową bohaterką w książce Costanzy Casati, którą w Polsce również wydało wydawnictwo Muza. Autorki miały na tę postać inne pomysły. Saint zdecydowała się pokazać tę postać z łagodniejszej perspektywy. Kobiety, matki pogrążonej w żałobie. Autorce udało się uchwycić jej delikatność, smutek i matczyność. Chcąc wprowadzić inną dynamikę do małżeństwa Klitajmestry i Agamemona wyrugowała z jej historii Tantala i Agatosa.
Zarówno matkę, jak i córkę przyćmiła Kasandra, która wprowadza do tej historii perspektywę Trojan. Jest to także postać wyważona, trzymająca się, z tyłu której przekleństwem jest to, że nikt nie wierzy w jej przepowiednie. Kreację Kasandy podbudowują różne interakcje z innymi bohaterami. Czego za wiele nie było w przypadku Klitajmestry i Elektry, które zamknięte zostały w kręgu własnych przekonań.
W ,,Elektrze" zabrakło mi budowania relacji pomiędzy bohaterami, przez co wszystko wydaje się bardzo jednowymiarowe. Pozbawione emocji. Czasami odnosiłam wrażenie, że Saint odhacza na swojej liście tylko kolejno wydarzenia. Muszę jednak oddać autorce, że udało jej się napisać kilka dramatycznych i klimatycznych scen. Zwłaszcza działają podobne fragmenty, ale ujęte z innej perspektyw. Ciekawie ze sobą kontrastują. Język, którym została, napisana powieść jest uwspółcześniony, a nawet w tekście znajdują się kolokwializmy. W książce jest narracja pierwszoosobowa z perspektywy głównych bohaterek.
,,Elektra" Jennifer Saint to poprawnie napisana książka, którą bardzo dobrze mi się czytało, ale... To powieść bardzo bezpieczna w swoich ramach i nierówna. Jennifer Saint bardzo kurczowo trzyma się oryginału. Jej głos, wkład i twórczość nie do końca przebija się przez historię napisaną wieki temu, w którą chciała tchnąć nowe życie, oddając głos swoim bohaterkom. Nie jest to książka zła, sprawdzi się jako pozycja rozrywkowa, ale pozostawiła mnie z poczuciem niedosytu.
W ostatnich latach mogliśmy zauważyć na rynku wydawniczym tendencję do pisania retellingów mitologicznych w nurcie feministycznym. Przeczytałam ich już wiele i bardzo lubię ten trend. Jennifer Saint znana jest już czytelnikom z opowieści o Ariadnie. Tym razem postanowiła opowiedzieć historię trzech kobiet, choć tytuł odnosi się tylko do jednej z nich. Nie wiem, dlaczego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
TW: Samobójstwo, Choroba, Depresja
Kiedy pierwszy raz zetknęłam się z książką ,,Trzymaj się" Niny LaCour przeszło mi przez myśl, że w tej powieści znajdę odwróconą sytuację z ,,The Perks of Being a Wollflower" (Charlie pisał listy do swojego zmarłego przyjaciela) Stephena Chbosky. W pewnym sensie tak było, Ingrid od dziecka pisała dzienniki, ostatni znalazła jej najlepsza przyjaciółka. Caitlin każdego dna czytała pozostawione listy, które były kierowane do różnych osób. Chciała dowiedzieć się, co pchnęło Ingrid do takiej decyzji.
Autorka z szacunkiem i empatią podeszła do przedstawienia choroby, jaką jest depresja. Z jednej strony ,,Trzymaj się" to podróż Caitlin, w trakcie, której dowiaduje się więcej o swojej relacji z przyjaciółką, co pozwala jej na opłakanie i przebaczenia, a finalnie przepracowanie żałoby. Z drugiej strony, to historia Ingrid, która choć tylko przewija się we wspomnieniach i na kartkach dziennika, to jest pełnoprawną postacią. Jest to dziewczyna pełna kontrastów, która zakładała maskę, by nikt nie zobaczył jej drugiej strony, problemów. Ingrid nie definiuje jej wybór, nie jest tylko elementem fabuły.
Wątki: żałoby, śmierci i choroby są powszechne w literaturze. Jednak każda książka pod tym względem jest niepowtarzalna, ponieważ każdy z nas inaczej przeżywa żałobę, tęsknotę, czy przebieg choroby. Autorce w krótkich fragmentach listów Ingrid udało uchwycić całą gammę emocji, które towarzyszą osobie chorej. Cienką granicę... Jej ból i smutek przebija się w listach.
LaCour zdecydowała się opowiedzieć melancholijną i nostalgiczną historię, w której odhacza popularne wątki: nowej uczennicy, pierwszego zauroczenia i szkolnych imprez. Jednak udaje jej się nie wpaść w utarte schematy. Głównym wątkiem jest motyw straty, ale autorka porusza subtelnie także inne problemy społeczne. Wątek domku na drzewie i dyskusje o sztuce były ciekawą formą przekazu.
Fantastycznie wypada motyw przyjaźni i relacja rodzicielka. W ,,Trzymaj się" osoby dorosłe mają rolę w tej historii. Są naturalną jej częścią, a nie tylko wymaganym elementem, do którego bardzo często są sprowadzani w tego typie literatury. Sama przyjaźń między głównymi bohaterkami była nieidealna.
