-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1190
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
2024-06-01
2024-05-25
To było niczym pech z gatunku tych codziennych, powszednich. Coś podobnego przeżywasz, gdy idziesz do sklepu i kupujesz powiedzmy: arbuza, ponieważ masz
niego nieodpartą ochotę. Wybierasz, stukasz go paluszkiem po skórce, wysłuchujesz się w dźwięki jakie wydaje, żeby wybrać tego najlepszego, po czym przynosisz go do domu, kroisz, siadasz i po pierwszym gryzie wiesz, że to jednak nie był trafny wybór. Ale się nie poddajesz, kroisz owoc z innej strony, może z tamtej był obity, może nóżem wcześniej kroiłaś cebulę i stąd ten dziwny posmak? Robisz drugie podejście, kolejny gryz - i nic. Rozczarowanie.
Analogicznie miałam z lekturą "Wilczej chaty". Wybrałam ją wśród innych książek, usiadłam wygodnie szykując się do lektury, a tutaj się okazuje, że to jest niesmaczny, niejadalny niemalże nieczytelny owoc "pracy" olewatorsko potraktowany nie tylko przez autora ale jeszcze przez redakcję.
Pierwszy gryz, a w zasadzie zgrzyt nastąpił kiedy główna bohaterka, roboczo i obraźliwe nazwałam ją Tępą Dzidą, przez pół rozdziału nie może skojarzyć faktu kim jest pewien mężczyzna. Ma do dyspozycji górę faktów, na której szczycie stoi statuetka, do której przymocowano tabliczkę z napisem: "Nagroda Wielkiego Kalibru dla najlepszego kryminału" , w tle majaczy pokaźna biblioteczka. A ona nic.
Dalej jest tylko gorzej.
Odniosłam wrażenie, że pomysł na fabułę to taka przykrywka, bo tak naprawdę autor chciał dać upust zachwytowi nad sobą, że tak naprawdę pan Śmielak napisał książkę w hołdzie sobie. Sobie pisarzowi. Odbieram to w taki sposób, bo on się po prostu narzuca. Po lekturze jestem w stanie wyobrazić go w scenie z Asterixa i Obelixa, kiedy to w "Misji Kleopatra" , Juliusz Cezar, (tutaj pan autor) zachwycony swoim popiersiem, chodzi powtarzając "Ave ja!". Ten sam typ samozachwytu i zarozumialstwa tutaj wyczuwam.
Gwoździem do trumny jakiegokolwiek pozytywnego odbioru tej powieści była wkrętka, nawiązująca do konfliktu pisarzy, spowodowany niby zazdrością jednego o talent drugiego. Żenada jakich mało.
Poza tym, że było nudno, słabo, bez żadnych emocji to "Wilcza chata" sprawiła, że po więcej książek autora nie sięgnę. Niesmak po Śmielaku pozostanie na długi czas.
To było niczym pech z gatunku tych codziennych, powszednich. Coś podobnego przeżywasz, gdy idziesz do sklepu i kupujesz powiedzmy: arbuza, ponieważ masz
niego nieodpartą ochotę. Wybierasz, stukasz go paluszkiem po skórce, wysłuchujesz się w dźwięki jakie wydaje, żeby wybrać tego najlepszego, po czym przynosisz go do domu, kroisz, siadasz i po pierwszym gryzie wiesz, że to...
2024-05-24
"Diabelski jar" jest kolejnym bardzo dobrym tomem Sagi Ludzi Lodu, wybranym po to, żeby rozchmurzyć sobie ponure dni.
Pisałam już wielokrotnie, że uwielbiam Autorkę za jej otwarte podejście do seksualności, do poruszania tematów tabu. To wszystko wyraźnie widać w tym tomie na przykładzie Gunilli, która maltretowana w dzieciństwie ma poważne problemy w dorosłym życiu. Mądre, ważne i potrzebne słowa padają w tej niepozornej książeczce.
Poza tym mamy tutaj dorosłego już Heikego, który wreszcie trafia na ślad swoich krewnych z Ludzi Lodu.
Uwielbiam powroty do Sagi, a jeżeli ktoś jeszcze nie próbował ani razu, a lubi tego typu literaturę, polecam serdecznie zrobić ten pierwszy krok. Można przeżyć przygodę życia.
