Córka rzeźnika Yaniv Iczkovits 6,9
ocenił(a) na 719 tyg. temu Life goes in circles, powiem.
Życie kołem się toczy, podsuwa nam ścieżkę pod nogi, którą idziemy sądząc, że samodzielnie ją wybraliśmy.
Życie jest kołem, a czas staje się drogą, co można spuentować słowami z "Trąbki do słuchania", że „(...) świat różowy i świat niebieski przenikają się wzajem w postaci cząsteczek, niby dwa roje pszczół, i że kiedy niebieska pszczoła zderza się z różową, następują cuda. Wszystko to ma coś wspólnego z czasem”. Takie myśli nachodzą cię po lekturze „Córki rzeźnika” Yaniv Iczkovits`a, powieści, która toczy się w tempie kół jadącego powozu.
Oto poznajemy rodzinę Szpajzmanów, dwie siostry, Mindę i Fanię, każda zamężna i każda mieszka "na swoim" "ze swoim". Mają ze sobą kontakt, odwiedzają się i życie jakoś się toczy, do czasu tragedii. Pojawia się ogłoszenie w gazecie, wzmianka ujęta w paru słowach - o mężu, który opuścił żonę i dzieci. To szwagier Fani, mąż Mindy, który wyjechał w nieznane, zostawiając ją samą z dwójką dzieci. Status zostawionej kobiety jest najgorszy. Nie jest ona ani rozwódką, ani wdową, co oznacza, że nie wolno jej powtórnie wyjść za mąż. Minda zostaje w rozpaczy, prawie bez dachu nad głową, w depresji i z niewiadomą przyszłością. Dlatego to Fania przejmuje pałeczkę i porzucając swoją rodzinę, wyrusza na poszukiwania Cwi-Meira. Postanawia go znaleźć i zmusić do podpisania dokumentów rozwodowych. Jej siostra nie może umrzeć za życia bez mężczyzny u boku. Ma dzieci, musi żyć i nie ma być sama. Nie w społeczności żydowskiej.
W wyprawę Fani dołącza także Zizko Breszov. Tajemniczy wioślarz przewożący ludzi rzeką na drugą jej stronę. Nikt go nie zna, nikt nic o nim nie wie. Milczący. I właśnie on staje u boku kobiety, by razem ruszyć w drogę. I tak toczą się ich losy.
"Córka rzeźnika" to powieść drogi, pełna postaci, które są, by zaraz zniknąć. Postaci, które coś wnoszą w treść, ale i takich które szukają towarzysza do rozmów, do wyrzucenia z siebie bolączek i dramatów. Kalejdoskop postaci, jaki przewija się w „Córce rzeźnika” zadziwia. Daje nam obraz społeczeństwa i mentalności ludzi, gdzie pierwsze miejsce w szeregu należy do mężczyzny. Kobieta nie ma prawa głosu. Kobieta jest jedynie tłem, kucharką w domu, matką dzieci swego wybranka, żoną do bycia.
Powieść porywa do połowy. Do czasu, gdy ilość postaci spotykanych w obozach staje się niejako zbyteczna. Poznajemy ich przeszłość do momentu tu i teraz. Ale czy to coś wnosi w tekst? Niektóre strony są przegadane, jakby doklejone do treści, by ową podróż ubarwić, podkolorować nieco. Ale całość? Całość kołem się toczy...
A podróż? Raz jest nużąca, raz porywająca, jak to w drodze bywa...
Lecz najważniejsze podczas całej podróży są czujne oczy Fani Kajzman, która musi zdobyć to, z czym wyruszyła.
Jest w końcu córką rzeźnika. Zwinną w posługiwaniu się nożem rzeźniczym.
Fania ma misję...
Podpis albo on.