(...) i wyjaśniła co do mnie dotarło podczas niemal bezsennej nocy: przyjaźń to wielka odpowiedzialność i na razie nie dam rady".
,,Trzymaj się" to powieść, która przeplatana jest listami. Autorka nadaje jej pewnego rytmu dzieląc, ją na poszczególne pory roku, które łączą się i symbolizują etapy żałoby. Na ich końcu można dostrzec pewien powtarzający się chwyt. Powieść napisana jest językiem potocznym, wyróżnią się w niej slang młodzieżowy. Narracja jest pierwszoosobowa w czasie teraźniejszym.
,,Trzymaj się" to debiutancka powieść Niny LaCour, która początkowo była pracą dyplomową. Sama historia towarzyszyła autorce jednak dłużej. W liceum straciła kolegę, a tę książkę po latach napisała pod wpływem emocji. Wyznanie autorki może sugerować, że w przypadku tej historii mamy autofikcją.
Zarówno w książkach Niny LaCour, jak i Kathleen Glasgow podoba mi się to, że obie pisarki nie koloryzują rzeczywistości, nie wyolbrzymiają nastoletnich problemów do niewiarygodnych dram, które mogłyby odwrócić uwagę od głównego wątku. Zamiast tego skupiają się na autentycznym przekazie. Dlatego w ,,Trzymaj się" tak dobrze i mocno wybrzmiewają emocje. Zwłaszcza poczucie pustki, zagubienia.
,,Trzymaj się" to bardzo dobra powieść z kategorii young adult, która obrazuje etapy żałoby. Nie brakuje w niej emocji i wartościowych przekazów. To w końcu opowieść o nadziei.
TW: Samobójstwo, Choroba, Depresja
Kiedy pierwszy raz zetknęłam się z książką ,,Trzymaj się" Niny LaCour przeszło mi przez myśl, że w tej powieści znajdę odwróconą sytuację z ,,The Perks of Being a Wollflower" (Charlie pisał listy do swojego zmarłego przyjaciela) Stephena Chbosky. W pewnym sensie tak było, Ingrid od dziecka pisała dzienniki, ostatni znalazła jej najlepsza...
,, - Sny są czymś przerażającym - mówię, ściszając głos. - Lub raczej czymś wstydliwym. Niepostrzeżenie wszystko obnażają."
,,Nie mówię żegnaj" Han Kang rozpoczyna się od snu, który w pełni oddaje esencję i klimat tej powieści. Książka od pierwszych stron angażuje warsztatem autorki i jej wrażliwością. Kang opowiada tę historię poprzez trzy bohaterki. Pisarkę z Seulu, która wydała książkę o masakrze w mieście K. Dokumentalistkę zagłębiająca się w historię swojej rodziny, która dzieli swoją tragedię i cierpienie z innymi mieszkańcami. Opowiada historię Korei, która odcisnęła piętno na kolejnych pokoleniach. Wydarzenia te stały się narodową traumą. I w końcu starszą kobietę, która była świadkiem ludobójstwa. Wszystkie z nich mierzą się z mroczną i tragiczną historią Korei.
,,Nie mówię żegnaj" jest to historia o przeszłości i teraźniejszości, które nierozerwalnie są ze sobą związane. Autorka zaciera granicę między snem a rzeczywistością. Między nadzieją a bezsilnością i tragedią. Życiem a śmiercią.
Choć ,,Nie mówię żegnaj" to momentami chaotyczna, ale bardzo przemyślana powieść. Ma wiele warstw symbolicznych i metafor, które powracają wraz z postępem fabuły. Książka została podzielona na trzy części. Pierwsza - ,,Ptak" to podróż Kyong-ha przez niesprzyjające warunki pogodowe do domu przyjaciółki.
,,Noc" to druga część, w której strumień świadomości jest porwany. Teraźniejsze miraże, niejasne i pogmatwane przeplatają się z uporządkowanymi wspomnieniami zbrodni. Kang zakańcza powieść częścią zatytułowaną ,,Ogniki"
,,Nie mówię żegnaj" to książka melancholijna i spokojna, która pochłania bohaterki i czytelnika. Dwie z nich poznajemy, gdy w ich życiu dochodzi do zwrotnych wydarzeń. Kyong-ha rozstaje się z mężem a In-Son trafia do szpitala. Trzecia bohaterka wyłania się spośród wspomnień i pozostawionych dokumentów. Jest matką In-Son.
Przez cała powieść obecne są motywy sennych koszmarów, ptaków i śniegu. Kang wpływa na emocje czytelnika również za sprawą opisów przyrody. Mroźne fragmenty przeplatają się z upalnymi dniami w Seulu. Wręcz dzieli rzeczywistość, na świat ludzi i zwierząt. Wspomniany wcześniej śnieg zdaje się łączyć te dwa światy, przyjmując rolę mostu. Autorka zdecydowała się na narrację pierwszoosobową z perspektywy postaci pisarki. Tło historyczne, nie jest szczegółowo zarysowane, ale wystarczająco. Kang postanowiła skupić się przede wszystkich na ludziach, ich emocjach i przeżyciach.
