-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1190
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
2024-06-02
2024-05-18
Ja o "Lalce" Prusa mogę sporo mówić i pisać. Postaram się zrobić to jak najbardziej konkretnie, i bez zbędnych dygresji.
Nigdy nie lubiłam tego rodzaju określenia, ale, na serio, "Lalka", to najważniejsza książka mojego życia. I to nie tylko dlatego, że była piątka ze znajomości lektury na języku polskim. Oraz to, że pisałam o tej powieści pracę magisterską. Myślę, że podobnie jak Wokulski przy Izabeli, tak ja, od drugiej klasy liceum, jestem pod ogromnym wpływem "Lalki". Czytana wielokrotnie, zawsze na innym etapie życia. Zawsze z zainteresowaniem. Może jestem jedną z nielicznych osób, które na etapie szkoły dostrzegli, że miało do czynienia z arcydziełem literackim. Bo, moim zdaniem, nikt z polskich autorów nie napisał lepszej powieści niż "Lalka".
Teraz, kiedy któryś raz czytam tę książkę, jeszcze inaczej patrzę na całość, i zawsze coś nowego w tym odnajduję. Co najważniejsze, cały czas cieszę się, że to bardzo aktualna książka. To, co Prus zrobił ze swoimi postaciami, jaką głębię psychologiczną im nadał... Do dziś jestem pod wrażeniem jego geniuszu. Wokulski, który uważa, że musi, ale to musi się wykazać wielkimi czynami, aby zasłużyć na czyjąkolwiek miłość. Rzecki, który żyje w swoim świecie, z zewnątrz nijaka poczciwina, wyśmiewany, ale tak naprawdę pełen energii człowiek, tylko stłamszony przez lęk przed życiem. Łęcka, którą dziś nazwalibyśmy osobą narcystyczną, ale nie z satysfakcją, lecz współczuciem (tak, trzeba być naprawdę nieszczęśliwą sama ze sobą, aby do tego doszło). Wszyscy troje nie są jednowymiarowi, jak często w szkole próbuje się ich zaszufladkować. Żadne z nich nie jest krystalicznie dobre lub złe do szpiku kości. Za to biję brawa Prusowi - o takich postaciach chce się czytać. I też niesamowite, jak bardzo zmienia się perspektywa czytelnika, kiedy już na swoje lata i co nieco przeżył (😉), i widzi, że np. reakcja Wokulskiego na zdradę Izabeli nie jest wyssana z palca, bo wiele osób tak właśnie przeżywa rozstanie (mam na myśli etap w Warszawie, nie Skierniewicach). Dziesięć lat temu w życiu bym na to nie zwróciła uwagi.
Kiedy myślę o zarzutach, że jest tu ogrom postaci, i ciężko je zapamiętać, to myślę o sagach fantastycznych, gdzie jest o wiele więcej imion i nazwisk do zapamiętania, i fani jakoś nie mają z tym problemu. Tak samo jak z wątkami. Tak, jestem trochę złośliwa 🤭
Uwielbiam "Lalkę", i, prawdopodobnie, to uczucie zostanie ze mną na zawsze. Nawet po kilkunastej lekturze znajomej historii ze znajomym bohaterem. Trochę też zazdroszczę tym, którzy przeczytają to pierwszy raz, i poznają Wokulskiego i jego losy. Piszę to ja, która kilkanaście lat temu zakochała się w "Lalce" od pierwszego kontaktu.
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2024 pod hasłem "Lektura szkolna".
Ja o "Lalce" Prusa mogę sporo mówić i pisać. Postaram się zrobić to jak najbardziej konkretnie, i bez zbędnych dygresji.
Nigdy nie lubiłam tego rodzaju określenia, ale, na serio, "Lalka", to najważniejsza książka mojego życia. I to nie tylko dlatego, że była piątka ze znajomości lektury na języku polskim. Oraz to, że pisałam o tej powieści pracę magisterską. Myślę, że...
2020-09-07
Dawno, dawno temu, nieźle zjechałam "Emmę" na LC. Z perspektywy czasu "Emma" zrehabilitowała się w moich oczach.