"Diabelski jar" jest kolejnym bardzo dobrym tomem Sagi Ludzi Lodu, wybranym po to, żeby rozchmurzyć sobie ponure dni.
Pisałam już wielokrotnie, że uwielbiam Autorkę za jej otwarte podejście do seksualności, do poruszania tematów tabu. To wszystko wyraźnie widać w tym tomie na przykładzie Gunilli, która maltretowana w dzieciństwie ma poważne problemy w dorosłym życiu. Mądre,...
2024-05-24
"Żelazny płomień" czyli druga część "Czwartego skrzydła". Bałam się, całkiem słusznie, że główna bohaterka zamiast skupić się na najważniejszym zacznie rozkminiać: czy kocha, czy nie, czy jest kochana, czy ją kochają, czy jest piękna wystarczająco, żeby ją kochać, czy to miłość czy tylko pożądanie czy jednak połączenie jednego z drugim? A może ktoś wpłynął na to, że jest tak, a może wcale tak nie jest, tylko ktoś wpływa na nią i dlatego tak jej się wydaje?
Ja za stara jestem na takie rzeczy. Ja lubię jasno i konkretnie bez zmuszania kogoś do domyślania się.
Na szczęście ta bardzo melodramatyczna cześć wreszcie się kończy i wracamy na właściwe tory, na których byliśmy w pierwszej części. Później jest akcja, jeszcze więcej akcji i cała masa akcji. Są emocje i wyidealizowany do granic Xaden Riorson, którego, muszę przyznać, uwielbiam i ja. Hardy, twardy, wojowniczy i stanowczy. Stanowczo przystojny, rycerski i jednocześnie oczywiście romantyczny. Czego chcieć więcej?
W tym tomie również Autorka zafundowała nam kilka świetnych twistów, które napędzają fabułę, i wyostrzają apetyt. Było ciut gorzej niż w pierwszej części, jednak nadal bardzo dobrze. Czekam na kolejną.
"Żelazny płomień" czyli druga część "Czwartego skrzydła". Bałam się, całkiem słusznie, że główna bohaterka zamiast skupić się na najważniejszym zacznie rozkminiać: czy kocha, czy nie, czy jest kochana, czy ją kochają, czy jest piękna wystarczająco, żeby ją kochać, czy to miłość czy tylko pożądanie czy jednak połączenie jednego z drugim? A może ktoś wpłynął na to, że jest...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-24
Straszny dziadunio był naprawdę straszny, i o ile rozumiem różnicę pokoleń, konflikty i nieporozumienia, o tyle nie w takim wydaniu. Do mnie kompletnie nie trafia historia w której życiem wnuków zdalnie kieruje dziadek niosąc ze sobą śmierć, zniszczenie i siejąc spustoszenie w życiu wielu ludzi związanych z nimi. To jest chore, powinno się leczyć, odseparować i zamknąć. Dziadek, który niszczy życie Hieronimowi, chcąc sprawdzić w ten sposób czy młody jest dobrym człowiekiem? To trochę tak, jakby wierzyć dilerom, że martwi ich zbyt duża liczba uzależnionych od narkotyków, a o alkoholików dbają koncerny alkoholowe. To nie jest troska, to patologia.
Nie chciałabym więcej trafić na podobną Rodziewiczównę, oznaczałoby to szybki koniec naszej znajomości.
Straszny dziadunio był naprawdę straszny, i o ile rozumiem różnicę pokoleń, konflikty i nieporozumienia, o tyle nie w takim wydaniu. Do mnie kompletnie nie trafia historia w której życiem wnuków zdalnie kieruje dziadek niosąc ze sobą śmierć, zniszczenie i siejąc spustoszenie w życiu wielu ludzi związanych z nimi. To jest chore, powinno się leczyć, odseparować i zamknąć....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-24
Wrócił.
Nie chciał, ale też nikt za bardzo nie liczył się jego chęciami.
Ktoś zdecydował za niego.
Ktoś, kto zmuszony został przyjrzeć się drugiej stronie kija, którym zadawał mu rany, zdał sobie sprawę, że w zasadzie tylko jemu może zaufać. Sławkowi Krukowi, już nie komisarzowi, już nawet nie policjantowi. Paradoks.
A jemu można. Jak nikomu.
Sławek Kruk. Ten cykl jest gdzieś daleko poza skalą polskiej literatury kryminalnej.