Tłumaczka Justyna Najbar-Miller zadbała nie tylko o świetny przekład, ale także kontekst historyczny i kulturowy w przypisach. Lektura książki ,,Nie mówię żegnaj" jest bardzo refleksyjna, ale także sprawia, że chcę się lepiej poznać historię Korei.
,, I tak śmierć mnie wyminęła. Niczym asteroida, o której sądzono, że wejdzie w kolizję z Ziemią, ale ostatecznie okazało się, że ze względu na minimalną pomyłkę w kalkulacji wyminęła ją i poleciała dalej. Bez żalu czy wahania, z szaleńczą prędkością".
,,Nie mówię żegnaj" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Han Kang. Inne niż oczekiwałam, ale wyjątkowe i niezapomniane. Autorka zabrała czytelnika w oniryczną podróż, osobistą i pełną świadectw zbrodni. To powieść o żałobie, miłości, traumie i bólu. Na jej stronach pobrzmiewają echa przeszłości, o której trudno zapomnieć i mówić. Han Kang oddała w ręce czytelników znakomitą powieść, o historii Korei, nieprzepuszczoną przez filtr i pryzmat innej kultury oraz perspektywy.
,, - Sny są czymś przerażającym - mówię, ściszając głos. - Lub raczej czymś wstydliwym. Niepostrzeżenie wszystko obnażają."
,,Nie mówię żegnaj" Han Kang rozpoczyna się od snu, który w pełni oddaje esencję i klimat tej powieści. Książka od pierwszych stron angażuje warsztatem autorki i jej wrażliwością. Kang opowiada tę historię poprzez trzy bohaterki. Pisarkę z Seulu,...
Długo zastanawiałam się, w jakie słowa ubrać moją opinię o książce ,,Diabły z Bassa Modense". Zwłaszcza że trudno czytać i słuchać o przerażających, potencjalnych czynnościach, jakich mogą dopuścić się dorośli w stosunku do dzieci, które są bezbronnymi ofiarami. Niewątpliwie jest to bardzo angażujący reportaż, ale ze względu na przedstawiane wydarzenia nie jest to książka, którą przeczyta się szybko. Podczas jej lektury potrzebowałam przerw, a także mimowolnie zadawałam sobie pytania. Autor Pablo Trinicia wraz z Alesii Rafaneli zbadał i poprowadził własne dziennikarskie śledztwo o głośnej aferze pedofilskiej, sekcie i zaniedbaniach ze strony organów państwowych we Włoszech.
Ten reportaż ma świetną konstrukcję, jest podzielony na kilka części. Natomiast na początku autor przyjmuje postawę bezstronną. Wskazuje na swoją dezorientację, gdy zaczął przyglądać się wydarzeniom z końcówki lat 90 ubiegłego wieku. Jego zagubienie może być bliska doświadczeniom czytelnika, gdy zaczynał poznawać szczegóły zawarte w tej książce. Trinicia w ,,Diabłach z Bassa Modenese. Najmroczniejsze śledztwo współczesnych Włoch" przedstawił krótką charakterystykę rodzin, których członkowie stanęli przed sądem. Wszystko zaczęło się od chłopca, Dario, - później nazwanego "dziecka O" - który w rozmowie z Oddiną oskarżył członków swojej rodziny o kilka przestępstw. Stopniowo w tej historii zaczęły pojawiać się inne nazwiska, a także wątpliwości do pracy z dziećmi psycholożki Valerii Donatii.
Z czasem bezstronność autora zniknęła, a zastąpiła ją opinia / sugestia autora oparta na podstawie przeprowadzonych rozmów i dokumentów. Trinicia zwrócił uwagę na pewne nieprawidłowości, manipulacje ze strony psychologów, w stosunku do dzieci. Zmiany w orzeczeniach sądu. I w końcu zadał sobie pytanie ,,Kto w tej historii jest prawdziwym diabłem?" Jaki był cel tych działań? Poprowadził czytelnika przez całe śledztwo i procesy sądowe. Im więcej faktów i bliżej było do zakończenia książki, tym jego opinia stawała się bardziej wyraźniejsze. Przyjął postawę, na którą sam zwracał uwagę w procesie ,,Diabłów z Bassa Modense". Zabrakło wiary w czytelnika i jego dedukcję ze strony autora.
Pablo Trinicia w ramach rekonstrukcji i analizy wydarzeń posiłkował się dokumentacją sądową, sprawozdaniami z opieki społecznej oraz nagraniami z przesłuchań i spotkań z psychologami. Udało mu się dotrzeć także do niektórych osób zaangażowanych w tę sprawę, które reprezentowały każdą ze stron. Do dorosłych już dzieci, ich biologicznych rodziców oraz organów odpowiadających za sprawę. Z technicznego punktu widzenia zabrakło mi tylko przypisów, przy niektórych odniesieniach do innych podobnych spraw i aspektów psychologicznych, na które się powoływał. Trinicia nie pozostawił tej sprawy w odosobnieniu i przywołał w swojej książce inne śledztwa z różnych krajów. To książka, która zaczęła się, jak literatura true crime, ale szybko okazała się świetnym reportażem społecznym.