Dziwnie to zabrzmi, ale właśnie ta książka Jane Austen ma w sobie dużo aktualności. Tak, ponieważ nawet obecnie można spotkać sporo takich kobiet jak Emma, które wiedzą lepiej od innych, co dla nich będzie najlepsze, i wręcz mocno narzucają im swoje zdanie. One w prawdziwym życiu są często nieznośne, ale w literaturze możemy spodziewać się po nich znaczących zmian. Tak jak w przypadku panny Woodhouse. O dziwo, jako starsza już czytelniczka, doceniam to, jak Jane Austen opisała fabułę "Emmy", i że tak naprawdę główna bohaterka miała prawo być taka arogancka, ponieważ w porównaniu z resztą postaci kobiecych u Austen, ona była najbogatsza i jedyna pochodziła z "wysoka". Zadzierania nosa uczyła się od małego :-)
Żarty żartami, tak naprawdę dobrze się bawiłam przy czytaniu "Emmy". Nadal nie uważam tej książki za najlepszą w dorobku Jane Austen (pan Darcy górą!!!), jednak ma swój niezaprzeczalny urok. I cenne lekcje na przyszłość. Po pierwsze, konsekwencje wyborów ponoszą tylko ci, którzy tego wyboru dokonali, a nie ci, którzy im doradzali. Po drugie, zajmując się życiem innych, można zapomnieć o sobie i swoich własnych potrzebach. I po trzecie, cioteczka Jane Austen dobra jest na wszystko :-)
Dawno, dawno temu, nieźle zjechałam "Emmę" na LC. Z perspektywy czasu "Emma" zrehabilitowała się w moich oczach.
Dziwnie to zabrzmi, ale właśnie ta książka Jane Austen ma w sobie dużo aktualności. Tak, ponieważ nawet obecnie można spotkać sporo takich kobiet jak Emma, które wiedzą lepiej od innych, co dla nich będzie najlepsze, i wręcz mocno narzucają im swoje zdanie. One w...
2023-11-10
Zakochałam się w najnowszej ekranizacji "Chłopów" (widziałam ją dwa razy), i aż musiałam jeszcze raz przeczytać książkę. I teraz jestem zakochana w tej powieści.
Kiedy piszę tę opinię, to aż drżą mi ręce. Dawno tego nie czułam, i to mnie cieszy. Bo to oznacza, że dana pozycja mnie poruszyła do głębi, i pozwoliła mi na delektowanie się czymś wybitnym. Bo "Chłopi" to jest taki tytuł. Wybitny. Nie tylko dlatego, że dostał Nobla, i w szkole nam to wmawiają do znudzenia. To jest klasyk przez wielkie K. To jest opowieść, która ma mnóstwo rzeczy do odkrycia. I nie dotyczy tylko trójkąta Jagna-Antek-Boryna. "Chłopi" to historia gromady. I ta gromada to tak naprawdę mnóstwo indywidualistów, którzy próbują żyć w zgodzie z innymi, chociaż bywają trudne konflikty. I którzy, pozornie, mają jeden cel: dobro wszystkich. Jeśli ktoś robi i myśli inaczej, spotyka go kara. A w tle zmieniają się pory roku, a autor dodaje niesamowite opisy przyrody. Tak, piszę to ja, czytelniczka, która nigdy ich nie lubiła. A Reymont mnie nimi urzekł. Jak i całością.
Wiecie, co mnie uderzyło przy ponownej lekturze "Chłopów"? To, jak bardzo się zmieniłam, i widzę zupełnie inaczej całość niż wtedy, kiedy byłam licealistką, i pierwszy raz męczyłam tę powieść. Tak. męczyłam. A obecnie czytałam z przyjemnością. Zmianę we mnie widzę też przede wszystkim w tym, jak postrzegam Jagnę. Nie czarno-biało, jak wcześniej... To jedna z najciekawszych bohaterek literackich, jakie powstały, i na jej temat można dyskutować godzinami.
Nobel nie jest przypadkowy. Mamy czym się chwalić. Cieszę się, że mogłam na spokojnie, bez jarzma szkolnego, bez klucza i zastanawiania się, co autor miał na myśli według polonistki, po swojemu spojrzeć na "Chłopów". To była dla mnie uczta literacka.
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2023 pod hasłem "Książka nagradzana".
Zakochałam się w najnowszej ekranizacji "Chłopów" (widziałam ją dwa razy), i aż musiałam jeszcze raz przeczytać książkę. I teraz jestem zakochana w tej powieści.