Piotr Górski opanował sztukę używania małej ilości słów do przekazania głębokiej treści, nadania sensu opowieści i kształtu człowiekowi.
Wrócił.
Nie chciał, ale też nikt za bardzo nie liczył się jego chęciami.
Ktoś zdecydował za niego.
Ktoś, kto zmuszony został przyjrzeć się drugiej stronie kija, którym zadawał mu rany, zdał sobie sprawę, że w zasadzie tylko jemu może zaufać. Sławkowi Krukowi, już nie komisarzowi, już nawet nie policjantowi. Paradoks.
A jemu można. Jak nikomu.
Sławek Kruk. Ten cykl jest...
2024-05-16
Robiłam trzy podejścia do tego zbioru opowiadań, chyba wynikało to z szacunku do Króla, ponieważ sięgając po nie po raz pierwszy i przeczytawszy kilka początkowych doszłam do wniosku, że to chyba jednak nie czas na Kinga, więc odłożyłam książkę na później.
Za drugim, przebrnęłam przez dwa kolejne, a lekturze już wyraźnie towarzyszyło uczucie znudzenia i lekkiego niedowierzania tym, jak te opowiadania są słabe, nijakie i nudne, bo przewidywalne.
Dziś, w myśl zasady, że do trzech razy sztuka, przeczytałam wybrane na chybił trafił kolejne trzy, i wiedziałam, że kompletnie nie ma sensu brnąć dalej, ponieważ zdania nie zmienię - kompletnie nie podobają mi się te opowiadania, nie wzbudzają we mnie żadnych uczuć - uczuć, jakich można się spodziewać po tego typu literaturze. Przyznam, że zważywszy na moją miłość do Mistrza są zaskakująco rozczarowujące.
"Nocna zmiana" to najsłabsza spośród książek Kinga jakie przeczytałam, a przeczytałam ich sporo, naprawdę sporo.
Szok i rozczarowanie.
Robiłam trzy podejścia do tego zbioru opowiadań, chyba wynikało to z szacunku do Króla, ponieważ sięgając po nie po raz pierwszy i przeczytawszy kilka początkowych doszłam do wniosku, że to chyba jednak nie czas na Kinga, więc odłożyłam książkę na później.
Za drugim, przebrnęłam przez dwa kolejne, a lekturze już wyraźnie towarzyszyło uczucie znudzenia i lekkiego...
2024-05-12
"Grzechy Sevina" - nie rozumiem skąd dlaczego i po co ale bardzo mylny tytuł ma ta powieść, i nie wynika to, o dziwo, z tłumaczenia na nasz język.
Zdecydowanie jest to książka po której nie spodziewałam się ani takiego ładunku emocji, ani tego, że będzie tak dojrzale napisana, ani też tego, że przeczytanie jej zajmie mi jeden wieczór. Więc jestem nią pozytywnie zaskoczona. Chociaż sporo tutaj dramatów najróżniejszego kalibru, może ciut aż nadto, to pojmuję, że wszystko jest po to, żeby pokazać jak ważna we wspólnym życiu jest rozmowa, zrozumienie, a czasem trzeba zdobyć się na wybaczenie. Trzeba umieć to zrobić. Trzeba chcieć to zrobić. Wszystkie próby Sevina - to zdecydowanie bardziej adekwatny tytuł.
"Grzechy Sevina" - nie rozumiem skąd dlaczego i po co ale bardzo mylny tytuł ma ta powieść, i nie wynika to, o dziwo, z tłumaczenia na nasz język.
Zdecydowanie jest to książka po której nie spodziewałam się ani takiego ładunku emocji, ani tego, że będzie tak dojrzale napisana, ani też tego, że przeczytanie jej zajmie mi jeden wieczór. Więc jestem nią pozytywnie zaskoczona....
2024-05-11
"Między ustami a brzegiem pucharu wszystko zdarzyć się może."
Na swoją pierwszą książkę Marii Rodziewiczówny wybrałam najsłynniejsze jej dzieło. Uważam, że ta powieść naprawdę zasługuje na to miano. Chociaż dziś może wydawać się po prostu urocza - to tylko wtedy kiedy spojrzymy na nią przelotnie, powierzchownie, bo naprawdę niesie ona w sobie tyle wartości, że czapki z głów!