Wydarzenia przedstawione w tej książce nie były mi znane, choć niewątpliwie swego czasu rozgrzewała włoską prasę. Sama sprawa okazała się niejednoznaczna i pełna niuansów. ,,Diabły z Bassa Modenese. Najmroczniejsze śledztwo współczesnych Włoch" to trudna i wstrząsająca książka o tragedii, która dotknęła wiele rodzin. Pokazuje, jak skomplikowane może być śledztwo, okrutną stronę ludzi, a także ich wyrachowanie. Świetna, ale wymagająca książka.
Długo zastanawiałam się, w jakie słowa ubrać moją opinię o książce ,,Diabły z Bassa Modense". Zwłaszcza że trudno czytać i słuchać o przerażających, potencjalnych czynnościach, jakich mogą dopuścić się dorośli w stosunku do dzieci, które są bezbronnymi ofiarami. Niewątpliwie jest to bardzo angażujący reportaż, ale ze względu na przedstawiane wydarzenia nie jest to książka,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
,,Zanim wyruszysz w podróż, naucz się jak najwięcej, nie każdy ma bowiem szczęście na swojej drodze spotkać nauczycieli"
Tym razem główną bohaterką jest już postać znana z ,,Silly" - Kutik. Dziewczynkę polubiłam już przy okazji pierwszej części, więc byłam ciekawa jej przygody i spotkania z innymi postaciami. Z przyjemnością czytałam o jej wędrówce i rodzącej się więzi z Pante. Zwłaszcza że towarzyszyły temu piękne, opisy mijanych krajobrazów. Odwiedzane przez nią miejsca skrywały wiele tajemnic i niebezpieczeństw. Lewestam sięgnęła w ,,Strażnice Perły"po dobrze znany motyw ,,szkoły".
Drugi tom ma podobną konstrukcję i atmosferę do pierwszego. Autorka ponownie zabiera czytelników w głąb Silly i odkrywa kolejne aspekty wiary w Zorzę oraz rutynę mieszkańców. W przypadku ,,Strażniczki Perły" powodem wyprawy staje się śpiączka wywołane atakami białych ptaków. Kutik podobnie, jak Ari na swojej drodze spotyka ciekawych bohaterów. Lewestam znacznie rozwija świat i mitologię Silly.
W powieści poświęconej Kutik w drugiej połowie odczułam problem z tempem. Historię stworzone przez Lewestam w ramach ,,Opowieści Świata Zorzy" charakteryzują się dynamiczną fabułą, ale do tej pory autorce udało zachować się balans i dać czas bohaterom na refleksję czy rozwinięcie więzi. Druga połowa, a zwłaszcza zakończenie to galopujące tempo akcji, które może spodobać się młodszemu czytelnikowi.
,,Najbardziej pójdzie się tych, którym się wydaje, że posiedli całą prawdę".
Nie spodziewałam się, że w tej książce znajdę tak dobrze zrealizowany wątek fanatyzmu, bezkrytycznego podziwu i ślepego podążania za resztą. Motyw ten jest rozwijany stopniowo i w książce ukazany jest z kilku perspektyw.
Ilustracje Mariusza Amdryszczyka wpisane są w historię ,,Strażniczki perły" Nie tylko odwzorowuje fragment tekstu, ale barwne obrazy, zabawa cieniami, kreską i kształtami jeszcze bardziej rozbudza wyobraźnie i podkreślają nastrój. Ilustracje wprost zachwycają.
W ,,Strażniczce perły" występuje narracja trzeciosobowa. Podobnie, jak w pierwszym tomie pisarka zadbała o charakterystyczną formę języka dla poszczególnych bohaterów.
,,Strażniczka Perły" to udana kontynuacja, która poziomem i klimatem jest podobna do pierwszej części, ale zdecydowania mam do niej więcej serca i sympatii. To opowieść o odnajdywaniu swojego miejsca w świecie i dostrzeganiu zagrożeń. To mądra i wartościowa książka, z której mały czytelnik może wynieść sporo nauki i przy okazji spędzić dobrze czas.
P.S. ,,Strażniczka perły" została tak napisana, że można ją czytać bez znajomości pierwszego tomu, ale zachęcam również do tego.
,,Zanim wyruszysz w podróż, naucz się jak najwięcej, nie każdy ma bowiem szczęście na swojej drodze spotkać nauczycieli"
Tym razem główną bohaterką jest już postać znana z ,,Silly" - Kutik. Dziewczynkę polubiłam już przy okazji pierwszej części, więc byłam ciekawa jej przygody i spotkania z innymi postaciami. Z przyjemnością czytałam o jej wędrówce i rodzącej się więzi z...
,,Córka dymu i kości" Laini Taylor to historia, która zagościła w domach i wyobraźni czytelników ponad dekadę temu, jednak moje drogi z tą książką skrzyżowały się dopiero przy okazji wznowienia przez wydawnictwo Moondrive. Opowieść o Karou i Akivie zestarzała się jak wino i świetnie się wpisuje w obecne trendy, ale ma coś, czego brakuje wielu nowością.
