-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1190
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
2024-06-02
2024-06-02
Kupione od razu na targach książki w Warszawie (te na Stadionie Narodowym), i przeczytane jako pierwsze ze stosiku. Bo to Wilczyca. I nie trzeba więcej dodać.
Jak ja się cieszę, że to nie tylko nowe wydanie listów Wilczycy do Vity, ale również zbiór odpowiedzi tej drugiej! Z tego, co udało mi się dowiedzieć, "Morświn w różowym oknie" zawierał tylko listy Virginii Woolf, więc warto było czekać na "Listy miłosne" i nie wydawać mnóstwa pieniędzy na starsze wydanie. Czytało się wszystko niesamowicie łatwo, chłonęło się każde słowo, jakie napisały obie kobiety, i aż widać było w tych listach ich pasję i uczucie. Po prostu całość wyglądała jak świetnie skonstruowana powieść epistolarna, gdzie obie bohaterki zbliżały się i oddalały, ale ich więź pozostawała trwala. Muszę to przyznać z niejakim smutkiem, ale o wiele ciekawsza i barwna w korespondencji była Vita. To ona tak naprawdę grała tu pierwsze skrzypce. I też czytamy jej listy do męża, gdzie, nie ukrywajmy, znajdują się określenia, które mogłyby zaboleć... Wilczyca przy Vicie, jako osoba, wypadała blado, aż dziwnie mi się to pisze jako ogromnej fance autorki "Pani Dalloway". Może i Virginia w listach była momentami nudna, ale za to jakie powieści napisała!!! I tego się trzymam.
"Listy miłosne" były udanym zakupem na targach, zwłaszcza że uwielbiam Wilczycę. I inni fani tej pisarki również będą zadowoleni. Daję słowo 😉
Kupione od razu na targach książki w Warszawie (te na Stadionie Narodowym), i przeczytane jako pierwsze ze stosiku. Bo to Wilczyca. I nie trzeba więcej dodać.
Jak ja się cieszę, że to nie tylko nowe wydanie listów Wilczycy do Vity, ale również zbiór odpowiedzi tej drugiej! Z tego, co udało mi się dowiedzieć, "Morświn w różowym oknie" zawierał tylko listy Virginii Woolf,...
2020-09-07
Dawno, dawno temu, nieźle zjechałam "Emmę" na LC. Z perspektywy czasu "Emma" zrehabilitowała się w moich oczach.
Dziwnie to zabrzmi, ale właśnie ta książka Jane Austen ma w sobie dużo aktualności. Tak, ponieważ nawet obecnie można spotkać sporo takich kobiet jak Emma, które wiedzą lepiej od innych, co dla nich będzie najlepsze, i wręcz mocno narzucają im swoje zdanie. One w prawdziwym życiu są często nieznośne, ale w literaturze możemy spodziewać się po nich znaczących zmian. Tak jak w przypadku panny Woodhouse. O dziwo, jako starsza już czytelniczka, doceniam to, jak Jane Austen opisała fabułę "Emmy", i że tak naprawdę główna bohaterka miała prawo być taka arogancka, ponieważ w porównaniu z resztą postaci kobiecych u Austen, ona była najbogatsza i jedyna pochodziła z "wysoka". Zadzierania nosa uczyła się od małego :-)
Żarty żartami, tak naprawdę dobrze się bawiłam przy czytaniu "Emmy". Nadal nie uważam tej książki za najlepszą w dorobku Jane Austen (pan Darcy górą!!!), jednak ma swój niezaprzeczalny urok. I cenne lekcje na przyszłość. Po pierwsze, konsekwencje wyborów ponoszą tylko ci, którzy tego wyboru dokonali, a nie ci, którzy im doradzali. Po drugie, zajmując się życiem innych, można zapomnieć o sobie i swoich własnych potrzebach. I po trzecie, cioteczka Jane Austen dobra jest na wszystko :-)
Dawno, dawno temu, nieźle zjechałam "Emmę" na LC. Z perspektywy czasu "Emma" zrehabilitowała się w moich oczach.