Kiedy piszę tę opinię, to aż drżą mi ręce. Dawno tego nie czułam, i to mnie cieszy. Bo to oznacza, że dana pozycja mnie poruszyła do głębi, i pozwoliła mi na delektowanie się czymś wybitnym. Bo "Chłopi" to...
2024-04-14
Widziałam film, który bardzo przypadł mi do gustu (zasłużony Oscar dla Emmy Stone), ale nie sądziłam, że książka tak bardzo mnie zaskoczy...
Znałam wcześniej schemat fabularny, właśnie dzięki filmowi. Mimo tego bardzo chciałam przeczytać książkę i jeszcze raz zanurzyć się w dziwny klimat nietypowej, wiktoriańskiej Anglii. Ale to, czego dowiedziałam się pod koniec książki, całkowicie zmieniło moje spojrzenie na historię Belii Baxter. Nie spodziewałam się takiego rozwoju wydarzeń, i dzięki temu moja ocena jest wyższa, niż planowałam. Bo byłam pewna, że znając ekranizację "Biednych istot" nic mnie nie zdziwi. Jednak zdziwiło. I bardzo dobrze!
Nie myślcie, że nie musicie czytać książki, bo obejrzeliście film. Tak naprawdę to są dwa oddzielne twory. I obie bardzo dobre.
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2024 pod hasłem "Książka zekranizowana".
Widziałam film, który bardzo przypadł mi do gustu (zasłużony Oscar dla Emmy Stone), ale nie sądziłam, że książka tak bardzo mnie zaskoczy...
Znałam wcześniej schemat fabularny, właśnie dzięki filmowi. Mimo tego bardzo chciałam przeczytać książkę i jeszcze raz zanurzyć się w dziwny klimat nietypowej, wiktoriańskiej Anglii. Ale to, czego dowiedziałam się pod koniec książki,...
2023-08-03
Tego typu historie to moje czytelnicze "guilty pleasure".
Tak, kocham powieści, których akcja dzieje się wiele lat temu, kiedy panowały ciasne konwenanse, kocham kostiumowy klimat (zarówno w książkach, jak i w filmach) oraz, co najważniejsze, kocham schemat Pięknej i Bestii. Tutaj, co prawda, główny bohater nie jest paskudny, ale przez wiele lat unika kobiet i miłości, wszystko przez tragiczne wydarzenie z przeszłości. I pojawienie się nowej pomocy kuchennej zmienia wszystko w jego życiu. Kocham takie opowieści.
"Kucharkę z Castamar" czytało mi się świetnie, podobała mi się cała intryga, połączenia poszczególnych wątków i bohaterów, ale w jednej sprawie muszę wyrazić swoje niezadowolenie. Za mało było wspólnych scen z głównymi bohaterami, czyli Clarą i Diegiem! Tak bardzo chciałam czytać ich rozmowy i opisy ich spotkań, i tu jestem trochę rozczarowana. Mam nadzieję, że w serialu tego jest więcej...
Bardzo przyjemna w lekturze powieść, przy której można zapomnieć o otaczającej nas rzeczywistości. I porządnie zgłodnieć, ponieważ opisy dań są bardzo, bardzo smakowite.
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2023 pod hasłem "Książka powyżej 500 stron".
Tego typu historie to moje czytelnicze "guilty pleasure".
Tak, kocham powieści, których akcja dzieje się wiele lat temu, kiedy panowały ciasne konwenanse, kocham kostiumowy klimat (zarówno w książkach, jak i w filmach) oraz, co najważniejsze, kocham schemat Pięknej i Bestii. Tutaj, co prawda, główny bohater nie jest paskudny, ale przez wiele lat unika kobiet i miłości,...
2023-08-26
Szczerze? Myślę, że lepiej obejrzeć film niż czytać książkę. On był pierwszy 😉
Sympatyczna opowieść o tym, jak ważna jest akceptacja swojej osoby i polubienie siebie. Ciekawa wariacja o Pięknej i Bestii, w końcu to mój ulubiony motyw. Tylko w tej sytuacji wolę film. Jakoś bardziej do mnie przemawia niż zmieniony scenariusz w postaci książki.