,,Magia nie jest orężem pokoju. Ma zbyt wysoką cenę"
W ,,Córce dymu i kości" znajdziemy wątek odkrywania prawdy o przeszłości, wojny oraz relację opartą na popularnym obecnie motywie enemies to lovers, jednak dzieło Laini Taylor daje poczucie świeżości i oryginalności. Pisarce po latach udało się osiągnąć ten efekt w powieści poprzez rozbudowane światotwórstwo, barwną mitologię i nietuzinkowy system magiczny. Styl pisania autorki przypadł mi do gustu od pierwszych stron. Proza Taylor jest liryczna i obrazowa. W opisach widać bezmiar wyobraźni pisarki. Rozpościera przed czytelnikami klimatyczne obrazy czeskich uliczek i kawiarenek, a także magiczny, ale zniszczony świat pełen nietuzinkowych postaci i układów.
Na początku tempo narracji jest bardzo powolne. Laini Taylor nigdzie się nie śpieszy. Pozwala poznać czytelnikowi bohaterów i skomplikowane, ale pełne zaufania relacje między nimi. Szczególnie ciekawie wypadają więzi rodzinne. Na kartach tej powieści czuć klimat Pragi. Wraz z upływem czasu tempo przyśpiesza, jednak nie brakuje czasu na dalsze budowanie relacji i świata. Narracja jest trzecioosobowa, a wydarzenia ukazywane są z kilku perspektyw czasowych.
Sylwetki bohaterów są świetnie zarysowane. Wszyscy mają jakieś cele, motywacje oraz charakterystyczne cechy. Wśród tego katalogu postaci nie brakuje tyranów, mędrców, zagubionych i słabych osobowości, czy też lojalnych przyjaciół.
Karou to artystyczna dusza, która nie pamięta wszystkiego o sobie. Od czasu do czasu jest dziewczyną na posyłki.
Z kolei Akiva to udręczona dusza, która pamięta wszystko. Jego dni przepełnione są bólem i tęsknotą. Z czasem stał się żywą bronią.
Jestem pod ogromnym wrażeniem i podziwiam niektóre rozwiązania fabularne, które zdecydowanie wymykają się znanym schematom gatunkowym. Laini Taylor w interesujący sposób przekształciła motyw upadłych aniołów i potworów. W ,,Córka dymu i kości" autorka wyważyła świetnie klimat i atmosferę. Często balansuje na granicy baśniowości i współczesności, a także brutalności i harmonii.
Na tle tych wszystkich dopracowanych wątków odstaje relacja romantyczna Motyw enemies to love i miłości od pierwszego wejrzenia z czasem świetnie układa się w dłuższą historię dwóch dusz, które wbrew wszystkiemu się odnalazły i zakochały w sobie. Mimo tego zabrakło mi po prostu dłuższej podbudowy relacji Akivy i Karou na samym początku ich znajomości, ale dojrzała postawa i pewne decyzje dwójki głównych bohaterów są fenomenalnie przedstawione.
Świetnie za to autorce wyszedł wątek wojny. Konflikt, który trwa, ponieważ od tysiącleci w kolejnych pokoleniach zakorzeniany jest strach i nienawiść do drugiej strony. Już nikt nie pamięta innego życia, poza walką. Po obu stronach konfliktu są istoty, pyszne i aroganckie.
Mimo upływu lat ,,Córkę dymu i kości" Lani Taylor czyta się świetnie. To słodko-gorzka pełna nadziei, strachu, nienawiści i zdrad historia. Przede wszystkim to opowieść o destrukcyjnej sile miłości i uprzedzeniach. Przepadłam w świecie wykreowanym przez Lani Taylor i nie mogę się doczekać kolejnego tomu.
,,Córka dymu i kości" Laini Taylor to historia, która zagościła w domach i wyobraźni czytelników ponad dekadę temu, jednak moje drogi z tą książką skrzyżowały się dopiero przy okazji wznowienia przez wydawnictwo Moondrive. Opowieść o Karou i Akivie zestarzała się jak wino i świetnie się wpisuje w obecne trendy, ale ma coś, czego brakuje wielu nowością.
,,Magia nie jest...
,,Przecinaczka" Kiki Hatzopoulou to bardzo dobre połączenie fantastyki i kryminału, choć sam początek jest dość bezpieczny w swojej konstrukcji. Sugeruje typowe Urban fantasy z elementami detektywistycznymi, które wprowadzają czytelnika do świata stworzonego przez autorkę. Z pewnością podczas jego czytania przyjdzie wam do głowy kilka popularnych serii opartych na tych samych motywach, jednak im fabuła dalej posuwała się do przodu, tym historia stworzona przez Kiki Hatzopoulou zyskiwała na oryginalności.
Uwielbiam współczesne powieści, do których autorzy zdecydowali się wpleść elementy znane z mitologii, więc obok ,,Przecinaczki" nie mogłam przejść obojętnie. Kiki Hatzopoulou wykreowała świat, w którym istnieje potomkowie bogów obdarzeni ich mocami. Wskutek tego społeczeństwo podzieliło się na osoby nadnaturalne i zwykle. Co pozwoliło autorce naturalnie wprowadzić do historii wątki klasizmu i rasizmu. W ,,Przecinaczce" świetnie wybrzmiewają wątki społeczne.