Jestem zachwycona tym jak rozbudowane są postaci bohaterów, więcej w nich życia niż w niejednym człowieku z krwi i kości. Uwielbiam bohaterów, a oboje głównych przede wszystkim - za jego gotowość do zmiany, i, o dziwo - za jej upór. Poza tym przekaz zawarty w tej powieści jest jeszcze jeden - mężczyźni się nie domyślą, nie ma co na to liczyć, trzeba im mówić wprost czego się od nich oczekuje. To ułatwia życie obu stronom!
Napisana ku pokrzepieniu serc, spełnia tę rolę w pełni. Dziś nie miałaby raczej szans pojawić się w tej postaci, ponieważ wszechobecna poprawność polityczna by na to nie pozwoliła. Nie mielibyśmy do czynienia ze Szwabem odmienionym przez wszystkie przypadki, ale z sąsiadem zza zachodniej granicy. Nie mielibyśmy w związku z tym tych wszystkich, tak prawdziwych emocji, którymi ta powieść jest przesączona.
"Między ustami a brzegiem pucharu wszystko zdarzyć się może."
Na swoją pierwszą książkę Marii Rodziewiczówny wybrałam najsłynniejsze jej dzieło. Uważam, że ta powieść naprawdę zasługuje na to miano. Chociaż dziś może wydawać się po prostu urocza - to tylko wtedy kiedy spojrzymy na nią przelotnie, powierzchownie, bo naprawdę niesie ona w sobie tyle wartości, że czapki z...
2024-05-05
Wytrwałość dzikich kwiatów - to dzięki niej dobrnęłam do końca tej historii. A łatwo nie było, bowiem huragan egoizmu głównej bohaterki wiał z taką mocą, że moje słabe korzonki ledwo trzymały się podłoża, a nawałnica bzdurnych zachowań sprawiała, że co rusz opadały mi płatki. Ale wytrwałam. I wiem na pewno, że po kontynuację nie sięgnę, a tę część uważam, za płytką a także poniekąd krzywdzącą dla kogoś, kto chciałby czerpać wzorce z zachowań jakimi autorka kieruje swoją bohaterką.
Pomysł na powieść jest bardzo dobry i nader ważny, tylko niestety tak samo spłycony. Poważne tematy potraktowane są po łebkach, szczególnie dramatyczne wydarzenia w ostatnich rozdziałach. Zakrawa to wszystko na kpinę, no chyba że czegoś nie zrozumiałam i ta powieść to ma być pochwała egoizmu, jeśli tak, to Salem, główna bohaterka, jest tegoż synonimem.
Fuj, ble, a kysz i oby jak najdalej od takich osób.
Wytrwałość dzikich kwiatów - to dzięki niej dobrnęłam do końca tej historii. A łatwo nie było, bowiem huragan egoizmu głównej bohaterki wiał z taką mocą, że moje słabe korzonki ledwo trzymały się podłoża, a nawałnica bzdurnych zachowań sprawiała, że co rusz opadały mi płatki. Ale wytrwałam. I wiem na pewno, że po kontynuację nie sięgnę, a tę część uważam, za płytką a także...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-02
Rzadko zdarza mi się zacząć czytać cykl od środka, jednak w tym wypadku nie mogłam się powstrzymać, kusiła mnie ta powieść i mimo że czytając ją sama sobie zaspoilerowałam pierwszy tom, to wrócę do niego niedługo, a na trzecią (nie)cierpliwie czekam.
Powieść jest świetna, to bardzo dobra mieszanka kryminału, powieści grozy, która tutaj, o dziwo, naprawdę jest, i czegoś na kształt komedii, chociaż rządzi tutaj głównie humor słowny. Bądź co bądź, to naprawdę kawałek dobrej powieści, wciągającej, ciekawej i zaskakującej. Przyznam, że miałam obawy przy pierwszym spotkaniu z główną bohaterką, samozwańczą panią detektyw. Bałam się, że jej nie polubię, co położyłoby się cieniem na odbiorze powieści, na szczęście Mieczysława Zarzycka da się lubić, a nawet, jeśli się dobrze przyjrzeć, jest w niej kawałek każdej z nas. A w zasadzie w każdej z nas jest kawałek Mieczysławy.