Przeczytać nie zaszkodzi, ale jednak wolę zobaczyć Christinę Ricci i Jamesa McAvoya.
Szczerze? Myślę, że lepiej obejrzeć film niż czytać książkę. On był pierwszy 😉
Sympatyczna opowieść o tym, jak ważna jest akceptacja swojej osoby i polubienie siebie. Ciekawa wariacja o Pięknej i Bestii, w końcu to mój ulubiony motyw. Tylko w tej sytuacji wolę film. Jakoś bardziej do mnie przemawia niż zmieniony scenariusz w postaci książki.
Przeczytać nie zaszkodzi, ale...
2023-12-14
Wiecie co? Nigdy tej książki nie czytałam, przyznaję się bez bicia. I teraz zastanawiam się, jak to możliwe, że "Akademia Pana Kleksa" to lektura szkolna? I, co więcej, skoro ja wiele razy poczułam się zmieszana tym, co przeczytałam, to co muszą czuć dzieciaki, które mają to za lekturę szkolną?
Nie zrozumcie mnie źle, to nie jest zła książka. To jest pozycja jedyna w swoim rodzaju, gdzie rzeczywistość miesza się z fantazją, i nic nie jest pewne, ani takie, na co wygląda. Wyobraźnia Brzechwy naprawdę nie znała granic. Mi na początku wydawało się, że wszystko jest chaotyczne, bez ładu i składu, ale, jakby nie patrzeć, sam pan Kleks też taki był, a jakaś logika pojawiała się w jego zachowaniu. I to też ostatecznie znajdujemy na koniec książki...
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2023 pod hasłem "Książka zekranizowana" (nie powiem, ciekawi mnie, jak wypadnie najnowsza adaptacja tej powieści).
Wiecie co? Nigdy tej książki nie czytałam, przyznaję się bez bicia. I teraz zastanawiam się, jak to możliwe, że "Akademia Pana Kleksa" to lektura szkolna? I, co więcej, skoro ja wiele razy poczułam się zmieszana tym, co przeczytałam, to co muszą czuć dzieciaki, które mają to za lekturę szkolną?
Nie zrozumcie mnie źle, to nie jest zła książka. To jest pozycja jedyna w swoim...
2023-02-10
Zdecydowanie lepsza część od "jedynki".
Wiecie, z czego się cieszę? Że młodzi pisarze i autorzy powoli odchodzą od schematu fabularnego, który był mocno wykorzystywany w książkach i filmach, kiedy ja dorastałam. Chodzi mi o to, że bohaterowie (w końcu!) ze sobą rozmawiają. Nie unikają się, nie udają, że nic się nie dzieje, a kiedy dochodzi do pewnej trudnej sytuacji, chociaż jedna strona nie chowa głowy w piasek, tylko wytrwale dąży do spotkania i jest szczera rozmowa. Ile razy - nawet obecnie - jest w historiach tak, że coś się dzieje, nikt tego nie obgada, i potem relacja się rozpada lub powstają ogromne nieporozumienia! I jakie to już jest nudne! Dobrze, że autorzy odchodzą od tego. Tak jak w "Heartstopper".
Momentami jest aż za słodko, zbyt idealnie, ale takie opowieści też są potrzebne. "Heartstopper" to taki osładzacz czasu, ale z mądrymi przemyśleniami. Myślę, że nastolatki naprawdę mają czym się zachwycać.
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2023 pod hasłem "Książka z numerem lub datą w tytule".
Zdecydowanie lepsza część od "jedynki".
Wiecie, z czego się cieszę? Że młodzi pisarze i autorzy powoli odchodzą od schematu fabularnego, który był mocno wykorzystywany w książkach i filmach, kiedy ja dorastałam. Chodzi mi o to, że bohaterowie (w końcu!) ze sobą rozmawiają. Nie unikają się, nie udają, że nic się nie dzieje, a kiedy dochodzi do pewnej trudnej sytuacji,...
2022-01-23
Teraz czas na "Milczenie owiec", w końcu 😁
"Czerwony smok" to książka, która wciąga. Nawet jeśli pojawią sie w niej mała ilość charyzmatycznego Hannibala Lectera, nad czym trochę ubolewam. Za to w rekompensacie dostałam bardzo ciekawą postać mordercy, który o wiele bardziej przyciągnął moją uwagę niż policjant. Być może dlatego, że autor bardzo dużo uwagi poświęcił temu, co myślał i czuł przestępca, a policjanta potraktował bardzo ogólnie. Był dziwny? Zaakceptuj to, czytelniku, nie potrzebujesz głębszych wyjaśnień.