Poza tym Hatzopoulou zaskoczyła mnie, pozytywnie sięgając, po mniej znanych bogów, zamiast tych pierwszego rządu, najbardziej popularnych z panteonu. Sam system magiczny mimo tego jest oparty na bardzo intuicyjnych zasadach. Autorka stara się nim bawić.
Lubię historię zawartą w ,,Przecinaczce", ale bohaterowie nie są jej najlepszymi elementami. W założeniu ich losy są ciekawe, ale sami są nijacy, choć ewidentnie autorka starała się przekształcić utarte schematy. Wypadają mało wiarygodnie w rolach, w których zostali obsadzeni. Zdecydowanie zyskują w momencie interakcji z innymi postaciami, choć drugoplanowi bohaterowi to zmarnowany potencjał, na których najbardziej widać ich słabo zarysowane charaktery. Postacie są bez wyrazu albo przerysowani, mają tylko posunąć fabułę do odpowiedniego punktu. Mimo wszystko dzięki fabule tę książkę czytało mi się dobrze.
Zarówno Io, jak i Edei nie są krystalicznie idealnymi bohaterami. Naginają moralne zasady w imię wiary, że czynią dobrze.
– Jeśli wtłoczysz komuś do głowy wystarczająco dużo nienawiści, stanie się kimkolwiek zechcesz.
Wątek kryminalny został bardzo ciekawie poprowadzony. Autorka nieraz wodziła za nos bohaterów i mnie, utrudniając odkrycie sprawcy okrutnych porwań i całego zamieszania. Z kolei wątek mafijny nie jest przerysowany, a mimo to autorce udało się wokół niego stworzyć otoczkę mroku i tajemnicy.
Na początku powieści Hatzopoulou miała duże obawy do wątku romantycznego. Od pierwszych stron było wiadomo, że miał opierać się na motywie przeznaczenia, ale opis uczuć i adoracji był płytki. Samo rozdarcie pomiędzy nastoletnim zauroczeniem a dojrzałą postawą było w porządki. Ostatecznie nie był to dominujący wątek. Wręcz wraz z rozwojem śledztwa zszedł na dalszy plan. Ustąpił miejsca relacji siostrzanej, która po prostu jest świetna. Pełna rozterek, zmartwień i poświęceń.
,,Przecinaczka" ma świetny klimat. Autorce z łatwością przychodzi budowanie poczucia bezradności i niepokoju. Świat przez nią wykreowany jest niesprawiedliwy i brutalny. Narracja jest trzecioosobowa. System administracyjny czerpie zarówno ze współczesności, jak i dawnych polis.
– Tolerowanie niegodziwości może zapewnić ci przetrwanie – powiedziała – ale także wywołać poczucie powolnego umierania.
Sama główna oś fabuły rozgrywa się na przestrzeni niecałego tygodnia, więc tempo narracyjne jest szybkie. Nie brakuje dynamicznych akcji, ale co najważniejsze autorka potrafi je balansować i dać bohaterom czas na przemyślenia a tym samym na rozwój relacji i poznanie samych postaci. Co świetnie przekłada się na końcowy punkt kulminacyjnym, gdzie podbija to rozdarcie i zawód głównej bohaterki.
,,Przecinaczka" Kiki Hatzopoulou to klimatyczna opowieść o niełatwych wyborach, zagubieniu, nienawiści, zemście i niesprawiedliwości. Ma kilka słabszych elementów, o których pisałam powyżej, ale dobrze spędziłam czas z tą historię. Od drugiej połowy nie mogłam się oderwać i z niecierpliwością czekam na drugi tom.
,,Przecinaczka" Kiki Hatzopoulou to bardzo dobre połączenie fantastyki i kryminału, choć sam początek jest dość bezpieczny w swojej konstrukcji. Sugeruje typowe Urban fantasy z elementami detektywistycznymi, które wprowadzają czytelnika do świata stworzonego przez autorkę. Z pewnością podczas jego czytania przyjdzie wam do głowy kilka popularnych serii opartych na tych...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Trajektoria naszego życia potrafi ulec diametralnej zmianie w przeciągu jednej krótkiej chwili. Carl Frode Tiller konfrontuje czytelnika ze śmiercią, stratą i żalem w wyjątkowy, a zarazem bardzo osobisty i pozbawiony subtelności sposób. W „Ucieczce" prezentuje obraz małżeństwa, które cierpi po stracie swojego jedynego dziecka. Portret złamanej rodzinny skrywa wiele warstw i pęknięć, które stopniowo są odsłaniane i obnażają bohaterów z ich masek.
W powieści Tillera wybrzmiewają trzy głosy: załamanej matki, wściekłego ojca, który chowa się za stoicką postawą i zagubionego dziecka, które szuka własnej tożsamości. Dzięki potrójnej narracji czytelnik nie tylko może poznać perspektywę każdego z bohaterów, ale także spojrzeć na nich samych oczami bliskich osób. Trzonem tej powieści jest niewątpliwie trzyosobowa rodzinna, jednak autor w krótkich fragmentach tak naprawdę w swojej książce pokazał trzy pokolenia. Relacje pomiędzy nimi i różnice w podejściu do życia, wynikające ze zmieniających się czasów.