Jako mieszkanka wsi, co prawda leżącej po drugiej stronie Polski, ale jednak, muszę przyznać, że opisy uroków wiejskich krajobrazów, a także tajemniczych miejsc, które uchodzą za miejskie legendy, uważam za kolejny plus tej powieści. Reasumując: jestem pod wrażeniem i czekam na kolejną, zapowiadającą się bardzo ciekawie, część.
Rzadko zdarza mi się zacząć czytać cykl od środka, jednak w tym wypadku nie mogłam się powstrzymać, kusiła mnie ta powieść i mimo że czytając ją sama sobie zaspoilerowałam pierwszy tom, to wrócę do niego niedługo, a na trzecią (nie)cierpliwie czekam.
Powieść jest świetna, to bardzo dobra mieszanka kryminału, powieści grozy, która tutaj, o dziwo, naprawdę jest, i czegoś na...
2024-04-30
Książkę poleciła mi siostrzenica zachwycona nią i jej, co muszę przyznać, przepięknym papierowym wydaniem. Teraz przyznam, że ta historia zasługuje na tak piękną oprawę, która cieszy oko kiedy bierzemy ją do rąk i potęguje wrażenia jakie składają się na jej fenomen czyli: fabułę, bohaterów, tempo akcji, parę ładnych twistów, oraz grę na emocjach jaką funduje Autorka.
Muszę przyznać, że poza głównym bohaterem, który jest ideałem wyjętym z dziewczęcych marzeń i mokrych snów, główną bohaterkę odbieram równie pozytywnie. Jest ogromnie miłym zaskoczeniem, że dziewczyna zachowuje się rozsądnie, racjonalnie na tyle na ile to możliwe w jej położeniu. Mam przeogromną nadzieję, że w drugim tomie to się nie zmieni, mocno trzymam kciuki za to, żeby rozsądek, inteligencja, której jej przecież nie brakuje, nie przegra z głupotą, co często zdarza się w kolejnych tomach serii, a czego szczerze nie znoszę.
Historia o smokach i ludziach, ich wzajemnych relacjach, nie jest to może nic odkrywczego, ale za to napisane z taką pasją, że czytelnik zostaje w nią wciągnięty czy tego chce czy nie.
Tom numer dwa już przede mną leży, więc pora dowiedzieć się jak ta historia się potoczy.
Książkę poleciła mi siostrzenica zachwycona nią i jej, co muszę przyznać, przepięknym papierowym wydaniem. Teraz przyznam, że ta historia zasługuje na tak piękną oprawę, która cieszy oko kiedy bierzemy ją do rąk i potęguje wrażenia jakie składają się na jej fenomen czyli: fabułę, bohaterów, tempo akcji, parę ładnych twistów, oraz grę na emocjach jaką funduje Autorka.
Muszę...
2024-04-28
"Harry Potter i Czara Ognia" jest tomem, który wzbudził we mnie najwięcej emocji. Jak dotąd.
Mam wrażenie, że to również tom przełomowy dla Harrego, którego dzieciństwo, mimo iż dotychczas mało szczęśliwe, właśnie się skończyło. Wydarzenia w tym tomie brutalnie odzierają go z jego resztek.
Oj, sporo wzburzenia i równie silnych emocji wzbudziła we mnie ta część, słuchałam jej z przejęciem, momentami komentując wydarzenia, jakby to miało jakkolwiek wpłynąć na to co przeczyta za chwilę lektor...
Moja opinia jest 1819 z kolei, więc naprawdę bardzo dużo już napisano na ten temat, a średnia ocen nie kłamie, jeśli chodzi o poziom.
Polecam gorąco.
"Harry Potter i Czara Ognia" jest tomem, który wzbudził we mnie najwięcej emocji. Jak dotąd.
Mam wrażenie, że to również tom przełomowy dla Harrego, którego dzieciństwo, mimo iż dotychczas mało szczęśliwe, właśnie się skończyło. Wydarzenia w tym tomie brutalnie odzierają go z jego resztek.
Oj, sporo wzburzenia i równie silnych emocji wzbudziła we mnie ta część, słuchałam...