Przeczytałam, i uważam, że to był dobrze spędzony czas. Ale większe oczekiwania mam wobec drugiej części, słynnego "Milczenia owiec". Żeby było więcej Lectera, po prostu.
Teraz czas na "Milczenie owiec", w końcu 😁
"Czerwony smok" to książka, która wciąga. Nawet jeśli pojawią sie w niej mała ilość charyzmatycznego Hannibala Lectera, nad czym trochę ubolewam. Za to w rekompensacie dostałam bardzo ciekawą postać mordercy, który o wiele bardziej przyciągnął moją uwagę niż policjant. Być może dlatego, że autor bardzo dużo uwagi poświęcił temu, co...
2022-02-06
Myślicie, że łatwo będzie mi cokolwiek napisać o książce, na podstawie której powstał kultowy już film? Nie, nie będzie, ale chociaż spróbuję.
Jest moc w tej powieści. Jest charyzmatyczny Hannibal Lecter. Jest Clarice Starling. Jest też morderca, ale, co dziwnie mi się pisze, ten z "Czerwonego Smoka" był ciekawszy. No i jest ciekawa historia, która trzyma w napięciu. Więc co mnie gryzie w środku? To, że film jest zdecydowanie lepszy. Rzadko to mówię, ale wolę jednak obejrzeć "Milczenie owiec" i genialnego Anthony'ego Hopkinsa niż przeczytać książkę jeszcze raz...
Powieść jest bardzo dobra, nie chce tu siać jakiś pomówień, że jest to coś kiepskiego, jednak kinematografia w tym przypadku silniej się oddziałała na naszą wyobraźnię.
Myślicie, że łatwo będzie mi cokolwiek napisać o książce, na podstawie której powstał kultowy już film? Nie, nie będzie, ale chociaż spróbuję.
Jest moc w tej powieści. Jest charyzmatyczny Hannibal Lecter. Jest Clarice Starling. Jest też morderca, ale, co dziwnie mi się pisze, ten z "Czerwonego Smoka" był ciekawszy. No i jest ciekawa historia, która trzyma w napięciu. Więc...
Wiecie, do jakiego wniosku doszłam po ponownej lekturze "Portretu Doriana Graya"? Że im jest się starszym, tym bardziej czytelnik utożsamia się z lordem Henrykiem Wottonem. Serio. Kiedy pierwszy raz czytałam tę książkę, to byłam przerażona cynizmem i pesymizmem tej postaci. I pomyślałam, że ludzie tak nie uważają. Po jakiś 10 latach kilka razy się z nim zgodziłam 😅
No cóż, starzejący się portret już nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia, prędzej to, co mówili bohaterowie o życiu. I, jakby nie patrzeć, kult młodości i piękna nadal jest silny, jak nie silniejszy, jak trafnie Oscar Wilde zauważył. A piękny Dorian, który obwiniał wszystkich za sytuację, w której się znalazł, tak naprawdę zawsze miał w sobie elementy zła. I brzydoty. Nie był taki nieskazitelny, jak na początku to się podkreśla. Zawsze mnie drażnił motyw idealnego bohatera, który ostatecznie stał się zepsuty. Bo ta postać nigdy nie była idealnie dobra, zapamiętajcie to raz na zawsze.
Ta książka zawsze będzie klasykiem. Nic nie traci po latach. Czy jako powieść grozy, czy jako traktat Wilde'a o życiu, sztuce i moralności.
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2024 pod hasłem "Książka starsza od Ciebie".
Wiecie, do jakiego wniosku doszłam po ponownej lekturze "Portretu Doriana Graya"? Że im jest się starszym, tym bardziej czytelnik utożsamia się z lordem Henrykiem Wottonem. Serio. Kiedy pierwszy raz czytałam tę książkę, to byłam przerażona cynizmem i pesymizmem tej postaci. I pomyślałam, że ludzie tak nie uważają. Po jakiś 10 latach kilka razy się z nim zgodziłam 😅
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNo cóż,...