Jestem pod wielkim wrażeniem formy i kunsztu Carla Frode Tillera. Autor eksperymentuje z kompozycją przestrzenią, narratorem i czasem. Scena, a zarazem perspektywa potrafi nagle się zmienić w środku zdania. Ten chwyt w ogóle nie wybija z czytania tej historii. Wręcz przeciwnie, potęguje klimat i nastrój. Dodaje kontekstu i głębi przedstawianej scenie. Z tych porozrzucanych po całej książce obrazów tworzy się mozaika o złożoności natury i relacjach międzyludzkich. Tiller świetnie lawiruje pomiędzy teraźniejszością a przeszłością. Zaciera granice realizmu. Wraz z każdym kolejnym rozdziałem uwidacznia się paralelizm w przedstawianych związkach pomiędzy postaciami. Jest on piorunujący oraz pozwala lepiej zrozumieć bohaterów. Motyw muzyczny spina tę opowieść w klamrę, a finezyjne i oniryczne opisy wzbudzają niepokoju, ale jednocześnie zachwycają. W żadnym momencie forma nie dominuje samej historii i emocji w niej drżących. Poza głównymi motywami autor zwraca także uwagę na zachowania społeczne, narzucaną presję oraz pewne uprzedzenia, które szczególnie wybrzmiewają we fragmentach skupiających się wokół nastoletnich bohaterów.
Tytułowa ,,Ucieczka" na przestrzeni całej książki zyskuje wiele znaczeń i symboliki. Podobnie jak przewijający się wątek religijny i niewidomej osoby.
,,Ucieczka" Carla Frode Tillera to wspaniałe doświadczenie literackie ukryte w krótkiej kameralnej historii z dobrze znanymi motywami. Najnowsza książka autora "Początków" opowiada o kruchości życia i relacjach. O pozorach, do których łatwo się przyzwyczaić i uwierzyć, a także o bagatelizowaniu potrzeb innych oraz samotności. ,,Ucieczka" to jedna z tych podróży literackich, o których nie wystarczy usłyszeć / przeczytać, ją najlepiej samemu doświadczyć.
Trajektoria naszego życia potrafi ulec diametralnej zmianie w przeciągu jednej krótkiej chwili. Carl Frode Tiller konfrontuje czytelnika ze śmiercią, stratą i żalem w wyjątkowy, a zarazem bardzo osobisty i pozbawiony subtelności sposób. W „Ucieczce" prezentuje obraz małżeństwa, które cierpi po stracie swojego jedynego dziecka. Portret złamanej rodzinny skrywa wiele warstw...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Zorza umiera a pomóc jej może samotnie wyruszający w podróż jedenastolatek po magicznej i niebezpiecznej krainie. ,,Silla" to pierwsza część serii dla dzieci oparta na konwencji powieści drogi i klasycznej walki dobra ze złem. Ludzie i zwierzęta długo żyli razem w harmonii i symbiozie, ale czyhające zło i pogarszające się warunki egzystencjonalne, sprawiły, że nastąpił rozłam. Wielu postanowiło wykorzystać też tę okazję na swoją korzyść.
Karolina Lewestam oddała w ręce czytelników dynamiczną historię z wartką fabułą, sekretami i ciekawymi zwrotami akcji, przy której nie ma szansy na nudę. Motywy są bardzo dobrze znane, ale jest to dobrze napisana powieść z pięknymi ilustracjami, która zaciekawi młodszych czytelników.
Na kartach ,,Silly" występuje wielu różnorodnych i niejednoznacznych bohaterów. Sympatie wzbudzają zarówno puchate postacie zwierzęce, jak i ludzie. Ari na swojej drodze spotyka przychylne mu istoty, jak i te chcące go powstrzymać. Świat stworzony przez Karolinę Lewestam nie jest czarno-biały. Ma odcienie szarości, które nadają tej książce poważniejszego tonu. Zwierzęta są równoprawnymi bohaterami tej książki. Za sprawą uosobienia autorka nadała im ciekawych osobowości.
Autorka jest bardzo samoświadoma, jakie zarzuty często padają pod kątem tego typu powieści i świetnie rezygnuje z pewnych uproszczeń schematów gatunkowych. Jednocześnie dalej jest to książka kierowana do dzieci, więc trudno nie odnieść wrażenia, że głównemu bohaterowi wszystko łatwo przychodzi, ale nie brakuje w tej historii także poświęceń. Wraz z bohaterami przeżywa się wachlarz emocji.
W powieści Karoliny Lewestam niepokojący klimat i mrok przeplata się z nadzieją. Autorka zadbała również o światotwórstwo tworząc wokół świata Silly własną mitologię i wierzenia. Podejście mieszkańców do życia różni się w zależności od tego, na jakim terenie mieszkają.
Warto zwrócić uwagę na język, ponieważ autorka nie tylko za pomocą słów snuje przed czytelnikiem piękne krajobrazy, mrożące krew w żyłach metafory, ale także wykorzystuje go do scharakteryzowania grup bohaterów. Ujawnia się to poprzez ich styl wypowiedzi. To w warstwie językowej ukryty jest humor w postaci komizmu słownego. W książce pt. ,,Silla" występuje narracja trzecioosobowa.