2024-04-23
Trzecia część cyklu o sprawach bydgoskiego Archiwum X zapowiadała się bardzo dobrze, a wyszło jak zwykle. Poprzednie dwa tomy oceniłam na osiem gwiazdek, więc z takiego pułapu startowali teraz bohaterowie Roberta Małeckiego. Jedną gwiazdkę odjęłam dość szybko, bowiem już na początku zaczęła mnie irytować główna bohaterka, Maria Herman, swoim podejściem do osób zaangażowanych w sprawę, z którymi kompletnie nie miała jeszcze styczności. Jej arogancka, butna postawa nie daje się wytłumaczyć w inny sposób niż głupotą, której konsekwencje trzeba będzie, prędzej czy później, ponieść.
Drugą gwiazdkę szlag trafi w chwili kiedy dotarłam do sceny, której z pewnością nie powstydziłby się ani pan Brudnik ani autorka "365 dni", a która sprawiła, że po prostu przestałam brać na serio resztę tej powieści, bowiem dno patożenady zostało osiągnięte. To akurat tyczy nie Herman, a Borewicza, jej partnera.
Ogólnie mamy tutaj:
- wcale nieskomplikowaną sprawę;
- mnóstwo nieodebranych połączeń;
- policyjnych partnerów, których relacje polegają na wzajemnym udawaniu, że sobie ufają;
- trochę wyżej wspomnianej patożenady. Zbierając to wszystko w całość dostajemy najsłabszy tom cyklu.
Niestety.
Trzecia część cyklu o sprawach bydgoskiego Archiwum X zapowiadała się bardzo dobrze, a wyszło jak zwykle. Poprzednie dwa tomy oceniłam na osiem gwiazdek, więc z takiego pułapu startowali teraz bohaterowie Roberta Małeckiego. Jedną gwiazdkę odjęłam dość szybko, bowiem już na początku zaczęła mnie irytować główna bohaterka, Maria Herman, swoim podejściem do osób...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-21
Trochę żałuję, że za czasów mojej młodości nie było jeszcze Harrego Pottera, jednak żal ten równoważy radość, że moje dziecko ma tę możliwość. Jestem też jeszcze w stanie wyobrazić sobie siebie w jej wieku zachwyconą światem wykreowanym przez Autorkę, a co za tym idzie - rozumiem jej zachwyt. W tym tomie dzieje się tak dużo, że trzeba się mocno skupić, żeby nadążać za wydarzeniami, które dla głównego bohatera stanowią odkrywanie kolejnych kart z jego przeszłości. Harry dowiaduje się, kto jest jego ojcem chrzestnym, kim był jego tata w Hogwarcie, jak sobie radził w szkole i kim byli jego najlepsi przyjaciele. To dużo, jak na młodego adepta szkoły magii.
Tę część przesłuchałam w interpretacji Piotra Fronczewskego, co okazało się strzałem w dziesiątkę.
Trochę żałuję, że za czasów mojej młodości nie było jeszcze Harrego Pottera, jednak żal ten równoważy radość, że moje dziecko ma tę możliwość. Jestem też jeszcze w stanie wyobrazić sobie siebie w jej wieku zachwyconą światem wykreowanym przez Autorkę, a co za tym idzie - rozumiem jej zachwyt. W tym tomie dzieje się tak dużo, że trzeba się mocno skupić, żeby nadążać za...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-20
Stało się. Ostatni dostępny tom cyklu ze Strike i Ellacott w rolach głównych przeczytałam. A rozczytując się w ostatnich rozdziałach "Wartkiej śmierci" pomyślałam, że cholernie fajnie byłoby wziąć od pierworodnego Autorki magiczną różdżkę, rzucić zaklęcie i wymazać z pamięci fabułę kolejnych tomów, żeby móc wrócić do tego cyklu będąc zupełnie nie świadomym tego co w sobie kryje. Nie da się tak, a przynajmniej ja nie wiem jak tego dokonać, toteż pozostaje mi czekać na kolejną część. Nie wiadomo jeszcze kiedy się pojawi, za to nie wątpię, że to będzie znowu historia głęboko zapadająca w pamięć.
Siódmy tom, podobnie jak wcześniejsze wciąga, trzyma w napięciu i jest niesamowicie dopracowany w każdym aspekcie. Ja jestem zachwycona, jestem usatysfakcjonowana i czytelniczo spełniona. Czego i Wam życzę.