Dziwnie to zabrzmi, ale właśnie ta książka Jane Austen ma w sobie dużo aktualności. Tak, ponieważ nawet obecnie można spotkać sporo takich kobiet jak Emma, które wiedzą lepiej od innych, co dla nich będzie najlepsze, i wręcz mocno narzucają im swoje zdanie. One w...
2024-04-14
Widziałam film, który bardzo przypadł mi do gustu (zasłużony Oscar dla Emmy Stone), ale nie sądziłam, że książka tak bardzo mnie zaskoczy...
Znałam wcześniej schemat fabularny, właśnie dzięki filmowi. Mimo tego bardzo chciałam przeczytać książkę i jeszcze raz zanurzyć się w dziwny klimat nietypowej, wiktoriańskiej Anglii. Ale to, czego dowiedziałam się pod koniec książki, całkowicie zmieniło moje spojrzenie na historię Belii Baxter. Nie spodziewałam się takiego rozwoju wydarzeń, i dzięki temu moja ocena jest wyższa, niż planowałam. Bo byłam pewna, że znając ekranizację "Biednych istot" nic mnie nie zdziwi. Jednak zdziwiło. I bardzo dobrze!
Nie myślcie, że nie musicie czytać książki, bo obejrzeliście film. Tak naprawdę to są dwa oddzielne twory. I obie bardzo dobre.
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2024 pod hasłem "Książka zekranizowana".
Widziałam film, który bardzo przypadł mi do gustu (zasłużony Oscar dla Emmy Stone), ale nie sądziłam, że książka tak bardzo mnie zaskoczy...
Znałam wcześniej schemat fabularny, właśnie dzięki filmowi. Mimo tego bardzo chciałam przeczytać książkę i jeszcze raz zanurzyć się w dziwny klimat nietypowej, wiktoriańskiej Anglii. Ale to, czego dowiedziałam się pod koniec książki,...
Wiecie, do jakiego wniosku doszłam po ponownej lekturze "Portretu Doriana Graya"? Że im jest się starszym, tym bardziej czytelnik utożsamia się z lordem Henrykiem Wottonem. Serio. Kiedy pierwszy raz czytałam tę książkę, to byłam przerażona cynizmem i pesymizmem tej postaci. I pomyślałam, że ludzie tak nie uważają. Po jakiś 10 latach kilka razy się z nim zgodziłam 😅
No cóż, starzejący się portret już nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia, prędzej to, co mówili bohaterowie o życiu. I, jakby nie patrzeć, kult młodości i piękna nadal jest silny, jak nie silniejszy, jak trafnie Oscar Wilde zauważył. A piękny Dorian, który obwiniał wszystkich za sytuację, w której się znalazł, tak naprawdę zawsze miał w sobie elementy zła. I brzydoty. Nie był taki nieskazitelny, jak na początku to się podkreśla. Zawsze mnie drażnił motyw idealnego bohatera, który ostatecznie stał się zepsuty. Bo ta postać nigdy nie była idealnie dobra, zapamiętajcie to raz na zawsze.
Ta książka zawsze będzie klasykiem. Nic nie traci po latach. Czy jako powieść grozy, czy jako traktat Wilde'a o życiu, sztuce i moralności.
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2024 pod hasłem "Książka starsza od Ciebie".
Wiecie, do jakiego wniosku doszłam po ponownej lekturze "Portretu Doriana Graya"? Że im jest się starszym, tym bardziej czytelnik utożsamia się z lordem Henrykiem Wottonem. Serio. Kiedy pierwszy raz czytałam tę książkę, to byłam przerażona cynizmem i pesymizmem tej postaci. I pomyślałam, że ludzie tak nie uważają. Po jakiś 10 latach kilka razy się z nim zgodziłam 😅
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNo cóż,...