Nie mogę nie wspomnieć o cudownych ilustracjach Mariusza Andryszczaka, które odzwierciedlają konkretne sceny z książki. Przy okazji wzbogacają powieść. Świetny dobór palety kolorów, która tylko podsyca już baśniowy klimat,
,,Silla" Karoliny Lewestam to bardzo dobry początek serii oraz przepiękna i wciągająca historia z morałem dla młodszych i starszych czytelników.
Zorza umiera a pomóc jej może samotnie wyruszający w podróż jedenastolatek po magicznej i niebezpiecznej krainie. ,,Silla" to pierwsza część serii dla dzieci oparta na konwencji powieści drogi i klasycznej walki dobra ze złem. Ludzie i zwierzęta długo żyli razem w harmonii i symbiozie, ale czyhające zło i pogarszające się warunki egzystencjonalne, sprawiły, że nastąpił...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
,,Piekielne niebo " to debiut, w którym czytelnik wyruszy na spotkanie z aniołami, demonami, krasnoludami, gnomami i elfami.
Opowieść o Naridzie Karoliny Ligockiej to też początek nowego cyklu fantasy. Widać w tej historii ciekawe pomysły, oczywiste i mniej oczywiste nawiązania do innych powieści, ale czuć też, że jest to pierwsza książka w dorobku autorki. Powieść łączy w sobie elementy fantastyki i zagadek.
Zanim większość bohaterów wykaże się czymkolwiek w ,,Piekielnym niebie", dostaje krótką notkę ekspozycji z charakterystyką. Podobnie wygląda budowanie światotwórstwa i systemu magicznego. Są one przedstawione w postaci krótkich opisów informacyjnych, jeszcze zanim pewne rzeczy się ukażą.
Narida jest typem bohaterki, które zazwyczaj lubię w powieściach. Silna, pyszałkowata młoda kobieta, która mówi co myśli, ale w tym przypadku coś mi nie zagrało. Ma na to wpływ nie tylko kreacja bohaterki, ale także przebieg fabuły. Rimoni i Kaima niczym szczególnym się nie wyróżniają. Wpisują się w dobrze znany kanon postaci z tego nurtu literatury. Bohaterowie są po prostu płascy i nijacy.
Autorka nie zdecydowała się na trójkąt miłosny. Za to wątek romantyczny pomiędzy dwiema postaciami jest nagły, bezpłciowy i nie ma żadnego większego wprowadzenia. Ciężko uwierzyć w emocje i zaangażowanie w tej relacji.
Cały czas liczyłam, że Niebo zostanie w jakiś ciekawy sposób opisane, wyróżni się jakąś stylistyką od Ziemi. Nie doczekałam się tego w tym przypadku niebios, ale Piekło posiada już swoje charakterystyczne elementy. Z kolei Rzym, w którym rozgrywa się akcja książki ,,Piekielne niebo" mógłby być tak naprawdę każdym innym miejscem na ziemi.
Niewątpliwie plusem tej powieści jest fakt, że szybko ją się czyta. Ma udane wstawki humorystyczne, które do mnie trafiły i dobrze poprowadzony wątek władzy. Jednak jakiekolwiek napięcie, czy zagrożenie szybko znika, ponieważ już od pierwszych stron czytelnik wie, że bohaterka ma szczęście w nieszczęściu i z każdej sytuacji wychodzi ogromną ręką. Są pewne fragmenty, w których życie Naridy i jej towarzyszy jest zagrożone, jednak dla mnie, nie było w nich stawki emocjonalnej. W powieści wiele się dzieje, a tempo akcji jest szybkie, więc wyzwania przed, jakimi stają bohaterowie nie wydają się tak trudne, ponieważ nie ma czasu na chwilę refleksji.
Najbardziej czuć, że to debiut w warstwie językowej i stylistycznej. Są charakterystyczne i częste opisy wyglądu postaci. Niektóre dialogi brzmią nienaturalnie. Powieść napisana jest w języku potocznym, który dobrze współgra z klimatem książki, który przywodzi na myśl lekkość niektórych powieści młodzieżowych.
Zapoznając się z książką ,,Piekielne niebo" czułam się, jakbym czytała powieść w klimacie sprzed dziesięciu / dwunastu lat. Mam ambiwalentny stosunek do debiutu Karoliny Ligockiej. W ,,Piekielnym niebie" znalazłam dużo elementów, które lubię w fantastyce. Autorka przelała na papier sporo interesujących pomysłów, ale kilka rzeczy wymagało lepszego dopracowania. Zakończenie pozostawia otwarte drzwi do kontynuacji, a nawet już tworzy pod nią punkty wyjścia.
,,Piekielne niebo " to debiut, w którym czytelnik wyruszy na spotkanie z aniołami, demonami, krasnoludami, gnomami i elfami.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toOpowieść o Naridzie Karoliny Ligockiej to też początek nowego cyklu fantasy. Widać w tej historii ciekawe pomysły, oczywiste i mniej oczywiste nawiązania do innych powieści, ale czuć też, że jest to pierwsza książka w dorobku autorki. Powieść łączy...