Stało się. Ostatni dostępny tom cyklu ze Strike i Ellacott w rolach głównych przeczytałam. A rozczytując się w ostatnich rozdziałach "Wartkiej śmierci" pomyślałam, że cholernie fajnie byłoby wziąć od pierworodnego Autorki magiczną różdżkę, rzucić zaklęcie i wymazać z pamięci fabułę kolejnych tomów, żeby móc wrócić do tego cyklu będąc zupełnie nie świadomym tego co w sobie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-14
"Szafarz" to pierwszy pornokryminał w mojej czytelniczej karierze. Skusiłam się na tę powieść zachęcona niedawno dodaną opinią Znajomego. Faktycznie wspomniał coś o scenach erotycznych, jednak i tak ze strony na stronę byłam coraz bardziej zaskoczona ilością penisów we wzwodzie i brązowych nabrzmiałych brodawek sutkowych sterczących z każdego rozdziału. Kobiety w tej powieści zawsze chodziły bez bielizny, żeby czem prędzej dosiąść...kogoś, kto akurat się nawinie. Główny bohater, Lichy, nie dość, że po przejściach, dźwiga się z dna, alkoholizm to jeden z jego demonów, to prawie cały tydzień, 24/7, chodzi ze wzwodem, no męczy go Autor strasznie. Nie ma litości dla swojego bohatera. Praktycznie każda rozmowa tutaj zaczyna lub kończy się stosunkiem. I o ile pierwszych kilka scen nie zrodziło we mnie podejrzeń o to jaką literaturą częstuje nas pan Brudnik, o tyle koleje, a także ciągle wyczuwalne napięcie nie pozostawia pola do interpretacji. Pornokryminał jest dla mnie gatunkiem nowym, oba te gatunki oddzielnie znam: kryminały uwielbiam, powieścią erotyczną od czasu do czasu nie pogardzę, z porno, jeśli liczy się Gray, miałam do czynienia. Natomiast z pornokryminałem to był mój pierwszy raz (hahaha...)
Pytanie tylko: na ile strawne jest to połączenie? Powiedziałabym, że tak na sześć gwiazdek. Rafał Lichy, jest na tyle skomplikowaną i intrygującą postacią, że gdyby autor skupił się na nim i wątku kryminalnym powieść oceniłabym zdecydowanie wyżej, bo w kryminał Autor naprawdę potrafi. Skąd pomysł, żeby zamiast stuprocentowego kryminału, podzielić go z porno w stosunku (hahaha...) niemalże 50/50? Nie wiem, ale dla mnie to połączenie zaszkodziło całości.
"Szafarz" to pierwszy pornokryminał w mojej czytelniczej karierze. Skusiłam się na tę powieść zachęcona niedawno dodaną opinią Znajomego. Faktycznie wspomniał coś o scenach erotycznych, jednak i tak ze strony na stronę byłam coraz bardziej zaskoczona ilością penisów we wzwodzie i brązowych nabrzmiałych brodawek sutkowych sterczących z każdego rozdziału. Kobiety w tej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-10
Ależ to było odjechane i odrealnione, i oczywiście niezawodnie zabawne! Na domiar dobrego w genialnej interpretacji Grzegorza Pawlaka, który poza tym, że bawi nas, fantastycznie wydaje się bawić przy tym sam. "Karpie bijem", to jeden z lepszych tomów z cyklu o Jakubie Wędrowyczu, opowiadania, bez wyjątku, są na naprawę wysokim poziomie. I literacko i jeśli chodzi o poziom absurdu i abstrakcji.
Ależ to było odjechane i odrealnione, i oczywiście niezawodnie zabawne! Na domiar dobrego w genialnej interpretacji Grzegorza Pawlaka, który poza tym, że bawi nas, fantastycznie wydaje się bawić przy tym sam. "Karpie bijem", to jeden z lepszych tomów z cyklu o Jakubie Wędrowyczu, opowiadania, bez wyjątku, są na naprawę wysokim poziomie. I literacko i jeśli chodzi o poziom...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-06
Czapki z głów za stworzenie tak wielowarstwowej fabuły. Książka a w niej kreskówka, gra komputerowa, a co za tym idzie sieć internetowa pełna anonimowych patologicznych tchórzy i kłamców, święcie przekonanych o swojej bezkarności.
Prawdziwą przyjemność sprawiało mi śledzenie tej historii i wyłapywanie śladów wskazujących na tego kto za tym wszystkim stoi. Mnie, choć faktycznie liczy sobie ciut ponad tysiąc stron, powieść czytało się bardzo płynnie, nie uważam jej za niepotrzebnie rozwleczoną czy zbyt przegadaną. Trochę mi smutno i źle, bo został mi do przeczytania ostatni, póki co, dostępny tom, jednak nie będę zwlekać i biorę się za niego, wiem, że się nie zawiodę.
Dawno nie trafiłam na równie wciągający, utrzymany na tak nieprawdopodobnie wysokim poziomie cykl.
Czapki z głów za stworzenie tak wielowarstwowej fabuły. Książka a w niej kreskówka, gra komputerowa, a co za tym idzie sieć internetowa pełna anonimowych patologicznych tchórzy i kłamców, święcie przekonanych o swojej bezkarności.
Prawdziwą przyjemność sprawiało mi śledzenie tej historii i wyłapywanie śladów wskazujących na tego kto za tym wszystkim stoi. Mnie, choć...
2024-04-04
Czekałam na kolejną powieść Autorki z pewną dozą ciekawości i zniecierpliwienia, wynikających z lektury cyklu o Lenie Rudnickiej, którym poprzeczkę podniosła sobie pani Wójcik bardzo wysoko. Po lekturze "Trzcinowiska" stwierdzam ze smutkiem i rozczarowaniem, że nie dała rady do niej nawet doskoczyć.
Tom otwierający nowy cykl z prywatnym detektywem Aleksandrem Zamojskim nie ma w sobie tego czegoś co powoduje, że historia wciąga, ma za to coś, co sprawia, że wydaje się naciągana. Zbrodnia, która pociąga za sobą dwie kolejne, których przez dwadzieścia cztery lata nikt nie rozwiązał...Nie łykam tego. Ponadto Autorka upchnęła to wszystko i jeszcze więcej w jednej, jak na tyle wydarzeń i wzajemnych zależności, krótkiej powieści, co powodowało, że czułam jakbym czytała streszczenie lektury. Za szybko i za dużo.
Atutem nie jest tutaj nawet postać głównego bohatera, który nie wzbudza we mnie żadnych emocji. To jest chyba najgorsze. Mogłabym go polubić lub mógłby działać mi na nerwy (jak choćby Wolski Chmielarza), a nie dzieje się kompletnie nic. Mogłoby go nie być i powieść nic by na tym nie straciła.
Z pewnością sięgnę po kolejną część licząc, że będzie lepiej. A jako że nie pisałam tej opinii we współpracy z kimkolwiek, oceniam ją według siebie.
Czekałam na kolejną powieść Autorki z pewną dozą ciekawości i zniecierpliwienia, wynikających z lektury cyklu o Lenie Rudnickiej, którym poprzeczkę podniosła sobie pani Wójcik bardzo wysoko. Po lekturze "Trzcinowiska" stwierdzam ze smutkiem i rozczarowaniem, że nie dała rady do niej nawet doskoczyć.
Tom otwierający nowy cykl z prywatnym detektywem Aleksandrem Zamojskim nie...
Od jakiegoś czasu bardzo korci mnie cykl "Drużyna do zadań specjalnych", postanowiłam zabrać się za tę przygodę jak należy, więc wyczytawszy, że aby zachować chronologię powinno się zacząć od "Przed wyruszeniem w drogę" - zaczęłam.
Ten krótki zbiór opowiadań to przystawka przed daniem głównym, dzięki której poznajemy wszystkie składowe Drużyny, obserwując jednocześnie jak oni sami trafiają na siebie nawzajem. A drogi ich poznania są zaskakująco ciekawe.
Bawiłam się dobrze, było interesująco i intrygująco, czyli tak jak oczekiwałam, że będzie, co jednocześnie pozwala mieć nadzieję, że dalej będzie jeszcze lepiej.
Od jakiegoś czasu bardzo korci mnie cykl "Drużyna do zadań specjalnych", postanowiłam zabrać się za tę przygodę jak należy, więc wyczytawszy, że aby zachować chronologię powinno się zacząć od "Przed wyruszeniem w drogę" - zaczęłam.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTen krótki zbiór opowiadań to przystawka przed daniem głównym, dzięki której poznajemy wszystkie składowe Drużyny, obserwując jednocześnie jak...